Część 24

7.4K 315 44
                                    

Eda

– Możesz przestać?

Miałam go naprawdę dość na dzisiaj. Chyba każdy ma swoje granice, a on swoim zachowaniem wcale nie pomagał mi się uspokoić.

Triumfował.

Cholera, siedział za kierownicą i nawet się na mnie nie patrzył, ale wiedziałam, że triumfował. I to sprawiało, że czułam się jak bachor, który musi pokazać swoje niezadowolenie.

Próbował utrzymywać pokerową minę, ale widziałam ten uśmieszek dumy delikatnie majaczący mu na twarzy.

Jakby miał być z czego dumny... – pomyślałam z przekąsem.

Wyciągnął mnie z mojego mieszkania, jak worek kartofli.

I, cholera – musiałam to przyznać – to było dość imponujące. Zniesienie mnie po schodach nie mogło być łatwe. Może nie jestem tłuściochem, ale na pewno większość mężczyzn nazwałaby mnie pulchną. Moje ciało kochało ciasteczka, szczególnie moje uda. Byłam jednak dojrzałą kobietą. Nauczyłam się już dawno akceptować moje niedoskonałości.

Zauważyłam, że Hankowi też one nie przeszkadzają. Wręcz przeciwnie.

Nawet teraz nie mógł się opanować. Zamiast udawać, że nic nie zrobił lub wytłumaczyć się z tego, że potraktował mnie jak lalkę, to wyciągnął do mnie dłoń, rozłożył swoje palce na udzie i ścisnął mocno kilka razy.

– Gwiazdeczko, powinnaś już to wiedzieć. Jeśli ty rzucasz mi jakieś wyzwanie, to ja podejmuję te rękawice.

Tylko to nie miało być żadne rzucanie rękawic!

A może...

Nie wiem.

Cholera, droczyłam się z nim wtedy. Nie dziwię się więc, że wyciągnął mnie siłą. Gdzieś tam w środku wiem, że gdybym chciała, to mogłabym to zatrzymać. Tylko po co? Potrzebowałam chyba odwrócenia uwagi od tego, co zobaczyłam. I to właśnie mi dał.

Nazwijcie mnie głupią, naiwną albo wymyślcie jeszcze inne jakieś inwektywy. Miałam to gdzieś. Hank od samego początku nie ukrywał tego, kim jest i czym się zajmuje. Postawił też granice w tym, co robi. I głośno mi o nich powiedział.

Miałam być hipokrytka i go zostawić, bo zobaczyłam na własne oczy to, o czym mi mówił i to, co wcześniej zaakceptowałam?

Nie chciałam się z nim rozstawać. A już na pewno nie przez to.

Każdy by chyba jednak ześwirował. Musiałam uciec z tej piwnicy. Cholera, musiałam poukładać to sobie w głowie. Hank, jednak sprawiał, że nie miałam nawet chwili, by o tym pomyśleć. Zjawił się u mnie niecałą godzinę później po tym, jak wybiegłam z Hadesu. I może to i dobrze. Wytłumaczył mi wszystko, co się działo i co zobaczyłam. Przypomniał mi o swoich zasadach. A ja nie miałam okazji wymyślić tysiąca scenariuszy, które nie miałyby sensu, a które by mnie tylko dodatkowo zdenerwowały.

A potem wyciągnął mnie z domu. I mimo że powinnam zostać sama i pomyśleć o tym wszystkim, cieszyłam się po cichu, że zabrał mnie ze sobą. Spędzenie nocy samej po zobaczeniu martwego człowieka? To nie był mój wymarzony wieczór.

Tak. Wolałam spędzić noc z zabójcą niż być sama.

Jak to o mnie świadczyło?

Czy zamieniałam się w jedną z tych naiwnych bohaterek, o których czytałam w książkach? Cholera, jeśli mogłam liczyć na happy end, to mogłam nią być.

Nie zamierzałam mówić tego jednak Hankowi. A już na pewno nie zamierzałam odpowiadać na jego wcześniejszą zaczepkę.

Postanowiłam się więc zachować jak prawdziwa, dorosła kobieta.

My baby shot me down - ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now