Łobuz kocha najbardziej ♡♡♡

Bởi chikanikcia

1.2M 33.3K 11.4K

~Zaczął siać w moim życiu zamieszanie. Raz byliśmy jak przyjaciele, raz jak wrogowie. Lecz coś nas do siebie... Xem Thêm

Wstęp
Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Epilog
Druga Część
Be Unique

Rozdział 32

24.2K 666 233
Bởi chikanikcia


Zostało dzień do świąt. Do tego czasu wydarzyło się naprawdę dużo. Powiedziałam Clarze i Dante, że jestem z Alanem. Dante odebrał to spokojnie, ale Clara trochę gorzej. Rozumiem to, że się o mnie troszczy, ale gdy jestem z Alanem cały świat wtedy staje w miejscu i jestem tylko ja i on. Dante znalazł sobie nową koleżankę Zoe, to właśnie ta dziewczyna na, którą wpadł gdy próbował mnie złapać. Coś czuję, że nie wyjedzie jednak na koniec semestru.

W domu przygotowania idą w ruch od samego rana. Babcia przyrządza swoje pyszne potrawy. Moja mama dekoruje cały dom. Dziadek podjada jedzenie, a ja przygotowuje prezenty dla moich bliskich. A tata..., szczerze nawet nie wiem czy się pojawi.

Zdecydowałam, że spotkam się z Alanem dopiero jutro po kolacji świątecznej ma jakąś niespodziankę dla mnie. Od samego rana dostaje od niego snapy, że jest mu nudno, że tęskni, lub że nie wytrzyma dłużej beze mnie. Co jest bardzo słodkie. Cała szkoła już wie, że jesteśmy razem, bo blondyn wrzucił nasze zdjęcie na jeden z portali społecznościowych z opisem mówiącym wszystko.

Po jakimś czasie skończyłam opakowywać prezenty. Poszłam do swojego pokoju, odłączyłam telefon od ładowarki i zauważyłam nową wiadomość. Była ona od Davido, który jeszcze przed wylotem zmienił swoją nazwę w telefonie na Mój.

Od: Mój 
Co ty na to żebym przyjechał na Sylwka. Miałem przyjechać na święta, ale coś nie pykło.

Do: Mój
Miałeś przyjechać na Święta!!!

Od: Mój
Tak, planowałem niespodziankę, kicia.

Do : Mój
A co jeśli ja bym nie była zadowolona z twojego towarzystwa?

Od : Mój
Kicia wszyscy są zadowoleni z mojego towarzystwa. Jestem wspaniały i najlepszy.

Do : Mój 
Przy okazji masz jeszcze wielkie ego.

Od Mój 
Za to mnie uwielbiasz.

Davido był totalnym narcyzem, ale w sumie w ten bardziej... ym... dobry sposób.

- Amber zejdź na dół - usłyszałam wołanie z dołu. Zeszłam na dół i ujrzałam pięknie wystrojony salon. Niedaleko kanapy stała wielka piękna choinka. Bombki, były koloru złotego i srebrnego. Spojrzałam na moją mamę z podziwem. 

- Wow, piękna - powiedziałam. Patrzyłam na nią z uśmiechem. Zmieniła się, w tamtym roku nawet nie było jej w święta. W jej oczach widziałam, że jest bardzo szczęśliwa. Nie pamiętam, kiedy ostatnio miała tak wielki uśmiech. 

- Ostatnia ozdoba została dla ciebie - powiedziała i podała mi piękną, złotą gwiazdę. Wzięłam ją i podeszłam do choinki. Dziadek stał z nowoczesnym aparatem, z zamiarem zrobienia zdjęcia. Wyszłam po małej drabince i założyłam gwiazdę na choinkę, a dziadek w tym czasie zrobił mi zdjęcie. Z uśmiechem stanęłam spowrotem na parkiecie, patrząc na mamę.

- Pamiętam naszą ostatnią wigilie. Miałaś wtedy trzynaście lat - pięć lat spędzałam sama gwiazdkę. Czasami u dziadków, a czasami w zakątku mojego pokoju. Kobieta po tym spuściła wzrok na swoje buty, jakby dopiero teraz uświadomiła sobie ile ją ominęło.

- Kocham cię mamo - uśmiechnęłam się, gdy spojrzała na mnie. Jedna łza spłynęła po jej policzku. 

- Ja ciebie też kocham córeczko.

***

No i święta. Rok, w którym zapominamy o wszystkich złych sytuacjach i żyjemy chwilą. Ja w końcu będę miała normalne święta. Ubrana w piękną czerwoną sukienkę do połowy ud, zeszłam na dół. Wszystko, było już gotowe w jadalni. Było pełno jedzenia, ciekawe kto to wszystko zje. Moja mama miała na sobie, czerwoną sukienkę podobną do mojej. Babcia natomiast ubrana była w białą sukienkę do kolan. Czasem zastanawiałam się co ona robi, że ma tak pięką figurę w jej wieku.

O godzinie dziewiętnastej zasiedliśmy do stołu. Rozmawialiśmy o wszystkim. Dziadek opowiadał swoje śmieszne żarty, gdy po dwóch godzinach śmiechu. Zabrałam głos:

- Chciałabym wam coś powiedzieć.

- Proszę tylko nie mów, że jesteś w ciąży.- powiedziała, a dziadek się zachłysną woda, którą właśnie pił. Zaśmiałam się i szybko pokręciłam przecząco głową.

- Chciałabym znów wrócić do śpiewania - dziadek, chwilę przetwarzał moje słowa, po chwili wstał od stołu i podszedł do mnie. Uścisnął mnie najmocniej jak potrafił. 

- Naprawdę?- spytała się moja mama wraz z babcią.

- Tak. 

- To wspaniale, prawda?- powiedział dziadek. Widziałam, że był bardzo szczęśliwy.

- Tak, ale w jakim sensie chcesz do tego wrócić?- spytała się babcia.

- Wysłałam już zgłoszenie do szkoły w NY, ale nie mam pojęcia czy się dostanę- powiedziałam.

- Ty się dostaniesz, jesteś najlepsza.

Moja mama patrzyła na mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Z jednej strony, była zachwycona, a z drugiej jakby coś ją zabolało.

- Mamo co o tym sadzisz?- zapytałam i zagryzłam wargę czekając na odpowiedź.

- Jestem z ciebie dumna.- to było jedyne zdanie jakie padło z jej ust. Widziałam w jej oczach łzy szczęścia. Uśmiechnęłam się do niej i ją przytuliłam. 

- Ale wiesz, że wtedy będziesz musiała opuścić wszystkich znajomych jakich tu masz?- moja babcia zadawała nieodpowiednie pytania w nie odpowiednich momentach. Już wcześniej zadałam sobie sprawę, że będę musiała wybrać pomiędzy miłością, a marzeniami. Jednak wybór był dla mnie jasny... Chyba...

- Ymm wiem - odpowiedziałam niepewnie.- Dante, będzie też mieszkał w NY ze swoją mamą.

- Aaa - odpowiedziała, moja babcia. Wiem, że się cieszyła z mojej decyzji, ale chyba było jakieś ale. 

***

O dwudziestej drugiej wyszłam przed mój dom z prezentem. Blondyn stał przed swoim autem z tym swoim uśmieszkiem. Podeszłam do niego i chciałam coś mu powiedzieć, ale przywarł swoimi ustami do moich. Całował mnie z czułością. W pocałunku czułam wielką tęsknotę. 

- Patrzą się.- powiedział śmiejąc się. Ja w ekspresowym tempie się obróciłam w stronę domu. Moja babcia i mama stali w oknie i patrzyli się w naszą stronę. Pokręciłam głową niedowierzając. Zaśmiałam się i obróciłam się z powrotem w stronę blondyna. 

- Może pojedziemy gdzieś?- spytałam się. Spojrzał na mnie rozbawiony i otworzył mi drzwi. Po chwili dopiero zauważyłam, że ma nowe auto.

- Ej, masz nowe auto - uśmiechnął się w moją stronę i przytaknął.

- Taa, dostałem dzisiaj na święta - powiedział trochę oschle jakby coś go dręczyło.

- Co się stało? - zadałam pytanie, gdy w końcu ruszył w nieznaną mi stronę. 

- Nic - powiedział przyśpieszając.

- Ta, przecież widzę - odpowiedziałam, tym samym wrednym tonem co on.

Westchnął.

Zaparkował przed jakimś budynkiem. Wokół niego było mnóstwo świateł, które oświetlały drogę do parku. Wyszliśmy z auta. Czekałam, aż okrąży auto i podejdzie do mnie. Chciał mnie pocałować, ale się odsunęłam na co on zmarszczył brwi.

- Co się dzieje?

- Powiedz mi - odpowiedziałam krótko. Znowu westchnął. Złapał mnie za rękę i uścisnął ją i spojrzał mi głęboko w oczy.

- Co drugi rok, przyjeżdża do mojej adoptowanej rodziny, dalsza ich rodzina. W święta aż do moich urodzin, czuję się najgorzej na świecie. Ta dalsza rodzina nigdy mnie nie potrafiła zaakceptować. Jeszcze kiedyś miałem na to wyjebane, ale wtedy rodzice zawsze stawali w mojej obronie. A teraz, nawet nie potrafią spojrzeć mi w oczy.  Siedząc z nimi przy stole czuję się jakbym, był jakimś nie chcianym gościem.- zrobiło mi się bardzo przykro, nie spuszczał w ogóle wzroku z moich oczu. Jakby obawiał się odtrącenie, przez to że pokazał, że jest w czymś kruchy. Nic nie powiedziałam, tylko go przytuliłam na znak, że rozumiem.

- Dość tych moich zwierzeń - zaśmiał się.

- Myślę, że w środku kochają ciebie najmocniej na świecie. Musisz zwrócić tylko ich uwagę na siebie - powiedziałam. 

- Mówisz to jakbyś miała podobną sytuację.

-A kto powiedział, że nie miałam podobnej sytuacji?- zapytałam i spojrzałam w jego oczy.- Moja mama i tata są pracoholikami, raczej teraz tylko mój tata. Przez pięć lat spędzałam sama święta.

- Wiesz co?- zapytał.

- Co?- powiedziałam szeptem.

- Muszę podziękować moim rodzicom - nie do końca rozumiałam.

- Za co?

- Za to, że te osiem miesięcy temu postanowili, że chcą się przeprowadzić. Dzięki nim poznałem co to jest miłość. Ty mi to pokazałaś - powiedział, uśmiechnęłam się nieśmiało. Złapał mnie za kark i pocałował, chciał przez ten pocałunek przekazać wszystkie uczucia, które miał w sobie. 

- Kocham cię najbardziej na świecie Amber.

- Ja ciebie też Alanie - oboje się zaśmialiśmy, na to jak wypowiedziałam jego imię.- Mam coś dla ciebie.

- Ja też mam coś dla ciebie - powiedział i oboje wyjęliśmy nasze zapakowane prezenty. 

- Ty pierwszy - wziął ode mnie opakowanie i zaczął powoli otwierać.- Mówiłeś ostatnio, że chciałbyś podobną czapkę z daszkiem do mojej czarnej. Moja jest zwykła  a twoja ma w środku...- nie dane mi było dokończyć. 

- Nasze inicjały - dokończył i dodał z uśmiechem - Też cię kocham kotek - powiedział gdy przeczytał dwa słowa, które były wyryte małym drukiem. Założył ją na głowę i się wyszczerzył.- Szkoda, że nie pachnie tobą - zaśmiałam się.- Teraz ty.

Wzięłam od niego opakowanie i  je otworzyłam. W środku, był naszyjnik z inicjałami chłopaka. Uśmiechnęłam się do chłopaka. 

- Jest piękny.- powiedziałam i go pocałowałam, chciałabym żeby ta chwila trwała wiecznie.

- Mogę ci założyć? 

- Jasne - założył mi i złapał mnie za rękę. 

- Jesteś już moja - uśmiechnął się głupkowato.

- Jestem - odpowiedziałam. 

Szliśmy w kółko jeziora rozmawiając o sylwestrze.

- Jak to jest mieć urodziny, w sylwestra?- zapytałam.

- A jak to jest mieć urodziny w Halloween?- zaśmialiśmy się.

- Ty masz najbardziej bombowe urodziny, cały świat je świętuję - zaśmiałam się, widząc jego minę. 

- Ta, zazwyczaj spędzałem je na jakiejś imprezie. Upijałem się, zapominając, o wszystkim.

- Nie lubisz swoich urodzin?

- Nie lubię jak zadajesz dużo pytań- uśmiechnęłam się uroczo w jego stronę , jak dziecko, które chciało wymusić zabawkę. 

- Lubię - patrzył mi prosto w oczy i chyba wyczuł, że chcę zadać kolejne pytanie, na które odpowiedział - Ale nie lubię jak ludzie śpiewają mi sto lat i jak wszyscy fałszywi ludzie składają mi życzenia. 

- A..- nie mogłam do kończyć swojej wypowiedzi, bo telefon mi zawibrował w kieszeni. Wyjęłam go chcąc zobaczyć kto do mnie napisał, ale blondyn zręcznie mi to wyrwał.

- Kto to jest ,,Mój"?- zapytał czułam, że jest bliski wybuchnięcia. 

- To jest mój kolega - odpowiedziałam. 

- Jaki kolega? I czy kolegi nazwę miałabyś zapisaną jako ,,Mój"?- wypytywał. Musiałam mu  jak najszybciej to wyjaśnić. 

- Davido, sam sobie przed wyjazdem ustawił taką nazwę, a ja zapomniałam ją zmienić - odpowiedziałam, chciałam zabrać mój telefon i zobaczyć konkretnie co napisał, ale nie chciał mi go oddać.

- Jebany Davido, pisałby do ciebie uwaga cytuję: Ciekawe jak seksownie, będziesz wyglądała w bluzie Harrego Potera - popatrzyłam zaskoczona na chłopaka. - Jestem o niego cholernie zazdrosny - zbliżył swoją twarz powoli do mojej. 

- Wiem, to jest bardzo urocze - zmarszczyłam nosek.

- Nie chcę ciebie nigdy stracić - powiedział i złożył na moich ustach pocałunek.

W tej chwili przypomniałam sobie, że jeszcze nie powiedziałam mu, że wysłałam zgłoszenie do szkoły w NY. Nie wiem czy o tym w ogóle mówić. Powiem mu dopiero jak się dowiem czy się w ogóle dostałam. Kocham go i nie chciałabym go stracić, ale chciałabym też spełnić moje marznie. Ja na odległość nie dałabym rady, on tym bardziej. Ale będę się tym zamartwiać dopiero pod koniec roku szkolnego. 

- Obiecuję ci, że nigdy mnie nie stracisz. Rozumiesz?- na odpowiedź tylko mnie pocałował, co miało znaczyć, że rozumie.


Đọc tiếp

Bạn Cũng Sẽ Thích

5.5K 472 53
"A piekielna gra toczyła się dalej..." Marcus Lainer od dwunastego roku życia uczęszcza do Denvord Academy, zwanej powszechnie szkołą zabójców. Od dz...
299K 8.4K 81
Victoria Stone po pewnej imprezie postanawia zadzwonić do swojego ex i wykrzyczeć mu przez telefon jak bardzo go nienawidzi, za to, że ją zdradził...
60.5K 1.5K 54
Dwoje członków klubu motocrossowego rywalizuje ze sobą na każdym kroku. Jednak nagły, nieszczęśliwy wypadek zmienia wszystko. Czy nienawiść może prze...
21.9K 1.9K 10
Podczas kilkuletniego pobytu w Nowym Jorku Sue zdobyła dwie rzeczy. Pierwszą jest wykształcenie, dzięki któremu będzie mogła powrócić do swojego rodz...