Rozdział 13. Gabrielle

265 30 169
                                    

#lovegames_watt


***

— Zróbmy sobie chwilę przerwy, okej? — zaproponował Alex z uspokajającym uśmiechem.

Cóż, tłuczemy fizykę od ponad dwóch godzin. Należałam do grona zdolnych uczennic, naprawdę, ale też istniały limity, których nie potrafiłam przekroczyć. Nieważne jaki ogrom wysiłków wkładałam w naukę, najzwyczajniej zrozumienie zawiłości tej dziedziny pozostawało poza radarem.

— Ale zostało nam jeszcze dużo materiału, a sprawdzian jest we wtorek — zaprotestowałam stanowczo.

W pełni zdawałam sobie sprawę, że Alex zasugerował odpoczynek nie przez swoje lenistwo, tylko przez wzgląd na mnie, bo wszystko zaczęło mi się już mieszać. Obarczałam tym dwa czynniki, mianowicie nie wrzuciłam dziś nic na ząb, a zmęczenie tylko wzmacniało rozkojarzenie.

— Obiecałem, że ci pomogę i tak będzie, Gabrielle — zapewnił mnie Alex ze zdecydowaną miną. — Mamy jeszcze parę dni, żeby cię przygotować, a teraz musisz odpocząć, bo zaczynasz gadać bzdury — odparł nieco rozbawiony.

Okej, to mu przyznam. Uspokoił mnie odrobinkę. Faktycznie, przestałam ogarniać, co właściwie mówiłam i o czym zasadniczo rozmawialiśmy.
To nie wina Alexa, bo rzeczywiście zgodnie z przechwałkami wyjaśnienie kłopotliwych dla mnie zagadnień szło mu zaskakująco rewelacyjnie.

— Dobra, to dziesięć minut przerwy i idziemy dalej? — rzuciłam, licząc na to, że w ten sposób zawrzemy kompromis.

Oczywiście, w tym wypadku Alex godził się na żaden konsensus. Bezapelacyjnie postawił na swoim. Uparty osioł.

— Nie — odpowiedział krótko. — Zrobimy tak, skoro nalegasz, żeby się dzisiaj wciąż uczyć to spoko — dodał pośpiesznie ku mojej uldze. — Ale najpierw skołujemy stroje na imprezę do Elliota, bo zastanowiłaś się i pójdziesz ze mną?

Parę dni temu o tym napomknął, Maisy też wspomniała o halloweenowym przyjęciu u Templesa, ale sądziłam, że to ominę. Jednak im dłużej słyszałam przekonywanie Alexa, tym większą miałam ochotę mu towarzyszyć. Głównym argumentem była nasza umowa, w końcu to logiczne, że Alex zabrałby tam swoją dziewczynę. Doceniłam to, że błyskawicznie postawił mój komfort ponad naszym teatrzykiem, więc jeśli uznam, że wolałam zostać w domu to on nie wyskoczy z pretensjami.

Z racji, że w coraz większym stopniu moim hobby stawało się droczenie z nim, to odkładanie odpowiedzi wydało mi się perfekcyjną myślą.

— Ano, zastanowiłam — odparłam beznamiętnie. Alex spojrzał na mnie zagadkowo, wcale nie tracąc pewności siebie.

Naprawdę interesowało mnie jakim cudem on zawsze tak twardo obstawał przy własnych racjach i nie wahał się na sekundę. Potajemnie, nieco mu zazdrościłam, bo sama nieustannie podcinałam gałąź, na której siedziałam, przy pomocy trapiących kompleksów.

— Iii? — zagadnął wyczekującą, kącik jego ust zdradzał wszystko. Palant nie pokazywał niepokój, bo już domniemał, jaka zapadła decyzja.

Jezus. On stanowił jakieś uosobienie irytacji, inaczej nie można wyjaśnić tego, jakie mistrzostwo osiągał we wkurzaniu mnie.

Tak — fuknęłam lakonicznie, a Alex cicho zarechotał.

— Poprawna odpowiedź  — przyznał i posłał mi łobuzerski uśmiech. — Więc pójdziemy na zakupy, a później pouczymy się u mnie, pasuje?

— Jasne, tylko dam znać mamie — uprzedziłam go i kiedy ja zadzwoniłam, by ją o tym poinformować, Alex uprzątnął nasze stanowisko w bibliotece. Schował notatki do swojej torby i nawet w odpowiednim ułożeniu poskładał moje zakreślacze i cienkopisy.

Love GamesWhere stories live. Discover now