Rozdział XXX

6.7K 715 458
                                    

Zastygłam, niezdolna do najmniejszego ruchu. Poczułam przyjemny dreszcz, a zaraz po nim ciepła fala rozlała się po moim ciele, kumulując się gdzieś na dnie brzucha. Czułam jak rozpływam się pod jego dotykiem i pomimo że coś na dnie świadomości krzyczało, że nie... że nie powinnam – oddałam pocałunek.

Wiktor jedną ręką objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie, mocniej wbijając się w usta, a drugą zatopił we włosach. Czułam jak poddaję się jego dotykowi. Nie potrafiłam myśleć. Co ja mówię? Nie chciałam myśleć. Chciałam tylko czuć. Czuć jego dłonie trzymające mnie w objęciach. Czuć jego usta, oddech, dotyk na mojej skórze.

Oplotła mnie woń przesycona deszczem, skórą i nutą żywicy, którą chciałam wdychać już zawsze. Jego dłoń zaczęła błądzić po moich plecach, rozpalając we mnie ogień, istny pożar potrzeby i pragnień. I sama nie rozumiałam czego tak potrzebuję i czego tak pragnę, ale wiedziałam, że on może mi to dać. Jego usta zaczęły schodzić niżej, znacząc gorący szlak na mojej szyi, a ja byłam zdolna tylko do bezwolnego poddania się tej przyjemności.

Jednak wtedy głos rozsądku przedarł się do mojego umysłu, nieustannie wołając „Co się dzieje? Co się dzieje?". Choć ja sama nie wiedziałam „Co się dzieje?". Próbowałam wyplątać się z uścisku, lecz Wiktor dostrzegając moje nieudolne starania, tylko oderwał się od mojej szyi i uniósł pytająco brwi.

– Ja... my... nie powinniśmy – wydyszałam, wciąż niezdolna przyzwoicie napełnić płuc powietrzem.

Odsunął się odrobinę, ale wciąż nie wypuszczał mnie z objęć.

– Czemu?

Też chciałabym znać odpowiedź na to pytanie. Całe moje ciało miało wielką ochotę kontynuować przerwaną czynność, ale umysł się wzbraniał. Nie wiedziałam, czy tak powinnam się czuć? Powinnam tak po prostu, bezmyślnie się temu poddawać? Czuć się tak zniewolona i wolna jednocześnie?

Nie rozumiałam reakcji własnego ciała i tym bardziej byłam przerażona, że może on... to co między nami było, to dla mnie nie było takie tam „nic". Zrozumiałam, że jestem w stanie się w nim... zakochać. I myśl ta mnie przeraziła.

Odsunęłam się od niego, wciąż nie wiedząc co mam mu odpowiedzieć. Ale w końcu słowa same wypłynęły z moich ust:

– Bo dla ciebie to tylko zabawa – powiedziałam cicho, z żalem.

Jego oblicze spochmurniało.

– Naprawdę? – zapytał. – To ciekawe, że ja nic o tym nie wiedziałem.

Westchnęłam zrezygnowana. Niestety do głosu doszły moje własne demony.

– Wiktor... – zaczęłam, odsuwając się na bezpieczną odległość i przysiadając na łóżku. – Spójrz na mnie i na siebie. My do siebie nie pasujemy.

– Nie wiem, co ty widzisz, ale ja widzę coś całkiem innego – mruknął.

Usiadł na krześle, skrzyżował ramiona na piersi i lustrował mnie wciąż trochę nieobecnym, ale również poirytowanym spojrzeniem.

Patrzyliśmy na siebie w ciszy. I jeszcze nigdy cisza nie krzyczała do mnie tak głośno... a może to było serce? Może to ono mnie przekonywało? Może to ono starło się odpędzić nienawistne demony? A ja byłam głucha. I bezwzględnie świadoma swoich wad.

W zastanowieniu zagryzłam wargi i wpatrywałam się w podłogę, a w głowie wciąż trwała bitwa. Nawet nie zauważyłam kiedy Wiktor wstał i całkowicie zniszczył dzielący nas dystans, zatrzymując się tuż przede mną i siadając na ziemi. I nic nie mówił. Tylko patrzył. I czekał.

Nieidealna ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz