Two angry men | Taekook

By DzikiMesjasz

23.9K 2.2K 837

Dobre pierwsze wrażenie? Taehyung miał to w nosie. Był niczym ziszczenie najgorszych koszmarów pokolenia X... More

Beware the ball, beware the tall man, beware the never dead*.
Frankly my dear, I don't give a damn*.
Now, if you'll excuse me, I'm gonna go home and have a heart attack.
To ogromnie ułatwia wybór, gdy wszystko jest jednakowe*.
Kolorowe drinki i dramat introwertyków
Kawa i wesołe kobiety na skraju życia i śmierci
To robi złe wrażenie
Kręgi piekielne zebrań służbowych
Tęczowa kaczka, pani Boo i miłość do samego siebie
Kreatywny copywriter i marketingowiec od siedmiu boleści
It's Okay to Have Sex With Your Ex
You Dropped A Bomb On Me
Macho Man
To konferencja, czy walka kogutów?
Boop-boop-de-boop
Sugar Magnolia
Wszyscy jesteśmy pomyleni ❤
Crazy Little Thing Called Love
Don't stop me now
Man Made Paradise ❤
Lazing On A Sunday Afternoon
Devil Jin i Ling Xiaoyu
Te obrzydliwe motyle w brzuchu
To wybuchnie
Coffee and Cigarettes
Rosnę dziko i zgodnie ze swoją naturą
Gentlemen start your engines
Pink Rabbit ❤
Istniejemy dzięki mojemu szaleństwu i kawie
Tu jest jakby romantycznie
Nowe początki
Odchodzenie nie może być tak banalne
Co zrobisz, gdy naprawdę mnie poznasz?
Copywriterowi też czasem brakuje słów ❤
Nad moją willą gołębie latają na plecach, by jej nie pobrudzić ❤
Mała katastrofa
Tego już za wiele!
Tłumaczę to starością
Sour Candy ❤

Życie jest za krótkie na kiepskich kolesi

419 43 5
By DzikiMesjasz

Po powrocie Jungkook z Taehyungiem próbowali się zaadaptować. Nie wychodziło im to najlepiej. Dalej byli nieprzytomni, mimo przespania kilkunastu godzin na wąskim łóżku Taehyunga. Pierwszy obudził się Jungkook z tak odrętwiałą ręką, że pozostało mu dramatyczne przerzucenie swojej kończyny do innej pozycji. Masował ją mimo bólu, aż poczuł irytujące mrowienie i ulgę, że tym razem obędzie się bez amputacji. Taehyung leżał dalej na brzuchu z przykrytą głową oraz gołym tyłkiem, w który swoją drogą chyba było mu zimno. Jungkook ocenił to szybko, dotykając lodowatego pośladka i błyskawicznie przykrywając go swoją częścią kołdry. Nie mógł się opanować i zaczął okładać biedny tyłek copywritera, robiąc mu mocny masaż, na co Taehyung obudził się naprawdę szybko.

— AŁA! Co ty robisz?! — wychrypiał Tae, na co Jungkooka przeszły ciarki. Jeszcze nie przeszedł do porządku dziennego z porannym głosem Taehyunga. 

— Dbam o przepływ krwi, by nie odpadł. — obronił się i kontynuował znęcanie się nad copywriterem. 

— Dzięki, ale chciałem spać. 

— Dziwnie wyglądałbyś bez tyłka. 

— Ty też. Daj mi jeszcze 10 minut, proooooszę...

— Dobrze, pójdę zrobić śniadanie — stwierdził, że skoro i tak wstaje wcześniej, to jest gotowy na takie poświęcenie.

— Dziękuje. 

Jungkook zacisnął zęby i wygramolił się spod ciepłej kołdry, na jeden z dywaników Taehyunga. W takich sytuacjach o wiele bardziej lubił to mieszkanie. Za to wystrój jego apartamentu był tak zimny i minimalistyczny, że czasami zastanawiał się, co on miał w głowie, gdy zajmował się jego urządzaniem. 

Łapał się nawet na tym, że wyobrażał sobie zmiany dokonane u siebie, przez Taehyunga. Widział ogromne dywany, kwiatową dżunglę i małe stoliki zawalone kubkami z kawą i zdecydowanie mu się to podobało. Na razie jednak to on pomieszkiwał u Taehyunga i nie planował dużych deklaracji w najbliższym czasie. Nie to, że nie chciał. Nie widział potrzeby przyspieszania tego, co dla niego było i tak oczywiste i nieuniknione. 

Teraz priorytetem było śniadanie. Lodówka Taehyunga oferowała wyselekcjonowane produkty BIO, które nieco przytłaczały marketingowca. Znalazł jednak składniki, z których spokojnie mógł sporządzić bibimbap, dlatego westchnął cicho z ulgą. Niekoniecznie wiedziałby, co zrobić z seitanem w słoiku, albo płatkami drożdzowymi nieaktywnymi, które znalazł gdzieś na półce. 

Jego babcia uczyła, by gotować, z tego, co się zna i lubi, zamiast wydziwiać, dlatego Jungkook trzymał się tej oczywistej mądrości zawsze, gdy tylko wchodził do kuchni. Może to, co gotował było tradycyjne i przewidywalne, jednak do tej pory nie zaliczył większej wpadki kulinarnej. 

Taehyung zaczął powoli się wybudzać, gdy poczuł przyjemny zapach kawy. Za każdym razem, gdy Jungkook u niego nocował, stawał się miłośnikiem poranków. Kawa podana wprost do łóżka to prawdziwy luksus.

Gdy był sam potrzebował minimum 30 minut na dobudzenie się. Teraz przejął kawę od Jungkooka, wypił kilka łyków i znowu poczuł się jak zakochany nastolatek. Czasem wystarczyło, że po prostu na niego spojrzał i nie mógł uwierzyć, że miał takie szczęście. Czuł się wtedy jak bohater tandetnej komedii romantycznej, jednak nie zamieniłby tego na nic innego. Mógł być takim wesołym głupkiem. 

— To nieprawdopodobne, jakie to proste — mruknął, powoli otwierając oczy po kolejnym łyku kawy. Jungkook spojrzał tylko na niego zdziwiony. 

— Co? 

— Kochanie cię, do licha to aż banalne — szepnął copywriter, jakby nagle doznał olśnienia. Był prawie pewien, że jego głowę właśnie rozświetliło poranne światło, które swoją drogą widział naprawdę sporadycznie. 

Pierwszy raz odbierał to w taki sposób. Starał się, jednak widział, że druga strona także to robiła. W końcu nie czuł, że to jemu zależy bardziej, że to on stara się mocniej, mimo tego, że tak mało otrzymuje od swojego partnera. Choć nie wierzył w związki, gdzie wszystko jest dokładnie po równo, to razem z Jungkookiem byli naprawdę bliscy tego ideału. 

— Tae, może dopij tę kawę do końca, bo mam wrażenie, że jeszcze nie wiesz, co mówisz — Jungkook próbował się domyślić, czy właśnie usłyszał coś miłego i romantycznego, czy może wprost przeciwnie? Jego umysł o poranku także nie należał do tych szczególnie rześkich. 

— To jest tak piekielnie proste. Po prostu czuję to i chyba pierwszy raz się nie boję, wiesz? Nie skupiam się na tym, co się zaraz zepsuje, nie udaję lepszego, niż jestem, nie bawię się w gierki i dziwne podchody. Myśl, że chcę, byś był obok jest naturalna. Nie analizuję, cieszę się tym, co jest — dokończył i spojrzał na Jungkooka, który wyglądał, jakby zastanawiał się, czy wezwać pogotowie. — Nie patrz tak na mnie, nie jestem dobry w romantycznych wyznaniach o poranku — westchnął, na co Jungkook się zaśmiał. 

— To było dziwne, ale i słodkie. Mniej obciachowe niż prerandka. 

— Tamto trudno pobić — mruknął Taehyung.

— No dzięki!

— Taka prawda. 

— Ale wiesz co, w sumie to czuję podobnie. A z początku nawet cię nie lubiłem.

— Ja ciebie też! 

— Byłeś uroczy i wredny. 

— Nie używaj czasu przeszłego, ja zawsze taki jestem. 

— W porządku, to może zwyczajnie zaczęło mi się to podobać. 

— Ty prawie kazałeś mi się zamknąć na pierwszym spotkaniu organizacyjnym! 

— To prawda — Jungkook trochę się zawstydził tym wspomnieniem — Jednocześnie myślałem, jaki jesteś śliczny, a z drugiej strony próbowałem walczyć, gdy chciałeś mnie zmiażdżyć przy nich wszystkich. Musiałem się bronić. 

— Udało ci się? 

— Nie bardzo — uśmiechnął się i wypił potężny łyk swojej karmelowej kawy. 

— Kiedyś wypadną ci wszystkie zęby od tego cukru — Taehyung nie mógł się powstrzymać, by mu dogryźć.

— Kto to mówi! Z jednej strony masz w kuchni jarmuż, awokado, spirulinę, certyfikowany zielony jęczmień, BIO płatki owsiane z BIO certyfikowanymi dodatkami z ekologicznych upraw, całą masę zdrowych słodyczy zapewne bez smaku, a co znalazłem w szufladzie, gdy szukałem otwieracza do puszki?! 

— Nie mów, że to widziałeś... — Taehyung czuł, jak jego policzki robią się niebezpiecznie czerwone.

— O tak, zdecydowanie widziałem! — Jungkook prawie wykrzyknął, czując satysfakcję ze swojego odkrycia. Tae był przerażony taką odsłoną swojej różyczki. To już nie była różyczka zresztą, to był pierdzielony Donnie Darko. 

—Nigdy nie widziałem takiej kolekcji słodyczy, wygląda jakbyś wczoraj miał urodziny. 

— Po prostu czasem, gdy mi smutno i lezę w wannie... Lubię zjeść sobie czekoladę, okej? Właśnie odsłaniam przed tobą miękkie podbrzusze, mały sekret: uwielbiam żreć czekoladę i zjadam ją całą od razu, mimo tego, że następnego dnia mam pryszcza na twarzy.  Co ty na to? 

— Podoba mi się. Najwyżej postaramy się to wspólnie spalić. 

— Tak? — Taehyung od razu zainteresował się propozycją. — Jak?

— Pójdziemy na siłownię — zaproponował Jungkook szczerząc się pod nosem, gdy zobaczył rozczarowany wyraz twarzy copywritera — A na pryszcza da się plasterek od CORSX i gotowe. Zresztą, widziałem, że masz paczkę w szafce w łazience.

— To tylko pokazuje, jak często urządzam sobie relaks z tabliczką czekolady. 

***

Mina naprawdę była zdziwiona, gdy usłyszała w słuchawce głos swojej siostry. Gdy Miya dzwoniła, zawsze wydarzyło się coś, co należało szybko obgadać. W 90% przypadków kończyło się to kłótnią. 

Tym razem problemem okazała się sytuacja z Namjoonem. Choć Mina przygotowywała się na przyjście siostry, próbując ułożyć w głowie cała swoją dotychczasową wiedzę o związkach, to miała przekonanie, że jest ostatnią osobą, która nadaje się do takiej rozmowy. 

To nie tak, że nie chciała pomagać i wspierać innych. Sęk w tym, że tego nie potrafiła. Była bardzo konkretna i mało emocjonalna. Często widziała od razu proste wyjście z sytuacji i aż ją nerwica ogarniała, gdy jej rozmówca nie chciał zauważyć opcji, które dla niej były widoczne na pierwszy rzut oka. 

Z Miyą różniły się od siebie wszystkim. Miya była bardziej romantyczna, wrażliwa i łaknąca bliskości drugiej osoby. Mina? Cóż, ona miała zdecydowanie inne podejście. Może dlatego lepiej spełniała się w biznesie, a jej relacje międzyludzkie okupione były żenującymi historiami. 

Teraz siedziała i słuchała, jak Miya nie wie, co zrobić z propozycją Namjoona. Bo z jednej strony to szansa, by się wykazać, a z drugiej nie czuła się komfortowo będąc jego dziewczyną, która nagle otrzymuje firmę stworzoną przez niego do zarządzania. Nie chodziło o to, że bała się, że nie da rady. Zaczęło ją przerażać, że tyle aspektów jej życia zostanie powiązane z Namjoonem. 

A co jak im się nie uda? Zostanie bez faceta, a potem pewnie rzuci pracę, bo ta będzie wymagała od niej spotykania się z Namjoonem, a wizja pracowania z ex nie jawiła jej się z różowych barwach. Sama miała się dość za te czarne myśli, jednak dzięki temu, że zawsze miała plan B, wychodziła z różnych kryzysowych sytuacji znacznie szybciej niż inni. 

Mina przerwała jej rozmyślania w nieubłagany sposób. 

— Mogę ci coś przypomnieć? 

— Wal śmiało, gorzej już chyba nie będzie. — Miya nie była głupia i wiedziała jakiego rodzaju przemowy może się teraz spodziewać. 

— Pamiętasz, jak mówiłaś, że w życiu nie chciałaś być kobietą stojącą za sukcesem faceta, tylko sama go osiągniesz na własny rachunek?

— Mina... —westchnęła. 

— Pamiętasz? — Mina zdecydowanie nie lubiła odpuszczać. 

— Tak — niechętnie potwierdziła. 

— I?

— Wtedy wydawało mi się to takie proste — mruknęła Miya. Nagle poczuła, że ma ochotę na papierosa, chociaż rzuciła kilka lat temu. — Po prostu... To głupie wiem, ale po prostu się zakochałam i nagle zmieniły mi się priorytety. Może jednak łatwiej mi pracować na cudzy sukces niż swój? Może mam za mało wiary w siebie...

— To głupie — zirytowała się Mina. Prawda była taka, że jej siostra momentami denerwowała ją brakiem wiary w siebie. Szkoda, że nie mogła choć na chwilę spojrzeć na siebie oczami innych. 

— Zawsze łatwo mnie osądzałaś. 

— Naprawdę? 

— Tak. Mam prawo zmienić zdanie. 

— Masz.

— Ale? 

— Po prostu czuję, że pewnego dnia będziesz tego żałowała — Mina uświadomiła sobie, że jedną z jej podstawowych wad jest to, że nigdy nie wie, kiedy najlepiej byłoby się przymknąć. 

— To będę. To moje życie — rzuciła Miya na odczepnego. 

— Wiem. 

— Nie chcę być niemiła, ale może po prostu trudno ci to zrozumieć, bo zawsze byłaś sama? —odparła, a chwilę potem tego pożałowała, bo wcale nie chciała, by to tak zabrzmiało. Mina uśmiechnęła się tylko, jakby nie zrobiło to na niej wrażenia. Zresztą, czy to coś dziwnego? 

Od zawsze była indywidualistką, samotną, która chodziła swoimi ścieżkami. Miała przyjaciół, pojawiali się obok niej mężczyźni, jednak nie stworzyła nigdy stałego związku, nie dlatego, że nie miała okazji, po prostu nie była tym zainteresowana. 

— Wiem, że jesteśmy inne, po prostu boję się, że poświęcisz za dużo. Miałaś w tej firmie popracować tylko rok, nim znajdziesz coś lepszego i zgodnego z twoimi kwalifikacjami. Zostałaś kilka lat, bo się zakochałaś, a teraz chcesz zmieniać wszystko i dostosować się pod inną osobę. I to tak nagle, jak on w końcu cię zauważył. Boję się, że to może się źle skończyć — Mina czuła, że ta rozmowa może pójść w złym kierunku, jednak kochała swoją siostrę i chciała dla niej wszystkiego, co najlepsze. Nawet jeśli ta miałaby się obrazić za szczerość. 

Nie pierwszy i nie ostatni raz. 

— Bo może — mruknęła Miya. Przecież doskonale zdawała sobie sprawę, że związek z Namjoonem wbrew pozorom budowany jest na lichych fundamentach. Jednak wierzyła w nich i uważała, że miała do tego prawo. Tak samo, jak do podejmowania decyzji, które być może będzie żałować. Ryzyko zawsze istniało. — Zastanowię się jeszcze nad jego propozycją. 

— Wiesz, jak było z mamą i jak ostatecznie żałowała, że ułożyła całe życie pod ojca i zapomniała o sobie. Po prostu nie chcę byś to powtórzyła. Martwię się.

— Wiem, ja też za bardzo emocjonalnie na to reaguję. Muszę trochę ochłonąć. — odparła powoli — Weź pod uwagę, że ja mam inne priorytety niż ty. To, że bardziej zależy mi na związku, wcale nie oznacza, że jestem gorsza.

— Nic takiego nie powiedziałam. Jedynie zirytowałam się, że w siebie nie wierzysz. 

— Jestem zwykłym szeregowym pracownikiem, to nic takiego... — zaczęła.

— O nie, ale ty pierdolisz — westchnęła Mina. Naprawdę irytowały ją osoby, które nie miały za grosz wiary we własne możliwości i na każdym kroku mówiły, jakie to one są przeciętne, choć wszystko wskazywało na zupełnie odwrotną sytuację. 

— Taka jest prawda.

— Gówno prawda i każda osoba, z którą współpracujesz ci to powie. — Mina naprawdę starała się utrzymać nerwy na wodzy, ale w przypadku siostry to po prostu bywało bardzo trudne. 

— Zejdźmy ze mnie. Mów co u ciebie nowego lepiej — zaczęła Miya, bo ileż można było analizować jej życie. 

— Mamy nowego klienta, który jest tak wkurwiający... Patrzę na jego słodką twarz i chwilami chcę go zabić, a w niektórych momentach przygnieść mu co nieco obcasem, by zmyć mu ten uśmieszek z ust — Mina na samo wspomnienie uśmiechu blondyna czuła się zirytowana i dziwnie pobudzona. 

— Czyli podoba ci się? — zaśmiała się Miya, bo dobrze wiedziała, jaki jest typ jej siostry.  A raczej jakie odczucia w niej budzi. 

— Nie wiem, może to nienawiść wywołuje u mnie takie emocje, albo fakt, że nie miałam nikogo od dłuższego czasu. Miałam tyle pracy, że nie byłam w stanie nigdzie wyjść, a wiesz, że średnio lubię aplikacje randkowe. — westchnęła, podchodząc do kuchenki i wstawiając wodę na herbatę. 

— Właściwie dlaczego? 

— Miałaś konto na jakimś? 

— Nie.

— No właśnie. Mam dość gości, którzy traktują kobiety, jako z natury gorsze. Czytasz opis, w którym facet próbuje ci zaimponować kasą, tym jaki jest rewelacyjny, jednocześnie sugerując, że twoim jedynym obowiązkiem jest danie mu dupy. Dosłownie. Nie wiem, która  na to leci, ale zdecydowanie nie ja. Łatwiej mi poznać kogoś w klubie. 

— W takim razie opisy na portalach randkowych to zło — mruknęła Miya. 

— Tak, dlatego się z tego wymiksowałam. Czytanie w wolnych chwilach takich pierdoletów psuje nastrój. Ten czas można poświęcić na sesję z wibratorem. 

— Nigdy nie lubiłaś marnować czasu.

— Życie jest za krótkie na kiepskich kolesi. 


Continue Reading

You'll Also Like

15.6K 588 45
Theodora Harrington to postać głęboko związana z dzieciństwem Płotek z Outer Banks, która opuściła grono swoich przyjaciół bardzo dawno temu w pogoni...
17.2K 3K 19
Czarodzieje z Wielkiej Brytanii rzadko nawiązywali kontakt z innymi krajami. Nie interesowało ich zbytnio, co działo się za ich granicami, ale to się...
13.5K 997 34
Edgar ma 15 lat, zmaga sie z problemami rodzinnymi jak i prywatnymi, do tego sie jeszcze wyprowadza z domu w którym mieszkał cale swoje życie, ma też...
9.9K 526 22
❝ - Ty na serio się w niej zakochałeś - spojrzałem na kumpla z lekko podniesionymi brwiami z zaskoczenia. - Żartujesz sobie ze mnie - prychnąłem pod...