Pieszczoty

5.4K 340 133
                                    

Obawiałem się, że Harry znów skuli się obawiając, że rzucę jakąś klątwą w niego, ale i tu mile mnie zaskoczył gdyż był równie rozluźniony co przedtem. Wokół niego na podłodze była jasna plama, oczyszczona z kurzu, a większość tego świństwa w postaci szarych kołtunów walała się po naszych ubraniach. Powinienem najpierw wysprzątać salę, ale on skutecznie mnie odwiódł od tego pomysłu. Teraz zamierzałem to naprawić. Kilka zaklęć wystarczyło by zniknął cały kurz, bród i wszystkie śmieci. Sala była czyściutka jakby przeszło przez nią stado złakniony roboty skrzatów. Właściwie mogłem teraz już puścić Harrego uznając, że szlaban jest skończony, ale on najwyraźniej tego nie chciał. Siedział dalej na podłodze i ciągnął mnie za skraj szaty niczym szczeniak domagający się uwagi.

    – No chodź tu – mruknął dalej szarpiąc moją szatę w dół.

    Chcąc nie chcąc usiadłem z powrotem na już czystej podłodze, a Harry od razu wsunął się między moje nogi opierając plecami o moją klatkę piersiową odchylając do tyłu głowę, tak, że spoczęła na moim ramieniu. Objąłem go, tym razem nie pozwalając by moje łapki wślizgnęły się pod jego koszulę. Harry przymknął oczy z pełni rozluźniony i uspokojony.

    – Kocham cię – szepnąłem.

    – Ja ciebie też Draco – odparł uśmiechając się przyjemnie.

    – Zastanawiałeś się co by powiedzieli twoi kumple, gdyby się dowiedzieli, że wolisz chłopców? – zapytałem.

    Harry uśmiechnął się szeroko najwyraźniej wyobrażając sobie ich reakcję:

    – Ron zacząłby mnie unikać, traktować jak trędowatego i podejrzewać, że zacznę się do niego dobierać gdy tylko zostaniemy sami – mruknął wciąż uśmiechając się szeroko. – A Hermiona jak zawsze poszłaby do biblioteki szukać czegoś o sławnych czarodziejach którzy byli gejami, albo o sposobie wyleczenia tego. Ginny zalałaby się łzami, gdyż zapewne dalej się we mnie podkochuje, a reszta przyjęłaby to jako kolejny wybryk Złotego Chłopca i tylko podziwiałaby mnie bardziej za to, że odważnie potrafię wyznać, że jestem inny.

    Tym razem ja się roześmiałem, po części z jego opisu, a po części z radości, że już się nie przejmuje nimi.

    – A ty Draco? Jak twoi znajomi by zareagowali?

    To pytanie ponownie wywołało mój śmiech zakończony wrednych chichotem.

    – Oni już wiedzą. Po dzisiejszym zdarzeniu z Zabinim cała szkoła wie, że jestem gejem. Pansy jest zrozpaczona, a reszta… – zamyśliłem się. – Traktuje mnie tak samo jak zawsze omijając dużym łukiem, bo jestem arystokratom, a to najwyraźniej uznali za mój kolejny wybryk. Malfoy’om w końcu wszystko wolno.

    – A twoi rodzice? Wiem, że jak się dowiedzą, że to ja to będą wściekli…

    – Matka nie, ona będzie jedynie zdziwiona po czym zajmie się swoimi sprawami, może skrycie mnie przytuli i ucieszy się, że jednak mam uczucia – westchnąłem. – Mimo że pochodzi od Black’ów, a oni zwykle są równie bezduszni co Malfoy’owie nie jest tak fanatyczna jak jej siostra i mimo wszystko jako jej syn zajmuję jakieś miejsce w jej sercu. Za to ojciec byłby wściekły i do reszty by mnie wydziedziczył, a pewnie nawet spróbował zamknąć w swoich lochach za kalanie dobrego imienia rodziny. On pozostaje nieświadomy, że my już nie mamy dobrego imienia przez takich świrów jak on. Dla niego zawsze byłem, jestem i będę wyrodnym synem niegodnym by być przyszłą głową rodu Malfoy’ów.

    – Nie wiem co jest gorsze mieć taką rodzinę jak twoja czy nie mieć jej w ogóle – Harry wyraźnie posmutniał.

    – Twoi rodzice cię kochali, oddali za ciebie życie – szepnąłem tuląc go mocniej. – Powinieneś się cieszyć. Moi złożyliby mnie na stole ofiarnym, gdyby miało im to przynieść jakieś zyski.

    Harry wzdrygnął się słysząc to, postanowiłem więc zmienić temat zanim się załamie.

    – Masz ochotę na czekoladę? – sięgnąłem do kieszeni spodni i z mozołem wyciągnąłem trochę sfatygowana tabliczkę. – Chyba się połamała podczas transportu – zaśmiałem się.

    – To nic, smak pozostał ten sam – odebrał ode mnie tabliczkę i rozwinął ją kładąc na podłodze obok.

    Już chciał sięgnąć po pierwszą kostkę, gdy odsunąłem czekoladę poza zasięg jego rąk.

    – Hej! – oburzył się, ale nie powiedział nic więcej gdyż nad jego ustami zawisła moja dłoń z kawałkiem czekolady między palcami.

    Harry otworzył usłużnie usta uśmiechając się z zadowolenia, gdy wsunąłem mu ją do środka.

    – Biała czekolada – zamruczał zadowolony.

    – Specjalnie z myślą o tobie – mruknąłem uśmiechając się do swoich wspomnień.

    Czekoladę rozdzielałem sprawiedliwie jedną kostkę dając mu, a jedną samemu zjadając. Gdy tabliczka się skończyła Harry złapał moją dłoń i zaczął oblizywać słodkie palce. Chyba wciąż pozostawał nieświadomy jak podniecające jest to co robi, zacisnąłem zęby by nie jęknąć, a moja wyobraźnia szalała przenosząc jego usta na mojego członka. Wolną łapkę wsunąłem ponownie pod jego koszulkę, ale tym razem wędrując w dół. Spodnie były na niego sporo za luźne i nawet spięte paskiem pozwalały bez przeszkód wsunąć w nie dłoń, co też uczyniłem od razu sięgając też pod gumkę bokserek. Był napięty, nie tak bardzo jak ja, ale podniecenie również jemu dawało się we znaki. Już chciałem objąć jego członek i zacząć go pieścić gdy obie jego dłonie zacisnęły się na moim przedramieniu powstrzymując mnie.

    – Dość Draco! Ja nie chcę! – w jego głosie była panika, a w oczach mogłem dostrzec ból.

Draco Malfoy Diary || DrarryWhere stories live. Discover now