Two angry men | Taekook

By DzikiMesjasz

24K 2.3K 837

Dobre pierwsze wrażenie? Taehyung miał to w nosie. Był niczym ziszczenie najgorszych koszmarów pokolenia X... More

Beware the ball, beware the tall man, beware the never dead*.
Frankly my dear, I don't give a damn*.
Now, if you'll excuse me, I'm gonna go home and have a heart attack.
To ogromnie ułatwia wybór, gdy wszystko jest jednakowe*.
Kolorowe drinki i dramat introwertyków
Kawa i wesołe kobiety na skraju życia i śmierci
To robi złe wrażenie
Kręgi piekielne zebrań służbowych
Tęczowa kaczka, pani Boo i miłość do samego siebie
Kreatywny copywriter i marketingowiec od siedmiu boleści
It's Okay to Have Sex With Your Ex
You Dropped A Bomb On Me
Macho Man
To konferencja, czy walka kogutów?
Boop-boop-de-boop
Sugar Magnolia
Wszyscy jesteśmy pomyleni ❤
Crazy Little Thing Called Love
Don't stop me now
Man Made Paradise ❤
Lazing On A Sunday Afternoon
Devil Jin i Ling Xiaoyu
To wybuchnie
Coffee and Cigarettes
Rosnę dziko i zgodnie ze swoją naturą
Gentlemen start your engines
Pink Rabbit ❤
Istniejemy dzięki mojemu szaleństwu i kawie
Życie jest za krótkie na kiepskich kolesi
Tu jest jakby romantycznie
Nowe początki
Odchodzenie nie może być tak banalne
Co zrobisz, gdy naprawdę mnie poznasz?
Copywriterowi też czasem brakuje słów ❤
Nad moją willą gołębie latają na plecach, by jej nie pobrudzić ❤
Mała katastrofa
Tego już za wiele!
Tłumaczę to starością
Sour Candy ❤

Te obrzydliwe motyle w brzuchu

564 52 16
By DzikiMesjasz


Taehyung przez moment pożałował, że zaproponował Jungkookowi kompromis. Ból opuszków i nadgarstków był niczym, w porównaniu do tego, co go czekało za kilka dni. Lubił być aktywny,  z radością wychodził, by pobiegać, jednak oglądanie sportowych potyczek to była dla niego prawdziwa męka.  Nuda, tak wielka nuda! A jeszcze na żywo? Zdecydowanie nie był na to gotowy, jednak w tym momencie nie mógł się wycofać. 

W sumie mógłby, ale honor by mu na to nie pozwolił. 

Jedyne, co go  interesowało to łyżwiarstwo figurowe, jednak i w tym się gubił, te toeloopy, axele, czy skok Salchowa to już było dla niego za wiele, by spamiętać. Nie zmieniało to faktu, że łyżwiarstwo  dawało mu estetyczną przyjemność. Stroje, muzyka, ruchy wykonywane z pełną precyzją i niebywałą gracją. Patrzenie na pięknie poruszających się ludzi, gdy sam ciągle wpadał na szafki, albo potykał się o swoje dywaniki... Tak, to była miła odmiana. 

Nie był pewien, czy kilkugodzinne skręcanie w lewo zapewni mu ten poziom rozrywki. 

Śmiał wątpić. 

— Po pierwsze to nie jest tylko skręcanie w lewo — zaczął Jungkook, który za punkt honoru przyjął przekonanie copywritera do NASCAR — Tory mają odpowiednie nachylenie, to wymaga specjalnego typu jazdy.  — siedział na kanapie, popijając kawę i wpatrując się w copywritera, jakby chciał go zahipnotyzować. 

— Ale... — zaczął Taehyung, próbując zmienić temat. Wolałby robić teraz tyle innych rzeczy, zamiast słuchania o sportach motorowych. Niestety Jungkook nie odpuszczał. 

— NASCAR w USA jest super popularne. Co więcej, mają tam makabrycznie wyglądające wypadki, a zarazem takie systemy bezpieczeństwa, że to dość bezpieczny sport — kontynuował. 

— Czyli być może nie zobaczę śmierci na żywo? —  Taehyung nigdy by się nie przyznał, nawet sam przed sobą, że to go trochę rozczarowało. Skąd w ludziach taka potrzeba oglądania igrzysk? 

Poczuł się zniesmaczony tym, co przyszło mu do głowy. Mniejsza. 

— Zdecydowanie nie. Na wyścigi przychodzą całe rodziny. Może być naprawdę fajnie, bo atmosfera jest trochę piknikowa. Zjemy hot dogi, spędzimy miło kilka godzin, a potem wybierzemy się na nudne spotkanie, co ty na to? — zapytał Jungkook z nadzieją.

Tae naprawdę widział, że mu zależało. Zresztą, czy odpuszczenie sobie takiego wyjazdu byłoby rozsądne? To tylko kilka godzin męki na trybunach, potem ze dwie godzinki poświęcone na nudne spotkanie. Prócz tego zostaje kilka dni, kiedy mogą nieco odpocząć i spędzić ze sobą trochę czasu i to na koszt firmy. 

Tylko głupi by nie skorzystał. 

— Dobrze, chociaż liczyłem bardziej na tę liberalną część Stanów — mruknął Taehyung, a Jungkook tylko westchnął. — Po prostu chciałbym, choć na chwilę poczuć się swobodnie, rozumiesz? Najwyżej innym razem. — dokończył smętnie, na co marketingowiec tylko pocałował go głośno i mokro w czoło. 

— Innym razem. Może nawet szybciej, niż myślisz. — odpowiedział Jungkook, w którego głowie rodził się szalony plan. 

Teraz siedział z Tae i nie mógł przestać gadać. Czuł się tak komfortowo, że nawet opowiedział mu historię kierowcy, który jeździł z małpką Jocko Flocko, malowań samochodów, systemów zabezpieczeń,  gwiazd, które śpiewają hymn, a potem mówią te słynne słowa: "Start Your Engines!". Ba te nawet były wykrzykiwane przez Gonzo z Muppetów oraz Coopera z "Interstellar". 

— O cholerę chodziło z tymi książkami w Interstellar? — zapytał półprzytomnie Taehyung. Próbował przyswoić wszystkie informacje, które przekazywał mu Jungkook, jednak jego wiedza o sporcie i samochodach była nieco... ograniczona.

— Cholera wie. — mruknął Jungkook, trochę wybity ze swojego rytmu opowiadania o NASCAR. — Co byś chciał jeszcze wiedzieć o NASCAR? 

— Na ten moment chciałbym skończyć ten temat i zamknąć ci usta — mruknął, kładąc palec na wargach błyszczących od balsamu. 

— Ach tak? Nie można mi ot tak zamknąć ust! — obruszył się Jungkook. Przecież nawet jeszcze nie wspomniał, skąd wzięła się koncepcja owalnych torów, a to takie ważne i Taehyung po prostu musiał to wiedzieć.  

— Można, mam zamiar dobrze wykorzystać ten dzień pracy zdalnej — odpowiedział Taehyung, przyciągając do siebie Jungkooka i całując go po szyi. — W sumie to możesz mówić, przepraszam. — wiedział, że jest bezczelny, ale nie mógł się powstrzymać, przez takim drażnieniem się z Jungookiem. 

— Dobrze, więc owalne tory, dlatego, że wcześniej odbywały się tam... ach! — jęknął, gdy Taehyung lekko zassał się na jego skórze, sprawiąjąc, że marketingowiec zadrżał, jednak nie zamierzał być łatwym przeciwnikiem, dla kontynuował — Tam odbywały się wyścigi konne... Zresztą dzięki temu, że tor jest owalny widać go całego z...try...bu..boże.

— Mów dalej — zaśmiał się Tae, drażniąc jego szyję ciepłym oddechem. 

— Nienawidzę cię — westchnął Jungkook, odchylając głowę. Trochę jego słowom przeczyło to, że przyciągnął Taehyunga do siebie jeszcze bliżej. 

— Tak szybko? 

— Widzisz, jak błyskawicznie zniechęcasz do siebie ludzi? — mruknął, gdy poczuł, jak dłonie Taehyunga powędrowały pod jego koszulkę. 

— Naprawdę, to takie przykre. Co ja mam z tym zrobić?

— Możesz mnie pocałować, to przynajmniej się uciszysz — zaproponował Jungkook, a Taehyung chętnie na to przystał. 

Było mu za dobrze, by przejmować się pracą. 

***

Namjoon miał wrażenie, że odkąd spędził upojną noc z Miyą, to stracił zdolność przyczepności do podłoża i zwyczajnie unosił się nad ziemią. Był rozanielony, rozkojarzony i zauroczony tak, jak jeszcze nigdy w życiu. W tym stanie skupienie na pracy przychodziło mu z wyjątkową trudnością. Westchnął tylko, bo doskonale zdawał sobie sprawę, że zakochiwanie się akurat w czasie najważniejszych miesięcy działalności firmy, nie należało do najlepszych pomysłów.  Czy to nie mogło nastąpić, chociaż miesiąc później? 

To było wręcz igranie z ogniem.

Teraz próbował doprowadzić się do porządku, czekając, aż ekspres do kawy przygotuje mu solidne flat white. Tęsknie zerkał w stronę gabinetu kobiety, z którego został niedawno wygoniony, bo podobno przeszkadzał jej w pracy. Przecież nic takiego nie robił! Tylko zerkał na nią, gdy taka skupiona ogarniała faktury i sprawdzała, czy zgadzają się wszystkie rozliczenia z klientami. Owszem, też dostał maila z księgowości, że coś się nie zgadza, ale cholera nie miał do tego głowy. 

Nawet nie sądził, że Miya jest tak obowiązkowa, że od razu wykurzy go z gabinetu. Podziwiał jej silną wolę i zapał do pracy. Widać, dobrze dobrał sobie pracowników. Poczuł się naprawdę dumny, gdy zdał sobie sprawę z tego faktu.

Szkoda, że Taehyunga i Jungkooka zobaczy dopiero jutro. Zżerała go ciekawość! Miał zamiar trochę ich poobserwować, bo po telefonie Jungkooka był już pewien, że ta dwójka jest ze sobą. Marketingowiec mógłby mu wciskać kity, on wiedział jednak swoje. Uważnie śledził ich relację, gdy oni nawet się tego nie spodziewali. Widział, jak Jungkook na początku jest zirytowany towarzystwem Taehyunga, by potem na spotkaniach częściej na niego zerkać, wypytywać o niego, a potem próbować kryć się z dalej rosnącym zainteresowaniem. 

Już nie wspominając jego rumieńca, gdy zobaczył copywritera wtedy, gdy zmienił fryzurę. Namjoon zaśmiał się cicho z marketingowca (lepiej, by Miya nie słyszała). Dało się w nim czytać jak w otwartej księdze. 

Taehyung był dla niego większą zagadką. Nic w tym dziwnego, skoro Jungkook był jego kumplem, a copywriter osobą, która bardzo często budziła w nim przerażenie. Co z tego, że to on był szefem. W tej sytuacji nie miało to najmniejszego znaczenia! 

Do tej pory Tae utrzymywał między nimi dystans i dalej patrzył na Namjoona tak, że ten miał ochotę schować się w gabinecie. Czasami Taehyung sprawiał, że czuł się jak stary, poczciwy szef, który nie ma zielonego pojęcia o firmie, którą prowadzi. Wcale tak nie było, jedynie czasem umykały mu pewne wygodniejsze rozwiązania. Wystarczyło jednak, że copywriter zrobił mu mini awanturę i nie popełniał drugi raz tego samego błędu. Niech ktoś to w końcu doceni!

Namjoon wiedział, że niektórzy mieli go za szefa, któremu umyka ogromna część życia firmy. Tak bardzo się mylili! Zwyczajnie nie afiszował się ze swoją wiedzą. Nie był z tych, którzy od razu przekazywali innym najświeższe ploteczki, bądź pokazywali, że wiedzą o czymś, co powinno zostać dla nich tajemnicą. 

Przecież to nie miało sensu! 

On przechowywał w pamięci te wszystkie dane, dramatyczne fakty, dowody na opierdalanie się pracowników, dziwne newsy, smutne informacje, historie romansów, by użyć ich wtedy, kiedy nikt się ich nie spodziewa. W takich sytuacjach, gdy musi wyjść na jego, a powiedzmy, że nie ma lepszych argumentów, niż subtelne zastraszenie. 

Takie delikatne, no wiadomo. 

W podręczniku, jak być dobrym szefem przeczytał, że warto dbać o relacje z pracownikami i wiedzieć, co się dzieje w ich życiu. Zatem działał bardziej poprawnie niż niepoprawnie. Prawda? W głębi ducha miał świadomość, że Miya zamordowałaby go za takie zachowanie, gdyby go tylko przyłapała, jednak na szczęście to się jeszcze nie wydarzyło. Pozostało teraz działać tak, by tę paskudną cechę jego charakteru odkryła wtedy, gdy wszystkie jego zalety zrekompensują bycie szantażystą. 

Mniejsza o to. Kawa tak dobrze smakowała, że na moment odpłynął do innego świata. Rzeczywistość jednak wróciła i lekko kopnęła go w dupę. Od razu przypomniał sobie, że w ramach działań nad jednym projektem musi do biura Tae i Jungkooka dołączyć jedną osobę. 

Liczył, że go za to nie zabiją. 

Jak on się nazywał? Namjoon zawsze zapominał jego imienia, za to o każdej porze dnia i nocy mógł odtworzyć jego wygląd. Pełne usta, przystojna twarz, szerokie barki...Tak ich najlepszy grafik zdecydowanie marnował się po tej drugiej stronie komputera. To on mógłby zachwycać w reklamach, pokazach mody, czy w topowych dramach. Zamiast tego usuwał zmarszczki innym, robił grafiki do social media i specjalnie się nie wychylał. 

Może to właśnie dlatego Namjoon nie mógł zapamiętać jego imienia. 

***

Nie denerwował się, że dla większości pracowników był absolutnie niewidzialny. Nawet mu to odpowiadało. Siedział samotnie w swoim małym pokoiku, który początkowo dzielił z niskim i szalonym blondynem. Ten jednak szybko znalazł inną pracę, bo twierdził, że robienie grafik dla agencji jest tak nudne, że ma ochotę strzelić sobie w łeb. Teraz prowadził program z celebrytami w każdą sobotę o 8:00 rano. 

Wcale go to nie dziwiło. Jeszcze rok temu podejmowali się małych zleceń, a jego dzień pracy opierał się na stworzeniu kilku szablonowych grafik na Facebooka. Gdy miał do zrobienia banner albo ulotkę, to czuł się wniebowzięty. Tak go cieszyły te nowości w piekielnej firmowej rutynie.

Wszystko zmieniło się, gdy Namjoon zatrudnił Taehyunga. Był on dość znany w ich środowisku, a zdobycie jego zainteresowania kosztowało nieco szefa. Musiał mu zaproponować pensję, która faktycznie go skusi, a to wcale nie było takie łatwe. Namjoon zaryzykował i szybko zrozumiał, że to dobra inwestycja w firmę. Faktycznie, tak było, bo z miesiąca na miesiąc odnotowali nie tylko coraz wyższe przychody, ale także i różnorodniejsze zlecenia. W końcu zrobiło się ciekawie! 

Tyle że Taehyung sprawił, że stał się niespokojny. W końcu znał go od dawna. 

Mieli  kilku wspólnych znajomych, przez co nie raz widzieli się na studenckich imprezach. Chociaż widzieli to za wiele powiedziane. Raczej mijali się, bo Taehyung nie zwracał na niego w ogóle uwagi. Właściwie to nie miał pojęcia, kim jest i nigdy specjalnie go to nie interesowało. 

Może wtedy to się zaczęło? 

Po studiach udało mu się wyrwać z tej obsesji sprawdzania portali społecznościowych Taehyunga, częstym i bezsensowym przechodzeniu obok jego domu, siedzeniu w kawiarni, w której Tae pojawiał się w piątki z laptopem i coś zawzięcie pisał. Zamawiał zawsze kawę z mlekiem, nie słodził, jednak uwielbiał wielkie czekoladowe ciastka i potrafił zjeść ich kilka. 

Potem na moment obsesja na punkcie Taehyunga zaczęła się wyciszać. Chwilę chodził na terapię, rozpoczął szczęśliwy związek, zaczął pracować i nawet poczuł, że jego życie w końcu ma sens. Ba, nie jest już uzależnione od tego, czy go zobaczy danego dnia, czy też nie. Dobre miesiące jednak szybko się skończyły, a jedyne co mu zostało to praca, w której próbował być najlepszy. 

Wszystko zmieniło się, gdy Taehyung pojawił się na spotkaniu i przedstawił się mu, jakby widzieli się pierwszy raz w życiu. Coś w nim pękło, chociaż w głębi wiedział, że zawsze był dla niego obcy, nawet gdy wiedział o Taehyungu więcej niż większość jego znajomych. 

Wiedział, o której kończy zajęcia, jakie przekąski je na mieście, co zamawia do domu, kiedy kładzie się spać, jakie książki ostatnio wypożyczył z biblioteki i ile kilometrów przebiegł każdego wieczora. 

Na tamtym spotkaniu copywriter wyglądał przepięknie w białej koszuli. Pachniał wyraziście Patchouli Absolu Toma Forda, co dało jasny sygnał, że szybko zaczął nieźle zarabiać i zdecydowanie nie należy go ignorować, bądź oferować za niskich stawek.  W dłoni trzymał kubek z logo kawiarni, którą grafik tak dobrze znał. To się nie zmieniło. 

Linia między zauroczeniem a nienawiścią także może być bardzo cienka. 

Przeciągnął się w fotelu i wypił łyk czarnej kawy z małej szklanki. Miał ochotę na mentolowego papierosa z klikiem. Zamiast tego wziął paczkę papierosów Dunhill i postanowił zrobić sobie małą przerwę. Prawie zderzył się w drzwiach z uśmiechniętą od ucha do ucha Miyą. 

— Jin, miałbyś coś przeciwko pracy z Jungkookiem i Taehyungiem przy najnowszym projekcie? Jak posiedzicie od razu nad tym wspólnie, to będziemy mieli zdecydowanie lepsze efekty, no i szybciej się uwiniecie— zaczęła Miya, a Jin już nawet jej nie słuchał. Tylko kiwnął głową i oznajmił, że idzie na małą przerwę. 

Pierdolony Kim Taehyung, nigdy się od niego nie odczepi. 

***

A właśnie, ustaliłam termin następnego mini maratonu (3 dni) 29 listopada-1 grudnia. Później planuję coś w okolicach świąt :) Wiecie, że niedługo "Two Angry Man" będzie miało roczek? 



Continue Reading

You'll Also Like

22.1K 1.4K 38
Edgar ma 15 lat, zmaga sie z problemami rodzinnymi jak i prywatnymi, do tego sie jeszcze wyprowadza z domu w którym mieszkał cale swoje życie, ma też...
22.7K 1.9K 20
Draco kocha syna ponad wszystko. Dlatego, kiedy była żona planuje odebrać mu dziecko, Draco zwraca się o pomoc do ostatniej osoby, o której by pomyśl...
39.9K 2.4K 40
- Dobrze, że to trwało tylko tydzień. Przynajmniej nie zdążyłaś się nawet zakochać. A to co stało się w Las Vegas, zostaje Las Vegas.
61.9K 2.6K 57
Zmieniony przez śmierć ojca Nicola postanawia zadebiutować w Reprezentacji Polski, co było marzeniem pana Krzysztofa. Zbuntowany młody dorosły w prze...