Część 29

5.8K 259 26
                                    


Eda

Weszliśmy do zatłoczonego klubu i od razu poprowadziłam Hanka do strefy VIP. Wcześniej poprosiłam Jaspera, by zarezerwował nam miejsce, na co ochoczo się zgodził.

Zresztą facet siedział też tam teraz z ogromnym uśmiechem i rozmawiał z Mią, Gią oraz z Alison. Wszyscy cieszyli się, że mogli świętować urodziny Hanka. Każdy miał już drinka w dłoni.

Hank przyciągnął mnie za rękę i schylił się do mojego ucha.

– Nie mówiłaś, że będą też inni – powiedział, ale widziałam po jego oczach, że się cieszył z tego, iż mógł spędzić dziś choć kilka minut z ludźmi, którzy darzą go sympatią. Jezu, co jeszcze musiało się dziś stać, że był aż w takim humorze?

Wzruszyłam ramionami.

– Urodzin nie spędza się samemu, kochanie.

Pociągnęłam go za sobą.

Pierwszy zobaczył nas Jasper. Wstał z miejsca i podszedł do nas. Do mnie puścił oczko, a Hanka umieścił w tym męskim przytulasu, kiedy to jeden klepie dwa razu drugiego po placach.

Zaraz potem podeszli inni, by się przywitać i życzyć mu wszystkiego najlepszego, a ja wykorzystałam sytuację i zabrałam ze stołu mały pakunek. Wczoraj poprosiłam Alison, by weszła do piekarni po drodze. Wiedziałam, że w Hadesie jeść zbytnio nie będziemy, ale poprosiłam, by kupiła babeczkę i świeczkę. Symbolicznie.

Jasper podał mi zapalniczkę, a ja po cichu mu podziękowałam.

– Po właścicielu klubu nocnego spodziewałam się czegoś więcej. Wiecie, taki duży, by ktoś mógł z niego wyskoczyć – rzuciła ze śmiechem Alison.

– Eda prosiła mnie, bym to zrobił, ale nie było jej na mnie stać – odpowiedział Jasper.

Wszyscy się roześmialiśmy.

Z powrotem podeszłam do Hanka.

– Pomyśl życzenie.

– Nie wiem, czego mógłbym sobie jeszcze życzyć, gwiazdeczko – powiedział. – Mam wszystko.

– Zawsze można chcieć czegoś jeszcze.

Zamknął oczy, pomyślał przez chwilę, a potem otworzył je na powrót i zdmuchnął szybko płomień. A później, zanim zdążyłam coś powiedzieć, oddał babeczkę pierwszej lepszej osobie i pocałował mnie tak intensywnie, że na pewno nie powinno mieć to miejsca tu, wśród ludzi.

Nie wiem kto, może Jasper, gwizdnął głośno. To mnie wytrąciło z dziwnego transu. Odsunęłam od niego usta i schowałam twarz w jego szyi.

Hank zaśmiał się i poprowadził mnie na wolne miejsce. Ręką przywołał kelnerkę, a ta szybko przybiegła, jakby już od początku czekała na jego wezwanie. Zanim zamówił, obrócił się do mnie

– Czego się napijesz, gwiazdeczko? – zapytał, pochylając się bliżej mojej szyi. Wcale nie musiał tego robić, bo siedzieliśmy wystarczająco blisko, by się usłyszeć. Chciał być po prostu bliżej mnie.

W geście zapewnienia, że nigdzie się nie wybieram, położyłam dłoń na jego udzie.

– Może czerwone, słodkie wino? – powiedziałam dość głośno.

– Słyszałaś? – zapytał kelnerkę, a ona skinęła głową. – Dobrze. Dla mnie to samo, co zawsze.

Kobieta zapytała się też naszych przyjaciół o napoje, a potem zabrała puste szklanki i kieliszki w drodze powrotnej.

My baby shot me down - ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now