Who I Really Am? || [ZAKOŃCZO...

De ChloeWinchester333

21.4K 1.1K 137

Chloë, główna bohaterka, jest łowcą od samego urodzenia. Jej rodzice zostali zabici przez demona, a siostra z... Mai multe

1. "CZARNA IMPALA..."
2. "DOBRA, TO CZEGO TU SZUKACIE?"
3. "GDZIE DWÓCH SIĘ BIJE, TAM TRZECI KORZYSTA"
4. "UGH... WAMPIRY..."
5. "URODZIŁ SIĘ POD ZŁYM ZNAKIEM..."
6. "CZUJE MIĘTKĘ PRZEZ RUMIANEK..."
7. "NAWIEDZONY SZPITAL"
8. "POLOWANIE NA BLONDYNKI"
9. "ŚMIERĆ PATRZY MI W OCZY..."
10. "MUSZĘ MU POWIEDZIEĆ..."
11. "TRUDNA ROZMOWA"
INFORMACJA!
12. "KOCHAM CIĘ"
Druga część: Premiera już jutro!
Rozdział II: 1. JEST SZANSA?
2. WYCIĄGNIJCIE MNIE STĄD!
INFORMACJA
3. WRACAM DO ŻYWYCH!
4. ZAWSZE JEST JAKIŚ HACZYK...
5. RELAKS?
6. RANDKA
7. Nowy Członek Rodziny?
8. TRUDNA DECYZJA...
9. Jesteście niesamowici!
10. MEREDITH...
MAŁE INFO + PROPOZYCJA
12. NIETYKALNA
13. CISZA...
14.
15.KONIEC, CZY... NOWY POCZĄTEK?
16. TROUBLE?
18. UWAGA, UWAGA!
19.
20. CO DO...?
21. To Chyba Koniec. Mój Żałosny Koniec.
EPILOG

11. OSTATECZNA DECYZJA

340 22 0
De ChloeWinchester333

- muszę ją zabić... - wyszeptałam w końcu, po długim namyśle.

- c-co? Ale kogo? - spytał Dean klęcząc na przeciwko mnie.
Nie wiem, jakim cudem wylądowałam w salonie, ale mniejsza z tym. Nie to mnie w tej chwili obchodziło.

- muszę zabić Meredith. - powtórzyłam wyraźniej, zrywając się z kanapy na równe nogi.

- łoo, hej, miałaś tylko zły sen. - powiedział Dean chwytając mnie za ramiona, tym samym blokując mi drogę do bunkra.

- ty nie rozumiesz. Jeżeli się jej nie pozbędziemy, ona prędzej czy później nas wszystkich zabije, zaczynając ode mnie. - powiedziałam sięgając po najbliższą broń pod moją ręką.

- zanim to zrobisz, najpierw z nią Porozmawiaj. - powiedział Bobby, spoglądając na mnie z żalem. Może i ma rację. Zanim ją zabije, lepiej będzie z nią porozmawiać.

Teraz nikt nie mógł mnie powstrzymać. Otwarłam potężne drzwi od bunkra, po czym Weszłam z pewnością siebie do środka. Spojrzałam na siedzącą na krześle dziewczynę, przywiązaną do niego. Podniosła wzrok, który spoczął na mnie. Moje ciało przeszły dreszcze.

- co się stało, Chloë? Czyżbyś podjęła decyzję? - spytała, chichocząc.

Więc to ona. Wkradła mi się do głowy, gdy spałam.

- tak, podjęłam ją. - powiedziałam, przechadzając się pewnym krokiem po pomieszczeniu. Dziewczyna nie spuszczała ze mnie oczu.

- to na co jeszcze czekasz? - spytała po chwili ciszy. Zatrzymałam się i zacisnęłam dłoń w pięść.

- nie zabiję Meredith, bo Ty tego pragniesz. Zabiję ciebie. - mówiąc to, mina dziewczyny była coraz to bardziej zawiedzoniona.

- chyba nie -- - przerwałam jej, gdy zaczęłam wymawiać dobrze dobrane do siebie słowa po łacińsku.

- Exorcizamus te, omnis immundus spiritus - Meredith z każdym kolejnym słowem zaczęła się ksztusić i krzyczeć. - omnis satanica potestas, omnis incursio
infernalis adversarii, omnis legio,
omnis congregatio et secta diabolica. - jej krzyk był tak silny, że było go słychać na górze, lecz ja nie poddawałam się. Albo Meredith przeżyje albo nie.

- Ergo draco maledicte et omnis legio diabolica adjuramus te. - wolę, żeby umarła tak, jak powinna, niż umierała w męczarniach.  - Cessa decipere humanas creaturas, eisque aeternae Perditionis venenum propinare. - kończąc ostatnie zdanie, dziewczyna straciła przytomność.

Westchnęłam ciężko i czekałam na cud. Meredith jeszcze przez kilka minut nie dawała żadnych znaków życia, aż nagle...

Usłyszałam ciche jęknięcie, po czym głęboki wdech. Chwilę potem, Meredith zaczęła się ksztusić własną krwią.

- Mój Boże, Mer! - krzyknęłam, podbiegając do dziewczyny, i rozwiązując krępujące ją sznury. - spokojnie, pomogę Ci. Wyjdziesz z tego, słyszysz? - mówiłam załamującym się głosem. Do oczu napływały mi łzy. To jest moja siostra, do cholery! Nadal żyje! Muszę to naprostować i ją uratować. Tylko... Pytanie, czy się da...

Po chwili do bunkra wbiegli bracia wraz z Bobbym. Teraz płakałam jak bóbr. Trzymałam Meredith w objęciach, a dziewczyna wypluwała coraz większą ilość krwi. Moja bluzka przesiąkała bordową cieczą, gdy Bobby wziął delikatnie Mer na ręce i zaniósł do góry, na łóżko.

Ja, wciąż załamana, siedziałam i próbowałam dojść do siebie. Patrzyłam w ten punkt, gdzie była jeszcze do niedawna twarz Meredith.
Sam stał w progu ciężkich drzwi, a Dean podszedł do mnie, i pomógł mi wstać. Odepchnęłam go, po czym ruszyłam szlochając do wyjścia z domu.

Continuă lectura

O să-ți placă și

1.5K 49 11
Fanfik Santi i Borysa, czytasz na własną odpowiedzialność! Wzmianki sh, zaburzeń odżywiania, krew oraz dużo skręcających momentów! Nie polecam czytać...
126K 5.7K 32
Po tragicznym wypadku rodziców, Lizzy musiała dorosnąć zdecydowanie szybciej niż to zaplanowała. Pogodzenie pracy ze szkołą i zajmowanie się jeszcze...
27.9K 1.3K 101
[ ‼️Okładkę robiła @EmiLoveG i bardzo jej dziękuję <3 ‼️] Instagram countryhumans - dość popularny styl pisania książek więc bardzo mi miło że z poś...
444 107 14
OCENIANIE MOICH 865432019650384685 MĘŻUSIÓWWWW ZAPRASZAM BEJBY