Niezgodni | A.B.O

By ZastrzykTenczy

88.2K 9K 1.6K

Więzienie o zaostrzonym rygorze. Kto by się tam spodziewał wysoko usytuowanego omegi, który trzyma więźniów w... More

1. Poznaj moje buty z bliska
2. Nie denerwuj mnie
3. Nigdy nie przepraszam
4. Nie pytaj o więcej
5. Poznaj mnie lepiej
6. Nie igraj z nami
7. Spotkajmy się
8. Powiedz mi
9. Nie spodziewasz się
10. Spróbujmy inaczej
12. Niechciany gracz
13. Życiowy rollercoaster
14. Nowe rozwiązania
15. Nie ostatni przystanek
16. Wspólny problem
17. Kto chowa asa
18. Pytania bez odpowiedzi
19. Biel w czerni
20. Sprawdzian obaw
21. Skapująca szkarłać
22. Dni przed burzą
23. Godzina zero
24. Nowe otwarcie
25. Delikatna strona
26. Nowe drzwi
27. Pierwsze ciosy
28. Błędy przeszłości
29. Pióra i zioła
30. Czas wspólny
31. Będziesz przepraszał

11. Ja rozdaje karty

2.1K 228 76
By ZastrzykTenczy


Minęły kolejne dwa tygodnie.

Nick był przesłuchiwany praktycznie co drugi dzień. Dzięki jego strategii z powolnym karmieniem ciekawości blondyna pożądanymi przez niego informacjami, udawało mu się zdobyć nieco jego zaufanie. Na dodatek sfokusował się całkowicie na nim, przez co nie zawracał sobie głowy jego ludźmi, całkowicie polegając na zdobywaniu informacji od alfy. 

Oliver zmienił nieco nastawienie do niego, ba nawet często dawał się zagadywać o nic nie znaczących pierdołach takich jak seriale, czy praca w więzieniu. Z drugiej strony ileż można było wciąż gadać o tym samym i męczyć te same tematy? Blondyn też człowiek, chociaż skupiony jak zawsze na pracy nie przeszkadzały mu swego rodzaju pogaduchy z szefem gangu. 

Jednak to wciąż było za mało. Nicolas często kombinował. Na nazywaniem go 'księżniczko' już nawet nie chciało mu się reagować, na komplementy Oliver wywracał oczami i go zbywał lub ripostował, a jego szelmowski uśmiech chyba na niego nie działał. W gruncie rzeczy to chyba jedyny taki przypadek, w którym nie może uwieść omegi na swój niesamowity urok osobisty. 

Cóż jeżeli to nie przynosi skutków, będzie musiał nieco odwrócić sytuacje. Sprawić, że to Oliver sam spojrzy na niego inaczej i zacznie działać na jego korzyść. 

Pytanie tylko, jak ktoś tak pewny siebie, nieugięty, a zarazem niedostępny mógłby przekonać się do tego danego alfy?

Zabawa w bohatera.

Kolejne pytanie, ale jak? Przecież to teoretycznie blondyn jest nad nimi wszystkimi. To on z łatwością mógłby zostać ich bohaterem. W drugą stronę to jest praktycznie niemożliwe.

A jak coś jest praktycznie niemożliwe to trzeba stworzyć temu sztuczne warunki...które alfa zamierza sam zaplanować.

***

-Sory Nick, ale nawet ja uważam, że to trochę a wykonalne.- mruknął Brad stojąc nad szfem z założonymi rękoma, połowicznie wciąż analizując to co przed chwilą usłyszał. 

Był czas na spacerniaku, skończyli właśnie grać rundkę w kosza, wymieniając się z inna drużyną. Sfora usadowiła się pod siatką, gdzie Nick usiadł na ziemi opierając się o nią z lekkim zmęczeniem. Dziś mieli wygodną możliwość luźnego porozmawiania między sobą bez wkurzających wtyczek strażników ''zakaz zgromadzeń'', ''panowie proszę się rozejść'' i innych tego typu. Za tydzień odbywają się zawody drużynowe w kosza, w których wezmą udział. Wszyscy myślą, że omawiają strategie i pozycję na przyszłą grę. Cóż trochę i tak było, ale omawiali jedynie strategię.

-Skąd pewność, że na pewno się tam wtedy zjawi?- dopytał Chris. 

-I tak macie wtedy obok dyżur na mopach, to jest zaraz za ścianą, poczekacie tam chwilę. Jeżeli się nie zjawi to trudno, nic nie stracicie. Moje przesłuchanie zawsze kończy jego dzień pracy, zawsze po nich wraca do biura, zabiera wszystkie teczki i odnosi do archiwum. Jestem teraz w sektorze z osobnymi celami, a zawsze stamtąd rozpoczynają liczenie. Jak dobrze wyliczyłem w ten dzień ma być ten gruby strażnik z tym wysokim. Oboje są trochę nieogarnięci. Od drugiej strony będą zaczynać liczenie inni strażnicy. Gdy Matt zacznie burde, zawołają ich z sektora obok, by pomogli. Znając ich zwyczaje gruby strażnik wybiegnie jako drugi zatrzaskując po prostu cele, albo w ogóle tego nie robiąc biorąc pod uwagę to, że teraz jestem jednym z tych ''grzeczniejszych'', albo po prostu zapomni, tak czy inaczej jak zatrzaśnie kopne pod ścianą koc, przez co krata się nie zamknie. Rozpędzony gruby nawet nie usłyszy. Wtedy wyślizgnę się i zrobimy tak jak mówiłem.- omówił po raz kolejny lider.

- W sumie cieszę się, że będę w końcu mógł obrazić jego starą. Ten typ mnie tak wkurwia.- mruknął z ucieszą Matt. 

-Pamiętaj tylko to ma być nieco dłuższa szarpanina. Dacie sobie po mordzie, zachowuj się agresywnie, najlepiej tak, by  dwóch wzięło jego, a dwóch ciebie. Mamy szczęście, że ten typ jest pierdolnięty i to on trafi do izolatki, a nie ty. A nawet jeżeli wsadzą was obu to szybko cię wyciągnę.- wymienił wszystkie możliwe scenariusze, by młodszy się nie martwił.

To nie tak, że ten plan był totalnie z dupy. Nickowi dużo czasu zajęło obserwowanie i zaznajomienie się z systemem tego więzienia. Dzięki swoim zdolnością spostrzegawczym teraz nie miał większych problemów, by oszacować kto jak się zachowa, jakie kto ma zwyczaje. Oczywiście często grał i to cholernie dobrze grał. Gdyby ktoś spojrzał na niego z boku skwitowałby go mianem najgorszej szui i dwulicowego oszusta. Czy go to interesowało? Ani trochę. Czego się nie robi, by wróg miał o tobie mylne zdanie, byś mógł się stąd uwolnić razem ze swoimi ludźmi? Fałszowanie informacji dla Oliver'a, by ten myślał, że chętnie z nim współpracuje. Miłe komplementy do łatwo uginających się strażników. Grubemu kilka razy powiedział, że schudł, wysokiemu powiedział, że nigdy nie widział tak idealnie wypolerowanych kajdanek. Przyjazne wzmianki i już wszyscy patrzą na ciebie inaczej, zupełnie przestając doceniać swojego przeciwnika i jego podstępność. 

Nick był jak prawdziwy Joker. 

Sfora nieco spojrzała po sobie. To mogło się udać. Ufali bezgranicznie liderowi, to on ich prowadził na nie jedną zwycięską walkę. Teraz też zapewne się nie myli.

***
Dzień operacji ''Sztuczny Bohater''

-No, no Nick po raz kolejny mnie pozytywnie zaskoczyłeś. Tyle informacji i na dodatek darmowy przepis na ciasto dyniowe.- uśmiechnął się pod nosem Oliver, zamykając akta osadzonego.

-Tylko tak jak mówiłem, rób je tylko na jesień, inaczej traci swój magiczny urok.- zaśmiał się siedząc rozluźniony naprzeciw blondyna. Nawet noga mu nie chodziła pod stołem, choć był podekscytowany wydarzeniami, które zaraz mają nadejść. 

-Wiadomo. Dla mnie najważniejsze, że nie da rady go zepsuć, może w końcu jedno ciasto mi się uda. A jak i te ciasto spartole to spotkamy się w sądzie za krzywoprzysięstwo.- mruknął z rozbawieniem wstając od stołu. 

-Wezmę odpowiedzialność za swoje czyny.- odmruknął unosząc ręce w geście poddania. 

-Do nastpępnego, miłego wieczoru.- pożyczył alfa ze swoim miłym uśmiechem, dając się po chwili zapiąć strażnikowi w kajdanki.

-Wzajemnie.- odpowiedział dźwięcznie Oliver wychodząc z aktami z pokoju przesłuchań. Na prawdę miał dzisiaj dobry dzień. 

Tak jak zawsze ruszył na piętro do swojego ciasnego, aczkolwiek własnego biura, które udało mu się ostatnio wywalczyć. Wziął w dłonie wszystkie teczki z dzisiejszych przesłuchań, a nie było ich dużo bo tylko 3. Wziął je pod pachę, zgarniając klucz do archiwum. Zszedł na dół, dopijając i wyrzucając pusty już kubek po kawie do kosza. Przeszedł przez oddział otwarty po chwili skręcając za kuchnią w korytarz z drzwiami do archiwum. Szedł spokojnie wzdłuż korytarza, gdy usłyszał kroki za sobą. Odwrócił głowę, a to co ujrzał przyprawiło go o nie mały szok. W jego stronę zmierzały dwie alfy z zamaskowaną twarzą.

Kurwa, kurwa, kurwa.

Teczki wypadły z jego dłoni, zaczął się nieco cofać. - Stać, kurwa!- warknął w ich stronę, jednak żaden z nich się nie zatrzymał. Odruchowo sięgnął po paralizator. I tylko zdążył sięgnąć bo jeden z nich wybił mu go z dłoni. Nie wiedział nawet kiedy znaleźli się tak blisko niego. Pierwszy raz w w życiu Oliver się tak bał. Czy to właśnie tak zginie? 

Jeden z nich podciął mu nogi przez co blondyn upadł dosyć boleśnie. 

-Ey!- rzuciła nagle osoba za ich plecami przez co napastnicy odwrócili się. Kolejne co Oliver zobaczył to jak Nick zderza ich głowy ze sobą, przez co złapali się za nie w bólu. Ten po lewej zamachnął się na lidera, ten jednak ominął cios łapiąc go za rękę i wykręcając w drugą stronę, po czym kopnął go w plecy, tak że się wywrócił. Drugi uciekł w popłochu podnosząc leżącego kompana.

-Cholera, wszystko w porządku?- zagaił istnie przejętym i przerażonym głosem Nick kucając przy blondynie. 

-Chyba tak.- odparł dając pomóc sobie wstać starszemu. -Co tu robiłeś?- spytał gdy jego mózg już nieco otrzeźwiał z szokującej sytuacji. 

Nick nie zdążył odpowiedzieć, gdy usłyszał krzyki za sobą.

-Na ziemie nie ruszać się.- warknął jeden ze strażników na początku korytarza celując w ich stronę, a za nim wbiegło pozostałych czterech. 

Alfa uniósł ręce w geście obronnym odsuwając się znacznie od stojącego już bezpiecznie Olivera. 

Tony, jak zwykle musiał to być pierdolony Tony. Strażnik jednym agresywniejszym ruchem wygiął mu rękę i wbił jego pierś w najbliższą ścianę unieruchamiając. 

-Spokojnie on ich odstraszył.- obronił go blondyn, gdy pozostali strażnicy badali teren. 

-Odstraszył?- prychnął kpiąco strażnik zerkając znów na wbity w ścianę profil więźnia.

-Tak.- psie. Chciał dodać, ale z trudem się powstrzymał. - Było ich dwóch wyglądało jakby chcieli go pobić.- poinformował ich, by bardziej się wkupić.

-Zamknij mordę nie ciebie pytam.- warknął zapinając jego dłonie od tyłu w kajdanki. Spojrzał pytająco na Olivera.

-Było tak jak mówi.- odpowiedział spokojnie. Chyba nie tego oczekiwał czarnowłosy strażnik bo tylko zrobił podejrzliwą minę.

- Zabierzcie go.- rzucił bezemocjonalnie.

Nicolas'a przejęło dwóch strażników prowadzących go do jego celi. Ostatnie co zobaczył po odwróceniu głowy to jak Tony rozmawia z Oliverem, mimo wszystko blondyn zwrócił na niego swój wzrok i trzymał dopóki nie zniknął z eskortą za ścianą. 

Wyglądał na dalej nieco przerażonego. Aż było mu go trochę żal. Trochę. 

***
Następny dzień. Spacerniak.

-No i gdy wybiła godzina zero. Zeskoczyłem z pryczy i mówię do tego debila. ''Przed odsiadką widziałem twoją starą jak dawała dupy pod warzywniakiem'' no i ten pojeb się odpalił do takiego stopnia, że nawet pierwszy mi przywalił, ale zaraz mu oddałem. No ogólnie było tak jak mówiłeś zleciała się ta nasza dwójka strażników, a potem od ciebie dwójka. Rozdzielili nas, ale ten ciągle coś do mnie sapał to się cudem powstrzymywałem żeby nie zacząć się śmiać.- opowiedział Matt

Sfora zaczęła się śmiać słuchając swoich wersji wydarzeń z akcji.

- Ja z Bradem nie mogliśmy na początku wykombinować co takiego założyć na twarz, by nas nie rozpoznał, ale żebyśmy widzieli co robimy. Sobie nagle pomyślałem worki na śmieci.- alfy znów się zaśmiały. - Zrobiliśmy w nich dziury na oczy założyliśmy na głowę i jakoś taśmą obkleiliśmy żeby się nie ruszały. Patrzę na Brada, Brad na mnie sobie myślimy, nie no pojebało nas, ale za kreatywność powinniśmy dostać szóstkę z plusem. Gdybyś tylko widział minę tego blondyna.- opowiadał rozbawiony prawie do łez Chris. -Ten do nas ''stać kurwa''  skubany chwycił za paralizator, ale mu go wybiłem z rąk. Powaliłem go na ziemię, i się modle ''błagam Nick pojaw się bo będzie przypał'' a tu na zawołanie, kto nas zderzył głowami? Nick. Dobrze, że pomyśleliśmy o tych gąbkach do mycia naczyń, bo mielibyśmy niezłe siniaki.-

-Co jakie gąbki.- dopytał Matt nie do końca ogarniając.

-No Nick nas ostrzegł jak zaatakuje, więc żeby ochronić czoła przykleiliśmy sobie od wewnątrz gąbki do mycia naczyń, które leżały w kuchni.- między alfami znów wybuchł śmiech. 

-Panowie, proszę się rozejść.- usłyszeli nieopodal siatki od strażnika, który się najwyraźniej zorientował, że omawianie strategii do meczu w kosza nie może być, aż takie zabawne.

-Nie no prosimy. Kolega ma dzisiaj urodziny, przymknąłby Pan raz oko.- powiedział miłym tonem Nick patrząc na strażnika, a jedną z dłoni przeczesał Mattowi włosy, który posłał na dodatek mundurowemu swój szeroki uśmiech. Na szczęście to był ten gruby strażnik, więc jedynie wywrócił oczami i ich minął idąc dalej wzdłuż ogrodzenia. 

-Potem przybiegło do nas dwóch strażników celując do nas, my wiesz w szoku, rzucamy mopy, ręcę w górę, pytam ''o co chodzi Panowie, co się dzieje?'' przyjrzeli się nam. Jeden z nich mówi ''nie widzieliście tutaj dwóch zamaskowanych więźniów wybiegających z korytarza obok?'' My tak patrzymy na siebie z Bradem, ''słyszeliśmy tylko jakiś hałas, ale nic poza tym niestety'' powiedziałem, na co oni uwierzyli i kazali nam zostawić wszystko jak jest i wracać do cel.- zaśmiał się kwitując alfa. -Co było w ogóle potem, Matt zdobył wam wystarczająco czasu?- 

-Taa..- zaczął niemrawo Nick. -Zdobyłby wystarczająco, ale ten pierdolony Tony się skądś tam nagle znalazł, chyba musiał kogoś zaalarmować, bo zaraz za nim wbiegło jeszcze ich czterech. Tak mi skurwysyn wygiął rękę, że autentycznie myślałem, że zaraz mi ją wybije z barku.- warknął pod nosem alfa. -Ale zrobiłem to co trzeba było. Fakt faktem nie powiedziałem księżniczce wszystkiego co powiedziałby przysłowiowy bohater, ale to musiało wystarczyć.- podsumował mimo wszystko zadowolony z akcji. 

***
Dzień akcji ''Sztuczny bohater'', pół godziny po zajściu

-Mówiłem im, kurwa mówiłem tyle razy. Wymieńcie te pierdolone baterie w korytarzu sektora C, bo jedna z kamer nie działa od prawie miesiąca. Ale jak zwykle były ważniejsze rzeczy do roboty i każdy to bagatelizował, a teraz proszę.- mówił wciąż wkurwiony Tony chodząc żywo z jednego końca biura do drugiego. Richard siedział przejęty przy swoim biurku, a Oliver przed nim na siedzeniu, bokiem do ich dwójki. W ręce trzymał kubek wody, który wcisnął mu Tony razem z tabletką na uspokojenie, jednak ten mówił, że nie chce. 

-Faktycznie sytuacja niedopuszczalna.- potwierdził jedynie Richard samemu będąc ogromnie przejęty zaistniałą sytuacją, za którą też czuje się odpowiedzialny. -Komu to zgłaszałeś?-

-Temu pierdolonemu konserwatorowi jakiś miesiąc temu, a przypominałem mu jeszcze dwa tygodnie temu.- warczał brunet.

-Tony, spokojnie.- powiedział już enty raz Oliver już w sumie zmęczony tą sytuacją.

-Zwolnię go karnie za niewykonywanie poleceń.- poinformował Richard wyjmując kartkę, na której zaczął spisywać raport.

-Wywalić go na zbity ryj.- poparł strażnik. -Najgorsze, że byli zamaskowani i Oliver nie ma jak ich rozpoznać. Kurwa, a przez to, że ta kamera z C padła nawet nie można wywnioskować skąd wybiegli.- wciąż mówił zdenerwowany.

Oliver przewrócił oczami. Oboje strasznie przesadzali. - Nic się nie stało, halo.- wtrącił się blondyn bo miał wrażenie, że nikt go tu już nie słucha.

-Ale mogło!- unieśli ton niemal w tym samym czasie starsi. Na co Oliver znów wolał się więcej nie odzywać.

-To był zamach, zamach na życie pracownika, mogła się stać tragedia.- mówił przejęty Tony zatrzymując się przed Oliverem -Mogło cię już z nami nie być.- 

-Ale jestem.- uśmiechnął się Oliver, jednak uśmiech jak szybko się pojawił, tak szybko mu zszedł widząc wciąż grobowo poważną minę strażnika. - Nie powiem przecież nic ojcu.- dopowiedział ciszej.

Richardowi w głębi ulżyło bo już słyszał w myślach ten nieziemski opierdol od swojego szefa, bo w końcu on sprawuje władzę na miejscu. Jest jego prawą ręką. 

-Tu nie chodzi o to. Tu chodzi o twoje zdrowie i życie!- oburzył się brunet. Naprawdę nie obchodziło go czy szef się dowie czy nie, dla niego liczyło się bezpieczeństwo omegi. 

***

Dwójka mężczyzn weszła do pokoju pracowniczego, po skończeniu rozmowy z Richardem.

-Ile razy cię prosiłem, nie chodź nigdzie sam, miej przy sobie zawsze broń, paralizator i gaz, a gdy coś będzie się działo kliknij alarm na krótkofalówce.- przeżywał wciąż Tony. Westchnął podchodząc do swojej szafki i odpinając swoją kamizelkę po bokach. 

Oliver zmniejszył dzielącą ich odległość po czym stając na palcach i kładąc jedną z dłoni na policzku starszego, złożył na jego ustach delikatny aczkolwiek subtelny pocałunek. 

-Już spokojnie, okej?- mruknął nieco bardziej stanowczo jednak wciąż w pełni łagodnie. Miał wrażenie jakby do strażnika nic nie docierało,  jakby widział go ciągle w głowie leżącego tam i wykrwawiającego się. Choć nabił sobie co najwyżej guza na łokciu poprzez upadek. Miał nadzieje, że to go ocuci. -Nic mi nie jest, stało się, trudno nie cofniemy czasu, ale najważniejsze, że żyję, prawda? Najważniejsze, że tam byłeś.- podsumował  z lekkim uśmiechem.

Tony ułożył swoją dłoń na tej należącej do młodszego, nie odwracając spojrzenia od jego błękitnych tęczówek. Zdecydowanie ta drobna pieszczota go uspokoiła. Jednak wciąż coś nie dawało mu spokoju. -Ale nie byłem odpowiednio szybko. Z resztą wyprzedził mnie ten kundel.- sapnął starszy z wyraźnym niezadowoleniem. 

Oliver zaśmiał się i pokręcił głową na boki z niedowierzaniem. -Nie jesteś w stanie być wszędzie. Z resztą, a co jeśli ten ''kundel'' też sprawiałby zagrożenie? Hm..widzisz zjawiłeś się w najlepszą porę.- zinterpretował blondyn nie tracąc uśmiechu. 

Brunet mimo wszystko w końcu sam się uśmiechnął. Cmoknął młodszego w czoło i wrócił do ściągania więziennego oprzyrządowania. -Ale wiesz, że nie dam ci prowadzić w takim stanie.- zauważył odwieszając kamizelę do szafy. 

Młodszy ponownie się zaśmiał i wywrócił oczami siadając na krześle, przy stoliku, przy którym zwykle strażnicy jedzą w przerwie. Choć Oliver czuł się dobrze to mógł się spodziewać takich słów Tony'ego. -Wiem, wiem.- mruknął pod nosem. -Jak tak bardzo się martwisz to mogę nawet dziś zostać u ciebie.- zaproponował. -Nie masz jutro pracy?-

-A no nie mam.- odparł z zadowoleniem. -Ale za to mam lasagne na kolację.-  dodał zerkając na Olivera, u którego momentalnie zobaczył błysk ożywienia w oczach, przez co zaśmiał się pod nosem.


🔫🔫🔫🔫🔫 

Rozdzialik niestandardowo bo w poniedziałek, a nie w weekend, a co tam. Na umilenie początku tygodnia :3
W ogóle powinnam zacząć od ''Rozdzialik niestandardowo, bo w ogóle się pojawił'' xD >.< .
Wiem, że wybaczycie :') Nie ma się co rozpisywać, dziękuję po prostu za waszą aktywność, mimo iż ostatni rozdział był jakoś pół roku temu [*] Tak czy inaczej wena mi wróciła i parę nowych świetnych pomysłów, więc przewiduję powrót do aktywności i regularności. 

Pragnę też zauważyć, że opowiadanie było korygowane i ulepszane, szczególnie najwięcej zmieniło się w 1 rozdziale. Korekta całego opowiadania była jakoś rok temu, więc jak ktoś  jest czytelnikiem starszej wersji to polecam sobie odświeżyć, by nie było potem nieścisłości.  

Dziękuję za komentarze i liczę na motywujące gwiazdki! 🌟

Continue Reading

You'll Also Like

172K 5.2K 23
"Każdy z nas potrzebuje sekretnego życia." Osiemnastoletnia Madeline West uchodzi za dziewczynę, która nie boi się wyrazić swojego zdania, a tym b...
32.7K 1.2K 15
„Jesień w Boulder City przynosi nie tylko zmieniające się liście, ale także powrót nielegalnych wyścigów samochodowych. Dla 17-letniej Grace, sztuka...
371K 33.4K 18
Historia Molly McCann i Aresa Hogana - spin-off dwóch dylogii: "Reguł pożądania" i "Związanych układem". Ostrzeżenie: Książka zawiera treści skierowa...
99.4K 3.9K 43
"Czasem ludzie również obrastają skorupą kruchego lodu." Gdy z dwudziestopięcioletnią gwiazdą łyżwiarstwa figurowego zrywa jeden z debiutujących na l...