Two angry men | Taekook

By DzikiMesjasz

24K 2.3K 837

Dobre pierwsze wrażenie? Taehyung miał to w nosie. Był niczym ziszczenie najgorszych koszmarów pokolenia X... More

Beware the ball, beware the tall man, beware the never dead*.
Frankly my dear, I don't give a damn*.
Now, if you'll excuse me, I'm gonna go home and have a heart attack.
To ogromnie ułatwia wybór, gdy wszystko jest jednakowe*.
Kolorowe drinki i dramat introwertyków
Kawa i wesołe kobiety na skraju życia i śmierci
To robi złe wrażenie
Kręgi piekielne zebrań służbowych
Tęczowa kaczka, pani Boo i miłość do samego siebie
Kreatywny copywriter i marketingowiec od siedmiu boleści
It's Okay to Have Sex With Your Ex
You Dropped A Bomb On Me
Macho Man
To konferencja, czy walka kogutów?
Boop-boop-de-boop
Sugar Magnolia
Crazy Little Thing Called Love
Don't stop me now
Man Made Paradise ❤
Lazing On A Sunday Afternoon
Devil Jin i Ling Xiaoyu
Te obrzydliwe motyle w brzuchu
To wybuchnie
Coffee and Cigarettes
Rosnę dziko i zgodnie ze swoją naturą
Gentlemen start your engines
Pink Rabbit ❤
Istniejemy dzięki mojemu szaleństwu i kawie
Życie jest za krótkie na kiepskich kolesi
Tu jest jakby romantycznie
Nowe początki
Odchodzenie nie może być tak banalne
Co zrobisz, gdy naprawdę mnie poznasz?
Copywriterowi też czasem brakuje słów ❤
Nad moją willą gołębie latają na plecach, by jej nie pobrudzić ❤
Mała katastrofa
Tego już za wiele!
Tłumaczę to starością
Sour Candy ❤

Wszyscy jesteśmy pomyleni ❤

700 63 43
By DzikiMesjasz

Nota od autorki. WAŻNE

/Kursywą jest opisana "dramatyczna" scena zdominowania Jungkooka przez Minę. Jak nie lubicie takich klimatów, to możecie zignorować ten fragment.  /



Przeklinał w duchu pieprzonych hipisów i swoją życiową głupotę. Oczywiście, że słyszał o próbach kwasu, LSD i domyślał się, że większość obecnych osób była pod wpływem, jednak w jego mózgu nie powstała ani jedna myśl, że powinien się czegoś obawiać. Jakby nagle całe życiowe doświadczenie i logiczne myślenie zwyczajnie wyparowało. 

To pewnie tak czują się idioci? 

Może był otumaniony urokiem Jungkooka? Poczuł się bezpiecznie i przestał zwracać uwagę na otoczenie? Czy tak naprawdę podświadomie chciał się odurzyć, tylko nie potrafił się sam przed sobą do tego przyznać? Bał się, że nie będzie mógł kontrolować swojego zachowania, a właśnie to, było dla niego jedną z najbardziej przerażających rzeczy?W końcu tak bardzo nie lubił, gdy nie miał panowania nad sytuacją. Przepadał za rutyną, samotnością i kontrolą.

 Zachwycał się i nienawidził hipisów za ich wolność i brak ograniczeń.

Chciał tego i bał się tego.

Najwidoczniej sam siebie oszukiwał. W końcu widział to mrugnięcie baristy, a od razu je zignorował. W tej chwili pragnął zadzwonić do pani Boo i zapytać, co ma robić. 

Efekt był taki, że leżał z zamkniętymi oczami naprawdę długo, z dramatycznym uciskiem w okolicach pęcherza. Czuł się żałośnie przez kilka minut, jednak potem w jego umyśle wykiełkowała prosta myśl. 

Jesteś dorosły kurwa. Wstań, zrób siku i żyj dalej, nic takiego się nie stało. Podnieść głowę, klatka do przodu, uśmiech na twarz, odgarnij włosy, pewny krok, dasz radę. Będziesz analizował tę żenadę i tak do końca życia, jednak przestań się aż tak katować. Przynajmniej teraz.

Jak pomyślał, tak chciał zrobić, jednak ledwie podniósł głowę i otworzył oczy, a już usłyszał zatroskany głos Jungkooka. 

— Taehyung, wszystko w porządku? — patrzył na niego tak, że copywriter miał ochotę szybko się wycofać. 

— Tak, zachowałem się tylko, jak idiota wczoraj — mruknął, spuszczając wzrok i analizując kształt swoich paznokci. Jungkook westchnął, bo miał wrażenie, że znowu robią krok do tyłu w swojej znajomości. 

— No i co z tego? — odparł — Jakbyś był jedynym, który odwala głupoty. Daj spokój. Szkoda, że to był zły trip, inaczej ta noc byłaby dla Ciebie niezapomniana — uśmiechnął się. 

Jungkook naprawdę ładnie się uśmiechał. 

Tak, mogłaby taka być. Gdyby nie był ofiarą losu, to zły trip zamieniłby się w ten, po którym miałby szalone i radosne wizje, tańczył w samych bokserkach i biegł uprawiać zapasy z  morzem. Zamiast tego popłakał trochę na kanapie bacznie obserwowany przez faceta, który mu się podobał. 

Kurwa. 

— Gdzie jest toaleta? — jeśli zaraz tam nie pójdzie to do wczorajszego obciachu dołączy kolejny, znacznie gorszy. 

— W prawo, za tymi koralikami — odpowiedział Jungkook i tylko odprowadził go wzrokiem. 

***

— To wracamy — zagaił Jungkook, odpalając samochód. Byli już ogarnięci, przebrani w nowe rzeczy, a po drodze zdążyli jeszcze kupić sobie kawę. Taehyung był zdziwiony, że Jungkook ani razu jeszcze nie wypomniał mu wczorajszej sytuacji. Na jego miejscu pastwiłby się bez ograniczeń, szczególnie gdy zamawiali 2 kawy - ice caffe i latte z syropem karmelowym. To był doskonały moment, by nawiązać do dramatycznych zdarzeń poprzedniej nocy. 

— Było uroczo — mruknął Taehyung, gapiąc się w telefon i pisząc smsa do pani Boo. 

— Uroczo? — Jungkook na moment zamarł przy kierownicy, jednak szybko ponownie skupił wzrok na drodze. Było ciepło, słonecznie, aczkolwiek na niebie powoli pojawiały się burzowe chmury. Jungkook lubił wyjeżdzać z miłych miejsc, gdy pogoda była zła, smutek, który go wtedy ogarniał jakby malał. 

— Tak. Dobrze się bawiłem, naprawdę. Nawet mimo zrobienia z siebie idioty. Źle cię oceniłem na początku — przyznał, wysyłając smsa. 

— Ja ciebie też. Wydawałeś mi się nabzdyczonym dzieciakiem — zaśmiał się i zerknął w lusterko — Potem myślałem, że jesteś bucem. Teraz nie tylko mi się podobasz, ale naprawdę cię lubię. 

— Dlaczego? 

— Z pewnością nie dlatego, że jesteś ogarnięty towarzysko.  

— Bardzo śmieszne. 

— Nie próbowałem być śmieszny. Bywasz straszną ofiarą losu, a jednocześnie jesteś sprytny, mądry i wygadany. Wredny, śmieszny i słodki.

— Błagam, tylko nie mów, że słodki — co z tego, że protestował, jak i tak czuł, że się zarumienił. Lekko, ale jednak! Zresztą to Jungkook był jego zdaniem tym słodkim. 

— Po prostu czuję, że chcę cię poznać — Taehyung zauważył, jak Jungkook nerwowo bawił się kosmykiem, gdy to mówił.

— To poznaj — odparł, puszczając mu oczko, nim włączył swoją ulubioną playlistę i odciął się od świata zewnętrznego. Potrzebował chwili "samotności". 

Okazało się, że przy Jungkooku nawet dobrze się siedziało i milczało. 

***

Gdy Jungkook przekroczył próg swojego mieszkania, poczuł się naprawdę zmęczony, a to nie był koniec jego dnia. Najchętniej padłby na łożko i się zdrzemnął, jednak miał raptem kilkadziesiąt minut, by dotrzeć do kawiarni i spotkać się z Miną. Zajrzał do szafy i wyciągnął z niej luźniejsze spodnie i oversizową koszulkę. Trochę poprawił włosy, a potem pomalował spierzchnięte usta swoją ulubioną różaną szminką nawilżającą. Był gotowy. 

Mina siedziała przy stoliku w rogu sali. Pomieszczenie było obrzydliwie przesłodzone, jednak podobno podawano tam przepyszne ciasta, co zaważyło na ich ostatecznej decyzji. Nie zmieniało to faktu, że Mina w czarnym garniturze wyglądała tam, jak tajny agent, którego każdy rozpoznaje na pierwszy rzut oka. 

Ledwie wszedł, a już poczuł jej spojrzenie na sobie, na co od razu się zaczerwienił. To było szczególne doświadczenie. Gdy myślał o ich przygodzie, wydawało mu się, że już nigdy nie powinni się spotkać. 

To było za intymne.

Mina poznała go od tej strony pierwsza. Chociażby z tego powodu czuł, że łączy ich pewna specyficzna więź. Nie byli w sobie zakochani, jednak lubili się, a Jungkook wcale nie był obojętny na jej urodę i  urok osobisty. Tamtego wieczora zrobiła na nim wielkie wrażenie, mimo tego, że częściej spotykał się z mężczyznami, niż kobietami. 

Teraz zachwycała go pewnością siebie i tą specyficzną aurą samozadowolenia, która ją otaczała. Mina wiedziała, czego chciała i śmiało próbowała to zdobyć. Nie była taka, jak Jungkook - nie wahała się, nie cofała, nie analizowała w nieskończoność, by w końcu nic nie zrobić. Ruszała do ataku wtedy, gdy inni dopiero zaczynali przygotowywania.  

— Cześć, różyczko! — powitała go, klepiąc krzesło obok siebie. — Zamówiłam Ci karmelowe latte, trafiłam? 

— Tak, skąd wiedziałaś? 

— Powiedziałeś mi — uśmiechnęła się z pewną dozą ironii — Kiepska pamięć, co? — spojrzał na nią zdziwiony. 

— Rano ci zrobiłam, miałeś ochotę na coś słodkiego — zaśmiała się. 

— A tak pamiętam! 

Pamiętał dużo więcej.

***

— Nie Jungkook, dziś nie ty tutaj rządzisz — powiedziała, zrzucając jego dłonie ze swoich ramion. Spojrzał na nią zdziwiony, bo mimo tego, co chciał zrobić, ta sytuacja dalej była dla niego dziwna, nowa i szalona. 

— Czy kiedykolwiek próbowałeś... — zaczęła, jednak nie dał jej dokończyć. 

— Tylko palcami — odpowiedział, wbijając wzrok w podłogę. 

— Jesteś taki słodki i seksowny mruknęła, łącząc ich usta w pocałunku. Z początku rozkosznym i słodkim, później bardziej pikantnym i mocnym.  Robiła powolne kroki do przodu  aż znaleźli się zaraz obok łóżka, na które pchnęła Jungkooka. Na moment zapadł się w pachnącej i chłodnej pościeli. Podobało mu się to uczucie na rozgrzanej skórze. 

Polubił też jej ciało na swoim i ich delikatne muśnięcia, gdy pieściła jego klatkę piersiową, bez litości skupiając się na wrażliwych sutkach. 

— Nie hamuj się. Chcę wiedzieć, że ci dobrze — spojrzała mu w oczy, jednocześnie lekko pocierając sutek pomiędzy palcami. Tym razem wytrzymanie w ciszy było dla niego niewykonalne. 

— Bardzo mi dobrze — jęknął, gdy jego plecy kolejny raz wyginały się w łuk, a biodra automatycznie wędrowały do góry, szukając punktu styku z jej ciałem. 

— Chcę, by było ci jeszcze lepiej. Co mogę zrobić? — zapytała, delikatnie przegryzając jego ucho. 

— Zejdź niżej powiedział, wdychając  ciężki zapach jej perfum, gdy przeniosła się z pocałunkami na szyję i obojczyki. Medotycznie tworzyła wilgotną ścieżkę, na której zostawiła kilka różanych śladów, w akompaniamencie jego jeszcze nieśmiałych jęków. Zwiększała intensywność, specjalnie ocierając się o jego biodra, które tak bardzo potrzebowały kontaktu z innym ciałem. 

— Już? Jesteś taki niecierpliwy Jungkook — zaśmiała się, gdy mocniej wypchnął biodra do góry, stykając się z jej. Właściwie to zupełnie nad tym nie panował. I nie chciał panować. 

Choć Mina lubiła się podroczyć, to nie chciała robić tego, teraz gdy Jungkook był taki delikatny, trochę przestraszony i niecierpliwy. Postawiła jego przyjemność na pierwszym miejscu. Sama się zdziwiła, bo zazwyczaj miała w sobie o wiele więcej egoizmu. 

Z drugiej strony, gdy czegoś się podejmowała, robiła to na 100%. Niezależnie od tego, czy było to zdominowanie obcego, przystojnego mężczyzny, czy podpisanie umowy o współpracę z ważnym kontrahentem. 

100%. Zawsze.

Patrzyła, jak pod jej dłonią mięśnie na jego brzuchu się spinają, gdy zmierzała do jego paska od spodni.  Wybrzuszenie w tym miejscu zdecydowanie ją satysfakcjonowało. Spojrzała na Jungkooka, a ten szybko odwrócił wzrok, zagryzając wargę. 

Rozebrała go szybko i rzuciła jego ubrania w kąt sypialni. Cóż, gdy Jungkook nie zdecydował się na strap on, to z pewnością zrobiłaby teraz coś zgoła innego. Zdecydowanie widziała siebie na tych pięknych, drżących udach. 

— Połóż się na brzuchu. Muszę Cię przygotować — doskonale wiedziała, że takie teksty według niektórych skutecznie zabijają atmosferę, jednak chciała, by Jungkook czuł się bezpiecznie. 

— Dobrze — odpowiedział szybko i z westchnieniem przekręcił się na brzuch, jednocześnie ocierając się lekko erekcją o pościel — Czy... czego będziesz używać — zapytał nieśmiało, a Mina zauważyła czerwień na jego policzkach, nim szybko schował twarz w pościel. 

— Mogę cię przygotować bez gadżetów, jeśli chcesz. Czy wolisz z nimi? — zapytała, delikatnie masując jego spięte nogi, kierując się coraz wyżej. 

— Tylko ty — wymruczał w poduszkę. 

— Dobrze, jeśli będziesz chciał przerwać, mów mi od razu — zaczęła, patrząc na jego plecy i czarne kosmyki otaczające twarz, która dalej kryła się w pościeli. 

— Dobrze? 

— Yhm

— Całym zdaniem. 

— Dobrze, powiem ci. 

Jej dłonie przesunęły się do ud. Tutaj także mięśnie przyjemnie napinały się pod jej palcami. Robiła wszystko bardzo powoli i z minuty na minuty czuła coraz większą satysfakcję patrząc na niecierpliwiącego się Jungkooka. W końcu postanowiła się nad nim trochę zlitować, łapiąc go za biodra i zmuszając do klęku podpartego. Jęknął cicho, gdy poczuł na swoich pośladkach jej usta. 

Do tej pory nie pozwolił nikomu tak się dotykać i to uczucie było obezwładniające, szczególnie, gdy delikatne kobiece dłonie nie przestawały go subtelnie gładzić, a jej język powoli go pieścił. Właściwie Mina robiła wszystko powoli, tak, że ledwie się powstrzymywał, by nie krzyczeć o więcej. Gdy poczuł wilgotny mięsień w sobie, pożałował, że przez tyle lat odmawiał sobie tej przyjemności. 

W tym momencie jej tempo było zachwycające. Nie przejmował się szczególnie tym, że opadł w poduszkę i wydawał z siebie ciche westchnienia, których głośność powoli się zwiększała, z każdym mocniejszym ruchem. 

Wzdrygnął się, gdy usłyszał dźwięk otwieranej plastikowej buteleczki, kolejna fala stresu pojawiła się, w momencie, gdy palec Miny, tak dziwnie śliski delikatnie muskał jego wejście. Na razie było przyjemnie, tym bardziej, że kobieta wsuwając palec, zaczęła jednocześnie pieścić jego członka. 

Z tego wszystkiego nawet nie poczuł nic nieprzyjemnego, raczej dziwnego, do czego szybko chciał się przyzwyczaić. Zakołysał biodrami, dając niemy znak Minie, by kontynuowała. Ta powoli włożyła drugi palec i przyspieszyła ruchy, kierując opuszki w jedno miejsce. 

 Tak, tutaj!  prawie wykrzyczał, gdy poczuł słodką przyjemność rozchodzącą się po jego podbrzuszu. Wypięlęgnowana dłoń pieściła jego penisa, za to palce drugiej, nie przestawały muskać jego prostaty. 

Jungkook był pewien, że Mina robi to specjalnie, ledwie dotykała jego czułego punktu i zaraz się wycofywała, by powtarzać to w nieskończoność. Miał ochotę krzyczeć, jęczeć, błagać, jednak nie miał siły nic powiedzieć. Jego nogi drżały, a członek pragnął ponownego dotyku. 

— Proszę zrób już to — tylko na tyle było go stać. Pomyśleć, że sam kazał mówić swoim kochankom pełnymi zdaniami, gdy byli w takiej sytuacji. 

— Co Jungkook? — zapytała, a on był pewien, że się perfidnie uśmiecha. 

— Weź mnie już

— Twoje życzenie, moim rozkazem różyczko. 

Nie podobała mu się ta chwila oczekiwania, gdy kobieta powoli zapinała paski na swoich biodrach, odcięcie od wszystkich przyjemnych boźdzców sprawiło, że zniecierpliwiony otarł się kilka razy o pościel, byleby pozbyć się choć części napięcia, które narastało w nim z każdą minutą. Nagłe i mocne uderzenie w pośladek nieco go spacyfikowało. 

Gdy poczuł, jak wsuwa się w niego coś znacznie większego niż palce, przez moment tego pożałował. Pierwsze odczucie nie było przyjemne. Raczej piekące i dziwne. Mina zamarła, czule głaszcząc go po plecach, bokach i pośladkach. W pewnym momencie ruszyła się do przodu, przylegając do jego pleców i dając chwilę uwagi jego męskości. Pieściła go delikatnie, powoli wprawiając swoje biodra w ruch, że nim się obejrzał, zaczął odczuwać przyjemność. Miłe uczucie wypełnienia, ciepła cudzego ciała i wprawnej dłoni, której palce właśnie pewnie zaciskały się wokół trzonu penisa. To było leniwe, jakby byli zakochaną parą, która uprawia błogi seks zaraz po przebudzeniu. 

Chciał więcej. 

— Mina, tak, tak, mocniej — powtarzał to jak mantrę, a jej biodra uderzały coraz mocniej w jego pośladki. Jego przyjemność narastała z każdym ruchem, a orgazm był tak gwałtowny, że nawet nie zdążył nic powiedzieć.  Czuł, że płacze z rozkoszy, czując usta kobiety na swoich plecach, jej rytmiczne ruchy bioder i opuszki palców na penisie, które powoli zbierały prejakujat i rozcierały na całej powierzchni członka. Jęknął  i opadł w poduszkę, a przez jego ciało przeszły ostatnie dreszcze rozkoszy. 

Słyszał tylko, jak Mina zdejmuje strap on, całujego w pośladek i przykrywa kołdrą. Nigdy tak szybko nie zasnął po orgazmie. 

Rano jej się odwdzięczy. Tylko musi się przespać. 

Chwilę po tym, jak wstał, zastała go pusta sypialnia, jego ubrania na krześle, a także dźwięki wydobywające się z kuchni. Wstał powoli, kierując się w stronę białego i dużego pomieszczenia. Mina siedziała przy blacie i zajadała się hotteokami, które pachniały naprawdę wybornie. Słodko. Tego potrzebował. 

— Wyspany? — zapytała, wstając i biorąc talerz także dla niego. — Kawy? 

— Tak, poproszę. Coś słodkiego — mruknął, wbijając widelec w miękki środek placka. Jak on pachniał! 

— Karmelowa latte? 

— Boże, tak, doskonale. 

***

— Faktycznie, zrobiłaś mi kawę. — mruknął, rumieniąc się. 

— Byłeś padnięty. Mniejsza z tym, opowiedz mi o Taehyungu —  puściła mu oczko i szybko zmieniła temat, bo zauważyła, że Jungkook znacznie się zarumienił. Rozczulała ją ta jego wrażliwość, gdzieś ukryta za maską 100% samca. Ona wiedziała swoje, zresztą sądziła, że Taehyung również, bo Jungkook wcale nie trzymał tak mocno gardy, jak powinien. 

— Zakochałem się — rzucił i nawet go to szczególnie nie zdziwiło. To było wręcz oczyszczające powiedzieć to w końcu na głos. Poczuł się, jak wtedy, gdy wyznał swojej mamie, że jest biseksualny. Ulgę.

Wtedy trwała ona raptem kilka sekund. Później już tylko czuł ból prawego policzka i wstyd. 

— Wiem, tylko co z tym dalej zrobisz? — zapytała, pijąc swoją kawę i obserwując go znad kubka. 

— Nie wiem, pierwszy raz od dawna tak mi zależy i boje się, że wszystko spieprzę. Nie uda mi się pogodzić pracy ze związkiem i przerwał, gdy chrząknęła znacząco. 

Nawet go nie zabrałeś na randkę, nie pocałowałeś, a już się przejmujesz, że związek Wam nie wyjdzie, różyczko ogarnij się.

 Boje się czegoś jeszcze. musiał to powiedzieć, choć to było wstydliwe. 

— Czego? 

— Że się nie dogadamy w łożku, że on też będzie chciał tylko ten władczy pierwiastek mnie, że nie da mi być w pełni sobą. 

— Wściekłym królikiem?  zaśmiała się. 

 Dzięki, nie pomagasz  fuknął obrażony. 

— Zaproś go na randkę, idź na żywioł, jak nie wyjdzie to najwyżej będziesz miał kwas w biurze przez kilka miesięcy, potem i tak odchodzisz. Od Ciebie zależy, czy odejdziesz mając świetnego faceta, czy nie.

***

— Wtedy wziąłem ten kubek kawy i to wypiłem - skończył Taehyung, a Pani Boo przyglądała mu się, próbując nie wybuchnąć śmiechem. Zaraz po dramatycznym smsie Pani Boo zaprosiła go do domu. Gdy tylko wszedł czekał na niego kubek z lekko przesłodzonym kakao. 

— Taehyungie, jesteś społecznym eksperymentem — rzuciła, mieszając w swoim kubku z herbatą. 

— Nie wiem, dlaczego to zrobiłem. Czuję się żałośnie — mruknął, popijając swoje kakao. 

— Podświadomie chciałeś odlecieć, ale masz za sztywną dupę, by to zrobić naprawdę. Źle się do tego zabrałeś, najpierw wsłuchujesz się w muzykę, potem bierzesz papierek i dobrze się bawisz, a Ty wszystko robisz odwrotnie, to takie masz efekty — puściła mu oczko. — Czyli ten Jungkook zaopiekował się Tobą? 

- Tak, podobno całą noc przy mnie siedział i mnie uspokajał. 

— Troskliwy, przystojny, mądry — zaczęła wymieniać — Nie wiem, nad czym ty się jeszcze zastanawiasz. Zaproś go na randkę. 

— Ja?! 

— A kto, JA? — Taehyung był tak nieogarnięty, że miała ochotę wyrwać mu telefon i sama się umówić z Jungkookiem na złość chłopakowi. 

— To mój szef, boję się. 

— Nie ugryzie cię przecież, a jak już to pewnie zrobi to tak, by bylo Ci przyjemnie. 

— Pani Boo!

— No co? Wiesz, że zainspirowaliście do mnie jednej sceny? — powiedziała, a Taehyunga oblały zimne poty. 

— Jakiej? 

— Głupie pytanie, oczywiście, że erotycznej. Dominujesz kotku — uśmiechnęła się, a Taehyung po prostu nerwowo dopił swoje kakao. Zróbcie coś w końcu. U mnie w mandze uprawialiście seks po kilku minutach rozmowy, a w rzeczywistości bujacie się z tym decydowanie za długo. 

— Mogę zobaczyć? 

— Jak zaprosisz go na randkę. — uśmiechnęła się z wyższością. — Teraz mi lepiej powiedz, czy poszedłbyś ze mną do sklepu i poniósł mi siatkę? Chciałam zrobić kimchi jjigae.

— Zjadłbym... — rozmarzył się, bo dawno nie jadł swojskiego posiłku. 

— To wiesz co, sam skocz do sklepu, a ja zrobię. — pani Boo uśmiechała się z pobłażliwością. 

- Ale...

— Ruszaj dupę Tae.

Czyli nie miał wyjścia. 

***

Tae tak obżarł się kimchi jjigae (pani Boo robiła wyborne, może jej latać na zakupy nawet codziennie), że ledwie dotarł spacerkiem do domu. W planach miał jeszcze nocne bieganie, jednak w tej sytuacji mogłoby to się skończyć zwróceniem treści żołądka. Niespecjalne marzyło mu się wymiotowanie gdzieś na swojej stałej trasie (trochę wstyd), dlatego, gdy tylko wszedł do domu i zdjął irytujące go buty, padł na miękki dywan i patrzył się w sufit. 

Ogarnął go błogi spokój. 

Na chwilę.

Zawsze, gdy tak leżał i lekko przysypiał, jego mózg podpowiadał mu doprowady dziwne rzeczy. Impulsywnie spełniał jego zachcianki, dlatego sięgnął po telefon i napisał krótkiego smsa.

T: Śpij dobrze! 

Oczywiście już kilka sekund po wysłaniu pożałował tego pomysłu. Śpij dobrze? Czy to nie była przesada? Jeszcze ten wykrzynik, jakby mu rozkazywał? Tylko czy dodanie emotikony nie byłoby w tym przypadku zbyt frywolne? 

Frywolne? 

Naprawdę to słowo własnie przyszło mu na myśl w tym momencie? Dlatego własnie nie powinien przysypiać na tym zdecydowanie za miękkim dywanie, a telefon komórkowy trzymać z dala od siebie. Zdecydowanie tak! 

J: Ty też TaeTae. 

TAETAE?

Taehyung stwierdził, że ma nastroj na czytanie yaoi w wannie. 








Continue Reading

You'll Also Like

22.6K 1.8K 20
Draco kocha syna ponad wszystko. Dlatego, kiedy była żona planuje odebrać mu dziecko, Draco zwraca się o pomoc do ostatniej osoby, o której by pomyśl...
49.2K 3.2K 76
Gdzie ona zostaje mu podarowana jako prezent
92.2K 3.2K 49
Haillie nie jest jedyną siostrą Monet, jest jeszcze jej bliźniaczka Mellody. Haillie wychowywana przez mamę, a Mellody no cóż przez babcie. Jak myś...
129K 5.8K 54
❝ - Masz może pożyczyć szklankę cukru?❞ Gdzie wszystko zaczyna się od szklanki cukru i pary brązowych oczu.