Envy || H. S. ✔

By youmakememad96

46.7K 2K 233

Sky po nocy spędzonej z Harry'm zostaje uwikłana w niebezpieczną zagadkę. Oboje muszą wiele przejść by być ze... More

Envy
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30. cz. 1
Rozdział 30. cz. 2
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Liebster Award
Rozdział 40
Epilog
Podsumowanie.
Sequel Envy

Rozdział 36

567 41 12
By youmakememad96

Chciałam poinformować, że fanfiction dużymi krokami zbliża się do końca. 

Może macie jakieś życzenia na ekstra perspektywę któregoś z bohaterów? 

Proszę skomentujcie ten rozdział, bo to dla mnie ważne!  Byłoby miło, gdyby KAŻDY kto wciąż czyta skomentował.

Z okazji zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia, życzę Wam moi drodzy dużo zdrówka, szczęścia, znalezienia tej wspaniałej miłości u kogoś kto na Was zasługuje i będzie Was kochał za to jacy jesteście i akceptował Wasze zalety, ale też wady, samych sukcesów i spełnienia najskrytszych marzeń oraz Szczęśliwego Nowego Roku, oby był lepszy niż ten. 

Kocham Was bardzo! ♥

__________________________________________

Sky's P.O.V.

Mój pobyt w szpitalu trwał już trzy dni, a ja przez cały ten czas wypłakałam więcej niż przez całe swoje życie. Nie mogłam pogodzić się z tym co mi się przytrafiło. Nie rozumiałam dlaczego ja i moi najbliżsi dostają tak po tyłku. Czym sobie na to zasłużyliśmy? Co zrobiliśmy źle, że Bóg nas tak ciągle karze?

Kiedy dwa dni temu, Harry powiedział, że straciliśmy nasze dziecko, płakaliśmy oboje. Nie mogłam uwierzyć, że przez te dwa tygodnie nosiłam pod swoim sercem małą kruszynkę. Nie było nam dane poznać nawet płci dziecka. Gdybym wiedziała, że jestem w ciąży chroniłabym się jeszcze bardziej przed tym okropnym człowiekiem. Byleby tylko tej małej osóbce nic się nie przytrafiło.

To niewyobrażalny ból, wiedząc o tym, że nigdy nie weźmiesz swojego maleństwa na ręce i nie przytulisz do swojego serca. Nie powiesz jak bardzo je kochasz, że jesteś dumna z każdej najmniejszej rzeczy, którą zrobi. Nie usłyszysz jak mówi swoje pierwsze słowa. Gdy woła mamo, tato. Nigdy nie będziesz wiedzieć jakby wyglądało, gdyby dorastało. Nie pomożesz w odrabianiu lekcji, ani nie będziesz mógł spędzać czasu na zabawie.

Śmiało mogę przyznać, że poronienie było czymś o wiele gorszym niż gwałt. Z byciem zgwałconą możesz jeszcze sobie z tym poradzić, ale z utratą jeszcze nienarodzonego dziecka z pewnością nie. To tak jakby twój cały świat się zawalił, a ty w żaden sposób nie możesz temu zapobiec, bo jesteś zbyt słaby na to wszystko. Gdybym mogła cofnąć czas, może moje życie nie byłoby w tak opłakanym stanie.

Trzymałam rękę na brzuchu, gdzie powinno być moje najukochańsze maleństwo i patrząc w jeden punkt, modliłam się, aby ta niczemu niewinna istota znalazła spokój i szczęście w niebie, a Anioły święte zaopiekowały się nią, bo niestety moja opieka nad nią nie była mi dana. Pamiętam jak Harry pragnął mieć ze mną dziecko. Ruszyło go to, gdy test był negatywny i od razu pragnął się ze mną kochać. To podziałało, ale co z tego jak naszego maleństwa już nie ma?

Chciałam już wyjść ze szpitala i wrócić do swojego domu. Nie znosiłam tego miejsca, bo kojarzyło mi się tylko z cierpieniem i śmiercią. Naprawdę miałam już dosyć tych pojęć w swoim życiu. Niestety one nie zamierzały mnie opuszczać.

Drzwi od sali delikatnie się otworzyły, a w nich stanął mój narzeczony z jakimiś owocami. Podszedł do mojego łóżka i schylił się nade mną, by ucałować moje czoło. Jego oczy były zaczerwienione i podkrążone. Z siatki wyciągnął jabłka, pomarańcze, banany i ułożył je na talerzyku.

Harry od momentu mojego pobytu w szpitalu ciągle do mnie przychodzi i po prostu siedzi ze mną w ciszy, gapiąc się w jeden punkt. Boję się, że długo nie pociągnie, gdy w ogóle nie będzie sypiał. Powtarzam mu za każdym razem, żeby wrócił do domu i odpoczął, jednak on twierdzi, że nie jest zmęczony.

Muszę przyznać, że sama się sobie dziwię, dlaczego ostatnio go tak oschle potraktowałam. Nie zrobiłam tego celowo. Naprawdę chciałabym się do niego przytulić i wypłakać, ale jakoś nie mogę znieść jego dotyku. Gdy trzyma mnie za rękę, bądź całuje w czoło od razu przypomina mi się jego brat i to jest najgorsze. Ciągle go mam przed oczami. Jeszcze świadomość, że płynie w nich ta sama krew w niczym mi nie pomaga.

- Sky, dzisiaj przyjdą policjanci i będą chcieli abyś złożyła zeznania - powiedział ochrypłym głosem, muskając delikatne moje knykcie.

Moje ciało kolejny raz się spięło na ten gest. Postanowiłam być wytrwała i nie odtrącać go. Nie zasłużył sobie na to, aby go odrzucać, zwłaszcza teraz, gdy potrzebujemy siebie nawzajem.

- Nie zgadzam się - oznajmiłam stanowczo.

- Też im to powtarzam i doktor Walker również, ale oni są strasznie natrętni. Wiesz dobrze jak było ze mną, gdy mnie zamknęli za coś czego nie zrobiłem - posłał mi współczujący uśmiech.

Byłam teraz pewna, że za tym podłożeniem narkotyków nie stał nikt inny jak Tyler. Tylko jemu zależało, aby wysłać Harry'ego za kratki, by tylko dobrać się do mnie. Jednak nie mogłam mu o tym powiedzieć, a w szczególności, że Tyler jest jego bratem, który z całego serca go  nienawidzi.

Z kolei doktor Walker okazał się mężczyzną, który pomógł dostać mi się do domu. Czułam się głupio, gdy to on wszedł do sali i oznajmił, że jestem kłamczuchą. Zaczęłam się wtedy znów motać, ale gdy posłał mi szczery uśmiech, wiedziałam, że nie ma mi tego za złe. Byłam zadowolona, że jest w stosunku do mnie bardzo miły. Robi wszystko, abym wróciła jak najszybciej do zdrowia fizycznego i psychicznego.

- Kochanie? - z rozmyśleń wyrwał mnie głos chłopaka.

- Słucham - podniosłam wzrok na niego.

- Mówiłem, że za trzy dni możesz już wrócić do domu. Gdzie chciałabyś mieszkać? - spytał zakłopotany.

No tak, nie podjęłam jeszcze decyzji. Mieszkałam z Harry'm, od kilku tygodni i naprawdę byłam zadowolona z tego jak sobie radzimy. Niestety teraz nie jestem pewna czy nadal chcę mieszkać z nim. To mogłoby być trudne. Nie tylko dla mnie, ale i też dla niego. Nie chcę również go skrzywdzić. W sumie...

- Z tobą - splotłam nasze palce, a to wiele mnie kosztowało. Po moim ciele przebiegł dreszcz.

Uśmiechnął się szeroko, a ciążący kamień na jego sercu jakby spadł, przynosząc wielką ulgę. Nachylił się nade mną i pocałował mnie w czoło.  Już od bardzo dawna nie widziałam jego tak szczerego i pełnego szczęścia uśmiechu. Może nie był to taki uśmiech jakim obdarzał mnie każdego poranka, bo za tym uśmiechem krył się smutek.

- Tak bardzo cię kocham - szepnął i przytulił moje dłonie do klatki piersiowej.

- Też cię kocham, Harry - powiedziałam szczerze.

Nie mogłam go już dłużej trzymać w niepewności. Ciągle go kochałam, jednak tego nie mówiłam, bo nie mogłam wydusić z siebie tego.

- Harry, muszę ci coś wyznać. Nie chcę już tego ukrywać, bo to coraz bardziej boli. Musisz wiedzieć, że masz brata - postanowiłam mu jednak o tym powiedzieć. Ktoś w końcu musiał, bo jak się zapowiadało przez całe jego życie nikt mu o tym nie powiedział.

- Skarbie, nie żartuj. Sama wiesz, że mam tylko Gemmę. Nie ma nikogo więcej - popatrzył na mnie wymownie z uniesioną do góry brwią.

- Ja naprawdę nie żartuję. Zapytaj Annie, powinna ci o tym jak i twojej siostrze powiedzieć, bo to ważne - stawiałam na swoim.

- Niemożliwe, ale okej, spytam. W ogóle skąd ty o tym wiesz? - zapytał, a w moich oczach zebrały się łzy.

- N-ie, n-ie mogę powiedzieć, po-porozmawiaj o t-tym z mamą - odwróciłam swój wzrok.

- Pamiętaj, że możesz mi wszystko powiedzieć, zawsze - pogładził mnie po policzku i wstał z krzesła. - Pójdę się trochę przewietrzyć, bo ta historia z bratem jest bardzo dziwna jak dla mnie. Niedługo będę, a ty coś zjedz, kochanie - cmoknął mnie w czoło i po chwili zostałam sama, bijąca się ze swoimi myślami.

***

Zdrzemnęłam się trochę, gdy Harry długo nie wracał. Myślałam, że pojechał wyjaśnić sprawę z rzekomym bratem, ale jednak nie. Kiedy się obudziłam była ze mną moja mama i opowiadała trochę o Jamesie, gdyż ją o to poprosiłam. Później znów był u mnie lekarz, który powiedział, że już wszystko z moim zdrowiem w porządku. Niestety z raną na mojej twarzy nie da się na razie nic zrobić, dopiero za kilka miesięcy mogę się poddać operacji usunięcia blizny.

Gdy tak w ciszy leżałam, usłyszałam na korytarzu ten okropny głos, a następnie drzwi od mojego pokoju się otworzyły. Do środka wszedł Harry i ON. Zaczęłam się cała trząść, a oczy zaszły mi łzami. Kręciło mi się w głowie.

- Tyler chciał cię odwiedzić - oznajmił Styles i podszedł do mnie. - Co się dzieje? - spytał kiedy zobaczył w jakim stanie jestem.

- Cześć, Skylet - przywitał się, a ja miałam ochotę zwymiotować.

Jak śmiał przychodzić po tym jak mnie potraktował? Przez niego znajduję się w takim, a nie innym stanie. To on pozbawił mnie mojego maleństwa, przez chorą zazdrość o swojego brata. To niedorzeczne, że ma czelność tu stać i się współczująco uśmiechać.

- Zabierz mnie stąd! - Zaczęłam się drzeć i z całej siły trzymałam się narzeczonego.

Byłam przerażona, wpadłam w panikę, a on tam po prostu stał i udawał, że nie wie o co chodzi.

- Kochanie, uspokój się - zasygnalizował lokowany i objął mnie w szczelnym uścisku.

- To on. O-on mi to zro-zrobił - wychlipałam.

- Skarbie, o czym ty w ogóle mówisz? - popatrzył na mnie jak na wariatkę, a Tyler tylko milczał i podśmiewał się z mojego ataku paniki. Ten widok sprawiał mu przyjemność.

Nagle drzwi ponownie się otworzyły i do sali weszło dwóch mężczyzn, ubranych w mundury policyjne.

- Dzień dobry, chcieliśmy - nie dokończył jeden z nich, gdyż zaczęłam głośno krzyczeć.

- To on mnie zgwa-zgwałcił - wskazałam palcem na jego okropną twarz, a wszystkich wzrok przeniósł się na niego.

Funkcjonariusze natychmiast się na niego rzucili, a ten się tylko śmiał, jakby ktoś opowiedział mu mega śmieszny żart. Harry również odsunął się ode mnie i rzucił się na niego.

- Ty skurwielu jak mogłeś jej to zrobić?! - jeden z mężczyzn odsunął go.

Jego klatka piersiowa gwałtownie się unosiła i opadała. Rzucał w niego przekleństwami i startował do bicia. Ja sama byłam roztrzęsiona i nie mogłam już nic powiedzieć. W mojej głowie był szum, a wszystkie okropne wspomnienia zaczęły powracać do mnie ze zdwojoną siłą. Czułam niesamowity ucisk w klatce piersiowej, który nie pozwalał zaczerpnąć mi odrobiny powietrza.

Policjanci skuli go kajdankami i po wypowiedzeniu całej formułki o jego prawach, chcieli go wyprowadzić stąd.

- Zasłużyłeś na to, braciszku - Tyler wyraźnie podkreślił ostatnie słowo, a za nim doszło do Harry'ego, że to był jego brat, zdążyli go już zabrać.

Próbowałam uspokoić swoje nerwy i atak, ale nie potrafiłam. Czułam jak się rozpadam, kompletny brak tlenu w moich płucach...

- Harry...

Continue Reading

You'll Also Like

86.9K 5.7K 20
Pierwsza wersja Śmierci Motyla z 2018 roku. Aktualnie pisany jest remake. W 2045 roku spokój zwykłych szarych ludzi został zakłócony. Nieznana dotąd...
184K 6K 45
~ Byliśmy głupcami, którzy nadepnęli na cienki lód, myśląc, że mając siebie, mają wszystko. Szkoda, że rozpalając swoje lodowate serca, zapomnieliśmy...
2.8M 20.3K 6
„Takich jak my, wszechświat jeszcze nie odkrył." 1 część trylogii "Secret" ~09.12.2020. - 15.06.2021~ Dziękuje za okładkę: @velutinae
19.2K 1K 42
Faktem było to, że Synowie Garmadona stanowili prawdziwe niebezpieczeństwo dla Ninjago i jego mieszkańców. Choć Ninja robili wszystko, żeby powstrzym...