Transformers prime (Życie Po)...

By figaluna12

14K 783 1.4K

📡Dla fanów Transformers Prime🔭🚀🛸🛰🪐⭐🌍🤖 Uwaga!!!!!-To NIE jest historia miłosna!!!! *** Z góry przepra... More

Główni bohaterowie
1.Opowieść Miko
2. Opowieść Rafaela
3.Opowieść Jack'a
4.Opowieść Ratcheta
5.Baza
6.Klucz do serca
7.Duchy i doświadczenia
9.Wina i kara
10.Trzy probówki
11.Transformacja czy metamorfoza
Ogłoszenie
12.Chłopaki nie płaczą
13.Sprawy przyziemne i niebiańskie
14.Present perfect
15.New style
16.Bo dlaczego by nie ?
Hej
17.Kraina Śmierci
18.Kiedy dobry pasterz nie patrzy wilk przebiera się za owce
19.Ch***e problemy (nie) potrzebują ch****ych rozwiązań
Sorry
20.Fiatem na czołg
21.Hura? Ale czy jest się z czego cieszyć?
22.Wspomnień naszych wina
23.Następna stacja, Cybertron
Pytanie
24.Opowieść Bumblebee
25.Wywiad z przeszłością
26. Sygnał życia
27. Kiedy umysł śpi budzą się demony (ale i duchy, zjawy i anioły)
28. Przykra rzeczywistość
29. Wszyscy jesteśmy do czegoś przywiązani, wszyscy za kimś tęsknimy.
30. Pałac przeszłości
31. Okno na światy
32. Survivor
33. Wyruszać czas
34. Życie jest jak tramwaj
35. The good doctor
36. Życie mnie. Mnie !
37. Mroczniejsza strona ciemnej strony mocy
Ankieta
38. Niepokój i tajemnice gryzą mnie w stopy
39. Danse Macabre
40. Czeluści Morii
41. Człowiek zza szklanej tafli
42. Zobaczyć cię jeszcze raz
43. Grona gniewu
44. Poznajmy się lepiej
45. Dom bez klamek
46. Szaleństwo i sny

8.Rany nie do końca Boskie

312 16 15
By figaluna12

Rozdział po remoncie- 27.10.2021 i 02.11.2021

Raf

     No więc, pora na kolejną część eksperymentu. Odpaliłem most ziemny w miniaturowej wersji i przeszedłem przez niego kiedy Ratchet nie patrzył. Znalazłem się dokładnie tam gdzie chciałem, przed starą opuszczoną kopalnią węgla kamiennego, opuszczoną jeszcze przez pierwszych osadników. Kopalnia była ukryta w skale w leśnym zagajniku. Z wnętrza dobiegał świst chłodnego powietrza. Zrobiło mi się bardzo zimno. Wiedziałem, że w kopalni nie ma powietrza poza tym jest pełno toksyn i gazów trujących. Kopalnia od wielu lat nie była wentylowana więc w niższych partiach nie było nawet czym oddychać. Wyciągnąłem z plecaka woreczek z ,,Chloroformą" jak to nazwałem i wysmarowałem się cały jak dnia poprzedniego. Od razu przestało mi doskwierać zimno. Wyciągnąłem latarkę z plecaka i odważnym krokiem wszedłem do kopalni.

Miko

Jednak matka miała rację by nie wybiegać na dwór z mokrym łbem. Odkąd wróciłam zaczął mi doskwierać ból głowy oraz pieczenie wokół ranki na kostce. Odkaziłam ją, wzięłam jakieś tabletki i okryłam się kołderką. Czułam się źle. Choć nie, źle to mało powiedziane, fatalnie. W nocy zaczęła piec mnie skóra wokół rany na nodze, a potem pieczenie zamieniło się w ból dochodzący aż do kości, które powoli zajmowało coraz większy obszar ciała. Leżałam w bólu na łóżku, kiedy mama rozmawiała przez telefon z doktorem opisując mu moje objawy. Doktor stwierdził tylko, że naraziła swoje ciało na zbyt wielki wysiłek fizyczny i jej mięśnie w końcu zaczynają protestować. Przepisał proszki przeciwbólowe i rozkurczowe ale one nic nie dawały. Moje ciało zaczęły przechodzić niekontrolowane drgania, które w chwile zamieniły się w wstrząsy. Z moich ust wypływała gęsta mieszanka krwi z śliną. Byłam cała rozgrzana, jakbym była bałwanem potraktowanym suszarką. Ostatnim co usłyszałam był pisk mojej matki, następnie już tylko cisza i ciemność.

***

Powoli otworzyłam oczy, obraz był bardzo rozmyty, a wszystkie kolory i kształty wymieszane.. Ponownie je zamknęłam, czułam silne łupanie w głowie jakbym miała tam paru niskopłatnych górników z łomami. Reszty ciała nie czułam, byłam sparaliżowana. Ponownie otworzyłam oczy i zamrugałam parokrotnie. Mózg potrzebował trochę czasu by zaakceptować ilość światła w pomieszczeniu i wyostrzyć obraz. Wzięłam kilka głębszych oddechów by dotlenić mózg. Po chwili poczułam mrowienie na na czubkach palców rąk i stóp. Wzrok też zaczął się powoli wyostrzać. Po chwili  maje ciało przeszywała fala bolesnego mrowienia ale zdusiłam to w sobie bo to oznaczało, że powraca mi władza w ciele. Wszystkie mięśnie zastały się jakbym nie ruszała się co najmniej od kilku dni. Podniosłam powoli drżącą rękę i przetarłam niezgrabnie oczy ścierając z nich mgiełkę i ropę. Rozejrzałam się wokół byłam... w szpitalu.

Moje ciało było podłączone do aparatury badającego akcje serca, która raz po raz wydawała irytujące piknięcia. Do  żyły na przedramieniu miałam zaaplikowany welflon od którego odbiegała rurka wprost do zawieszonej kroplówki, w której znajdowała się przezroczysta substancja. Byłam bardzo słaba ale udało mi się zmusić mięśnie by usiąść.

***

Do jej pokoju wszedł młody mężczyzna w kitlu ukłonił się na powitanie. Który widząc ją przytomną zrobił wielkie oczy i natychmiast podbiegł do jej łóżka wyciągając z kieszeni małą latarkę.

-Spokojnie jestem lekarzem. Czy może panienka powiedzieć jak się nazywa, ile ma lat i jaki mamy dzień?- spytał świecąc mi latarka w źrenicę.

Na wszystkie pytania (prócz ostatniego) odpowiedziałam poprawnie. Skąd miałam wiedzieć jaka jest data, nawet nie pamiętałam co ja tu robię. A no właśnie.

-Jak się tu znalazłam i ile byłam nieprzytomna ?

-Nic panienka nie pamięta ? To normalne u ludzi wybudzonych ze śpiączki.

-Byłam w śpiączce, dlaczego, ile ?!

-Spokojnie minął tylko tydzień. Przyczyna nie jest do końca jasna ale jestem rad, że panienka się wybudziła.

Aha czyli ich zaskoczyłam swoim wybudzeniem.

-Jestem głodna. 

-Spokojnie, za chwile pielęgniarka przyniesie panience coś lekkiego do jedzenia. Ja w tym czasie zadzwonię do panienki rodziców i przekaże im radosną nowinę.

Jak ja nie nienawidziłam jak nazywali mnie ,,panienką". To ja wole już nie dostać tego jedzenia przez resztę dnia za to, że do nich nie zadzwonią.  W sumie był sposób by tego uniknąć.

***

Gdy lekarz wyszedł westchnęłam głośno, przewróciłam oczami, ziewnęłam i jakby nigdy nic wyskoczyłam z łóżka. Przeceniłam jednak swoje siły i rąbnęłam natychmiast o podłogę. Rozwaliłam podbródkiem o zimne kafelki szpitalnej podłogi dzwoniąc zębami.

Warknęłam pod nosem.

-Jestem silna !!!

Podniosłam się na drżących rękach, złapałam o kant szafki koło łóżka i wstałam. Nogi miałam jak z waty. Wyrwałam rurkę od welflonu i sam welflon oraz kable od elektrokardiogramu. Wyprostowałam się i korzystając z doświadczenia zdobytego na kursie szpiegowskim w jednostce ,,E,, oraz licznych filmach o ninja wymknęłam się do najważniejszego pomieszczenia w szpitalu- do kibla.

Po załatwieniu swoich potrzeb fizjologicznych postanowiłam trochę ,,pozwiedzać". Znałam ten szpital jak własną kieszeń, tyle razy trafiałam tu jako dziecko. Niektóre starsze pielęgniarki mogły mnie znać więc musiałam ich unikać. Pewnie niektóre do dzisiaj pamiętają jak jako 6 letnie dziecko postanowiłam skoczyć z 3 piętra z torbą foliową myśląc, że zadziała jak spadochron i w efekcie połamałam sobie obie ręce, nogę i parę żeber. To wydarzenie stało się legendą tego szpitala.

Wiedziałam, że w tym szpitalu znajduje się pokoik z skrytkami na prywatne rzeczy pacjentów i, że prawdopodobnie tam też znajduje się mój telefon z, którym nie rozstaje się nawet w nocy i który prawdopodobnie przybył ze mną do szpitala. Udało mi się uniknąć pielęgniarek. To znaczy one i tak miały własne zajęcia plus pociętą można było poruszać się po terenie oddziału. To nie był oddział zamknięty, a pacjenci nie byli przywiązani pasami do łóżek (choć niektórzy chyba powinni). Ukradłam z recepcji kartę magnetyczną jakiegoś lekarza i biały kitel zawieszony na oparciu krzesła. Następnie zaczęłam szukać znajomych srebrnych drzwi, które jak zapamiętałam z dawnych lat kryły za sobą pokój ze ,,skarbami. Znalazłam takowe na końcu korytarza i podbiegłam do nich. Obok nich na ścianie był czujnik magnetyczny, aktywowany za pomocą karty pracowniczej. A przecież właśnie takową miałam w posiadaniu. Przyłożyłam ją do czujnika odczekałam dwie sekundy, usłyszałam ciche piknięcie i ciche kliknięcie otwierającego się zamka.

Nikt mnie nie zatrzymywał ze względu na strój lekarza. Wślizgnęłam się przez drzwi i natychmiast je zatrzasnęłam. W pomieszczeniu było ciemno i zimno, nic nie widziałam. Całkowicie inaczej niż zapamiętałam. Pomacałam po ścianie w celu znalezienia włącznika światła. Jednak wpadłam na coś uderzając się o to brzuchem, chyba łóżko szpitalne.  Więc po omacku je odepchnęłam. Macałam dalej, było mi strasznie zimno ale w końcu znalazłam włącznik. Włączyłam światło i odwróciłam się. Zamarłam, serce zatrzymało się na ułamek sekundy. Pomieszczenie, w którym się znajdowała to nie był schowek lecz kostnica.

Całe pomieszczenie było pełne łóżek z zasłoniętymi białą płachtą ciałami z pod których wystawały tylko blade, sztywne stopy. Na łóżku, które odepchnęłam również znajdowało się jakieś ciało. Na bocznej ścianie znajdowała się metalowa ściana z metalowymi drzwiczkami lodówek do których również wkładało się zmarłych. Chwyciłam za klamkę spanikowana, drzwi się nie otwierały, po tej stronie nie było żadnego czytnika kart. Drzwi się otwierały tylko w jedną stronę, utknęłam. Zaczęłam się dobijać do drzwi i krzyczeć lecz nikt nie przyszedł. Odwróciłam się twarzą do pomieszczenia i schowałam twarz w dłoniach.

Tydzień wcześniej

Raf

Kroczyłem po opuszczonej kopalni, uważnie patrząc pod nogi. Czasami musiałem wdrapywać się na sterty żwiru przez szczeliny bo kawałek przejścia było zasypane. Żeby się nie zgubić co jakiś czas malowałem na skalnych ścianach ,,X" fluorescencyjną zieloną farbą. Korytarz biegł pionowo w dół, a strzałka barometru pokazywała jak ciśnienie w okuł powoli się zwiększa. Lecz ja nie czułem żadnych zmian. Termometr pokazywał, że obecnie jest -10°C lecz ja nic nie czułem . Inne urządzenia pokazywały że w atmosferze znajdują się trujące związki jak łatwopalny metan, związki siarki, azotu i amoniaku, które są dla ludzi śmiertelnie trujące. Na razie mój wynalazek się sprawdzał. Korzystając z okazji mogłem pozbierać do kolekcji różne rzadsze rodzaje kamieni. Starałem się nie skręcać w żadne odnogi głównego korytarza ale w pewnym momencie okazało się, że główny korytarz jest całkowicie zawalony tak że nie byłem w stanie się nigdzie przecisnąć. Skręciłem w jeden z lepiej wyglądających korytarzy i ruszyłem nim co jakiś czas malując świecące ,,X". 

Poziom trujących gazów gwałtownie się zwiększył lecz chloroforma nadal nie przepuszczała toksyn i produkowała własne powietrze. Nie odczułem do tej pory żadnych zawrotów głowy czy mdłości. Idąc tym korytarzem dotarłem do dużej wysokiej groty. W atmosferze znajdowało się tyle metanu, lotnego amoniaku i innych toksyn, że dawno powinienem się już przekręcić. Rozejrzał się po grocie świecąc latarką we wszystkich kierunkach. Powietrze w całej kopalni było tak toksyczne, że nie spotkałem w niej ani jednego nietoperza. Podziwiałem jaskinię wyrzeźbioną przez ciśnienie, gdzieniegdzie znajdowały się stalagmity, stalaktyty, a nawet stalagnaty. Co rzadko w ścianach były małe odłamki diamentów. Wziąłem jeden mniejszy, nie po to by sprzedać ale na pamiątkę. Po wilgotnej jaskini echem rozniósł się dźwięk moich kroków.

-Juuuchuuu!-krzyknąłem rozbawiony i zaśmiałem się wsłuchując w echo.- Haaaaaaallooooo! Hop hop!

Nagle poczułem drżenie. Parę okruchów skalnych spadło z sufitu. Nagle całe moje ramię przeszył silny ból, jakby ktoś zatopił w nim rozgrzany nóż.  Wrzasnąłem na całą jaskinie powodując odłamanie się kolejnych paprochów. Spojrzałem na ramię. Jakiś ostry odłamek skały spadł i wbił się w moje ramię. Jęknąłem z bólu. Z pomiędzy odłamka, a rany zaczęła sączyć się krew, dużo krwi, a Chloroforma została przerwana, czułem jak ciśnienie powoli podważa przylegającą błonkę i tylko odłamek zatyka otwór nie pozwalając się przedostać toksyną z atmosfery. Choć nie miało to już znaczenia, toksyny znajdujące się w odłamku dostały się już do krwiobiegu i powoli go osłabiały. Wynalazek chronił mnie przed temperaturą, wilgocią, toksynami ale nie przed urazami fizycznymi. Zdrową ręką przycisnąłem ranę na ramieniu nie wyjmując odłamka. Musiałem się stąd zmywać i to już , ruszyłem, pędem w stronę z której przyszedłem.

Biegłem najszybciej jak mogłem wyszukując świecące w ciemności ,,X". Czułem jak powoli opuszczają mnie siły. Usłyszałem jak jakiś kamień nade mną znowu się obsuwa więc przyspieszyłem. Dotarłem do głównego korytarza i pobiegłem w stronę wyjścia, które majaczyło gdzieś w oddali. Jednak  znajdowało się bardzo daleko, a ja już wiedziałem, że jeśli nie przyspieszę to nie dotrę do wyjścia przed utratą przytomności. Z drugiej strony większy wysiłek przyspieszył pracę serca powodując większy ubytek krwi i szybsze rozprowadzenie toksyn po organizmie. Łzy stawały mi w oczach na myśl, że zaraz upadnę i być może nigdy się nie obudzę. Najbardziej bolało to że moja rodzina i przyjaciele nigdy nie dowiedzą się co się stało i gdzie jestem. Nigdy już nie zobaczę Bee. Po co mi to było ? 

Udało mi się przebyć kolejny odcinek ale czułem jak toksyny z odłamka rozpływają się po całym ciele z każdym uderzeniem serca. Obraz zaczął mi się rozmywać, zostało mi tak niewiele, jeszcze tylko kawałeczek. Dyszałem ciężko ale pokonałem ten kawałek. Oślepiło mnie zielonkawe światło. Upadłem i straciłem przytomność tuż przy wejściu do kopalni.

Z powrotem ,,wracamy,, do ,,tydzień później,,

Miko

Przechadzałam się cicho pomiędzy łóżkami z nieboszczykami. Stąpałam na paluszkach by nie zakłócać ich snu i któregoś przypadkiem nie ,,obudzić". Niektóre ciała miały odkryte stopy, a na ich sino-purpurowych paluchach były obwiązane sznureczki z doczepioną karteczką z imieniem, nazwiskiem, datą urodzenia i śmierci oraz przyczyną śmierci zmarłego. Podeszłam do łóżka ze zwłokami, które wcześniej odepchnęłam i przeczytałam ,,Akihiko Nakamura" następnie datę urodzenia i śmierci, był to młody chłopak starszy od niej o zaledwie pół roku, przyczyną zgonu był upadek z wysokości podczas pomagania ojcu przy naprawie dachu . Odkryłam prześcieradło. Moim oczom ukazał się młody nastolatek, nie wyróżniający się zbytnio od innych japońskich nastolatków. Grzeczny i uprzejmy, jego rysy twarzy pyły łagodne nie licząc licznych ran, które powstały po upadku. Ile razy mogli się nieświadomie minąć na ulicy, chodzić ze znajomymi do tych samych miejsc?

Samowolnie napłynęły mi łzy do oczu. Ile razy sama siedziałam na podobnych wysokościach z tą różnicą, że nie była to drabina tylko ramię robota? Co czuła teraz rodzina tego chłopaka? Jego ojciec pewnie obwiniał się za śmierć własnego syna i nie mógł sobie wybaczyć.

Odwróciłam się od ciała nie mogąc dłużej na nie patrzeć. Rozejrzałam się. Klasyczne białe, betonowe pomieszczenie pełne łóżek z trupami, zapachem chemikaliów oraz chłodu płynącego z lodówek. Jedynym naturalnym źródłem światła było małe, wąskie okienko na wysokości 3 metrów. Przyjrzałam się mu, było małe, tak małe, że przecisnęła by się przez nie jedynie naprawdę chudziutka, giętka osoba. Podstawiłam sobie jeden wolny metalowy stół i weszłam na niego.

Musiałam doskoczyć by otworzyć naprawdę szczelne okienko. Udało się, podskoczyłam drugi raz i złapałam się boków okienka. Dzięki gimnastyce byłam w stanie podciągnąć się do niego, wystawić głowę i zaprzeć się łokciami. Znowu zmroziło mi krew w żyłach. Tym razem nie od chłodu, a dlatego, że spojrzałam w dół. Znajdowałam się na jakimś 12 piętrze wieżowca szpitala. Jak mogłam zapomnieć, że jest to największy szpital w Tokio, prawdziwy drapacz chmur. Pod nią znajdowała się metalowa wąska półka zrobiona w celach ozdobnych. Była po stronie szpitala po której na dole było tylko parę śmietników więc nikt nie zobaczył tajemniczej samobójczyni. Zresztą w Tokio i tak wszyscy są tak zapracowani, że kto by jeszcze patrzył w górę. Było zimno, wysoko, a na dodatek chyba utknęłam. Wyobraźcie sobie scenę gdzie wchodzicie do kostnicy i widzicie jak tylna część jakiejś dziewczyny w szpitalnej piżamie zwisa z małego okienka. Poza tym było zajebiście. Ogólnie nie narzekam.


-Dobra Miko.- wysapałam do siebie.- Dasz radę, pamiętaj dlaczego to robisz, dla swojej komóreczki, to jest tego warte.- poza tym nie uśmiechało mi się zostać w jednym pomieszczeniu z tyloma truposzami. Moment, a co jeśli których zaraz wstanie i wgryzie mi się w tyłek swoimi trupimi zębami ?!

Zmotywowana wiercąc się i wijąc udało mi się  się wygramolić tyłek z framugi okna. Złapałam się jakiegoś kabla ciągnącego się od góry budynku i postawiłam bose stopy na metalowej półce. Serce waliło mi jak oszalałe kiedy zaczęłam przesuwać się po półce w stronę sąsiadujących okien. Włosy wchodzące w usta i oczy za sprawą silnego wiatru nie ułatwiały sprawy. Kolejny argument za noszeniem upiętych. 

Powolutku, powolutku, nie patrz w dół, musisz tylko dotrzeć do najbliższego możliwego okna i po sprawie, odwalałaś głupsze rzeczy, nie ? NIE?!

W końcu kontem oka zauważyłam okno. Zła wiadomość, pozostało mi do niego jakieś 1,5 metra. Stęknęłam, ciało po tygodniu znieruchomienia teraz wystawiony na taki wysiłek stanowczo protestowało. Przystanęłam sztywno oparta o ścianę, od przepaści dzieliło mnie tylko parę centymetrów. Cóż nie byłam przyzwyczajona do intensywnego myślenia, ale teraz... No kurde jestem Miko, zajebałam Hardshera, spuściłam wpierdol Starscreemowi teraz ma mnie pokonać jakaś półeczka, a w życiu. Nim się obejrzałam, byłam parę centymetrów od okna, na moje szczęści  było uchylone.

Stanęłam przy nim chowając się za ścianą tak by nikt jej nie widział i wyjrzałam zza rogu czy aby kogoś nie ma w pomieszczeniu. Nikogo nie było, ale ku mojemu zdziwieniu na biurku pod oknem znajdował się... mój telefon, a przynajmniej wyglądał jak mój. Cóż za zbieg okoliczności, pomyślałam. Wcisnęłam rękę w szczelinę okna. Trzeba było je jakoś otworzyć, a z zewnątrz o dziwo klamek nie montują. Lecz wtedy okno nagle się zamknęło i przytrzasnęło mi ramię, straciłam czujność, poślizgnęłam się i zawisłam na wysokościach majtając nogami zakleszczona tylko ramieniem w szparze okna. Nie mogłam znaleźć oparcia stopami. W takich chwilach jak ta zaczęłam się modlić.

C.D.N...

Continue Reading

You'll Also Like

27.2K 1.1K 36
Praca jako producentka muzyczna, może być ciekawa pod wieloma względami. Współprace ze znanymi raperami, poznawanie nowych ludzi w towarzystwie około...
57.9K 1.2K 56
jest to opowieść o tym jak Hailie trafia do braci jak ma 3 latka.Vincent opiekuje się nią jak córką,nawet kazał Willowi zająć się pracą.jeśli chcesz...
8.3K 426 23
Co gdyby to Hailie wychowała się z ojcem a chłopcy z Gabrielą? Co gdyby to oni stracili matkę? Co gdyby Hailie miała córkę w wieku 19 lat? Co gdyby t...
6.8K 644 23
Popuparny i przebojowy chlopak aspirujący na zostanie aktorem grajacym w filmach akcji. Przecież może wszystko z pieniędzmi i wpływowych rodzicami. Ż...