Wiatr w skrzydłach ||Riren||

Od Antylope

19.4K 1.4K 622

Akcja dzieje się trzy miesiące po śmierci oddziału kapitana Levia. Opowiadanie zaczyna się od mycia okien w z... Více

Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3 (Levi)
Rozdział 4 (Levi)
Rozdział 5 (Levi)
Rozdział 6 (Eren)
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20 (Mikasa)
Rozdział 21 (Levi)
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33

Rozdział 11

585 48 5
Od Antylope

~ Levi ~

Szkicowanie i planowanie pochłonęło całą moją uwagę. Co jakiś czas tylko podchodziłem do Erena, by zmierzyć dokładne wymiary. Skrzydła muszą być idealnie dopasowane, żeby było bezpiecznie – wiedziałem to z doświadczenia. Wieczorem razem udaliśmy się na kolację. Dzieciaki oczywiście były głośne i dużo gadały, a ja zajmowałem się jedzeniem, choć myślami byłem trochę daleko. Wyszedłem chwilę po Erenie, mając zamiar go dogonić, gdy zauważyłem, że kieruje się złym korytarzem. Tamten prowadził do piwnic... Wiem, że ma tam pokój, ale on chyba nie myśli...?

Prychnąłem i szybkim krokiem go dogoniłem, łapiąc za łokieć jeszcze zanim doszedł na schody. Obrócił się zaskoczony, ewidentnie mnie nie słyszał. Ja natomiast bez słowa zsunąłem dłoń do jego ręki i mocno splotłem nasze palce. Pociągnąłem go w przeciwną stronę, na drogę, która prowadziła do mojego pokoju. Jak minęliśmy drzwi do jadalni i zrobiło się ciszej to dopiero wtedy na niego spojrzałem.

— Coś ty sobie myślał, idąc tam, co? Czy to nie jest już jasne, że śpisz ze mną? Nie będę spał teraz sam, dzieciaku. A po ciuchy to pójdziemy rano, i tak będziesz się musiał przebrać do sprzątania. Ale nie uciekaj mi już tam bez zapowiedzenia — Miało to zabrzmieć jak rozkaz, ale wkradła się nuta prośby.

Nie chciałem teraz spać samemu w swoim pokoju. Niby był Nur... Ale on nie jest tak duży i ciepły jak Eren. Jednocześnie zbliżyłem się do niego tak, że stykaliśmy się ramionami. Jeśli bym nie zdążył go złapać, pewnie ten brak zauważyłbym niedługo. I oczywiście pędem bym do niego poleciał. A jakby spał to albo bym go przeniósł, albo położył obok. W żadnym wypadku nie chcę już zostawać sam...

~ Eren ~

Nagle poczułem, że ktoś mnie łapie za łokieć. Odwróciłem się zaskoczy i zobaczyłem kapitana Levia, który po chwili złapał mnie za rękę, zaciągając na drugą stronę korytarza. Słysząc jego słowa, na moich ustach zagościł uśmiech, a kiedy się przybliżył, bez chwili wahania pocałowałem go. Niby minęło tylko kilka dni od naszego pocałunku, lecz mi się ten okres czasu wydawał wiecznością. Spragniony jego warg pocałowałem go jeszcze raz, po czym się powoli odsunąłem. Nie chciałem go do niczego zmuszać, w końcu nie czytałem kapitanowi w myślach, więc nie byłem pewien czy chce jeszcze, czy też nie.

~ Levi ~

Mruknąłem cicho z zadowoleniem, gdy mnie pocałował. Puściłem jego dłoń, żeby następnie przekierować ręce na jego kark. Gdy się odsunął, zmarszczyłem lekko brwi. Złapałem w palce jego koszulę i popchnąłem go na ścianę, ale delikatnie, żeby sobie niczego nie zrobił. Potem pociągnąłem mocno w dół, do siebie, by łatwiej i wygodniej było mi go całować.

Przymknąłem oczy. Długi czas się od niego nie odsuwałem, jednak w końcu musiałem, ze względu na niego – nie potrafił aż tak długo jak ja wstrzymać oddechu. Wtedy też zabrałem ręce i otworzyłem oczy, by w następnej chwili znów spleść nasze palce. Zrobiłem pół kroku w przód, stając na palcach, ale i na jego butach. Nie był do końca wyprostowany, więc udało mi się sięgnąć ustami jego czoła. Potem cofnąłem się i poprowadziłem go dalej korytarzem. Przy odsuwaniu szepnąłem mu do ucha:

— Poczekaj, aż dojdziemy do pokoju i łóżka.

Oczywiście nie zamierzałem robić nic więcej, niż całowanie i przytulanie. Miałem nadzieję, że o tym pamięta.

~ Eren ~

Całe szczęście miał na całowanie taką samą ochotę co ja, bo popchnął mnie delikatnie na ścianę, z powrotem łącząc nasze usta. Znów powróciło to przyjemne uczucie, które zalało całe moje ciało. Mruknąłem zadowolony, lecz po chwili musiałem się oderwać od kapitana, bo zabrakło mi tlenu. Wtedy pocałował mnie w czoło, co z mojej perspektywy było urocze, po czym splótł nasze palce, kierując nas do pokoju.

Próbowałem się uspokoić, biorąc głębokie wdechy. Dobrze wiedziałem, że na żaden stosunek nie mogę liczyć i szanowałem to. Będę musiał się lepiej pilnować - pomyślałem, wchodząc do pokoju. Kapitan znów mnie popchnął, lecz tym razem na łóżko. Po chwili znów się całowaliśmy, co mnie zresztą bardzo zadowalało. Już tak dawno tego nie robiliśmy, że zapomniałem, jakie to jest cudowne uczucie. Czerpałem z tej chwili jak najwięcej, starając się jednak w tym nie zatracić, jak to było jakiś czas temu.

~ Levi ~

Szybko zaprowadziłem go do pokoju, zatrzaskując drzwi i przekręcając je na klucz, żeby nikt tu nie wszedł. Potem pchnąłem silnie, ale delikatnie, Erena na łóżko tak, że się położył. Usiadłem na piętach obok niego, a potem nachyliłem, by znów go całować. Ręce oparłem po obu stronach jego głowy, żeby łatwiej było mi utrzymać równowagę. Po dłuższej chwili opuściłem się tak, żeby połową ciała leżeć na nim, ale zbytnio nie obciążając ani nie przerywając pocałunku. Gdy już zaspokoiliśmy swoje "żądze", zwolniłem z tempem pocałunków i stały się bardziej czułe. Oczywiście dalej dominowałem Erena, nie pozwoliłem mu na włożenie swojego języka do moich ust. Nie zwracałem uwagi, gdy próbował dać coś więcej od siebie. Samo to, że oddawał pocałunki mi wystarczało.

~ Eren ~

Po jakimś czasie tempo zwolniło, jakbyśmy zaczęli się cieszyć bardziej z bliskości, niż z samej przyjemności z całowania. Oddech zdążył mi się wyrównać, wewnętrznie się też uspokoiłem, dlatego mogłem odpłynąć.

Pocałunki były bardzo czułe, dzięki nim poczułem się kochany. Również starałem się całować dobrze i delikatnie, chcąc przekazać tym samym kapitanowi, że go kocham. Trwało to jeszcze z jakiś czas, aż w końcu kapitan Levi odsunął się ode mnie. Spytałem się nieśmiało:

- To... Co będziemy robić przez resztę wieczoru?

~ Levi ~

W końcu odsunąłem się od jego ust, jednak nadal byliśmy dość blisko siebie. Westchnąłem głośno, a następnie ułożyłem głowę na jego mostku, zawijając ramiona przed sobą. Okno było odsłonięte, więc w pokoju było całkiem jasno, ale jednak nie było to światło idealne.

— Mógłbym dalej poszkicować... Ale niezbyt dobrze jest robić to wieczorem — mruknąłem, wpatrując się w niego. — Tak naprawdę... To chyba pierwszy raz w życiu mam ochotę na nic nie robienie i zwyczajne lenistwo — przyznałem, lekko ziewając i przymykając oczy.

W pewnej chwili jednak się uniosłem i sięgnąłem w stronę Nura. Pogłaskałem go, potem lekko się pochyliłem w jedną stronę, a następnie razem z siłą obrotową przewróciłem przez Erena i wylądowałem po jego drugiej stronie, od ściany. Koc leżał skopany w nogach łóżka, sięgnąłem teraz po niego. Okryłem nas powierzchownie, układając na boku. Skrzywiłem się jednak, bowiem ta koszula nie była wygodna, aby służyć też do spania. A mi za cholerę nie chciało się wstawać do szafy po jakąś wygodniejszą. Gdyby nie Eren, zwyczajnie bym ją zdjął... Teraz jednak nie byłem pewien, czy nie będzie mu to przeszkadzać. I czy mi nie będzie przeszkadzać pokazanie również tatuażu. Nie będzie szans, żeby go nie zauważył. Zerknąłem na niego lekko niepewnie, a potem postanowiłem się odezwać.

— Eren... Nie będzie ci przeszkadzać, jak zdejmę koszulę? — spytałem.

Mało osób widziało mnie bez górnej części garderoby. Oczywiście kilkoro widziało mój brzuch, ale było to tylko podwinięcie koszuli, nic więcej. Mogłem być z siebie poniekąd dumny, że odważyłem się na możliwość pokazania mu części siebie, którą ukrywałem. To była dobra droga do tego, żebym mocniej mu zaufał.

~ Eren ~

- Nie, skąd - odpowiedziałem szybko na jego pytanie.

Przyglądałem się, jak ściąga koszulę, w końcu nigdy nie widziałem jego gołego torsu. Z podziwem przyjrzałem się jego rozbudowanym mięśniom, ramiona zrobiły na mnie największe wrażenie. Zresztą co tu się dziwić, kapitan musiał mieć bardzo silne ramiona, by móc latać. Kiedy jego wzrok przeniósł się na mnie to spojrzałem gdzieś w bok. Nie wiem czemu tak się stało, chyba zrobiło mi się głupio, że tak mu się przyglądałem. Zauważyłem jednak kawałek tatuażu, który znajdował się na jego plecach.

- Skąd kapitan ma ten tatuaż? - zapytałem, po czym sobie coś przypomniałem.

Jak całowałem kapitana kilka dni temu to poczułem na jego plecach coś chropowatego. To musiał być ten tatuaż i akurat w tamtym momencie kapitan mnie odepchnął. Czy on... Chciał ukryć ten tatuaż?

~ Levi ~

Wobec tego usiadłem, żeby wygodniej było mi zdjąć koszulę. Zrobiłem to dość sprawnie. Jako, że od najmłodszych lat wiele ćwiczyłem, moje mięśnie były widoczne – ale nie napakowane, jakby były sztuczne. Najsilniejsze miałem ramiona, choć jak nosiłem koszule, nie było tego widać. Teraz tak. Przeniosłem wzrok na Erena, który w tej samej chwili przestał na mnie patrzeć, lekko się czerwieniąc. Głupi dzieciak, pomyślałem z rozbawieniem. Chwilę później, jak już się położyłem, zadał t o pytanie. W sumie nie do końca t o, ale odnosiło się do tatuażu. Odetchnąłem w duchu. Jednak zanim mu odpowiem, muszę opisać wygląd tego całego rysunku.

Między łopatkami znajdował się czarny smok, zakręcony, jakby zaraz miał pożreć swój ogon – ten jednak kończył się zaraz przed pyskiem. Ciało czarnego gada było smukłe i niezbyt wielkie – w sumie była to Nocna Furia, o której wcześniej wspominałem. Skrzydła smoka były tylko lekko odstawione od ciała do tyłu i delikatnie rozwinięte, a ogon kończył dwoma lotkami. Potem, po obu stronach smoka, na ukos, na łopatkach, były trzy gwiazdki z rzędu, ale takie małe, bardziej błyski. Szły ukośnie, a potem ostatnie już lekko kręciły w bok. Następnie, równolegle, były dwa pióra, niewielkie, też czarne. Potem były tak samo ustawione kwiaty magnolii.

Teraz może trochę symboliki, bo te wzory nie są przypadkowe. Magnolia – przypomina mi Isabel. Nie tylko miała tak na nazwisko, ale bardzo też lubiła te kwiaty. Była szczera, a to wlicza się w prawdziwą symbolikę kwiatu. Pióro – odnosi się również do Isabel. Ona zdecydowanie najbardziej pokochała trójwymiar, choć nie była w nim idealna. Ale również odnosi się do Bieli – ptaka, którego Magnolia uratowała i zaprzyjaźniła. Imię wybrałem ja, by zakończyć spory. Gwiazdy – wszystkie poświęcone są Farlanowi. Jest ich w sumie dziesięć, a właśnie mając tyle lat, poznałem chłopaka. Ale nie chodzi tylko o liczbę – gwiazdy dla mnie oznaczają, że on gdzieś tam jest. Możliwe, że zreinkarnował się w innym ciele i nie wiedząc czemu, często spogląda w gwiazdy. Jak ja, w chwilach tęsknoty i rocznicy (oraz w sumie urodzin, ale to nie temat na teraz). Nocna Furia natomiast ma symbolikę nie związaną z nikim innym, jak mną samym i moją duszą. Mam dziwne wierzenia i wyznaję inną religię, niż inni ludzie – wierzę w reinkarnację zwierzęcą. Ludzie, po śmierci, o ile mieli tatuaż, zmienią się w wybrane zwierze, o ile wzory były trafne. Ja jestem pewien, że mój jest. Ale czy reinkarnacja istnieje naprawdę? Dowiem się pewnie po śmierci.

— Tatuaż — powtórzyłem po nim — mam go z Podziemia. Nie był robiony cały na raz, bo kilkukrotnie wracałem do tamtego miasta, aby dodać kolejne rzeczy. Dawno mnie tam nie było, a chyba czas coś dodać — odpowiedziałem. I tak nie było sensu już tego ukrywać. — Chcesz zobaczyć cały? Bo na samych ramionach mało widać.

~ Eren ~

- Tak, chętnie - stwierdziłem, przyglądając się jego plecom, jak już się odwrócił.

To nie był jednolity tatuaż, zresztą kapitan wspominał, że nie był robiony cały na raz. Zobaczyłem na środku smoka, a potem pióra, kwiaty, gwiazdy... Trochę tego nie rozumiałem. Ludzie robią sobie tatuaże dla ozdoby, a ten tatuaż... Nie powiedziałbym, że był brzydki, bo był bardzo ładny, lecz nie wyglądał tak, jakby zrobiono go głównie dla ozdoby. Zresztą gdyby kapitanowi zależało na wyglądzie tatuażu, to by zrobił go sobie na raz, a nie dodawał ciągle jakieś elementy. Zwróciłem również uwagę na to, że najpierw nie chciał pokazać tatuażu. Nie wiedziałem co prawda czemu, ale mogło to być powiązane ze znaczeniem tych wszystkich rzeczy. Znaczeniem? - pomyślałem, po czym wpadłem na pewną teorię.

- Kapitan nie zrobił sobie tych wszystkich tatuaży tylko dla ozdoby, prawda? To tego każdą rzecz robił Pan osobno, więc każda z tych rzeczy musi mieć jakąś symbolikę dla kapitana. Co te rzeczy oznaczają? I nie rozumiem też, dlaczego kapitan najpierw ukrywał te tatuaże.

~ Levi ~

Odwróciłem się do niego tyłem, prosto, żeby mógł dokładnie zobaczyć wzory na moich plecach. Czułem na sobie wzrok, który trochę mnie krępował – ale nie przesadnie. Gdy się odezwał, znów odwróciłem się w jego stronę, aby wysłuchać go do końca. Skinąłem głową, kiedy powiedział, że nie zrobiłem tego dla ozdoby. Postanowiłem najpierw odpowiedzieć na drugą część.

— Ukrywałem... Bo ukrywałem. Nie przywykłem do pokazywania tego komukolwiek, a ludzie na pewno by się patrzyli. Nie lubię, jak dziwnie się patrzą — mruknąłem. — Ano owszem, każda część znaczy dla mnie coś innego. Kwiaty i pióra – to Isabel. Gwiazdy to Farlan, a smok to ja. Wiem, że o to zapytasz, więc powiem o tym od razu. Isabel i Farlan to było moje przybrane rodzeństwo, przyjaciele z Podziemia. Ale od dawna nie żyją. Natomiast... Wierzysz w reinkarnację? Tak, wiem, to pewnie to głupie pytanie i mało osób w to wierzy, ale ja otwarcie się przyznaję, że jestem jedną z tych osób.

~ Eren ~

Zastanowiłem się przez chwilę nad jego wiarą.

- Szczerze powiedziawszy, to nie wyznaję żadnej religii. Zresztą za bardzo się nie zastanawiałem, co się stanie ze mną po śmierci, bardziej się skupiałem nad tym, co mam zrobić tu, na ziemi. Jeśli zaś chodzi o reinkarnację to myślę, że ta wiara wcale nie jest głupia, uważam, że ma nawet sens. Nie potrafię jednak stwierdzić, czy mógłbym w nią uwierzyć. A kapitan w jaką reinkarnację wierzy? Niektórzy uważają, że po śmierci zamieniamy się w zwierzęta, a inni, że z powrotem w ludzi.

~ Levi ~

Gdy się odezwał i wyraził swój pogląd, odczekałem chwilę, by dokładniej się zastanowić, nim odpowiem.

— Ja wybrałem wersję wyspiarską, żeglarską, morską, jak zwał tak zwał. Ta wersja pochodzi z dalekich, tropikalnych wysp. Jeśli człowiek za życia zrobi sobie tatuaż ze zwierzęciem, które odzwierciedla jego duszę i trafi w dobre, to jako to zwierze będzie potem żył. W pełni świadomy swego poprzedniego życia, z możliwością pokazywania jako człowiek, jednak jakby duch bardziej. Jednak jeśli człowiek nie ma tatuażu, to odradza się jako człowiek, od niemowlęcia i tak dalej – bo zwierzęciem jesteś od razu dorosłym. Jednak wtedy to jest po części traf losu, a po części pragnienie pamięci przez śmiercią, czy jako człowiek będziesz pamiętać swoje poprzednie życie. Ja mam jednak nadzieję, że Isabel i Farlan się odrodzili i kiedyś uda nam się spotkać. Tęsknię za nimi, ale... Cieszę się, że teraz mam Ciebie, wiesz? Ich liebie dich — powiedziałem, na chwilę przysuwając się i przytulając go. A potem powtórzyłem, aby zrozumiał; — Kocham cię. Po krótkiej chwili odsunąłem się, znów patrząc mu w oczy.

~ Eren ~

Jego wzrok był taki... Ciepły. Nigdy nie widziałem, by się na kogokolwiek spojrzał w ten sposób. Widziałem, poczułem i usłyszałem, że mnie kocha. Dawno nie czułem, by ktoś wyraził tak mocno swoją miłość w stosunku do mnie. Kiedyś mama pokazywała mocno, że mnie kocha, lecz nie doceniałem wtedy tego. Teraz przeżywając to jeszcze raz z kapitanem, wzruszyłem się. Nie poleciały mi co prawda łzy, ale poczułem, że moje oczy są jakieś lepkie. Chwyciłem dłonie kapitana, pocałowałem każdą z nich, po czym powiedziałem:

- Też Cię kocham, kapitanie.

~ Levi ~

Dostrzegłem, jak światło odbiło się w jego oczach. Rozczuliło mnie trochę to, jak się ucieszył i wzruszył, słysząc to. Zdziwiony spojrzałem na swoje ręce, gdy je chwycił, a potem pocałował. Lekko zawstydzony uciekłem wzrokiem. Nie przywykłem dalej, żeby ktoś odwzajemniał tak bardzo moje uczucia i z własnej woli, zgodnie z prawdą, odpowiadał. Delikatnie wyjąłem ręce z jego uścisku, żeby móc położyć je po bokach jego głowy. Ucałowałem jego czoło, nos, brodę, a potem pociągnąłem tak, żebyśmy oboje się położyli. Przysunąłem się blisko niego, gładząc jego brązowe włosy.

— Dziękuję, Eren — szepnąłem. Nie przejmowałem się już swoją półnagością, zaakceptowałem ją, czując się przy nim dobrze. — Rano będziemy sprzątać — powiedziałem cicho. — A potem pójdziemy się umyć. Razem, jeśli nie będzie ci to przeszkadzać. I mam nadzieję, że nie będziesz się na mnie cały czas patrzył podczas tej czynności. Postaraj zachować się przyzwoicie, co? — mruknąłem rozbawiony jego miną. — Ale zły nie będę, jeśli będziesz to robił, ale na odległość. Muszę przywyknąć i do twojej obecności i do tego, że ktoś widzi mnie nagiego.

~ Eren ~

Zarumieniłem się słysząc jego słowa. Nawet nie wiedziałem od czego zacząć:

- Co? N-nie, ja... Nie zamierzam tego robić przy kapitanie - powiedziałem skrępowany - I nie będę patrzeć... Znaczy postaram się...

Ach, jak głupio się wtedy czułem! Czemu kapitan Levi potrafi mówić o takich rzeczach ze spokojem, jakby mówił o pogodzie? Totalnie nie potrafiłem tego zrozumieć, bo gdy ja mówię o takich rzeczach, to od razu staję się przysłowiowym burakiem. Chciałem jednak jak najszybciej odejść od tego tematu, by móc powrócić do normalności.

- Może... Położymy się po prostu spać? Zwłaszcza, że trzeba wstać o piątej - zaproponowałem.

~ Levi ~

Słysząc jego skrępowanie i widząc je, poczułem nagle chęć chichotu. Co było c h o l e r n i e dziwnie, patrząc że ja nawet rzadko się śmieję. A co dopiero chichot! Byłem w takim szoku, że w końcu nie wydałem z siebie tego dźwięku, choć dalej z rozbawieniem obserwowałem dzieciaka. Dla mnie mówienie takich rzeczy nie było niczym niezwykłym. W wojsku to nie było nic dziwnego, że nieraz ktoś się na kogoś dłużej patrzył podczas prysznica. Dla mnie to było normalne, choć nie uczestniczyłem w tym. Zachowanie obojętnej twarzy było dla mnie czymś normalnym. No halo! Od ponad dwudziestu paru lat się tak zachowuję.

— O czwartej — poprawiłem go, a dzieciakowi ewidentnie się to nie podobało. Wyglądał nawet na przestraszonego. — No co? Zanim się zbierzemy, zabierzemy wszystkie rzeczy, to trochę minie, nie? Piąta to najpóźniej. I nawet nie marz, że tym razem zaśpię albo coś. — Potem zniżyłem się lekko, a następnie mocniej zbliżyłem, wtulając się w niego i obejmując w okolicach żeber.

~ Eren ~

Sądząc po minie kapitana, moje zachowanie go rozbawiło. Może i dla niego było to zabawne, ale mi do śmiechu nie było. Słysząc, że wstajemy o czwartej, a nie o piątej, miałem ochotę wyskoczyć z okna. Czy ja w ogóle będę przytomny o tej porze? Jak będę funkcjonować? Zrezygnowany również objąłem kapitana, po czym ułożyliśmy się do snu. Kapitan był wtulony w moją pierś, dzięki czemu czułem przyjemne ciepło właśnie w tym miejscu. Po chwili uczucie ciepła ogarnęło całe moje ciało, a zanim się obejrzałem, zasnąłem.

Pokračovat ve čtení

Mohlo by se ti líbit

137K 7.3K 50
pięćdziesiąt zdjęć Tygrysiej Gwiazdy z Wojowników. rysunki nie są moje
2.3K 178 30
Czyli tracimy ostatnie resztki godności
2.7K 114 13
Tytuł mówi sam za siebie | ⚠️Występują shipy⚠️
72.9K 3.7K 125
Zawsze twierdziliście, że jeden dzień nie może wywrócić czyjegoś życia do góry nogami? No więc się mylicie. Zwyczajne listopadowe popołudnie mogłoby...