Two angry men | Taekook

By DzikiMesjasz

23.9K 2.3K 837

Dobre pierwsze wrażenie? Taehyung miał to w nosie. Był niczym ziszczenie najgorszych koszmarów pokolenia X... More

Beware the ball, beware the tall man, beware the never dead*.
Frankly my dear, I don't give a damn*.
Now, if you'll excuse me, I'm gonna go home and have a heart attack.
To ogromnie ułatwia wybór, gdy wszystko jest jednakowe*.
Kolorowe drinki i dramat introwertyków
Kawa i wesołe kobiety na skraju życia i śmierci
To robi złe wrażenie
Kręgi piekielne zebrań służbowych
Tęczowa kaczka, pani Boo i miłość do samego siebie
Kreatywny copywriter i marketingowiec od siedmiu boleści
It's Okay to Have Sex With Your Ex
You Dropped A Bomb On Me
Macho Man
To konferencja, czy walka kogutów?
Boop-boop-de-boop
Sugar Magnolia
Wszyscy jesteśmy pomyleni ❤
Crazy Little Thing Called Love
Don't stop me now
Man Made Paradise ❤
Lazing On A Sunday Afternoon
Devil Jin i Ling Xiaoyu
Te obrzydliwe motyle w brzuchu
To wybuchnie
Coffee and Cigarettes
Rosnę dziko i zgodnie ze swoją naturą
Gentlemen start your engines
Pink Rabbit ❤
Istniejemy dzięki mojemu szaleństwu i kawie
Życie jest za krótkie na kiepskich kolesi
Tu jest jakby romantycznie
Nowe początki
Odchodzenie nie może być tak banalne
Copywriterowi też czasem brakuje słów ❤
Nad moją willą gołębie latają na plecach, by jej nie pobrudzić ❤
Mała katastrofa
Tego już za wiele!
Tłumaczę to starością
Sour Candy ❤

Co zrobisz, gdy naprawdę mnie poznasz?

415 41 17
By DzikiMesjasz

Kilka dni temu minęły dwa lata, odkąd jestem na Wattpadzie. Normalnie szok i niedowierzanie. Dzięki, że jesteście tutaj ze mną. Ostatnio trochę mało osób się tutaj odzywa, jednak opowiadanie leci dalej, show must go on i te sprawy :) 

Miłego weekendu i czytania :) 

Dziękuje również @heiwaxx za piękną okładkę

Kłamstwem byłoby stwierdzenie, że pani Boo nie czekała z niecierpliwością na tę imprezę. O ile wszelkie rocznice traktowała z przymrużeniem oka, to kolejne dziesięciolecie jej pracy twórczej napawało ją prawdziwą dumą. Nie zamierzała jednak osiadać na laurach, wprost przeciwnie — miała wiele nowych pomysłów, które zamierzała zrealizować w najbliższych miesiącach. Odpoczynek? Jeszcze nie teraz!

Na dźwięk słowa „emerytura" dostawała dreszczy obrzydzenia. Brzmiało to, jak wyrok, który na razie zamierzała odroczyć. Bezterminowo. A raczej — dopóki będzie miała siłę pracować. Bo cóż innego miałaby robić? Jej codzienność składała się z realizacji swoich marzeń, spotkań ze znajomymi i sprawiania sobie przyjemności na wiele sposobów. Wszelkie głosy, że powinna ułożyć sobie inaczej życie, mieć męża, dzieci oraz rozpaczać z ich braku na stare lata kwitowała słodkim „a spierdalaj".

Kiedyś próbowała z tym dyskutować, aktualnie zostało jej za mało czasu na takie idiotyzmy. Zresztą, czy nie miała ciekawszych rzeczy do roboty? Z wiekiem odkryła, że nie warto się tłumaczyć. Zawsze dla kogoś będzie czarnym charakterem i czas to wziąć na klatę. 

Dlatego teraz brylowała wśród zaproszonych gości, z radością opowiadała o swoich pracach i zwyczajnie napawała się sukcesem. Czuła się perfekcyjnie ze swoim nowym blondem na włosach, garniturem w soczystym odcieniu mandarynki i owocową torebką od Kate Spade, którą kupiła sama sobie w ramach prezentu za świetną robotę.

Cieszyło ją, że zebrało się tyle osób, które faktycznie chciały uczcić z nią ten dzień. Trochę śmiała się pod nosem, gdy spoglądała na zirytowanego Jungkooka, który tylko obserwował z fotela, jak Taehyung rozmawia z jej Hoseokiem. Nie dało się ukryć, że prócz niej to właśnie Taehyung był gwiazdą wieczoru. Prezentował się niebywale, a do tego wydawał się naprawdę szczęśliwy.

Niezłą frajdę sprawiało jej obserwowanie twarzy gości, gdy zauważali, że nowa postać, jaką stworzyła, jest wzorowana właśnie na Taehyungu. Patrzyli na niego z zachwytem, a potem próbowali go zagadać, jednak szybko trafiali na mur, który, póki co na tej imprezie sforsował tylko Hoseok. W końcu Taehyung był beznadziejny w poznawaniu ludzi, lekkich pogawędkach i robieniu dobrego pierwszego wrażenia.

Zyskiwał dopiero przy bliższym poznaniu — przynajmniej tak twierdził.

Pani Boo jednak polubiła go od razu. Spodobało jej się, że mówi to, co myśli, jest trochę nieznośny, kapryśny, a zarazem zafiksowany na swojej pracy. Z miejsca poczuła, że więcej ich łączy, niż dzieli, mimo nieznośnej różnicy wieku. Po prostu się dogadywali, a to, że byli z innych pokoleń wcale temu nie zaprzeczało.

Teraz widziała, że Taehyung znalazł nic porozumienia także z Hoseokiem. Cieszyła się z tego, bo Hoseok był cudownym chłopakiem, którego zwerbowała do pracy i szczerze? Nie miała zamiaru go w ogóle wypuszczać. Miała w nosie, że to egoistyczne i w sumie niezgodne z prawami pracowniak, jednak... Zaplanowała taki sposób nagradzania i dbania o Hoseoka, by mieć nadzieję, że nigdy nie wpadnie na pomysł odejścia.

Dzięki niemu nawet najgorsze dni zamieniały się w te po prostu dobre. Szybko potrafił odgonić od niej wszystkie kryzysy. Bo takie się zdarzały i nie ma co się nawet oszukiwać. Bywały dni, kiedy czuła, że wszystko, co wymyśla jest po prostu idiotyczne, wtórne, a na domiar złego każda młoda osoba jest po prostu lepsza od niej.

Czasami zwyczajnie nie miała siły i gdzieś z tyłu głowy sama wmawiała sobie te wszystkie głupoty o byciu za starą na rozwijanie się i osiąganie nowych sukcesów. Hoseok zazwyczaj bardzo dobrze to wyczuwał, bo kupował słodkie wino, ciastka, a potem pod wpływem procentów mówił, że takiemu myśleniu trzeba po prostu powiedzieć : wypierdalaj.

I to działało całkiem nieźle.

***

Siedział w wygodnym fotelu ulokowanym w kącie pomieszczenia, popijając szampana i wodząc wzrokiem za nad wyraz radosnym Taehyungiem. Ten właśnie opierał rękę na biodrze i odchylał głowę, zanosząc się śmiechem, gdy usłyszał kolejną szaloną historię opowiadaną przez Hoseoka. Rudowłosy okazał się naprawdę czarujący, co Jungkook ledwie znosił. Ich śmiechy niosły się po całym pomieszczeniu i jakby na złość brzmiały razem naprawdę melodyjnie. 

O zgrozo!

Jungkook uparł się, by odpowiednio wystylizować Taehyunga, dlatego teraz copywriter dosłownie błyszczał w gładkiej koszuli z fantazyjnymi rękawami i szerokich spodniach z wyższym stanem. By zachować proporcje sylwetki, na jego talii pojawiła się mała ozdoba w postaci srebrnego łańcuszka, która podrygiwała za każdym razem, gdy Tae wybuchał śmiechem.  Działo się to aż nazbyt często w towarzystwie Hoseoka. 

Rudowłosy naprawdę działał mu na nerwy. 

Może trochę przyczyniał się do tego fakt, że  Hoseok patrzył na Taehyunga tak, jakby miał mu zaraz zaproponować urwanie się z tej imprezy i picie wina na dachu jakiegoś pobliskiego budynku. W wizji Jungkooka miałby przygotowaną playlistę z romantycznymi utworami,  przy której złapałby copywritera za dłoń i wodził po jej wnętrzu kciukiem. Co z tego, że zdawał sobie sprawę, że Taehyungowi daleko było do wielbienia ckliwych momentów. W tym momencie nie był racjonalny.

Jungkook właściwie nie przepadał za szampanem, ale popijał go uparcie, trwając niby w to wyluzowanej pozie, jakby właśnie świetnie się bawił na tej imprezie. Doskonale udawał, że te kłębiące się w jego głowie dziwne myśli mogłyby go wcale nie dotyczyć. Obserwował zaproszonych gości, nawiązał kilka rozmów i parę razy próbował podejść do Taehyunga i Hoseoka, na co copywriter tylko machnął ręką, sugerując mu, że zaraz to przyjdzie. 

To zaraz trochę już trwało. 

Zatem Jungkook uśmiechał się do każdej osoby, która z nim się witała, przeprowadził kilka przyjaznych small talków, a nawet przerwał subtelnie parę flirtów, z mniej i bardziej upierdliwymi osobami. Odrzucanie imprezowych podrywów nie należało do tych najłatwiejszych, gdy wszyscy po wypiciu napojów procentowych stawali się o wiele śmielsi w swoich próbach. Marketingowiec odrzucanie zalotów innych miał już całkiem dobrze przećwiczone. 

Lata praktyki.

Tymczasem oczy Hoseoka błyszczały, a do tego mimowolnie nawiązywał kontakt fizyczny z Tae. Parę razy przyjacielsko klepnął go w plecy, co Jungkook zarejestrował, niczym puszczone w slow motion. To niebywałe, jak takie drobne gesty go dzisiaj irytowały. Świadomość swojej głupoty wcale mu nie pomagała w tym momencie. 

Jungkook sam nie wiedział, co  mu się stało, ale od samego początku tego wieczoru pragnął, by Tae zwrócił uwagę tylko na niego. Chciał, by tylko jemu poświęcał swoje spojrzenie, teraz podkreślone lekko świetlistym cieniem. Wiedział, że to egoistyczne i durne, zważywszy, że jeszcze niedawno sam wspominał, że spędzanie ze sobą całego wolnego czasu to niezdrowe. 

Najzwyczajniej w świecie lubił być adorowany. Czuł się panem wszechświata, gdy Tae prawił mu komplementy, robił kawę, czy przytulał od tyłu, gdy kroił składniki na obiad. Nie przeszkadzało mu nawet to, że parę razy prawie się przez to zaciął nożem. Nie denerwowało go, gdy copywriter wpadał w tryb monologów, a zaraz potem przechodził w stan, w którym lepiej było się do niego nie odzywać. Odpowiadał mu taki, jaki był. Bez większego koloryzowania. 

To było coś, czego niekoniecznie się spodziewał. Do tej pory wychodził z założenia, że im więcej życiowych doświadczeń na karku i dziwacznych przyzwyczajeń, tym trudniej będzie z kimś dzielić przestrzeń (małą!) i zwyczajnie się nie pozabijać. Z Tae to było jednak inne. Może właśnie przez to, że byli już dorośli, po różnych związkach i tym samym dojrzalsi łatwiej było im się dogadać i uszanować własne granice. 

Taehyung twierdził, że po prostu byli w podobny sposób popierdoleni. 

Takie wytłumaczenie też miało racje bytu. 

Tak czy siak Jungkook cieszył się, że mógł się budzić codziennie obok copywritera, który zabierał całą kołdrę, wszystkie poduszki, a do tego był w zupełnie innym stanie świadomości do czasu wypicia pierwszej kawy. To było słodkie.

Tylko ten Hoseok...

***

Hoseok po prostu nie mógł przestać gadać. Czuł się tak komfortowo w towarzystwie Taehyunga, że miał ochotę opowiedzieć mu całą historię swojego życia. Nie zamykało się to jednak na tym. Pragnął poznać także każdą najważniejszą informację o Taehyungu. 

O której wstaje? 

Jaką kawę lubi pić po przebudzeniu? 

Co sprawia mu więcej radości - słone, czy słodkie przekąski? 

Czy lubi filmy o superbohaterach? 

Czy miał kiedyś zwierzątko, za które bez problemu oddałby swoje życie? 

Jak przemawia do swoich kwiatków przy podlewaniu? 

Te wszystkie kwestie były po prostu palące i musiał to wiedzieć. 

Już.

Teraz. 

Natychmiast. 

Czasami trafiał na taką osobę, przy której jego ciekawość rosła do absurdalnego poziomu. Jasne, że czuł na sobie wzrok Jungkooka.  Nie mógł jednak nic poradzić na to, że po prostu miał nieodpartą potrzebę rozmawiania z Taehyungiem. Dawno nie czuł się tak dobrze w towarzystwie nowej osoby. I wcale nie chodziło tutaj o poderwanie go, a o zwyczajne nawiązanie nowej znajomości. Hoseok lubił otaczać się inspirującymi ludźmi, dlatego nie mógł odpuścić Taehyungowi. 

Szkoda, że Jungkook wydawał się nieco zirytowany. 

***

— Taehyung... — zaczął, spoglądając na Jungkooka popijającego szampana. 

— Tak? 

— Czy Jungkook jest typem zazdrośnika? 

— Czego?— Taehyung zaśmiał się, jakby to było naprawdę głupie pytanie. 

— Wygląda jakby był zły. 

— No co ty gadasz. Pewnie chodzi tutaj i nawiązuje nowe znajomości.  On uwielbia poznawać nowych ludzi, jest dosłownie mistrzem pogawędki... Nie to, co ja. 

—Tak? 

— No jasne! — akurat tego Taehyung był pewien tak samo, jak pisowni swojego imienia.

— To się odwróć — Hoseok obserwował reakcję copywritera, który właśnie ze zdziwieniem namierzył wzrokiem naburmuszonego marketingowca. 

— A temu, co się stało?— mruknął pod nosem, bo prawie nie poznał swojego chłopaka. Było widać, że chce wyglądać na wyluzowanego, a tak naprawdę kotłowały się z nim skrajne emocje. 

Oszalał, czy co?

— Chyba nie przypadłem mu do gustu — odpowiedział rudowłosy, poprawiając jeden niesforny kosmyk i umieszczając go za uchem. 

— Może jest zdziwiony, że rozmawiam z kimś dłużej niż 5 minut. — dla Taehyunga to był jedyny racjonalny powód zirytowania Jungkooka. Co nie zmienia faktu, że i tak ta sytuacja go zdziwiła. 

— To dla ciebie nietypowe? — dopytał Hoseok.

— Żebyś wiedział — zaśmiał się Taehyung, nerwowo poprawiając pasek w talii. Był nieco zestresowany imprezą, wzrokiem obcych ludzi na sobie, a teraz zwyczajnie wyprowadził go w równowagi fakt, że Jungkookowi coś nie pasowało. 

— Nie powiedziałbym. 

— Z tobą rozmawia mi się wyjątkowo dobrze.

— W takim razie czuję się zaszczycony. 

— Dam ci swój numer telefonu, to może skoczymy kiedyś na kawę? — Taehyung nie miał zamiaru uginać się pod absurdalną zazdrością Jungkooka. Szczerze to aktualnie sam się na niego zezłościł. 

— Jasne — Hoseok za to z radością podał Taehyugowi swój telefon. Trudno, przecież Jungkook go chyba za to nie zabije. 

To Taehyung był bardziej przerażający w tym związku. 

*** 

— Jungkook? — Taehyung przysiadł na podłokietniku fotela. Jungkook poczuł tylko jego nowe perfumy, których zapach kojarzył mu się z samochodowymi wycieczkami i rozgrzanym piaskiem nad morzem. Od razu zrobiło mu się błogo, a całe napięcie jakby z niego zeszło. 

— Tak? 

— Podoba ci się na imprezie? — zaczął powoli Taehyung, wyjątkowo jak na siebie zważając na słowa. 

— Tak... A o co chodzi? — dopytał niepewnie Jungkook, chociaż tak naprawdę przecież to dobrze wiedział.

— Zachowujesz się dziwnie. — odparł Tae i tutaj miał się zatrzymać, jednak jego natura wygrała - Trochę jak zazdrosny idiota. Szczerze to może by mnie to śmieszyło, ale w sumie to nie jest podobne do ciebie i nie rozumiem o co ci chodzi?

— Ała! To zabolało!

—Więc? 

— Nie wiem Taehyung. Nie pamiętam, kiedy czułem się tak zazdrosny bez powodu, ale postaram się ogarnąć. Nie zmienia to faktu, że przyszliśmy tu razem, a poczułem się zignorowany. —Jungkook mówił powoli, próbując sobie przypomnieć wszystkie techniki, które poznawał na kursie asertywności. Bardziej miał ochotę wykrzyczeć coś naprawdę grotestkowego: "po prostu nie lubię tego rudego!" albo "klepnął cię w plecy! Niech trzyma łapy przy sobie!", jednak był dorosłym mężczyzną, całkiem opanowanym. 

Prawda?

— Z Hoseokiem bardzo dobrze się rozmawia, na tyle, że straciłem poczucie czasu. 

— Ah tak. A ze mną nie? 

— Też — mruknął zdziwiony Taehyung — Skąd wniosek, że nie? 

— Bo siedziałem sam na fotelu przez 3 godziny. 

— Bo tak widocznie chciałeś. Jungkook po prostu powiedz o co chodzi, bo nie lubię takich sytuacji — westchnął Taehyung. 

— Masz rację. To głupie. Po prostu widzę jak wszyscy na ciebie patrzą i chyba za bardzo szaleje mi libido albo zwariowałem z zazdrości. Właściwie to jestem sobą zażenowany — mruknął i szybko opróżnił zawartość kieliszka. 

— Trzeba było tak od razu. — zaśmiał się Tae i nachylił do zawstydzonej różyczki, ktora w tym momencie naprawdę go rozczuliła. Jego zachowanie było tak dziecinne i głupkowate, że cudem powstrzymywał się przed mocniejszym komentarzem na ten temat. 

Nie będzie jednak kopał leżącego. To nie fair. Kiedy obudziła się w nim taka litość dla słabszych? 

— To może jak wrócimy do domu spełnię jakąś twoją zachciankę? Czego pragniesz? — wyszeptał do jego ucha, na co Jungkook zacisnął pięści na swoich udach i wziął głębszy oddech. 

- Taehyung nie tutaj. 

— Dlaczego? Po prostu odpowiedz. 

— Tym razem chciałbym przejąć inicjatywę —  odparł, na co Tae po prostu się zaśmiał. 

— To ją przejmij, zamiast mi to obwieszczać. Masz moją zgodę. 

***

— Pomyśleć, że wczoraj zasnęłam na twoich kolanach. —mruknęła, próbując rozluźnić kark — Nie było to szczególnie przyjemne, bo masz na nich za mało tkanki tłuszczowej. Chcesz kawy? — właśnie kręciła się po swojej kuchni i próbowała trochę zrozumieć poprzedni wieczór, dziwny wypad do lasu, spadnie na kolanach obcego faceta, jego spanie na jej kanapie, wspólną pracę w salonie, a teraz pogawędkę przy gotowaniu. 

— Tak, czarną. 

Zatem Yoongi pił czarną kawę, jeździł drogim samochodem i był mrukiem. 

— Jasne. Na pewno nie spędzasz ze mną czasu z litości? 

— Nie 

— Dalej chcesz mnie poderwać? 

— Może. Zresztą dlaczego tak pytasz? Sądzę, że wiele osób chciałoby z tobą spędzać czas. 

—Po cholerę? — zapytała, podając mu kawę i biorąc łyk swojej. 

— Bo jesteś słodka. 

Yoongi także lubił ironizować nawet z ludzi na skraju życia i śmierci.

— Kurwa — zakrztusiła się, prawie opluwając się kawą - A tak szczerze? 

— Zwyczajnie. Nie zakochałem się od pierwszego wejrzenia, nie dostaje palpitacji serca na twój widok, jednak chcę cię poznawać i nie mam zamiaru odpuścić. Chyba, że mnie stąd wykopiesz, wtedy nie będę miał innego wyjścia. 

— Póki co nie mam zamiaru.  

— Zatem, co zamierzasz? 

— Z czym? — mruknęła lekko zamyślona, na co odpowiedziało jej westchnięcie i zdziwione spojrzenie. 

— Z chorobą

— Ah tak — zaśmiała się — Przez moment jeszcze nie skojarzyłam faktów. Mam wrażenie, że to jest obok mnie.  Zamierzam rozpierdolić to cholerstwo w drobny mak. Nie dam sobie odebrać tak łatwo wszystkiego na co zapracowałam. 

— Mogę ci w tym pomóc? 

— Tak, pod jednym warunkiem.

—Jakim?

— Nikomu o tym nie powiesz. Ja to zrobię, jeśli poczuję taką potrzebę.  

— Dobrze. 

Siedzieli tak zatem, popijając kawę a Mina pierwszy raz w życiu czuła się tak słodko-gorzko patrząc to na wypolerowany blat, to na mężczyznę obok niej. Jej życie robiło się coraz dziwniejsze. 

***

— Taehyung jest moją najnowszą inspiracją — mówiła pani Boo, wskazując ręką w jego stronę. Miał ochotę schować się za Jungkookiem, albo zniknąć. Zamiast tego znowu czuł na sobie spojrzenia innych. Dosłownie piekła go skóra i marzył by udać się do domu i wylegiwać najbliższe dwie godziny w wannie. Wystarczy mu ludzi na długie miesiące. 

— I nie mówię tutaj tylko o najnowszej pracy. Ma wszystko to, co uwielbiam. Jest bezczelny, zafiksowany i upierdliwy, a z drugiej strony ma tę miękką uroczą stronę. Jak mój głowny bohater, który niedługo pokaże na co go stać — kontynuowała. 

— Czy ona wymienia same moje wady? — mruknął Tae, nie wierząc w to co słyszy. 

— To są akurat twoje zalety — skwitował Jungkook, na co Tae po prostu westchnął. Naprawdę ludzie go lubią za to, że jest wkurwiający? Z jednej strony to przykre, jednak z drugiej... Czy to nie jest swoisty sukces? 

— Do tego jest pracoholikiem. Ideał — zaśmiała się. 

— Brzmi jak opis ciebie — rzucił ktoś z końca sali. 

— Dokładnie kochana — uśmiechnęła się, a Taehyung namierzył tylko młodą kobietę z dopasowanych jasnych jeansach i białej oversizowej koszuli. Jej szczupły nadgarstek zdobił cały komplet połyskliwych bransoletek, a ona sama wyydawała się jakby z innego świata. Tae pomyślał, że jest naprawdę przepiękna, a Jungkook który też spojrzał w tamtą stronę błyskawicznie odwrócił wzrok.  To dało copywriterowi do myślenia. 

— Jungkook znasz ją? — zapytał, a mężczyzna spojrzał na niego zdziwiony. 

— Tak, a skąd wiesz? 

— Masz czesto taki wyraz twarzy, że można z niej czytać — zaśmiał się. Twarz Jungkooka zdradzała często więcej niż milion słów.

— To niedobrze. W biznesie bardziej przydałaby mi się pokerowa twarz. 

— Cóż, nie masz takiej. Kto to jest?

— Moja była. 

 — O proszę — mruknął Taehyung i poczuł się dziwnie niepewnie. Spojrzał na nią jeszcze raz i cóż. Była piękna, wyglądała na bogatą, a prócz tego pewnie robiła coś kreatywnego, skoro znalazła się wśród grona zaproszonych na tę imprezę i Pani Boo ją dobrze znała. Czy był zazdrosny? Już sam nie wiedział. Chyba trochę tak. — Dlaczego się rozstaliście? 

— Po prostu zauważyłem, że inaczej wyobrażamy sobie swoją wspólną przyszłość. 

— I tyle? 

— Tak, bo w tych kwestiach ani ja ani ona nie chcieliśmy kompromisów. Może jakbyśmy więcej rozmawiali na początku o swoich potrzebach to szybciej byśmy to zauważyli. 

— Żałujesz, że tak się stało? 

— Właściwie to tak, bo wiem, że mocno ją to zraniło. Czasami jak o tym myślę to mam wyrzuty sumienia. — zamyślił się — Z jednej strony przecież to naturalne, że ludzie z czasem się dowiadują pewnych rzeczy... Z drugiej pojawia się przywiązanie i trudniej jest podjąć decyzję. 

— To prawda, początkowy miłosny haj wszystko psuje. Trudno myśleć rozsądnie, gdy czujesz się jak naćpany. 

—Ty coś o tym wiesz, prawda?

— Wal się — odparł Taehyung wbijając mu łokiec pod żebro. 

— Ała!

— Dobrze ci tak. 

— A dlaczego ty się rozstałeś ze swoim byłym, skoro jestesmy w tym temacie? 

— Bo mnie nie kochał — ta odpowiedź była tak prosta i oczywista, że aż sam się zdziwić. Pomyśleć, że jeszcze wtedy z całych sił starał się być kochanym. Zasłużyć na to, by jego były chłopak mógł to do niego poczuć. 

Taehyung naprawdę był sobą zażenowany, jak tylko o tym pomyślał. 

— Jak można kurwa cię nie kochać? Przecież wszystko w tobie aż się prosi, by cię kochać. No cholera, to absurd. 

— Jego zapytaj. 

— Co za imbecyl! 

Taehyung tylko się zaśmiał, choć w jego głowie pojawiła się paskudna myśl: a co jeśli Jungkook właśnie przeżywał ten miłosny haj, a potem wszystko rozsypie się jak domek z kart? Nie chciał jednak mówić tego na głos, bo przecież wiedział, co by usłyszał w odpowiedzi. Zamiast tego postanowił po prostu skończyć już tę imprezę i cieszyć się tym, co ma - tu i teraz. 

— Wroćmy do domu. 

— Już? 

— A nie miałeś ciekawych planów? — odparł, na co Jungkook tylko uśmiechnął się zadziornie. 







Continue Reading

You'll Also Like

88.6K 3.1K 48
Haillie nie jest jedyną siostrą Monet, jest jeszcze jej bliźniaczka Mellody. Haillie wychowywana przez mamę, a Mellody no cóż przez babcie. Jak myś...
17.9K 1.5K 17
Draco kocha syna ponad wszystko. Dlatego, kiedy była żona planuje odebrać mu dziecko, Draco zwraca się o pomoc do ostatniej osoby, o której by pomyśl...
10.6K 808 40
Jestem córką Syriusza, anioła najjaśniejszej gwiazdy. Moje życie było idealne, przynajmniej tak zawsze mi się wydawało. Wszystko zmieniło się w chwil...
9.7K 564 33
Tony Monet, chłopak pełen życia, przyjaciół i szczęśliwych chwil. Chłopak, który od kilku tygodni zaczyna przygaszać a przy tym całe jego otoczenie...