Rozdział 23. Gabrielle

194 26 306
                                    


***

Wstałam, ale jakim kosztem?

Po naszej nocnej eskapadzie totalnie nie umiałam przestać się uśmiechać, chociaż całkowicie się nie wyspałam. W tej euforii prawie zapomniałam płaszcza, czego nie omieszkał mi się wypomnieć Miles. Ale nawet nie siliłam się na wredną ripostę, bo dobry humor mnie nie opuszczał.

Po prostu uśmiech nie schodził mi z twarzy. Razem z Alexem darliśmy się przez całą drogę do starszych piosenek Katy Perry. Kipieliśmy pozytywną energią, której nic nie mogło zniszczyć. Przynajmniej, dopóki nie weszliśmy do szkoły. Tam już nie czułam się na tyle swobodnie, by całkowicie wyluzować.

Ostatnio udawało mi się unikać konfrontacji z eks przyjaciółkami. Nie bałam się stanąć z nimi twarzą w twarz, ale nie czułam też specjalne chęci do głupich rozmów, czy podkładania sobie kłód pod nogi. Sporadycznie widywałam je na korytarzu, gdzie zaraz ginęły wśród tłumu uczniów, a na wspólnych zajęciach się zwyczajnie olewałyśmy. Przed snem zdarzało mi się gdybać, czy jeśli nie poznałabym Alexa to dalej byłyby w moim życiu? Możliwe, że tak.

Ale mając do wyboru jego, a Callisto czy Demi, to właściwie nie było się nad czym zastanawiać.

Zawsze wybrałabym jego. Na nic nie zamieniłabym tego komfortu, jaki wiązał się z jego obecnością.

— Gdzie odleciałaś? — zapytał rozbawiony, rysując stokrotki na marginesie mojego zeszytu.

— Ej, niezłe.

— Niezłe? — Oburzenie zmąciło powietrze, a mnie zebrało się na śmiech.

— To najwspanialsze dzieło, jakie dane mi było zobaczyć w życiu, normalnie druga Mona Lisa, Alexandrze Da Vinci.

Wystawił mi język w odpowiedzi na ironię, wylewającą się z tego komentarza.

— Muszę dać ci parę lekcji, jak udzielać komplementów.

— Bo jesteś w tym takim mistrzem?

— No, a nie?

Wywróciłam oczami i pokręciłam oczami.

— Nie.

W jego oczach błyszczało wyzwanie, a raczej twierdząca odpowiedź, że przyjął rzuconą rękawicę. O losie, mogłam nie wywoływać wilka z lasu.

Uniósł mój podbródek i utkwił wzrok w mojej twarzy.

— Masz wyjątkowo fascynujące oczy, Brie. Przypominają błękit nieba, połączony z nutą oceanu.

— Przestań się wygłupiać — skarciłam go.

Wbrew temu, że potrafił obudzić niepokój w moim wnętrzu, który niczym huragan rujnował mnie od środka.

— Nie skończyłem, więc siedź cicho.

— Mógłbym się produkować, bo robisz na mnie piorunujące wrażenie, a i tak...

— Dobra, dobra! Udowodniłeś, że potrafisz bajerować — wtrąciłam nerwowo.

Jeszcze chwila i dostałabym obłędu przez tę grę słów. Jeśli tylko chciał udowodnić, że się myliłam, to był rewelacyjnym aktorem, a jeśli nie... To naprawdę, bałam się utorować myśli w tym kierunku.

Bo to by znaczyło, że rzeczywiście sądził, że byłam piękna.

Znaczy, mówił mi to wcześniej, ale dopiero zaczynało do mnie docierać, że faktycznie istniała możliwość, że miał to serio na myśli

Love GamesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz