Rozdział 18. Gabrielle

216 24 174
                                    

***

— Już nie mogę — jęknęłam, widząc piętrzące się zadania z fizyki, które Alex znosił niczym kura jajka.

— Mówiłaś, że stresujesz się wtorkiem, więc rób zadania i nie dyskutuj.

Łatwo mu było mówić. On sobie mógł kontynuować nasz projekt, a mnie zmuszał do fizyki.

— Wolałam jak byłeś milszy.

— Zawsze jestem miły. Dobrze się przygotujesz, będziesz spokojniejsza — odparł, nie unosząc wzroku znad tableta.

Nie znosiłam, gdy miał rację.

Więc wróciliśmy do roboty. Ja w męczarniach rozwiązywałam kolejne ćwiczenia, a Alex na luzie tworzył kolejne slajdy. Wyglądał na totalnie beztroskiego, choć skupienie przebijało się przez tę fasadę.

— Miałaś się uczyć, a nie gapić na mnie — skarcił mnie rozbawionym głosem.

— Nawet twój widok jest lepszy od fizyki.

Choć poczułam się przyłapana. Odwróciłam wzrok i dokończyłam rozwiązywanie zadań. Podczas gdy Alex sprawdzał poprawność moich odpowiedzi, przejęłam od niego naszą prezentację, która wychodziła mega świetnie. Zarówno estetycznie jak i merytorycznie, więc nie obawiałam się końca semestru i przedstawiania tej pracy.

— Tutaj jest błąd — zwrócił się do mnie, nachylając się bliżej. — Najpierw musisz policzyć te wyszczególnione elementy, później zczytać prędkości z wykresu i dopiero zabrać się za wyliczanie ze wzorów, bo inaczej wyniki w dalszych punktach będą się rozjeżdżać.

— A okej, dzięki — odparłam i zabrałam się za zapisywanie wskazówek od chłopaka.

— Ale idzie ci lepiej niż ostatnio.

Uśmiechnęłam się szeroko, co odwzajemnił. Pochwała z jego ust dużo dla mnie znaczyła, szczególnie kiedy dotyczyła fizyki.

— Pójdziemy na bajgle? — zapytał, gdy za jakąś godzinę zbieraliśmy się do wyjścia.

— Możemy, w środę masz mecz?

— Ta, z Mounghills. To takie dupki — skwitował, krzywiąc się.

— U nas?

— Na wyjeździe, dlatego wcześniej nas zwalniają z zajęć.

— Kurde, nie wiem, czy zdążę. W środę mam dodatkowe zajęcia z chemii.

Strasznie chciałam towarzyszyć Alexowi w meczu, ale bałam się, że nie zdołam dojechać na rozpoczęcie.

— Nie szkodzi, nie musisz...

— Ale chcę, każde wsparcie się wam przyda — powiedziałam i z każdym słowem moje policzki stawały się bardziej czerwone. 

Wszystko przez niego. Patrzył na mnie w taki sposób, że to była jedyna reakcja, na jaką umiałam się zdobyć.

— Twoje w szczególności. Bardzo mi się ostatnio podobało.

Wiedziałam, że będzie mi wypominał tego buziaka pod wpływem impulsu.

— Palant.

Wywróciłam oczami i naciągnęłam szalik pod nos, żeby nieco się schować. Ale to bezcelowe. Alex to cholerny mistrz spostrzegawczości, więc zadowolony uśmiech nie opuszczał jego ust.

Złapał mnie za rękę i skierowaliśmy się do kafejki niedaleko szkoły. Była sobota po południu, więc sporo osób z naszej klasy też tutaj przesiadywało.

Love GamesWhere stories live. Discover now