Rozdział XXXV

5.3K 649 97
                                    

***

Plan dodawania rozdziałów jest taki. Dodaję rozdział dziś (krótki), czwartek (normalny) i przyszła sobota/niedziela (normalny). Wraz z dodaniem tego trzeciego oficjalnie zmieniam dzień publikacji na sobotę, bo tak mi będzie teraz wygodniej. Ten dzisiejszy wyszedł taki krótki, że i tak musi być bonusowo. No ale. Przedstawiam plan publikacji, bo o to pytacie :)

***

Amanda wpadła do mojego pokoju jak burza, ledwo zdążyłam otworzyć drzwi i się odsunąć przed tym huraganem.

– Masz kłopoty – powiedziała na wstępie.

Mimo to i tak rzuciła się na łóżko z cichym piskiem, po czym dźwignęła się na łokciach i wycelowała palcem w moją stronę.

– Naprawdę masz kłopoty.

– Jakie znowu kłopoty? – Zamknęłam drzwi i z rezygnacją poczłapałam w stronę biurka. Usiadłam na krześle i obróciłam się w stronę Amandy. Już szczerze miałam dość wszelkiego rodzaju „kłopotów".

– Izka z trzeciej "b", powiedziała Paulinie z jej pokoju, że podobno Magda z drugiej "a" usłyszała, że Ilona z pierwszej "c" rozmawia z... – Okej, w tym momencie straciłam rachubę. – ...i dziewczyny ci nie odpuszczą, że przywłaszczyłaś sobie Wiktora.

Chwile trwałam w zawieszeniu.

– Że co, proszę?

Amanda przewróciła oczami i westchnęła z rezygnacją.

– Krótko. Są na ciebie wściekłe, że Wiktor się tobą zainteresował, a nie nimi.

– To ich problem. – Wzruszyłam ramionami.

– Ida. – Spojrzała na mnie jak na totalnego bałwana. – To, że sobie z tym nie radzą, to ich problem, ale to, że chcą ci zaszkodzić, to już twój problem. Nie wiem, czy chcesz, ale i tak ci przypomnę, że jesteś Inshi i teoretycznie, bo na pewno nie praktycznie, nie powinnaś zwracać na siebie uwagi. Przy okazji mam nadzieję, że Wiktor zdaje sobie sprawę z tego kim jesteś... – urwała i wścibsko zmrużyła oczy. Nie zaprzeczyłam, więc ta uśmiechnęła się usatysfakcjonowana. – Dobrze. Ale wiesz, o co chodzi? Już o ciebie pytają. Skąd jesteś, jakich masz rodziców, czemu nie chodziłaś do tej samej szkoły co my, do jakiej szkoły chodziłaś i tak dalej i dalej. A każde pytanie rodzi kolejne. I oni drążą, naprawdę drążą, Ida, a mają na to wystarczająco dużo motywacji i środków. Wiesz czego się boję? Że po prostu dowiedzą się, że jesteś Inshi i roztrąbią to na całą szkołę. A może i jeszcze dalej. A to ci nie pomoże.

Niebieskie ślepia wbiły się we mnie. Pochyliłam się do przodu i zagryzłam wargi. Jakoś o tym nie pomyślałam. A powinnam się tego obawiać. Przynajmniej połowa szkoły zaliczała się do tak zwanej „elity", czyli dzieciaków z bogatych rodzin, których pieniądze i brak rozrywek może zmusić do wnikliwego przyjrzenia takiej osobniczce jak ja. Ale może ujawnienie tożsamości, to nie najgorsza rzecz jaka może mnie spotkać? Choć wolałam do tego nie dopuścić.

Ale pomimo to obawiałam się co tłum szalonych, zazdrosnych nastolatek może wymyślić. Skoro nawet Amanda nie była rozbawiona tą sytuacją, to nie wróżyło nic dobrego.

– No właśnie – dodała po chwili. – Wiktor tak zakręcił ci w głowie, że już o niczym nie myślisz.

Uśmiechnęłam się.

– Pamiętałam za to, że miałyśmy uczyć się matmy, a nie plotkować.

Prychnęła.

– Są sprawy ważniejsze od matematyki – obruszyła się.

– Powiedz to Hulance.

Spiorunowała mnie wzrokiem.

– No wiesz co? Wiesz co? Wiesz co. – Ale też się uśmiechnęła. – Posłałby mnie do samej otchłani matematycznego piekła. Ale to nieważne. Matematyka to w ogóle nieprzydatna dziedzina. Nie po to ludzie męczyli się tyle lat, by wymyślić kalkulator, a potem komputer i wszystkie te programy obliczeniowe, by ludzie dalej musieli liczyć. Ja zdaję się na osiągnięcia techniki. Skoro wymyślono już tyle maszyn liczących, to właśnie po to, by ludzie już nie musieli się męczyć. Takie jest moje zdanie i zdania nie zmienię. Kropka.

Skwitowała swój filozoficzny wywód uśmiechem.

– A mimo to wciąż jej uczą, popatrz jaki ten świat nielogiczny – zadrwiłam.

– No dokładnie! A właśnie. Co do logiczności naszych poczynań, to chyba pora się zastanowić w czym pójdziemy na bal. – Sugestywnie poruszyła brwiami i uśmiechnęła się konspiracyjnie. – Przecież chcemy zrobić jak najlepsze wrażenie na tłumie zazdrosnych nastolatek i, oczywiście, samym obiekcie zazdrości. Musimy wybrać się na zakupy do miasta, albo przejrzeć strony internetowe, na pewno znajdzie się tam coś pięknego... albo wiesz co? Zróbmy to teraz...

Przerwałam jej, unosząc dłonie.

– Do balu mamy jeszcze czas, dużo czasu, a teraz zajmiemy się matematyką. A jeśli myślisz o wyprawie do miasta, to zapomnij, pamiętaj że dostałam szlaban.

Amanda westchnęła zrezygnowana.

– Jak ty możesz myśleć o takich przyziemnych rzeczach, gdy tyle spraw jest do omówienia! – oburzyła się.

W odpowiedzi tylko westchnęłam i rzuciłam na łóżko tablet zapełniony zadaniami do przerobienia. Amanda spojrzała na niego i krzyknęła.

– Aż tyle?! Ten Hulanka oszalał?

Z miną cierpiętnicy wzięła go do rąk i zaczęła przeglądać zawartość. Niestety Hulanka ostatnio znajdował wyjątkową przyjemność w zadawaniu dużej ilości obowiązkowego materiału, który (jak stwierdził) i tak wiele nie pomoże naszym pustym głowom. Ale jeszcze nie stracił nadziei... Nic. Trzeba było się tym zająć.

Nieidealna ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz