Część 25

7.9K 307 27
                                    

Hank

W jednej chwili Eda stała przy mnie, a w drugiej siedziała na blacie ze mną pomiędzy nogami. Cholera, to co powiedziała... Nie spodziewałem się tego. Myślałem, że będę musiał poczekać na te słowa. Dla mnie nie było na to zbyt wcześnie, ale myślałem, że ona dopiero do tego dochodzi.

W końcu na początku kwestionowała nasz związek.

Kurwa... to było tak cudowne uczucie. Wiedza, że kobieta, którą się kocha, odwzajemnia to uczucie. Nie mogło być nic lepszego.

Zareagowałem więc szybciej, niż mój mózg zdołał zarejestrować, co robię. Nie minęła nawet sekunda, a już moje usta były na niej. Eda zszokowana moją wybuchową reakcją, wzięła głęboki wdech, a ja szybko wykorzystałem sytuację. Pogłębiłem pocałunek.

Potrzebowałem jej smaku, a ona była chętna, by mi go dać. Poszła za instynktem, zapominając o wszystkim i oddała pocałunek z taką samą siłą jak moja.

I to było lepsze, niż mógłbym się spodziewać.

To przyciąganie między nami było szalone. Nie wydaję się mi, byśmy w tym momencie mogli pomyśleć o czymś innym. Zniknęły wszelkie sprawy, nad którymi należało się pochylić i byliśmy tylko my. I nasza potrzeba.

Eda była jedyną rzeczą, o której mogłem teraz myśleć. Wszystkim, co wydawało się teraz liczyć. Ta kobieta mogłaby być moją śmiercią, a ja teraz przyjąłbym ją z godnością.

Jej ciało reagowało na każdy mój dotyk. Ta sytuacja od samego początku nie była delikatną i czułą pieszczotą. Obydwoje wiedzieliśmy, do czego to nas zaprowadzi. Nikt z nas jednak nie protestował. A już na pewno nie ja. W końcu byłem tam, gdzie chciałem być od samego początku.

Pomiędzy jej nogami.

Nie zrozumcie mnie źle. Uwielbiałem ją poznawać, droczyć się z nią i za nią gonić. Byłem jednak tylko mężczyzną. Chciałem dowiedzieć się, jak słodka może dla mnie być.

Byłem przyzwyczajony do sięgania po to, czego chciałem. I właśnie to brałem. A ona mi się oddawała. Nie była w tym wszystkim bierna. Dawała z siebie tyle samo, ile ja jej dawałem. Jej ręce błądziły po moim ciele, próbując zdjąć ze mnie koszulę, co nie było prostym zadaniem, bo nie mogłem oderwać dłoni od jej ciała. Kiedy w końcu się jej to udało, aż westchnęła z ulgą w moje usta.

Ja nie miałem tyle cierpliwości. Po prostu złapałem za przód jej koszuli i pociągnąłem tak, że wszystkie guziki z brzdękiem posypały się po kafelkach, a ja odsunąłem się na chwilę od niej, by spojrzeć na to, co odsłoniłem.

Jej piersi falowały, jakby przebiegła maraton, a my przecież dopiero przebiegliśmy przez linię startu. Drżącą z podniecenia ręką złapałem za jedną z jej miseczek i odciągnąłem ją na dół. Przywitał mnie już sterczący i ciemnoróżowy sutek. Nie mogłem się mu oprzeć. Wciągnąłem go do ust i zassałem mocno, łapiąc ręką drugą pierś.

Eda jęknęła. A może zrobiliśmy to oboje?

Wplątała jedną rękę w moje włosy i docisnęła moją głowę do swojego miękkiego ciała, jakby bała się, że mogę przestać i upewniała się, że tak się nie stanie.

Ta... bo mógłbym się teraz odsunąć. Nie wiem, czy byłbym w stanie nawet wtedy, gdyby ktoś stał za mną z bronią wymierzoną w głowę.

Sięgnąłem drugą dłonią za nią i odpiąłem jej stanik. To gówno stało mi tylko na drodze i nie podobało mi się to.

Uniosłem nieco wzrok, nie odrywając się od jej piersi, by spojrzeć na jej twarz. Odchyliła ją do tyłu, oczy miała przymknięte, spomiędzy otwartych ust wydobywały się dźwięki, które od teraz były zarezerwowane tylko dla moich uszu. Jej wygięta szyja wyglądała tak zajebiście seksownie, że wiedziałem, że do końca wieczoru zostawię na niej swój ślad.

My baby shot me down - ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz