Scary »» Luke Hemmings

Av foreverhungry131313

4M 204K 73.8K

2022: Ta książka jest dla mnie powodem do wstydu i codziennie walczę ze sobą by jej nie usunąć. Bardzo proszę... Mer

Scary - Luke Hemmings ff
Chapter 1 / Prologue
Chapter 2
Chapter 3
Chapter 4
Chapter 5
Chapter 5 part 2
Chapter 6
Chapter 7
Chapter 8
Chapter 9
Chapter 10
Chapter 11
Chapter 12
Chapter 13
Chapter 14
Chapter 15
Chapter 16
Chapter 17
Chapter 18
Chapter 19
Chapter 20
Chapter 21
Chapter 22
Chapter 23
Chapter 24
Chapter 25
Chapter 26
KONKURS
Chapter 27
Chapter 28
Chapter 29
Chapter 30
Chapter 31
Chapter 33
Chapter 34
Chapter 35
Chapter 36
Chapter 37
Chapter 38 / part 1
Chapter 39 / part 2
Chapter 40
ASK!!!
Chapter 41/ part 1
WAŻNA NOTKA
Chapter 41/ part 2
Chapter 42
Chapter 43
Chapter 44 / part 1
Chapter 44 / part 2
Chapter 45
Chapter 46
Chapter 47
Chapter 48 / part 1
Przepraszam
Chapter 48 / part 2
Chapter 49
Chapter 50
Chapter 51 / part 1
Chapter 51/ part 2
Chapter 52
Chapter 53
Chapter 54
Chapter 55
Chapter 56
Chapter 57
Chapter 58 part 1
NOWY ROZDZIAŁ
Chapter 58 part 2
Chapter 59
Informacja (przeczytaj, proszę)
Chapter 60
Spotkanie po latach!

Chapter 32

62.4K 2.7K 985
Av foreverhungry131313

Luke Pov

Obudziłem się, gdy Rose wydostała się z moich objęć i zeszła z łóżka. Otworzyłem zaspany oczy, jeszcze nie do końca kontaktowałem. Wiem tylko, że jest bardzo wcześnie, ponieważ niebo nie zdążyło się jeszcze rozjaśnić. Spojrzałem zaspanym wzrokiem na dziewczynę, która teraz wyszła z łazienki w samych spodnich i staniku. Teraz czuję, że mam namiot w bokserkach. Boże, jest tak wcześnie, a ja już mam na nią ochotę.

Na pewno myśli, że śpię. Nie podnosiłem głowy i ponownie zamknąłem zmęczony oczy. Chętnie bym jeszcze pospał. Rose pewnie za chwilę do mnie wróci. Położy się na łóżku i wtuli się w moje ciało. Na pewno.

Z tego co wiem, dziś chyba jest poniedziałek. Czyli minęły 3 dni od treningu, który zakończył się dla mnie wręcz genialnie. Gdy wtedy przycisnęła mnie do ringu byłem zadowolony, że przejęła inicjatywę. Lecz, gdy przywiązała mi ręce bandamkami do lin, wiedziałem, co zamierza zrobić. Jej tortury były okropne, jednocześnie będąc wspaniałymi. Cały aż płonąłem, gdy jej usta dotykały mojego ciała w sposób, którego nie umiem opisać słowami. Istnym piekłem było to, że nie mogłem jej dotknąć i to, że robiła to tak kurewsko wolno, że myślałem, że tam wybuchnę z podniecenia. Potem coś we mnie pękło i jedynym czego chciałem, był tylko brutalny seks. Na szczęście, Rose udało się mnie załagodzić...

Tak jak mówiłem, dziewczyna wróciła. Gdy weszła, nachyliła się nad mną, odgarnęła włosy z mojego czoła i pocałowała mnie w nie delikatnie. Potem chciała iść, lecz z zamkniętymi oczami złapałem ją za rękę moimi dłońmi.

- Co do kurwy nedzy... Nie opuszczaj mnie... - powiedziałem zaspanym głosem i otworzyłem powoli oczy. Dziewczyna była ubrana, delikatnie pomalowana i wyglądała cudownie. Zawsze tak wygląda więc to nie jest niczym nowym. Położyła drugą rękę na mojej głowie, gładząc mnie po niej.

- Muszę iść do pracy. Wrócę o 15.00. Ale to już do swojego mieszkania - powiedziała cicho. Pewnie nie chciała mnie bardziej rozbudzić.

- Co? Do pracy? Zawiozę cię, ale powiedz mi gdzie. Poczekaj ubiorę się tylko. - powiedziałem i chciałem wstawać, ale dziewczyna mnie zatrzymała.

- Nie Luke. Prześpij się jeszcze, bo jest dopiero po 6 rano. Ja poradzę sobie sama. - powiedziała, a ja znowu opadłem na łóżko. Nie chciałem jednak dać za wygraną.

- To odbiorę cię. O 15.00, ale gdzie? - zapytałem.

- Nie musisz - powiedziała normalnie. Kurde, ale ja chcę cię stamtąd odebrać, by być pewien, że wrócisz bezpiecznie.

- Ale chcę. Powiedz mi.

- Oh, kawiarnia na ulicy King Street. Wiesz, która? - oh tak, wiem. Pamiętam jak chodziłem tam z Ash'em na kawę, a z Hood'em i Michael'em na piwo. Ash kocha kawę, a tam jest najlepsza.

- Tak, tak. Kawa tam, to jest coś wspaniałego. Piwo też. Przyjadę po ciebie. Jak wrócimy to powiesz mi jakim cudem i dlaczego pracujesz teraz akurat tam, a nie w tej firmie sprzątającej. - powiedziałem wtulony w poduszkę.

- Dobrze. Do zobaczenia Lukey - pożegnała się i wyszła szybko z pokoju. Zrobiło się bez niej tak cicho i poczułem się samotny. Ale zaraz... Rose o czymś zapomniała... Cholera tylko nie to, nie mogła o tym zapomnieć.

KURWA, WRACAJ TU I DAJ MI BUZI, ZAPOMNIAŁAŚ O BUZI.

Hej kochanie, nie dostałem buzi, wracaj!

ZAPOMNIAŁAŚ DAĆ MI BUZI, CHODŹ TU...

Czekałem jeszcze 5 minut i miałem nadzieję, że dziewczyna jednak wróci, ale tego nie zrobiła. Zapomniała dać mi buzi na dzień dobry i do widzenia, choć nigdy nie zapominała... Postanowiłem wysłać jej sms'a. Nie myślałem jeszcze jak zdrowy psychicznie człowiek, chciało mi się spać i byłem padnięty.

Nie wstając, sięgnałem po telefon w celu wysłania do Rose wiadomości.

"Do: Rose: ZAPOMNIAŁAŚ DAĆ MI BUZI, WRACAJ TU."

Po 5 minutach dostałem odpowiedź.

"Od: Rose: Przepraszam, śpieszyłam się. To mój pierwszy dzień, nie chciałam się spóźnić. Dostaniesz jak wrócę."

"Do: Rose: ALE TO JESZCZE DŁUGO. NIE WYTRZYMAM, KURWA"

"Od: Rose: Wytrzymasz, wytrzymasz. Co ty na to, że jak wrócę, by wynagrodzić ci to, że zapomniałam, dam ci dwa razy tyle tego twojego "buzi"?"

"Do: Rose: Umowa stoi. Kocham cię"

"Od: Rose: Ja ciebie też kocham, Luke"

Ostatnią wiadomość odczytałem z uśmiechem. Postanowiłem jeszcze odpisać.

"Do: Rose: Niech będzie już 15.00, proszę"

A teraz idę jeszcze spać. Sen to zdrowie i tak skrócę sobie to całe czekanie.

Rose Pov

Uwilbiam tą pracę. Po prostu uwielbiam.

Lepszej wymarzyć sobie nie mogłam. Klienci są tu bardzo mili i można z nimi normalnie porozmawiać. Myślałam, że to będzie coś w stylu: przyjdzie, wyjdzie, nie podziękuje, tak jak w innych kawiarniach. Ale nie, myliłam się. Tutaj ludzie sami nawiązują do rozmowy. Jest wspaniale.

Dziś ciągle stałam na kasie i tylko rozmawiałam z klientami. Z Camille zdążyłam się już zaprzyjaźnić. Jest miła, zabawna i pełna energi. I teraz wiem, co muszę zrobić.

Zapoznam ją z Calum'em. Będą razem.

Pasują do siebie idealnie. I wiem, że spodobają się sobie nawzajem. Już to widzę.

Poza tym czas płynął mi tu szybko. Nawet za szybko. Zanim się obejrzałam, była już 14:30.

- Okej, Rose, ty mój koniku polny, jeszcze tylko pół godziny i spadamy - powiedziała Camille za moimi plecami. Odwróciłam się i uśmiechnęłam się do niej. Tak, ona i Calum razem, to będzie coś niesamowitego. Oboje są strasznie dziwni i nie sposów ich zrozumieć, a mimo tego mają coś w sobie.

- Dlaczego "koniku polny"? - zapytałam i zaśmiałam się.

- Oh, no nie wiem. Może dlatego, że jesteś taka pełna energii i masz świetny kontakt z klientami? Jesteś skarbem, serio - na jej słowa tylko się zaśmiałam i chwyciłam ścierkę, by wytrzeć stoliki. O tej godzinie nie było tu już nikogo. Ale za to, wcześniej tu była lawina ludzi, chcąca napić się kawy lub zjeść ciastko.

Zaczęłam polerować stoliki.

- Widziałaś ile ciasteczek dzisiaj tu przyszło? Serio, to miejsce to zbiorowisko przystojniaków - po jakimś czasie dziewczyna znów się odezwała. Ja tylko ze śmiechem przytaknęłam głową.

- Następnym razem idziemy na łowy, potrzebuję miłości - gdy to powiedziała, od razu pomyślałam o Calum'ie. Tak zdecydowanie muszą być razem, a ja tego dopilnuję. Tylko jeszcze nie teraz...

- Co do tych twoich "łowów" to mogę cię tylko wspierać. Mam chłopaka - na moje słowa wypuściła z siebie pełen podniecenia pisk. Zaśmiałam się, bo Boże, to zdecydowanie damska wersja Cal'a.

- O MÓJ BOŻE, JAK SIĘ NAZYWA? KOLOR WŁOSÓW? MA PIĘKNE OCZY? W SKALI OD 1 DO 10 JAK BARDZO JEST GORĄCY ? - mówiła głośno, zadając mi pytania. Znów się zaśmiałam.

- Luke. Blondyn. Najpiękniejsze. 11. - odpowiedziałam, a ona znowu pisnęła.

- Jezuniu kochany, muszę go poznać! Ma jakiś pięknych znajomych, z którymi mogłabyś mnie spiknąć? - zapytała, a w mojej głowie pojawiła się zielona lampeczka z napisem "CALUM".

- Oczywiście, że ma. Z jednym z nich koniecznie muszę cię zapoznać. - powiedziałam, na co ona podbiegła do mnie i zamknęła mnie w niedzwiedzim uścisku.

- A czy ten jego przyjaciel, jest gorący? - zapytała, gdy mnie puściła.

- Owszem jest.

- Boże, jesteś najlepsza - powiedziała i zaśmiała się.

***

Koniec pracy na dziś. Wyszłam z kawiarni i od razu zobaczyłam blondyna opierającego się o maskę swojego czarnego ferrari. Jestem ciekawa, ile on ma tych samochodów. Ostatnio przecież jezdził innym... Faceci.

Gdy mnie zobaczył, uśmiechnął się zadziornie, odepchnął się ręką od samochodu i zrobił krok do przodu.

- Hej Luke - powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego, co on odwzajemnił.

- Zapomniałaś o czymś rano... - powiedział i popatrzył na mnie z powagą. Położył ręce na moich biodrach, przyciągając mnie do niego.
- Wiem - odpowiedziałam i stanęłam na palcach, by pocałować go w usta. Chłopak od razu oddał pocałunek, kręcąc sobie na palcu kosmyk moich włosów. Po chwili odsunęłam się od niego, a on oparł swoje czoło o moje.

- Nieładnie tak uciekać, wiesz? I to jeszcze bez buzi... - wyszeptał, odsuwając się od mnie. Pokręciłam z uśmiechem głową i szybko wsiadłam do samochodu. Chłopak zrobił to samo.

Zdziwiło mnie, gdy zamiast odpalić samochód, on tylko trzymał rekę na kierownicy i patrzył na mnie. Boże kochany, jaki on jest trudny.

- Dobrze, juz dobrze. Czego chcesz? - powiedziałam wykręcając się do niego. On tylko przekręcił lekko głowę w lewo i uśmiechnął się przeuroczo.

- Powiedziałaś, że dasz mi dwa razy tyle buzi, więc gdzie moje drugie? - powiedział wypychając dolną wargę do przodu. Westchnęłam cicho.

Nachyliłam sie do niego i delikatnie musnęłam jego wargi. On oddał pocałunek. Odsunęłam się od niego, na co on warknął cicho i "wkurzony" przekręcił klucz w stacyjce. Zachichotałam cicho.

***

- Mam dla ciebie niespodziankę - powiedział chłopak, gdy byliśmy już u mnie w domu. Luke oczywiście chciał bym nadal u niego nocowała, lecz ja nie ustępowałam.

Teraz siedziałam na kanapie, a on stał na środku pokoju, nawet nie wiem dlaczego.

- Luke nie- - nie zdążyłam dopowiedzieć.

- Cicho siedź, nie sprzeciwiaj się. Otóż, wiem jak bardzo lubisz ten zespół The Vamps... - zatrzymał się na chwilę, by zobaczyć moją reakcję. Nie wiedząc o co mu chodzi, całkowicie odwróciłam się na kanapie w jego stronę, siadając po turecku.

-... I teraz oto mam przyjemność ci powiedzieć, że twój wspaniały, najlepszy, najmądrzejszy i najseksowniejszy chłopak na świecie, zabierze cię jutro na ich koncert, niedaleko Sydney - skończył, a mi z wrażenia opadła szczęka. Zatkało mnie. Nie mogłam uwierzyć. Uwielbiam ten zespół i marzyłam by pojechać na ich koncert i niemożliwe, by miało się to marzenie spełnić.

- Nie mówisz poważnie, Luke nie okłamuj mnie... - powiedziałam cicho. Wtedy chłopak sięgnął po portfel do tylnej kieszeni spodni i wyciągął z niego dwa bilety na jutrzejszy koncert mojego ulubionego zespołu. Pisnęłam podekscytowana i wstałam z kanapy, po czym podbiegłam do chłopaka skacząc na niego. Luke nawet się nie zachwiał tylko złapał mnie tak, bym mogła owinąć nogami jego biodra, a ja wtuliłam się w niego, będąc w tym momencie najszczęśliwszą kobietą na ziemi. Jutro miało się spełnić moje marzenie, zobaczę idoli.

- Nie wierzę, po prostu nie wierzę, że to zrobiłeś Luke... - powiedziałam, dalej w niego wtulona, a on nadal mnie trzymał. Podszedł do stołu, dając mi na nim usiąść, ale ja nadal oplatałam go nogami w biodrach. Odsunęłam się od niego z wielkim uśmiechem na twarzy.

- Proszę, powiedz, że to nie sen, że to się dzieje na prawdę... - wyszeptałam do niego będąc jeszcze w szoku, odsuwając się tak, bym mogła spojrzeć mu w oczy. Zaśmiał się.

- To nie sen, to sie dzieje na prawdę - powiedział rozbawiony. Nadal pewnie śmieszyła go moja typowo fangirlowa reakcja. Ale coż a jak inna dziewczyna by się zachowała, gdyby usłyszała od swojego chłopaka, że zabiera ją na koncert jej idoli?

- Jejku, jestem w szoku... Jak? Kiedy? - powiedziałam, łapiąc sie za głowę.

- Dziś rano, gdy wstałem widziałem ich w telewizji i dowiedziałem się, że maja jutro koncert niedaleko Sydney, pomyślałem wtedy o tobie i o tym jak bardzo ich lubisz i... - nie dałam mu dokończyć ponieważ złączyłam nasze usta w pocałunku. Chłopak uśmiechnął się podczas przyjemności. Całował mnie delikatnie, lecz łapczywie. Po chwili odsunęliśmy się od siebie, a ja jeszcze raz się w niego wtuliłam.

- Wow - wyszeptał ze śmiechem. Pewnie dziwiła go moja reakcja. Ale teraz wszystko we mnie kipi. Dosłownie.

- Nie wiem czy wiesz, ale spełniasz moje marzenie... Dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję. Luke, tak bardzo się cieszę, cała się trzesę z podniecenia, nie wiem jak mam to z siebie wydobyć to napad fangirlu... - powiedziałam, trzymając głowę z zagłębieniu jego szyji. Zaśmiał się cicho i odstawił mnie na ziemię. Puścił mnie i odsunął się o krok.

- Proszę. A teraz dalej... - powiedział ze szczerym uśmiechem na twarzy, takim z iskierkami radości. Teraz uśmiechał się jednym z swoich najpiękniejszych uśmiechów.

- Dalej, co?

- Wyszalej się. Cała się trzęsiesz. Uwolnij emocje. Ashton często tak robi, gdy bohaterowie których shippuje w jego ulubionym serialu całują się. Więc, dalej, uwolnij się od tego. - powiedział nadal się uśmiechając, a ja nie musiałam dłużej czekać. Podskoczyłam z długim piskiem radości. Zaczęłam skakać i piszczeć.

- JADĘ Z NAJLEPSZYM CHŁOPAKIEM NA ŚWIECIE NA KONCERT THE VAMPS!!! TO NIESAMOWITE!!! - krzyknęłam. Słyszałam jak Luke się śmieje. Troszeczkę się uspokoiłam, podbiegłam do niego i mocno przytuliłam. Byłam tak szczęśliwa, zobaczę idoli. ZOBACZĘ IDOLI.

- Mamy miejsca w pierwszym rzędzie - powiedział Luke, a ja byłam jednym kłębkiem radości. Wiem, że teraz wyglądam najprawdopodobniej jak idiotka, ale nie przeszkadza mi to, to wspaniałe uczucie. Jeszcze raz odsunełam się od chłopaka, by złożyć szybki pocałunek na jego ustach. Stanęłam na palcach i zaczęłam obdarowyłać pocałunkami jego nos, policzki, usta a potem szyję. Chłopak po prostu chichotał. Tak, chichotał. Luke Hemmings właśnie chichotał.

- Jesteś najlepszy... - powiedziałam teraz patrząc mu w oczy, łapiąc go za ręce i splatając nasze palce.

- Dla ciebie wszystko...

- Jesteś najlepszym, najmądrzejszym, najseksowniejszym i ogólnie najwspanialszym chłopakiem na całem kuli ziemskiej i w całym wszechświecie. Kocham cię jak stąd do księżyca i jeszcze dalej. Nigdy nie miałam aż takiej odwagi, by ci to powiedzieć, ale teraz jestem jak na haju i przez te emocje mogę wszystko, dlatego teraz to wykorzystuję. Więc, kocham cię bardzo... - powiedziałam patrząc mu w oczy.

Luke POV

Mówiąc to, patrzyła mi w oczy, a ja przez moment przestałem oddychać. Zatkało mnie kompletnie.

Kurwa moja jebana mać, dlaczego ja tego nie nagrałem?!

Panie najświętszy, to co powiedziała mógłbym sobie wytatuować na czole.

- J-ja nie spodziewałem się takiego wyznania po tobie... Rosalie ja... Ty naprawdę? - wyszeptałem z lekkim uśmiechem do anioła stojącego naprzeciwko mnie. Zachichotała i przytaknęła głową.

Wiedziałem, że mnie kocha, ale to zawsze ja byłem tym, który mówił to pierwszy.

Teraz byłem jeszcze bardziej szczęśliwszy niż wtedy, gdy patrzyłem przed chwilą na nią jak się cieszy. Chyba ja też będę miał ten cały fangirl atak.

- Kocham cię, tak kurewsko cię kocham, Rose, że nawet nie zdajesz sobie z tego sprawy. Chcę żebyś była ze mną szczęśliwa. Kocham cię. - powiedziałem i pocałowałem ją czule.

Jezu, szczęście jednak faktycznie przychodzi w najmniej spodziewanym momęcie.

***

Spojrzałem na śpiącą już dziewczynę.

Po tym jak powiedziałem jej, jak zdobyłem bilety, ona powiedziała mi dlaczego zmieniła pracę. Dalej rozmawialiśmy i śmialiśmy się z wszystkiego. Opowiadając żywo gestykulowała rękami. Mówiła o swojej nowej pracy, o ludziach, których tam spotkała lub poznała, a ja słuchałem jej pieknego głosu. Rzadko kiedy mówiła tak dużo, była bardzo nieśmiała, ale kiedy się rozkręcała to był świetny widok. Kochałem jej słuchać. A dziś mówiła bardzo dużo. Powiedziała mi nawet o swoim planie, by spiknąć jej koleżankę i Calum'a. Uważam, że to bardzo dobry pomysł, bo coś może z tego będzie. Ostatnio strasznie skarżył się na samotność.

Obecnie jest 22:25, a ja chciałem zostać z nią dopóki nie zaśnie. Ale teraz zasnęła. Czyli idę. Muszę iść...

Ugh nie, tak nie można.

Nie mogę jej tak zostawić, i że niby ma spać sama, a ja mam spać bez niej, samotny, w moim wielkim, zimnym łóżku?

Ale muszę iść.

Teraz.

Pocałowałem dziewczynę w czoło i wstałem z łóżka. Niechętnie opuściłem jej pokój, biorąc zapasowe klucze. Następnie wyszłem z domu, zamykając go.

Jest bezpieczna.

Wróciłem do mojego domu i od razu zmęczony wskoczyłem na łóżko. Leżąc zdjąłem kurtkę, buty oraz koszulkę i położyłem się pod kołdrą. Sięgnąłem ręką na miejsce obok siebie, by objąć...

A no tak, dziś śpię sam.

Odetchnąłem głęboko i pragnąłem, by sen przyszedł szybko. Na jutro muszę być wyspany. Koniecznie, nie mogę zawieść mojej dziewczyny...

Mojej dziewczyny.

Boże, jak to zajebiście brzmi...

Po jakimś czasie zasnąłem. Ale nie czułem wtedy tego ciepła, gdy jej nie było obok mnie.

***

Hej wam.

Mogą być błędy!

Przepraszam, że ten rozdział taki nudny, następny będzie lepszy. Proszę dajcie follow na tt: @scary_luke i tweetujcie z hastagiem #ScaryFF . To na prawdę motywuje 😄

Dużo miłości ❤️

Fortsätt läs

Du kommer också att gilla

199K 11.7K 97
Jeszcze sprawie że będziesz mój Dokładnie to powtarzał sobie Minho za każdym razem, a co na to Jisung?? Historia o poznawaniu się, o gorącym romansie...
276K 5.9K 35
21-letnia Veronica Smith rozpoczyna praktykę jako psycholog w więzieniu, w którym przebywa jeden z najniebezpieczniejszych przestępców w całym USA, L...
62.5K 3.4K 117
Zawsze twierdziliście, że jeden dzień nie może wywrócić czyjegoś życia do góry nogami? No więc się mylicie. Zwyczajne listopadowe popołudnie mogłoby...
6.6K 515 21
Modern AU Edgar po długim pobycie w psychiatryku po próbie samobójczej wraca do codziennego życia. Idzie do nowej szkoły gdzie nie zna nikogo. Jak ży...