Envy || H. S. ✔

By youmakememad96

46.7K 2K 233

Sky po nocy spędzonej z Harry'm zostaje uwikłana w niebezpieczną zagadkę. Oboje muszą wiele przejść by być ze... More

Envy
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 29
Rozdział 30. cz. 1
Rozdział 30. cz. 2
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Liebster Award
Rozdział 40
Epilog
Podsumowanie.
Sequel Envy

Rozdział 28

863 32 1
By youmakememad96

Sky's P.O.V.

Obudziłam się z uśmiechem na twarzy, kiedy zauważyłam jak Harry leży na moim brzuchu i łaskocze mnie swoimi lokami. Nie byłam pewna czy śpi. Wyglądał tak cholernie słodko. Całą noc kochał się ze mną i między krótkimi przerwami opowiadał o tym, co działo się w jego życiu przez te kilka dni. Jedynie co mogę powiedzieć to to, że nie było tam kolorowo. Kiedy mówił prawdę, nie słuchali go. Nie miał żadnych przywilejów, którzy inni posiadali. Traktowali go jak przestępcę, choć nim nie był. Gdyby nie znajomości Zayn'a, nadal by tam tkwił. Musiał ich przekupić, płacąc dość wysoką sumę kaucji. Jak sam twierdził, nie szkoda było mu pieniędzy, bo miał ich wystarczająco dużo, że już sam nie wiedział co ma z nimi zrobić.

 Nawet Julss nie chciała od niego kasy. Wcale się nie dziwię. Ona nie należała do dziewczyn, które są z chłopakiem ze względu na stan jego majątku. Obie twierdziłyśmy, że miłość za pieniądze to nie miłość. Po prostu chciała zaznać szczęścia drugiej osoby, a nie jego kasy. Westchnęłam, na co Harry się prawdopodobnie przebudził, ponieważ również westchnął.

- Dlaczego się na mnie gapisz, a nic nie mówisz? - Spytał tonem pełnym zarzutów.

Bez zastanowienia wplotłam palce w jego włosy i mocno za nie pociągnęłam, odchylając jego głowę do tyłu, by na mnie spojrzał.

- Bo lubię - odgryzłam się, przeczesując jego poburzone loki.

Chłopak wdrapał się na miejsce obok i oparł głowę na moim ramieniu, wcześniej składając pocałunek na moich ustach.

- Wyspałaś się, perełko? - Miał ten swój zachrypnięty głos, który zawsze doprowadzał mnie do szału.

- Yhym. Znów miałam cię przy sobie - odpowiedziałam szczerze.

- Zapomniałaś dodać coś jeszcze - pocałował moje odkryte ramię.

- Hmm, pomyślmy. Może powinnam powiedzieć tak: znów miałam cię całego seksownego przy sobie. Pasuje? - Zaśmiałam się.

- Brzmi znacznie lepiej - uśmiechnął się do mnie, ukazując dołeczki w policzkach.

W ułamku sekundy wdrapał się na mnie, siadając na moich udach. Poczułam jak moje wszystkie mięśnie mnie bolą. Dosłownie wszystkie.

- Złaź Styles! Wszystko mnie boli - syknęłam.

- Hmm, ciekawe dlaczego - potarł palcami o swoją brodę, udając zamyślonego.

- Może dlatego, że kochałam się z tobą przez całą noc i dopiero o czwartej nad ranem pozwoliłeś mi usnąć - Przejechałam palcami po jego ręce.

- Księżniczko, musisz mnie zrozumieć, byłem w pierdlu. Musiałem odreagować to wszystko - owinął wokół palców kosmyk moich włosów.

- Rozumiem i nie mam nic przeciwko - cmoknął mnie w nos.

- To jak? Przemyślałaś moją propozycję? - Jego wyraz twarzy zmienił się na bardziej poważny.

 Chodziło mu o przeprowadzkę. Bardzo bym chciała z nim zamieszkać, ale nie wiem czy moja mama by się zgodziła. Fakt, jestem pełnoletnia, ale nie chcę zostawiać jej samej. Oprócz mnie, nie ma nikogo. No może Robert mógłby się do nas wprowadzić. To nie byłby głupi pomysł. Nie przepada za moim chłopakiem, więc z pewnością ten pomysł się jej nie spodoba. Prawdopodobnie się pokłócimy, znając życie. No cóż, ja chcę być w końcu szczęśliwa.

- Chcę z tobą zamieszkać, Hazz - odparłam z uśmiechem na twarzy.

- Tak się cieszę. Będziemy mogli się lepiej poznać i kochać się kiedy tyko chcemy - w wyniku jego radości, w policzkach pojawiły się dwa urocze wgłębienia.

- Kocham Cię - oznajmiłam, przyciągając go do siebie tak, aby jego ciało spoczywało na mnie.

- Ja Ciebie bardziej - musnął swoimi ustami moje. - Jeszcze dziś się do mnie wprowadzisz. Nareszcie nie musimy się ukrywać. Malik nam nie zagraża.

- Nie uważasz, że to dziwne, że tak się zmienił? - zapytałam, wodząc palcami po jego tatuażach zdobiących rękę.

 Naprawdę, czy aż tak zakochał się w Julss? Bez powodu by się nie zmienił. Był cholernym skurwielem, a teraz okazuje nam swoje wsparcie, gdzie wcześniej próbował mnie zabić. Nie, nie zapomniałam, że przyczynił się do śmierci James'a. Powiedzmy, że odkupił choć trochę swoje winy, pomagając mi w znalezieniu Harry'ego. Byłam mu za to cholernie wdzięczna. Mam tylko nadzieję, że nadzieja nie będzie matką głupich i Zayn już naprawdę nie będzie nam zagrażał.

- To dzięki Julss. Zawsze dziewczyna zmienia cię na lepszą osobę. Ty też mnie zmieniłaś - wtulił się w zagłębienie mojej szyi.

- Wiem, skarbie - posłałam mu uśmiech. - Co będziemy dzisiaj robić? - Ziewnęłam przeciągle, przejeżdżając wierzchem dłoni po zaspanych oczach.

- Wpierw pojedziemy do ciebie i weźmiemy twoje rzeczy, a później pojedziemy na zakupy i jeszcze w pewne miejsce.

- A co jeśli mama się nie zgodzi? - zrobiłam smutną minę.

- Zgodzi, a jak nie to coś się wykombinuje - przegryzł płatek mojego ucha. - Chodźmy się ogarnąć bo trzeba tę imprezę zorganizować - podniósł się z miejsca i zmierzwił dłonią moje włosy.

- Jaką imprezę? - Spytałam zdziwiona.

- Halo, Sky - pomachał mi ręką przed twarzą. - Pojutrze są twoje dwudzieste urodziny - zaśmiał się.

 Palnęłam się otwartą dłonią w czoło. Przez to wszystko zapomniałam o swoich urodzinach. To miłe, że Harry o nich pamiętał, choć tylko raz mu o tym wspomniałam. Najsłodszy Jezu, ja się starzeję. Nie jestem jeszcze gotowa, ani nie czuję się na ten wiek. Jestem jeszcze, przecież szaloną i gorącą nastolatką.

- Już pojutrze mamy pierwszego sierpnia? Niedawno był przecież maj. Nie możemy spędzić ten dzień oboje, bez żadnego przedstawienia? - Miałam nadzieję, że przystanie na moją propozycję.

- Nie - zaoponował. - Tylko raz w życiu ma się dwadzieścia lat. Musisz ten dzień spędzić jak najlepiej. Nie martw się niczym, wszystkim się zajmę - uśmiechnął się pokrzepiająco.

- Umm Harry, ale ja nie mam kasy, żeby wyprawić urodziny, a poza tym nie miałabym kogo zaprosić - nerwowo zaczęłam bawić się palcami, spuszczając na nie swój wzrok. W mgnieniu oka, chłopak ujął mój podbródek bym spojrzała na niego.

- Wszystkim się zajmę. Zrobię dla ciebie wszystko, abyś poczuła się szczęśliwa w tym szczególnym dniu - bez zastanowienia rzuciłam się mu na szyję.

- Dziękuję - szepnęłam, dociskając usta do jego nagiego ramienia.

 Harry już naprawdę dla mnie dużo zrobił. Spłacił mój dług, a teraz jeszcze wyprawia moje urodziny. Mam najlepszego chłopaka na świecie. Za nic w świecie nie wymieniłabym go na żadnego innego, szczególnie po tym wszystkim co przeżyliśmy. Nasze wspólne wzloty i upadki. A przede wszystkim nasza wspaniała i pokręcona miłość. Styles jest dokładnie tą wymarzoną osobą, z którą chcę przeżyć resztę swojego życia. Chcę z nim mieć gromadkę dzieci i wraz z nim doczekać kresu swojego życia, starzejąc się. Jest niesamowicie kochany i troskliwy. Mając jego, mam wszystko.

- Nie dziękuj, kochanie - przytulił mnie do siebie jeszcze bardziej. - Ogarnij się i jedziemy do ciebie. Ja podjadę teraz do spożywczaka i kupię nam coś na śniadanie, okej? - Pocałował mnie w czoło.

- Okej - zaśmiałam się i pospiesznie udałam się do łazienki.

***

 Auto chłopaka zatrzymało się na moim podjeździe. Wysiadł z samochodu i otworzył mi drzwi, pomagając wysiąść. Zamknął je i złapał mnie za obie dłonie.

- Będzie dobrze, kochanie. Nie przejmuj się, okej? - Złożył na moich ustach krótki, ale czuły pocałunek.

- Okej. - Najwyraźniej posmutniałam. Złączył nasze palce i udaliśmy się do drzwi. Weszliśmy do pomieszczenia i poszliśmy do kuchni w której znajdowała się mama.

- Dzień dobry Pani Branks - przywitał się chłopak.

- Cześć mamo!

- Dzień dobry dzieci. Miałeś mówić do mnie Margaret, już nie pamiętasz? - Zaśmiała się, ugniatając ciasto zapewne na szarlotkę.

- Rzeczywiście. Przepraszam Margaret - przeprosił i ścisnął bardziej moją dłoń.

- Usiądźcie, nie będziecie przecież stać w progu - mama wydawała się mieć naprawdę dobry humor.

- Mamo, musimy porozmawiać - zaczęłam, a kobieta przytaknęła bym mówiła dalej. - Dużo nad tym z Harry'm myśleliśmy i.. - nie dokończyłam.

- Mój Boże, zostanę babcią?! - Uniosła na nas swój niespokojny wzrok.

- Nie o to chodzi - skarciłam ją wzrokiem. - Chciałabym się przeprowadzić do Harry'ego – spojrzałam na swoje dłonie.

- Obiecuję zaopiekować się Sky. Będzie miała wszystko co tylko zechce - odezwał się Styles.

- Wiedziałam, że to w końcu nadejdzie, ale nie spodziewałam się, że aż tak szybko - powiedziała moja mama, odstawiając wałek na bok. - Jesteś z nim szczęśliwa Skylet? Nie skrzywdzi cię? - Spytała. Było jej smutno, ale starała się to zamaskować.

- Jestem i nie skrzywdzi mnie. Jest wymarzonym chłopakiem. Bardzo się kochamy i oboje jesteśmy szczęśliwi - patrzyłam raz na mamę, a raz na chłopaka.

- Nigdy bym jej nie skrzywdził - oznajmił.

- Widzę, że naprawdę się kochacie, sądząc po waszych szyjach. Całe w malinkach - zaśmiała się, a dłonie Harry'ego powędrowały na moje biodra.

- Więc? Mogę się przeprowadzić? - Spytałam z nadzieją w głosie.

- Skoro oboje tak nalegacie i się kochacie to oczywiście, że tak. Dla mnie jest najważniejsze twoje szczęście, córeczko - kobieta rozłożyła ręce, a ja natychmiastowo do niej podeszłam i wtuliłam się w jej ciało.

- Dziękuję! - Krzyknęłam z radości.

- A ty kolego, jeśli nie będziesz traktował mojej Sky z należytym szacunkiem skończysz marnie. Własnoręcznie uderzę cię w głowę tym o to wałkiem. Lepiej się pilnuj chłopcze - zagroziła mu, na co wszyscy się zaśmialiśmy.

- Obiecuję - Harry uniósł dłonie w geście obronnym.

- Zostaniecie na obiad?

- Bardzo byśmy chcieli, ale mamy mnóstwo jeszcze rzeczy do zrobienia - powiedziałam.

- Pojutrze masz urodziny więc pewnie wybierzesz się na jakąś imprezę. Poczekaj tu, a ja pójdę po twój prezent - oznajmiła, wymijając nas i poszła do salonu.

- Mówiłem, że się zgodzi - usiadłam uradowanemu chłopakowi na kolanach.

- Nie doceniałam twoich umiejętności jasnowidzenia. Przepraszam, odpokutuję to w domu - musnęłam przelotnie jego usta.

- Proszę skarbie to dla ciebie - wstałam, kiedy mama wręczyła mi małe pudełeczko.

- Mamo nie musiałaś nic kupować - zaoponowałam.

-  Otwórz i powiedz czy ci się podoba - szepnęłam ciche okej i zdjęłam górną część.  Gdy ujrzałam w środku komplet dość drogiej biżuterii przyłożyłam dłoń do ust, a w moich oczach pojawiły się łzy. Tę biżuterię, oglądałam wraz z mamą w centrum handlowym jakieś półtora roku temu, kiedy czekałyśmy na swojego kurczaka z McDonalda. Mówiłam jej, że kiedyś ją sobie kupię, ale jak widać mnie wyprzedziła.

- Kocham cię, mamo. Nie musiałaś. To kosztowało majątek - przytuliłam się do jej ciała.

- Wnioskuję, że ci się podoba - odrzekła, odwzajemniając mój gest.

- Dziękuję mamo - cmoknęłam ją w policzek.

Odwróciłam się plecami do Harry'ego, by zapiał mój łańcuszek.

- Przyjedźcie jutro po szesnastej tutaj, to odbierzecie tort - kobieta posłała nam uśmiech i zabrała się za kończenie ciasta.

- To my pójdziemy po moje rzeczy - pokiwała głową, a nasza dwójka skierowała się do mojego pokoju.

 Harry gdy tylko wszedł do mojego pokoju, prawie padł na zawał. No cóż, wcale mu się nie dziwię. Miałam straszny bałagan. Moje ubrania były praktycznie wszędzie. Na lampie, biurku, wokół łóżka. Byłam straszną bałaganiarą. Styles oznajmił, że jeśli nasze wspólne mieszkania ma wyglądać jak po przejściu tornado to się chyba rozmyśli. Obiecałam utrzymywać porządek. Śmiał się z moich ubrań i nawet niektóre wkładał. Nie obyło się też bez przymierzania mojej bielizny i zaliczenia szybkiego numerku w łazience. Kiedy już wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy znieśliśmy do samochodu, pożegnaliśmy się z moją mamą. Oczywiście kilka łez spłynęło nam obu po policzkach. Uspokajałam ją, że nie wyjeżdżam na koniec świata tylko do Harry'ego i będę ją jak najczęściej odwiedzać.

Po drodze do domu wstąpiliśmy jeszcze do KFC, żeby coś przekąsić. Harry o dziwo zamówił tylko lekką sałatkę, zaś ja nuggetsy, frytki, sałatkę, lody i kilka dolewek pepsi. Serio, byłam głodna. Trochę głupio się czułam, jedząc przy nim tak długo. Nawet on sam się ze mnie śmiał. Przeważnie nie jadałam dużo, ale od ostatniego tygodnia zdarza mi się co chwilę coś podjadać. Zresztą nieważne. Harry kocha mnie nawet jak tak dużo siebie władowuję jedzenia. Co chwila pytał mnie się czy wszystko okej i czy cieszę się z przeprowadzki. Odpowiadałam zawsze to samo; że jestem szczęśliwa i to najpiękniejszy dzień w moim życiu, zaraz po tym jak powiedział, że mnie kocha. Kiedy skończyliśmy jeść Harry za nas zapłacił i poszliśmy do centrum handlowego.

 Weszliśmy do cholernie drogiego butiku z sukienkami. Styles poprosił sprzedawczynię, by pomogła mi coś wybrać na moją imprezę urodzinową. Tym czasem on poszedł do jakiegoś innego sklepu. Ellie, była miłą dziewczyną o blond włosach i cudownym uśmiechu. Nie była taką nadętą ekspedientką, jak te na które przeważnie trafiałam. Pomagała mi wyborze stroju i to za nie dużą cenę. Spytała się czy Harry jest moim narzeczonym, a ja oczywiście zaprzeczyłam. Po wybraniu kilku według mnie i dziewczyny kreacji udałam się do przymierzalni. Wyszukanie czegoś ciekawego zajęło mi aż trzy kwadranse.

- Gdzie moja dziewczyna? - Usłyszałam zdyszany głos Loczka.

- Właśnie przymierza sukienki w przymierzalni – oznajmiła Ellie.

- Okej, zajrzę do niej.

 Próbowałam dopiąć zamek od czarnej koronkowej sukienki i jak na zawołanie do pomieszczenia wszedł Harry z uśmiechniętą twarzą.

- Mógłbyś? - Wskazałam dłonią na zamek, odwracając się do niego plecami.

 Niestety była na mnie zbyt wąska i nie mógł nawet on jej dopiąć. Pozbyłam się materiału i sięgnęłam po następną. Jednak Hazz miał inny pomysł. Przytkał mi dłoń do ust po czym rozkazał bym była cicho. Wciąż będąc od niego odwrócona tyłem, usłyszałam jak rozpina zamek swoich czarnych spodni. Moje nogi rozsunął i kazał mi się pochylić do przodu. Wiedziałam co mnie już czeka. Poczułam jego nabrzmiałego członka tuż przy mojej pupie, a po chwili jak Harry zsuwa ze mnie turkusowe stringi i wsuwa się swoim penisem tuż do mojego wnętrza. Zagryzłam jego palca, kiedy przyspieszał swoimi ruchami.

- Podoba ci się? - Mruknął do mojego ucha, a ja skinęłam głową.

 Z każdym nowym pchnięciem czułam to przyjemne uczucie w dole brzucha, które było nie do opisania. Kiedy czułam, że jestem już blisko zaczęłam energicznie wypychać swoje biodra. Wsadziłam jego wskazującego palca do ust i zaczęłam go lizać. Słyszałam ciche pomruki ze strony Harry'ego, a po chwili doszedł we mnie. Odchylił moją głowę do tyłu i złożył mokry pocałunek na moim czole. Następnie naciągnął na mnie majtki i zapiął swoje spodnie.

- Kocham Cię – powiedziałam, całując go w usta, co oczywiście odwzajemnił.

- Też Cię kocham – odpowiedział i opuścił przymierzalnię.

 Taki właśnie był Harry. Potrafił się ze mną kochać dosłownie wszędzie i nie robiło na nim różnicy, że wokół nas ktoś jest i może wszystkie słyszeć lub widzieć. Za to też go kochałam. Za bycie takim erotomanem. Przymierzyłam już ostatnią sukienkę i uznałam, że będzie najlepsza. Była kremowa, przed kolano z brązowym paskiem na biodrach. Kiedy spojrzałam na metkę z ceną, uśmiechnęłam się, bo nie była zbyt droga i sama mogłam za nią zapłacić. Zabrałam wszystkie kreacje i wyszłam z pomieszczenia. Styles stał odwrócony do mnie tyłem i pokazywał coś Ellie, która najwyraźniej była zachwycona. Odkaszlnęłam, a ich wzrok powędrował na mnie. Oboje byli dosyć zmieszani, a Harry to co jej pokazywał natychmiast schował z mojego pola widzenia. Wkurzyłam się trochę, że flirtowali, ale nie chciałam wszczynać niepotrzebnej kłótni.

- Biorę tą kremową. Możesz ją zapakować – powiedziałam z dość dużym jadem w głosie i podałam sukienkę blondynie.

- Dobry wybór, Sky – uśmiechnęła się do mnie i skierowała się do kasy.

- Będziesz tak stał? - Zgromiłam chłopaka wzrokiem i poszłam za dziewczyną w kierunku kas.

- Chyba ktoś tu jest zazdrosny, co? - Szepnął mi do ucha i uszczypnął mnie w tyłek.

- Żartujesz sobie, prawda? Nie mam o co być zazdrosna – prychnęłam pod nosem.

- 25£. Płatne kartą czy gotówką? - Spytała tym swoim słodkim głosikiem. Już ja wiem, że chciałaś mi zabrać chłopaka. Głupia blondynka. W momencie, gdy chciałam zapłacić, Styles mnie wyminął i podał jej swoją kartę kredytową.

- Mogłam sama zapłacić – przewróciłam oczami, a on cmoknął mnie w czoło.

- Dziękujemy i zapraszamy ponownie – pożegnaliśmy się i tyle ją widziałam.

- Jesteś zła? - Zapytał kiedy szliśmy za rękę do supermarketu.

- Jestem pierdoloną oazą spokoju, pierdolonym, kurwa, zajebiście wyciszonym kwiatem lotosu na jebanej tafli jeziora – syknęłam z jadem.

- Nie masz być o co zazdrosna, kwiecie lotosu. Tylko ciebie kocham – wraz ze złożonym na moich ustach pocałunkiem, cała złość mi na niego minęła.

 W supermarkecie kupowaliśmy coś do jedzenia. Chipsy, popcorn, a przede wszystkim alkohol. Mnóstwo alkoholu. Nie obyło się też bez robienia głupich rzeczy, typu wożenia się wózkiem, podrzucaniu przypadkowym ludziom – w szczególności starszym małżeństwom – paczek prezerwatyw. Ostatni numer wygrał wszystko.

Zmęczeni staliśmy przy kasie i czekaliśmy na skasowanie naszych towarów. Przed nami stała starsza kobieta z pieskiem na rękach i bacznie się nam przyglądała. Harry zauważył to i naparł na mnie swoimi ustami, całując z namiętnością. Jedną ręką przytrzymywał moje ciało, zaś drugą wrzucał do naszych zakupów paczki prezerwatyw i to w sporych ilościach. Zerknęłam na kobietę ukradkiem, która wymruczała coś do nas, ale w każdym bądź razie przestała się na nas patrzeć. Skończyliśmy nasze przedstawienie. Chłopak z powrotem oddał na swoje miejsce prezerwatywy, które nie były nam potrzebne, bo i tak biorę tabletki.

 Po całodziennym spędzeniu dniu na zakupach, pojechaliśmy zmęczeni do domu. Przygotowaliśmy kolację i uporządkowałam wraz ze Styles'em moje ubrania i rzeczy. Teraz tylko zostało nam niepozabijanie się nawzajem kiedy będziemy ze sobą mieszkać. To był fantastyczny dzień. Pełen radości i naszego szczęścia. No może oprócz tej akcji z Ellie.

Continue Reading

You'll Also Like

20.6K 1.1K 42
Faktem było to, że Synowie Garmadona stanowili prawdziwe niebezpieczeństwo dla Ninjago i jego mieszkańców. Choć Ninja robili wszystko, żeby powstrzym...
41.7K 1.6K 40
Maddie Monet, najstarsza z córek Camdena Monet zostaje rozdzielona z braćmi na kilka lat. Bliźniaczka Tony'ego i Shane'a odnajduje się w swoim nowym...
363K 10.2K 35
Dwudziestoletnia Laura dostaje zaproszenie do posiadłości pewnego dziedzica fortuny. Czy odważy się i pójdzie? Czy zwykły bal charytatywny przerodzi...
17.2K 1.2K 27
Pomimo, że Vees byli dla ciebie jak rodzina (niektórzy) jako bliska przyjaciółka samej księżniczki piekła postanawiasz pomóc jej w prowadzeniu hotelu...