***
— Już nie mogę — jęknęłam, widząc piętrzące się zadania z fizyki, które Alex znosił niczym kura jajka.
— Mówiłaś, że stresujesz się wtorkiem, więc rób zadania i nie dyskutuj.
Łatwo mu było mówić. On sobie mógł kontynuować nasz projekt, a mnie zmuszał do fizyki.
— Wolałam jak byłeś milszy.
— Zawsze jestem miły. Dobrze się przygotujesz, będziesz spokojniejsza — odparł, nie unosząc wzroku znad tableta.
Nie znosiłam, gdy miał rację.
Więc wróciliśmy do roboty. Ja w męczarniach rozwiązywałam kolejne ćwiczenia, a Alex na luzie tworzył kolejne slajdy. Wyglądał na totalnie beztroskiego, choć skupienie przebijało się przez tę fasadę.
— Miałaś się uczyć, a nie gapić na mnie — skarcił mnie rozbawionym głosem.
— Nawet twój widok jest lepszy od fizyki.
Choć poczułam się przyłapana. Odwróciłam wzrok i dokończyłam rozwiązywanie zadań. Podczas gdy Alex sprawdzał poprawność moich odpowiedzi, przejęłam od niego naszą prezentację, która wychodziła mega świetnie. Zarówno estetycznie jak i merytorycznie, więc nie obawiałam się końca semestru i przedstawiania tej pracy.
— Tutaj jest błąd — zwrócił się do mnie, nachylając się bliżej. — Najpierw musisz policzyć te wyszczególnione elementy, później zczytać prędkości z wykresu i dopiero zabrać się za wyliczanie ze wzorów, bo inaczej wyniki w dalszych punktach będą się rozjeżdżać.
— A okej, dzięki — odparłam i zabrałam się za zapisywanie wskazówek od chłopaka.
— Ale idzie ci lepiej niż ostatnio.
Uśmiechnęłam się szeroko, co odwzajemnił. Pochwała z jego ust dużo dla mnie znaczyła, szczególnie kiedy dotyczyła fizyki.
— Pójdziemy na bajgle? — zapytał, gdy za jakąś godzinę zbieraliśmy się do wyjścia.
— Możemy, w środę masz mecz?
— Ta, z Mounghills. To takie dupki — skwitował, krzywiąc się.
— U nas?
— Na wyjeździe, dlatego wcześniej nas zwalniają z zajęć.
— Kurde, nie wiem, czy zdążę. W środę mam dodatkowe zajęcia z chemii.
Strasznie chciałam towarzyszyć Alexowi w meczu, ale bałam się, że nie zdołam dojechać na rozpoczęcie.
— Nie szkodzi, nie musisz...
— Ale chcę, każde wsparcie się wam przyda — powiedziałam i z każdym słowem moje policzki stawały się bardziej czerwone.
Wszystko przez niego. Patrzył na mnie w taki sposób, że to była jedyna reakcja, na jaką umiałam się zdobyć.
— Twoje w szczególności. Bardzo mi się ostatnio podobało.
Wiedziałam, że będzie mi wypominał tego buziaka pod wpływem impulsu.
— Palant.
Wywróciłam oczami i naciągnęłam szalik pod nos, żeby nieco się schować. Ale to bezcelowe. Alex to cholerny mistrz spostrzegawczości, więc zadowolony uśmiech nie opuszczał jego ust.
Złapał mnie za rękę i skierowaliśmy się do kafejki niedaleko szkoły. Była sobota po południu, więc sporo osób z naszej klasy też tutaj przesiadywało.
YOU ARE READING
Love Games
RomanceNie istniała róża bez cierni. Bo nawet po ich usunięciu pozostawał ślad. I takie znamiona nosiła dusza Gabrielle Bishop, która powoli usychała. Rozpadała się na kawałki, a nikt nie potrafił ich pozbierać i złożyć w kompletną całość. Bo taka czuła...