Część 15

8.2K 349 33
                                    

Eda

Przewracam oczami – chyba tylko to mogę zrobić.

Muszę wziąć to na klatę i przyznać, że nie pociągałby mnie tak bardzo, gdyby był dżentelmen i gdyby mi nie dogryzał. Jest coś w jego zaczepnym zachowaniu, co sprawiało, że czułam podekscytowanie.

Dogryzał mi, ale wiedziałam, że nigdy tak naprawdę nie obróci tego przeciwko mnie. Nigdy nie sprawi mi świadomie przykrości.

Nasze przepychanki były tak naprawdę bardzo długą grą wstępną. Wiedzieliśmy o tym oboje, ale chyba powinnam na tej grze zaprzestać.

Kurde, co się stało z „nie chcę na razie faceta"?

Jak mogłam oddać ten pieprzony pocałunek?

Przecież nie mogę wskakiwać z jednego związku w drugi!

– Nie usłyszę żadnej zgryźliwości od mojej kobiety? – powiedział, unosząc brew.

Zrobiłam to samo i zapytałam ze zdziwieniem i małą uszczypliwością w głosie.

– Twojej kobiety?

Jego uśmiech zmienił się w powagę.

– Mojej kobiety – powiedział z pewnością.

Cóż, nie tego się spodziewałam.

Ale... cholera!

Jak dwoma słowami mógł sprawić, że zmiękło mi serce i stałam się mokra? To tak w ogóle można?

Ten facet to chyba naprawdę dla mnie za dużo.

Opanowałam swoje głupie emocje i spróbowałam się od niego odsunąć.

– Chyba za dużo sobie wyobrażasz, Hank.

Przytrzymał mnie w miejscu za biodra.

– Gwiazdeczko, przestań mnie odpychać. Przecież oddałaś pocałunek. Widzę, że mnie pragniesz. Nawet sama przyznałaś, że o nas myślisz?

Pokręciłam głową.

– To moje ciało cię pragnie, reszta mnie mówi nie.

Kłamałam.

Ewidentnie kłamałam.

W ogóle dlaczego się tak opierałam? Musiałam pomyśleć o tym logicznie. Przecież nie miałam już faceta. Nawet nie tęskniłam za Tomem. Przez większość czasu był dla mnie kulą u nogi, która ciągnęła mnie na dno. Miarowo niszczył moją wiarę w siebie, podcinał mi skrzydła i nie pozwalał mi być sobą. Mimo wszystko myślałam, że go kocham i pozwalałam mu po części na to w imię naszego związku. Myślałam, że kiedyś wróci do mnie ten facet, którym był na początku naszego związku.

Jego zdrada mnie nie zabolała, tylko wkurzyła. A to oznacza, że Tomas od dawna nie miał już mojego serca.

I chyba tu leżał pies pogrzebany.

Wiedziałam, że Hank jest mężczyzną, który nie tylko je zabierze, ale też już nie odda. Bałam się, po prostu się bałam. Miałam świadomość, że ten facet może mnie zjeść i wypluć. Nie chciałam mu dawać mocy, dzięki której mógłby roztrzaskać moje serce. Wiedziałam, że jeśli wejdę w tę relację, on mnie rozkocha, a jeśli to się skończy, to będzie brzydko. Bardzo brzydko. Zostanę z potłuczonym sercem i nikt go nie pozbiera. Żaden klej tego nie poskleja. Byłam tego świadoma jak niczego innego na świecie.

Skąd miałam tę pewność? Nie wiem. To chyba jak z miłością. Niektórzy ludzie pytają, dlaczego i kiedy ktoś się w kimś zakochał, ale przecież na to nie ma odpowiedzi. Nikt nie poda dokładnego momentu. Nie powie „wczoraj o dwudziestej szesnaście się do mnie uśmiechnęła i to sprawiło, że ją pokochałem" albo „tydzień temu zdjął z siebie koszulkę. Wiedziałyście ten sześciopak? Nie miałam wyboru, musiałam się zakochać".

My baby shot me down - ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz