Część 5

8.5K 372 72
                                    

Hank

Ja też powinienem już stąd iść. Nic tu po nie. Musiałem teraz znaleźć tylko Jaspera i zobaczyć, czy zrobił wszystko, co powinien. Poukładałem jeszcze papiery na biurku do konkretnych teczek i przymknąłem laptopa, a potem złapałem za klucze do domu i telefon.

W klubie byli już sami pracownicy. Spojrzałem na zegarek. Było grubo po czwartej w nocy. Podszedłem do baru, gdzie stał nasz kierownik baru Bruno i sprzątał swoje stanowisko.

Widziałeś gdzieś Jaspera?

Spojrzał za mnie i powiedział:

– Idzie w naszą stronę, szefie.

Odwróciłem się i zauważyłem, że właśnie do mnie podchodzi, kończąc rozmowę telefoniczną.

– W motelu nie było nikogo. Nasi rozmawiali z recepcjonistką. Jest kuzynką jednego z naszych ludzi. Powiedziała, że kręcili tu się jacyś ludzie, ale zniknęli z pół godziny przed nami. Pewnie ktoś obserwował dziewczynę w klubie i zauważył, że ich próba się nie udała. Swoją drogą do tej pory nie mogę uwierzyć, jak ktoś normalny mógł wpaść na tak durny pomysł. Myśleli, że rzucisz się na pierwszą lepszą laskę? Śmieszne. Podobno jeden z facetów w motelu miał dziwny akcent. Myślisz, że to Rosjanie?

Nie musiałem się zastanawiać.

– Jestem tego pewny. Mówiłem, że coś było za cicho. Co z telefonem?

– Na jutro będziesz miał tę informację pokiwałem głową, a ten spojrzał w stronę zaplecza. Co zrobiłeś z tamtą dziewczyną?

– Wypuściłem ją – powiedziałem po prostu.

– Co? Dlaczego? Wiem, że masz zasady, ale do tej pory żadna kobieta ci nic nie zrobiła. Zamierzasz jej odpuścić? Tak po prostu?

– Stary, z tego, co mówiła, to ona ma pieprzoną tarczę na plecach. Ona już nie żyje. Dlaczego więc mam mieć krew na rękach? Ona nie wyszła stąd pod moją ochroną. Jeśli jednak mnie posłucha i wyjedzie stąd jeszcze tej nocy po cichu i będzie się ukrywać, może jeszcze trochę pożyję. Nie będę miał nic przeciwko. Jest po prostu głupia.

– Nie rozumiem. Przecież chciała cię naćpać i zaprowadzić wprost do paszczy lwa – powiedział i ja też po części nie rozumiałem.

Wzruszyłem ramionami.

– Nie wiem, chyba czuję do niej jakąś dziwną wdzięczność. Widziałeś tę drugą dziewczynę?

– Tę brunetkę? Tak. Seksowna. Widziałeś jej nogi? Na pewno prowadzą do czegoś słodkiego.

Nie wiem dlaczego, ale nie mogłem słuchać jego słów. Zgadzałem się z nim w stu procentach, jednak zaczynałem się czuć dziwnie terytorialny w stosunku do tej kobiety.

– Zważaj na słowa, gdy o niej mówisz – powiedziałem przez zęby.

Jasper aż się cofnął na moje słowa.

– Jezu, już zaszła ci za skórę – zaśmiał się po chwili.

– Trzeba ją znaleźć. I to jak najszybciej. Uciekła mi, a nawet nie zdradziła mi imienia. Nigdy nie czułem takiego pociągu do nowo poznanej kobiety – odpowiedziałem. Musiałem się przekonać czy ta chemia między nami była prawdziwa. – Mam niewiele informacji. Wiem tylko tyle, jak wygląda i że jej koleżanka jest managerem w jakiej restauracji.

Jasper westchnął.

– Wiesz, że kocham wykonywać zadania niemożliwe – powiedział ironicznie.

– Szefie – wtrącił się Bruno. – Przepraszam, ale mówicie o tej kobiecie, której podałem wino?

Pokiwałem głową.

– Przychodzi tu od jakiegoś czasu z koleżanką. Zwróciłem na nią uwagę, bo jakiś czas temu dostawiał się do tej drugiej jakiś facet i nie chciał odpuścić. Zapytałem się, czy potrzebują, bym wezwał ochronę. Facet się wycofał. Ta, o której mówisz, miała jakieś takie krótkie imię. Emma, Ella? Eda! Tak, na pewno Eda.

Hmmm... Eda. Bruno się spisał. Na pewno w tym miesiącu dostanie premię.

– Dziękuję za tę informację. Wiesz coś jeszcze?

Pokręcił głową.

– Niestety.

– I tak jestem wdzięczny. – Obróciłem się w stronę Jaspera. – Znajdź wszystkie informacje o tej Edzie.

– Na kiedy? – zapytał.

– Na wczoraj – powiedziałem, ruszając z miejsca.

Wyszedłem na zewnątrz. Przy samochodzie stał już kierowca i ochroniarz w jednym, paląc papierosa. Widząc mnie, zrobił jeszcze jednego macha i zdeptał butem resztę. Usiadł za kierownicą, a ja z tyłu.

Po czwartej w nocy nie było korków, więc po piętnastu minutach byliśmy już pod moim domem. Gdy wszedłem do środka, od razy przywitało mi głośne szczekanie. Z góry zbiegł mój rottweiler i zatrzymał się przy mnie. Wydałem mu rozkaz, a ten zaraz usiadł. Klęknąłem i przywitałem się z nim.

Potem podążyłem do salonu, zdejmując po drodze marynarkę. Podwinąłem rękawy białej koszuli i złapałem za karafkę. Tu przynajmniej nikt mi nic nie dosypie.

Zaśmiałem się na swoje myśli i odtworzyłem w pamięci dzisiejszą noc. Miałem w dupie Anę i nawet to, że mogła zostać wysłana przez Rosjan. W mojej głowie była tylko brunetka.

Eda.

Co ta kobieta miała w sobie, że tak mnie do niej ciągnęło? Jeszcze kilka godzin myślałem, że nie mam swojego typu kobiety. Cóż... chyba właśnie go znalazłem.

My baby shot me down - ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now