#lovegames_watt
***
Poniedziałki przynosiły ze sobą niezwykłą niechęć do życia, ale w sumie reszta dni tygodnia też. Tylko weekendy były względnie znośnie.
Wstałam o czwartej, żeby się jeszcze pouczyć, więc zaczynałam odczuwać lekką senność. Jednak walnęłam się mentalnie w twarz i zebrałam się, by w końcu zacząć się przygotowywać do szkoły. Postawiłam na swój typowy makijaż, który solidnie przykrywał wszystko, czego się wstydziłam. Wskoczyłam w mundurek i wypadłam z pokoju.
Z kuchni unosił się aromat kawy. Od razu podrażnił mi nos swoim mocnym i intensywnym zapachem.
— Miles?
— Próbuj dalej — podpowiedziała mi mama.
Trochę się zestresowałam. Powinna być już w pracy od jakiejś godziny. Od soboty mama zachowywała się podejrzanie życzliwie, zarówno w stosunku do mnie jak i do brata.
— Coś się stało? — wypaliłam, skubiąc rękaw marynarki, jednak sztywny materiał nie współpracował, czym mnie zdenerwował.
— Dlaczego? Wszystko w porządku, córeczko.
Mama była zrelaksowana, na pierwszym rzut oka, ale im dłużej obserwowałam jej zachowaniem, tym wyraźniej widziałam zaniepokojenie malujące się w jej oczach.
— Okej. — Tylko na tak elokwentną odpowiedź mnie stać.
— Dziadkowie wpadają na weekend.
Och. Tu cię bolało. Nie zagramy idealnej rodziny przed rodzicami matki.
— Na cały? — odezwał się Miles, który wparował do pomieszczenia.
— Tak.
Lakoniczna odpowiedź matki wyrównała poziom ekscytacji przyjazdem dziadków. Jeśli mama była wymagająca, to jej rodzice byli mistrzami w tej dziedzinie.
— Mnie w takim razie nie będzie — uprzedził Miles z zachowawczą miną.
— Będziesz — odparła matka z rozkazem na ustach.
— Absolutnie...
— Nie dyskutuj ze mną. We trójkę spędzimy czas z moimi rodzicami, specjalnie wzięłam wolne i zaplanujemy jakoś ten czas.
Bombowo. Normalnie wystrzałowo! Całe dwa dni w ogniu krytyki i kąśliwych uwag.
— Jestem pewien, że to będzie iście rodzinny czas — stwierdził ironicznie Miles.
Jeśli mama była ostrą i skorą do wyrażanie niepochlebnych opinii osobą, to jej rodzice byli niczym bluszcz. Pod płaszczykiem ciepłych i pretensjonalnych uśmiechów, owijali się wokół szyi, zaciskając na niej nieprzychylne komentarze. Swoimi zgryźliwymi dygresjami oplatali się wokół najczulszych punktów, by uderzyć prosto i skutecznie do celu. Mama była ich nieodrodną wersją, chyba w ich geny wpisano tendencję do obsesyjnej kontroli.
— Pa. Ja już muszę iść — wcięłam się do rozmowy.
Nagięłam nieco prawdę. Autobus miałam za dwadzieścia minut, ale jakoś odeszła mi ochotę na śniadanie. Zjem coś w szkole albo jak wrócę do domu.
— Ktoś przyjechał. Miles to jakiś twój kolega? — spytała matka, zerkając zza firanki na podjazd.
— Chyba nie. Z nikim się nie umawiałem — rzucił brat, podchodząc do okna.
Cwaniacko się uśmiechnął, kiedy na mnie spojrzał. Nie oznaczało to nic dobrego.
Zarzuciłam na siebie płaszcz i zabrałam torbę. Już miałam sięgnąć do skrzyni z kluczami, kiedy Miles złapał mnie za nadgarstek.
CZYTASZ
Love Games
RomanceNie istniała róża bez cierni. Bo nawet po ich usunięciu pozostawał ślad. I takie znamiona nosiła dusza Gabrielle Bishop, która powoli usychała. Rozpadała się na kawałki, a nikt nie potrafił ich pozbierać i złożyć w kompletną całość. Bo taka czuła...