Nic już nie ogarniam

By blueselwood

136K 6.5K 579

Amber i Rachel to zupełnie dwie różne osobowości. Jednak od zawsze łączyła je nadzwyczajnie silna przyjaźń. C... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42

Rozdział 26

1.5K 83 13
By blueselwood

Rachel

Chciałabym móc powiedzieć, że obudziły mnie delikatne promienie słońca, przedzierające się przez namiot, deliketnie muskając moją twarz. To byłoby naprawdę miłe.

Jednak niestety rzeczywistość zazwyczaj nas rozczarowuje. Z zewnątrz dobiegały dźwięki rozmów, śmiechy, brzdęk naczyń. Niechętnie otworzyłam oczy i obróciłam głowę na bok, gdzie zobaczyłam tylko puste miejsce. 

No tak, pewnie wszyscy już dawno wstali, w tym Amber. Przetarłam oczy i zajrzałam do śpiwora, w którym leżałam. 

Oczywiście, że byłam całkiem naga. Nienawidziłam tego uczucia, kiedy coś bezpośrednio dotykało mojej skóry. Ale po wczoraj... Po wczoraj byłam zbyt wyczerpana, by choć na siebie coś zarzucić. 

Poprzedni wieczór był bardzo dziwny. Było inaczej niż zawsze. Próbowałam odpychać od siebie te myśli, jednak coś mi po prostu okropnie nie pasowało. 

Ale czy ja jej nie kochałam? Nie... Na pewno nie. Kochałam ją całym moim sercem. Tylko dlaczego w takim razie po każdym naszym... Bliższym kontakcie, czułam dziwne drapanie w brzuchu? I to nie takie jak na przykład za każdym razem gdy spałam, albo chociaż całowałam się z Adamem. Próbowałam ignorować ten głos w mojej głowie, ale on wykrzykuje wszystkie swoje wątpliwości tak głośno, że chyba już nawet Amber go słyszała.

Chrsyte, w co ja się wpakowałam? 

Nie. W nic się nie ,,wpakowałam". Po prostu byłam w swobodnym, luźnym związku z wspaniałą dziewczyną. I orientacja seksualna nie ma tu nic do rzeczy. Bo czym w końcu ona jest? Zakochujemy się w duszach, nie w płci. 

Siedziałam na śpiworze, gryząc paznokcie i przekonywałam samą siebie, że naprawdę tak jest i nie dzieje się nic złego. A te dziwne uczucia to tylko moja wina. Amber zawsze mi powtarzała, że za dużo analizuję. I to było właśnie to! Jak zwykle nie mogłam zostawić sprawy w spokoju tylko ją rozgrzebuję i rozkładam na czynniki pierwsze. Bez sensu, zupełnie bez sensu.

- Hej, Rache! Wstawaj, bo nie zostanie dla ciebie nic z... - nie zdążyłam jakkolwiek zareagować, kiedy w namiocie pojawiła się głowa Aidena - o Boże piersi na widoku! - zawył wytrzeszczając oczy i natychmiast wycofał się, upadając finalnie na ziemię. 

- Aiden, ale z ciebie idiota - usłyszałam jak mówi Amber. - Nikt nie nauczył cię pukać? 

Szybko włożyłam na siebie t-shirt i majtki od stroju. Co za żenada... Jedyne czego mi brakowało to striptiz przed Aidenem. Obudziłam się jakieś 10 minut wcześniej, ale już wiedziałam, że ten dzień będzie beznadziejny. 

- Wszystko ok? - Amber weszła do namiotu ostrożnie zamykając za sobą wejście. Poza namiotem znów rozbrzmiały rozmowy i chichoty.

- Tak, nie przejmuj się niczym. - odpowiedziałam, uśmiechając się najszczerzej jak potrafiłam. 


Amber

Ranek minął mi tak szybko, że nawet nie zauważyłam kiedy zrobiła się 15 i zaczęliśmy szykować obiad. 

Nie wiedziałam kiedy minęło te parę godzin, szczególnie, że nic konkretnego nie robiliśmy. Rachel i Erin opalały się, ja chwilę grałam z chłopakami w siatkę, obgadywaliśmy wszystkich naszych wspólnych znajomych, no i wypaliliśmy razem całą paczkę papierosów. 

Ale wcale mi to nie przeszkadzało, miło było nic nie robić. Tylko gadać, leżeć i nie przejmować się niczym. 

- Znowu sphagetti z puszki? - spytał z kwaśną miną Marsh - Mmmm...

- Jeśli nie chciałeś sphagetti z puszki, to trzeba było samemu coś przygotować. - odpowiedział Scott, nadal walcząc z otwieraczem - W przeciwieństwie do innych, nie musiałeś siedzieć na nadgodzinach w pracy. 

- A tak w ogóle to gdzie jest Erin? - Rachel zgrabnie zmieniła temat. Wszyscy wiedzieliśmy, że Scott robi się drażliwy w temacie jedzenia. Z resztą ostatnio naprawdę dużo pracował w kuchni, cały czas chce udowodnić, że zasługuje na stanowisko, które dostał w restauracji. 

- Tu jestem. - wszyscy jednocześnie obróciliśmy się i naszym oczom ukazała się Erin owinięta samym ręcznikiem. - Byłam wykąpać się w wodzie, a co tęskniliście? - jak zwykle uśmiechnięta, skocznym krokiem zaczęła podążać w stronę namiotu. Klepnęła po drodze wypięty tyłek Scotta, który szukał czegoś w torbie. 

- Na co ty sobie pozwalasz co? - chłopak wyprostował się z wymalowanym na twarzy głupkowatym uśmiechem.  - Uważaj, bo ci zaraz ten ręcznik spadnie. - Głowa Marshalla błyskawicznie podniosła się znad plecaka rzucając w stronę szatyna piorunujące spojrzenie. 

- A może wszyscy skoczymy się wykąpać? - zaproponowałam. 

***

Nie wiedziałam, czy kąpiel była tam zabroniona, ale wszędzie wokół panowała kompletna cisza, więc i tak nic nam raczej nie groziło. 

Razem z Erin, Aidem i Scottem za chwilę byliśmy już w wodzie. 

- Na co czekacie? - krzyknęła Erin w stronę brzegu. 

- No nie wiem czy chcę tam wchodzić. - Zaczął Marshall ściągając z siebie jednocześnie t-shirt. W całej okazałości można już było podziwiać wszystkie jego tatuaże. Jak na prawdziwego rockmana przystało. Efekt psuły tylko włosy związane w uroczego kucyka. - To miejsce raczej nie wygląda na kąpielisko. Zaraz ktoś może tu przyjść i wlepić nam jakiś mandat. 

- Przestań zachowywać się jak panienka! - krzyknął Aiden, na co obie z Erin odwróciłyśmy głowy i spojrzałyśmy na niego groźnie. 

- A co jak się utopię? Albo jak któreś z was zmieni się w syrenę albo jakieś inne chujostwo? - snuł dalsze teorie niepewnym wzrokiem obdarzając wodę. - Zobaczycie. Jest zimna woda, złapię zapalenie płuc i tyle mnie będziecie widzieli. - ruszył się jednak i powoli się zanurzając, szedł w naszą stronę. Podczas drogi wydawał z siebie całą gamę pisków świadczących o zimnie wody. 

- A ty Rache? Wchodzisz? - spytała Erin płynąc bliżej brzegu.

- Nieee. Na razie sobie odpuszczę. Poleżę tu i poczytam coś. 

Erin spojrzała na mnie pytająco,na co ja tylko wzruszyłam ramionami. Ni stąd, ni zowąd zaczęło być między nami dziwnie, więc nie chciałam w żaden sposób na nią naciskać. Jeśli chciała leżeć tylko na plaży to droga wolna.

- Nie mogę uwierzyć, że się na to zgodziłem. - mruczał Marsh coraz bardziej się do nas zbliżając. Ręce unosił wysoko ponad głowę, stąpał na paluszkach i maksymalnie wciągał brzuch. 

- Spokojnie, za chwilę się przyzwyczaisz. - Erin podpłynęła bliżej do niego. - Tylko wszystko na spokojnie. Nie śpiesz się i spokojnie idź dalej - dziewczyna stanęła prosto i mokrymi rękami złapała Marsha za ramię. 

- Ała! Masz lodowate ręce. - krzyknął wzdrygając się.

- Luzik, poprowadzę cię. Tylko spokojnie.... - zaczęła znów powolnym głosem, po czym zamachnęła się i popchnęła długowłosego z całej siły przed siebie. Biedny Marshall nie zdążył nawet pisnąć, a już cały znalazł się pod wodą. 

Po chwili wyskoczył jak poparzony i zaczął krzyczeć. Przetarł oczy i nerwowo szukał wzrokiem Erin, która dławiła się ze śmiechu.

- No co ? Terapia szokowa. - powiedziała niewinnie wzruszając ramionami. Marshalla ewidentnie to nie przekonało. Zdecydowanie ruszył w jej stronę, złapał ją w pół i rzucił w wodę dobre dwa metry dalej. 

- Proszę, proszę. Chyba ktoś tu ewidentnie na kogoś leci. - powiedział Scott na tyle cicho, żebyśmy tylko ja i Aiden go słyszeli. 

- I zdecydował się na taktykę podrywu szóstoklasisty. - dodał Aiden. - Serio? Śpią razem w namiocie, łaskoczą się, Marshall robi się zazdrosny jak tylko ktoś wspomni jej imię, no i ... No i robią to - wskazał ręką na dwójkę idiotów za nami próbujących nawzajem się podtapiać.

- Coś w tym jest - skwitowałam śmiejąc się. 

- A tak w ogóle to co jest z tobą i Blondi? - spytał mnie Scott. Spojrzałam na niego krzywo w odpowiedzi na to ,,Blondi". Doskonale wiedziałam co myśli na temat naszego związku. Od czasów mojej pewnej byłej, zktórą znajomość nie skończyła się dobrze, kazał mi unikać wiązania się z dziewczynami hetero. Podczas gdy wypłakiwałam sobie oczy w jego łóżku powtarzał mi, że z tego nie wychodzi nic dobrego i one chcą tylko eksperymentować. I w końcu mnie zostawią ze złamanym sercem. 

- Szczerze mówiąc to nie mam pojęcia. - wzruszyłam ramionami skupiając wzrok na moim zniekształconym pod wodą ciele. - Po prostu jest jakoś dziwnie. Cały czas latam na Brooklyn do taty, szukam jakiejś normalnej pracy. A ona wiecznie się uczy albo siedzi na wykładach. I po prostu od... nawet nie wiem od kiedy, coraz mniej swobodnie się przy niej czuję. - Chłopcy westchnęli i poczułam na sobie mokre, obejmujące mnie ramię Aidena. 

- Laski są pojebane. - powiedział śmiertelnie poważnie. Scott przymknął oczy i zgodził się z nim ruchem głowy. Zaśmiałam się i ochlapałam obu wodą. Chociaż mieli trochę racji musiałam oficjalnie się sprzeciwić takiemu seksistowskiemu stwierdzeniu. 

Mój wzrok mimowolnie skierował się na plażę, gdzie oparta o drzewo siedziała Rachel. Jej długie, idealne nogi nawet z takiej odległości wyglądały cudownie. Cała była cudowna, każdy to widział. Nie umiałam powstrzymać choć małego uśmiechu. Marzyłam o tym bardzo długo, o tym żeby odwzajemniła moje uczucia. Ale czy na pewno obie czujemy się w tej relacji dobrze? 

Rachel poruszyła się, na co ja szybko odwróciłam wzrok. Nie mogła mnie przyłapać na gapieniu się na nią. Jeśli chciała dystansu nie mogłam jej w tym absolutnie przeszkadzać.

- Co macie takie grobowe miny? - Erin siedziała na barkach Marsha i podpływali razem w naszą stronę. Ona obejmowała jego głowę, a on trzymał jej łydki. Oboje z bananami na twarzach. Nasza trójka nie musiała nawet tego komentować, wystarczyły porozumiewawcze spojrzenia. 

- A może bitwa? - spytał nagle Aiden. - Dziewczyny na barana próbują się zwalić do wody. Ostatnia para wygrywa. 

- Chciałbyś - prychnęła Erin.

- Wiem, że ja bym chciał - zakomunikował ochoczo Marsh. 

Scott nie powstrzymał chichotu, a ja i Aiden spojrzeliśmy w bok, by ukryć uśmiechy. 

Marshall i Erin chyba zaczynali łapać, że stają się trochę za oczywiści, bo oboje się zarumienili. 

- Zawołam Rache to będziemy mieli komplet. - zmienił szybko temat Aiden. 

- O nie, nie ma mowy! - krzyknęłam. - Ty, ze swoimi dwoma metrami i ona ze swoimi metr siedemdziesiąt pięć! Ciekawe kto by wygrał? 

- Popieram. - Scott skrzyżował ramiona na piersiach. - RACHE! - krzyknął w stronę plaży. - CHODŹ, BĘDZIESZ MOJĄ PARĄ! POTRZEBUJEMY SZÓSTEJ OSOBY!

- Chryste, Scott nie drzyj się. - mruknęłam dotykając lewego ucha, które prawdopodobnie właśnie zostało pozbawione słuchu. 

- OKEJ! - wydarła się Rachel. - TYLKO WŁAŚNIE SZŁAM SIKU! ZARAZ BĘDĘ. 

- OKEEEEEJ! - odpowiedział wyraźnie wydłużają samogłoski i przekrzywiając się w moją stronę. Wykorzystałam ten fakt wciskając jego głowę pod wodę. 

Oczywiście zapoczątkowało to kolejną bitwę na podtapianie się.

Niezwykle dojrzale, wiem.


***

Rachel

Nie wiedziałam jak daleko iść. I gdzie w ogóle iść. Przecież gdzieś obok mógł być rozbity obóz podobny do naszego. Zawsze dostawałam takiej schizy jak miałam się załatwiać na ,,łonie natury". Nie wspominając o całym robactwie z ułatwionym dostępem do mojego tyłka. 

- Spokojnie. Wszystko jest dobrze. - zawsze jak się denerwowałam zaczynałam sama do siebie gadać. Normalka. - Nie ma się w ogóle czym przejmować, czemu musisz zawsze tak o wszystkim myśleć, weź się uspokój! Masz 22 lata do cholery, nie wszystko musi mieć powód skutek i plan działania. - przedzierałam się przez gałęzie idąc coraz głębiej w las, aż zrobiło się za gęsto od drzew i bałam się, że nie będę pamiętać drogi powrotnej. 

Więc zatrzymałam się, jeszcze raz rozejrzałam czy nikogo nie ma i spuściłam majtki wystawiając się na ,,narciarza".

- Tylko nie myśl znowu o kleszczach, to ci nic nie da. I zapamiętaj raz na zawsze. Nie lubisz biwaków. Wolisz spędzić weekend w Starbucksie z notatkami. Ewentualnie w Central Park. I nie musisz się niczym przejmować. A już na pewno nie tym, że jesteś w związku. Nie boisz się przecież zobowiązań. - naciągnęłam z powrotem majtki, starając się nie myśleć o braku papieru toaletowego. - Ale z ciebie idiotka. Typowa blondyna z miasta. - mruczałam kierując się z powrotem w stronę pseudo-plaży. 

Nagle potknęłam się o coś i wywaliłam przed siebie, lądując plackiem na ziemi. Wśród wszystkich kochanych robaczków. Czułam, że z tym dniem było coś nie tak.

Powoli wstałam i zaczęłam się otrzepywać z czarnej ziemi. Dziwne, bo wyglądała inaczej niż ściółka wszędzie wokół. Była gęstsza, mokrzejsza i zdecydowanie ciemniejsza. Instynktownie obróciłam się, by zobaczyć o co się potknęłam. Nagle zrobiło mi się strasznie zimno. Mimo, że cały dzień było duszno i gorąco jak diabli. Ale czułam wyraźny, przeszywający mnie chłód. Skierowałam wzrok w dół. 

O Kurwa. 

Stopa. Z ziemi wystawała stopa. 



***

To ja może nie będę się za bardzo wypowiadać... Kolejne przeprosiny za opóźnienie...? Jest tam ktoś jeszcze? Jako pocieszenie mogę jedynie powiedzieć, że zdałam z wszystkich przedmiotów, zdałam wewnętrzny egzamin na prawko i bez pustych obietnic, zamierzam częściej wpadać na wattpada. 

Z tym rozdziałem dosyć długo się zmagałam i cały czas coś mi przeszkadzało, więc mam nadzieję, że pamiętacie, że nie chcę Wam też dawać byle czego. Ale ostatnie komentarze dawały mi siłę na pisanie i kasowanie, pisanie i kasowanie, dodawały weny, aż w końcu coś wyszło. Więc dziękuję i doceniam. No i jeszcze raz przepraszam, nie przestawajcie pisać swoich wrażeń <3

Uwielbiam Was za tę wytrwałość (I WYROZUMIAŁOŚĆ) 

Miłego długiego weekendu kochani <3 

PS: przy wizji zbliżających się wakacji coraz poważniej zaczynam myśleć o spin-offie, piszcie której z postaci jesteście ciekawi, bo w głowie już mam zarys historii każdej z nich. 

 -Ola

Continue Reading

You'll Also Like

8K 200 14
Aurora Larsen prowadzi spokojne życie w Filadelfii. Stara się zapomnieć o mrocznych wydarzeniach z przeszłości, skupiając się na studiach na prestiżo...
15.9K 1K 19
Co by się stało gdyby Hailie znów miała taką relację z braćmi?Jak by się potoczyło życie jej dzieci?I jakie niebezpieczeństwami sprowadzi ich nazwisk...
38.7K 1.6K 29
Jest to historia o szesnastoletniej dziewczynie, Florze Davis, która po śmierci ojca, musi zakasać rękawy i poradzić sobie z trudną rzeczywistością...
166K 3.9K 28
Książka opowiada o 14 letniej Julii Miller, która właśnie rozpoczyna swój pierwszy rok w liceum razem ze swoim bratem bliźniakiem Johnatan'em. W tym...