Two angry men | Taekook

DzikiMesjasz

24K 2.3K 837

Dobre pierwsze wrażenie? Taehyung miał to w nosie. Był niczym ziszczenie najgorszych koszmarów pokolenia X... Еще

Beware the ball, beware the tall man, beware the never dead*.
Frankly my dear, I don't give a damn*.
Now, if you'll excuse me, I'm gonna go home and have a heart attack.
To ogromnie ułatwia wybór, gdy wszystko jest jednakowe*.
Kolorowe drinki i dramat introwertyków
Kawa i wesołe kobiety na skraju życia i śmierci
To robi złe wrażenie
Kręgi piekielne zebrań służbowych
Tęczowa kaczka, pani Boo i miłość do samego siebie
Kreatywny copywriter i marketingowiec od siedmiu boleści
It's Okay to Have Sex With Your Ex
You Dropped A Bomb On Me
Macho Man
To konferencja, czy walka kogutów?
Boop-boop-de-boop
Sugar Magnolia
Wszyscy jesteśmy pomyleni ❤
Crazy Little Thing Called Love
Don't stop me now
Man Made Paradise ❤
Lazing On A Sunday Afternoon
Devil Jin i Ling Xiaoyu
Te obrzydliwe motyle w brzuchu
To wybuchnie
Rosnę dziko i zgodnie ze swoją naturą
Gentlemen start your engines
Pink Rabbit ❤
Istniejemy dzięki mojemu szaleństwu i kawie
Życie jest za krótkie na kiepskich kolesi
Tu jest jakby romantycznie
Nowe początki
Odchodzenie nie może być tak banalne
Co zrobisz, gdy naprawdę mnie poznasz?
Copywriterowi też czasem brakuje słów ❤
Nad moją willą gołębie latają na plecach, by jej nie pobrudzić ❤
Mała katastrofa
Tego już za wiele!
Tłumaczę to starością
Sour Candy ❤

Coffee and Cigarettes

531 53 16
DzikiMesjasz

Maraton 1/3

{Witam w pierwszej części maratonu. Godziny dodawania rozdziałów będą szalone jak zawsze. Widzimy się trzy dni pod rząd.}.

Następne dni mijały naprawdę spokojnie. Jin nie stał się kimś do rany przyłóż, jednak Taehyung, chociaż miał świadomość, dlaczego tamten nie darzy go większą sympatią. To mu wystarczyło, by nieco się uspokoić. Wyrósł z walki o to, by każdy go lubił, niezależnie od okoliczności. Co wcale nie zmieniało faktu, że uwierało go to. Nigdy nie był duszą towarzystwa, sporadycznie znajdował się w centrum zainteresowania, dlatego łatwiej było mu zaakceptować ignorowanie, niż oczywistą niechęć. Do tej pory w pracy czuł się akceptowany, mimo starć z Namjoonem, które zazwyczaj były bardziej komiczne, niż łamiące serce. Mimo podobnego wieku Nam był jak z innej dekady, co zdecydowanie burzyło spokój Taehyunga. 

Nie zapowiadało się jednak, by wyrósł z przeprowadzania dramatycznych konfrontacji w miejscu pracy. Nad tym zdecydowanie musiał popracować. Łapał się na tym, że jego cierpliwość była nadzwyczaj wybiórcza. Potrafił miesiącami znosić coś niekomfortowego i w ogóle się nie odezwac, by innym razem wybuchnąć po jednym źle dobranym słowie. Nigdy nie ukrywał, że  często jest zbyt emocjonalny, za mocno brał coś do siebie, a także o zgrozo — regularnie coś nadinterpretował, a potem czuł się jak skończony idiota.

Jasne, miał jakieś poczucie niesprawiedliwości wynikające z tej sytuacji z Jinem, dopóki nie spróbował wczuć się jego położenie. W końcu to może on tworzył z Joonem poważniejszy związek? Co z tego, że Taehyung z nim mieszkał, jak Joona i tak ciągle nie było? Tamten prowadził podwójne życie na tyle sprytnie, że copywriter nie wiedział już, kto kogo zdradzał i kto powinien czuć się w tej sytuacji najbardziej poszkodowany. 

Być może Jin. 

Nie, na pewno Jin.

Bo gdyby umieścić tamtą sytuację na osi czasu, to Jin był pierwszy z Joonem. Taehyung nie miał o tym zielonego pojęcia, jednak to był fakt, z którym nie mógł już walczyć. Zresztą, po co miałby to robić? Po tych wszystkich rewelacjach naprawdę odetchnął z ulgą, że zakończył związek z Joonem. Pomyśleć, że tamten jeszcze odwiedził go po rozstaniu i myślał, że Tae zaprosi go z otwartymi ramionami do łóżka.

Niedoczekanie. 

To wszystko dotarło do niego, gdy tylko ochłonął i spróbował spojrzeć na tę sytuację z dystansu. Nie tylko przez pryzmat własnego zranienia i niechęci do Jina. Dotarło do niego, że nieumyślnie mógł kogoś zranić i odechciało mu się walki z grafikiem. To po prostu nie miało sensu. 

Dlatego, ku zdziwieniu Jungkooka, Tae starał się być milszy dla Jina, a raczej nie wchodził mu w drogę i nawiązywał kontakt, kiedy naprawdę musiał. Najchętniej pisałby do niego na messengerze, ale było mu trochę głupio, skoro siedzieli w jednym pomieszczeniu. Chociaż i tak firma zamieniła się ostatnio w cyrk, to walczył o zachowanie profesjonalizmu.

Raczej jego resztek. 

***

Przez kilkanaście następnych dni wszystko toczyło się swoim rytmem, Tae dłubał w tekstach, Jungkook przecierał ze zmęczenia oczy, analizując statystyki Facebook Ads i współczynniki otwarcia maili, a Jin był na skraju załamania nerwowego, poprawiając piętnasty raz tę samą grafikę. 

— Kiedy w końcu to skończymy? — irytował się Jin, popijając kawę i z tęsknotą patrząc na paczkę papierosów. Coraz częściej wychodził zapalić. 

— Jak w końcu zatwierdzą poprawki — mruknął Jungkook, który naprawdę był już zmęczony  aktualnym klientem. 

— To było pytanie retoryczne — burknął Jin i zajął się czytaniem kolejny raz maila z nowymi wytycznymi. Jungkook nic już nie odpowiedział, tylko wrócił do swoich zadań.

Bo ileż można! Klient doskonale wyczuwał, że był jednym z tych, którzy płacą największe faktury i oczekiwał traktowania, jak król. Zmieniał zdanie kilka razy, a potem mówił, by doliczyć za dodatkowe poprawki. Płacił i wymagał. Koszta wcale go nie zniechęcały.

Co za dziwna sytuacja. 

Tym samym wytrącił im z ręki najpoważniejszy finansowy oręż i sprawił, że wszyscy w firmie Namjoona chodzili już nieco zmęczeni, a kapsułek do ekspresu do kawy ubywało w zastraszającym tempie.  Jungkook kilka razy musiał wziąć zwykłe cappuccino, zamiast karmelowego latte, co w tamtym momencie naprawdę go zirytowało. Nawet Miya ledwie nadążała, by ogarnąć ten rozgardiasz.

Namjoon w takich chwilach boleśnie uświadamiał sobie, że ścieżka jego kariery nie do końca była trafiona. Kilka lat temu nie doszedłby do takich wniosków, ba wtedy takie szybkie życie poświęcone budowaniu firmy, kilkanaście godzin pracy dziennie i kołatanie serca zapijane kawą, naprawdę mu się podobało. Czuł się jak w swoim żywiole. Teraz gdy codzienność firmy już się ustabilizowała i wypracowali sobie pozycję na rynku, zrozumiał, że czas iść dalej. 

Z początku traktował te natarczywe myśli jak coś złego. Miał wyrzuty sumienia, że chce porzucić coś, na co tyle pracował, jednak później uświadomił sobie, że ważniejsze jest dla niego życie w zgodzie ze sobą. Czy musiał do śmierci robić to samo? Zdecydowanie nie. A firma? Przecież odda ją komuś sprawdzonemu i będzie jej tylko czasami doglądał. 

Lubił swój zespół, jednak prowadzenie takiej agencji zdecydowanie nie było dla niego. Coraz częściej uświadamiał sobie, że gdyby nie Miya, to po prostu by zginął. Ba, widział, że ona naprawdę ma smykałkę do tego, co robi. Była kobietą z pasją, ambitną i znającą się na swoim fachu. Nie przerażały jej terminy, negocjacje, nowe wyzwania i kolejne technologie, które powinni ogarnąć i w mig zastosować. Wprost przeciwnie, im więcej tego było, tym sprawniej działała i większą miała z tego satysfakcję.

Namjoon zamiast funkcjonowania w agencji marketingowej, wolałby spełnić swoje dawne marzenie i otworzyć antykwariat. Spędzać całe dnie z płytami winylowymi, rozmawiać z ludźmi i słuchać muzyki. W  jego głowie powoli kiełkowała myśl, co zrobi z tym dalej. Miał cichą nadzieję, że decyzja, którą podejmie, uszczęśliwi nie tylko jego, ale i cały zespół.

A teraz? Kończyli to zlecenie już zdecydowanie za długo. Jungkook zazdrościł copywriterowi, że jego teksty od razu zostały zatwierdzone. Gdy on i Jin siedzieli ciągle nad kolejnymi poprawkami i analizami, Taehyung wpadał do pracy na chwilę, przynosił im przy okazji coś słodkiego, a potem dostał 2 dni zasłużonego odpoczynku i tyle go widzieli. 

Jungkook walczył o przeżycie w biurze z Jinem. Nie chciał się wtrącać w konflikt między Tae a grafikiem, dlatego ciągle wymieniał z brunetem nudne uwagi o pogodzie, trochę obgadywał ciągle zmieniającego zdanie klienta, a przez większość czasu milczał, wyglądając przez okno i zastanawiając się, co właśnie robi Taehyung. Liczył, że odpoczywa, popija kawę, może odwiedza panią Boo, albo biega w pobliskim parku. Lista introwertycznych rozrywek Taehyunga była dość ograniczona, co dla Jungkooka było dziwaczne i urocze jednocześnie. 

To nie tak, że go nie korciło, by nagadać Jinowi. Powiedzieć mu, że słyszał tamte niemiłe słowa na kolacji, zapytać się, o co mu do licha chodzi, jednak nie chciał pchać się butami w życie Taehyunga i rozwiązywać pewnych spraw, gdzieś za jego plecami. Dlatego gryzł się w język, za każdym razem, gdy go kusiło, by powiedzieć parę słów za dużo. Sam też by nie chciał, by Tae był jego niańką. 

Przy tym długim siedzeniu w biurze, samotnych wyprawach po karmelowe latte (albo cappuccino, o zgrozo!), czy odkryciach dramatycznych zaniedbań poprzedników, którzy pracowali z ich klientem, czuł jakąś ciężkość w okolicach klatki piersiowej i dziwny smutek. Mógł sobie wmawiać, że to przez to, że na stronie WWW nie ma certyfikatu SSL,  przez olane checkboxy ze zgodami dotyczącymi danych osobowych, czy kwestię domeny znajdującej się na czarnej liście... Jednak gdzieś w głębi wiedział, że tęskni za Tae i potrzebuje go o wiele bardziej,  niż mogłoby mu się wydawać. 

***

Taehyng popijał kawę w kuchni i napawał się chwilami totalnej wolności. Dwa dni wolnego były tak niespodziewane, że nie miał zielonego pojęcia, co z nimi zrobić. Początkowo chciał ten czas spędzić z Jungkookiem, jednak ten na złość siedział w biurze do późnego wieczora i nic nie wskazywało, by to miało się zmienić. 

Copywriter sam nie wiedział, czy powinien mu zrobić niespodziankę i wpaść do niego po pracy, czy może nie narzucać się i dać mu odpocząć? To śmieszne, ale relacja Tae z Joonem sprawiła, że ten nie wiedział już, co jest normalne w związku, a co jest lekką przesadą. Czuł, że musi się nauczyć tego wszystkiego od nowa. 

Zresztą, przy każdym nowym związku i tak zaczyna się od zera, prawda?

Miał ochotę codziennie zadzwonić do Jungkooka, zasypać go smsami, zaprosić do siebie i spędzać z nim 100% czasu, jednak zdawał sobie sprawę, że to nie jest za zdrowe dla żadnej ze stron. Tae potrzebował samotności i ciszy, a Jungkook miał własnych znajomych i pasje, których nie powinien zaniedbywać przez ich relację. 

Dlatego ograniczył się do telefonu wieczorem, by zamienić kilka zdań z marketingowcem i wyszeptać sobie przez słuchawkę wiele miłych słów. Nie mógł się doczekać ich wspólnego wyjazdu.

W swój pierwszy wolny dzień zdążył posprzątać mieszkanie i to nie byle jak. Starł nawet kurze i wytrzepał wszystkie dywaniki. Gdy mieszkanie lśniło, a on nadal miał sporo wolnego czasu, napisał do pani Boo, która stwierdziła, że dobrze się składa, bo chciała pokazać mu skończoną mangę. 

***

— Mój Boże — jęknął Taehyung, patrząc na siebie (znaczy się POSTAĆ), która przeżywała bardzo, kinky historie z mackami. Pani Boo stała obok niego, spoglądając na niego z oczekiwaniem.

— Co myślisz? — ponaglała, a Taehyung był lekko przerażony, że w jej wyobrażeniach kosmiczny stwór zabawia się z nim w taki sposób. Za to musiał przyznać, że jego bohater był dziwny, interesujący i faktycznie nie został sprowadzony tylko do roli seksualnej zabawki. Erotyki rzecz jasna było w tym sporo, ale nie do przesady. 

— Podoba mi się. Aż mam ciarki podekscytowania — odparł, na co pani Boo tylko się uśmiechnęła. 

— Star Trek to nie jest, jednak dobre czytadło do godzinnej kąpieli, a na tym mi zależało — mruknęła, krzątając się w kuchni i zaparzając im kawę z małej, emaliowanej kawiarce. — Im dłużej się nad tym zastanawiam, tym bardziej uświadamiam sobie, że tworzenie takich rzeczy sprawia mi najwięcej radości. 

— Takich rzeczy? 

— No wiesz, grzeszne przyjemności. Rzeczy, do których większość ludzi się niby nie przyznaje, a je uwielbia i po prostu potrzebuje w swoim życiu. — powiedziała głośnej, by przebić się przez szum ręcznej spieniaczki do mleka. 

— Uwielbiam czytać mangi w wannie i oglądać kompilację faili z idiolami na YT — westchnął Tae, planując noc po powrocie od pani Book. Teraz dostał kawę i właśnie wziął pierwszego łyka, nie przejmując się wąsem z mleka.

— Ja oglądam programy kulinarne, a potem zamawiam pizze — rozmarzyła się pani Boo. — W ogóle Tae jak tam twoje sprawy z Jungkookiem? 

— Dobrze — odparł, a kobieta zgromiła go wzrokiem.

— I co już? Tylko dobrze? 

— Tęsknię za nim — mruknął. 

— Ile go nie widziałeś?

— Jeden dzień. 

— Uroczo, korzystaj z tego, bo to piękny czas. 

— A później? 

— Jest po prostu inaczej. To nic złego, ale po wielu latach, więcej w tym przyzwyczajenia. 

— Nigdy nie dotarłem to tego etapu. Moje związki były krótkie. 

— Później też jest dobrze, o ile dwie osoby się starają. Jak nie, to nie ma po co być na siłę —pani Boo wypiła łyk kawy i się zamyśliła — Jak interesuje cię druga osoba, to jest dobrze. Za to obojętność jest trudna do przełknięcia, zdecydowanie. Nikt nie chce być niewidzialny dla osoby, którą kocha. Ja niestety byłam przez długi czas i żałuję, że nie przerwałam tego wcześniej. 

Taehyung już chciał coś odpowiedzieć, gdy telefon zawibrował mu w kieszeni. Szybko spojrzał na godzinę i zorientował się, że już 23:00, a on ciągle siedzi u pani Boo i najzwyczajniej w świecie stracił poczucie czasu. 

J: Tae, mogę wpaść na moment? Właśnie wracam z pracy. 

— Kto to? 

— Jungkook. Chce do mnie wpaść — mruknął, a pani Boo się tylko zaśmiała. 

— Za długo nie wytrzymał. Leć do domu i wpadnijcie do mnie niedługo, bo ostatnio czuje się stara i samotna. 

— Pani Boo przecież...— zaczął Taehyung, jednak kobieta mu przerwała. 

— Kochanie, nie chcę litości. Wpadnijcie po prostu czasem, w przerwie od zajmowania się sobą — puściła mu oczko, a ten się lekko zaczerwienił.

— Ale...

— Wiem, że trudno ci to sobie wyobrazić, ale byłam młoda, zakochana i też nie potrafiłam przez długi czas wyjść z łóżka. Puść mi tylko smsa, kiedy będziecie mieli czas, zamówię pizzę. 

T: Wpadnij!

— Dobrze — Tae przytulił panią Boo i już podekscytowany biegł po schodach, co chwilę omijając kilka schodków. Cudem się nie zabił, ani nie skręcił sobie kostki. Dotarło do niego, że przez cały dzień miał ochotę wziąć Jungkooka w objęcia i całować go tak, aż zabraknie mu tchu. I mniejsza o to, że jest dorosły i nie widzieli się raptem kilkadziesiąt godzin. 

Zakochanie robiło z niego nieuważnego szaleńca.

Продолжить чтение

Вам также понравится

132K 9.8K 57
Edgar to młody chłopak z toną problemów na głowie. Dla swojej siostry starał się walczyć z chęcią skończenia tego. Niestety pragnienia wzięły górę. ...
21.9K 1.8K 19
Draco kocha syna ponad wszystko. Dlatego, kiedy była żona planuje odebrać mu dziecko, Draco zwraca się o pomoc do ostatniej osoby, o której by pomyśl...
61.9K 1.3K 60
jest to opowieść o tym jak Hailie trafia do braci jak ma 3 latka.Vincent opiekuje się nią jak córką,nawet kazał Willowi zająć się pracą.jeśli chcesz...
6.9K 785 53
"Do cholery obudź się bo cię walne", prawie że krzyknął potrząsając chłopakiem. Młodszy zaczął kaszleć po czym otworzył lekko oczy na co starszy odet...