Rozdział II: 1. JEST SZANSA?

593 32 5
                                    

Od "śmierci" Chloë minął już rok, a ja nadal nie potrafię się z tym pogodzić. Zrobię wszystko, żeby do mnie wróciła. Taka, jaka była zawsze. Aby jej śnieżnobiały uśmiech każdego ranka sprawiał, że żyję. Abym mógł poczuć jej włosy, których niegdyś dotykałem z wielką przyjemnością. Aby jej zapał do walki dawał mi odwagi podczas naszych wspólnych zadań. By po prostu przy mnie była.
Nie pokazuję tego po sobie, ale cholernie za nią Tęsknię. I nawet w tej chwili pojechałbym na rozdroże i zawarłbym pakt z diabłem, byleby ona żyła. Ale niestety Sam i Bobby mnie od tego odciągają. Do tego jeszcze doszedł Castiel. Gdy mu opowiedziałem o Chloë podczas naszej jednej z rozmów, zamarł. Dosłownie. Po raz pierwszy Widziałem Castiela w takim stanie. Jakby wiedział, kim jest Chloë. To było dziwne. Bardzo dziwne...
Gnałem drogą numer 6. Bobby coś znalazł na temat demona, który posłał niewinną Chloë do Piekła. Gdy go znajdę, zatłukę jak psa. Obok mnie siedział Sam.
- ej, stary, zwolnij, bo za chwilę spowodujesz wypadek. - powiedział. Co on tam Wie. To moje auto i umiem jeździć.
- Sam, odpieprz się. - syknąłem. Sam tylko się zaśmiał. Ja miałem wciąż skamieniały wyraz twarzy. Nic nie poprawiało mi humoru.
- witaj, Dean. Witaj, Sam. - usłyszałem z tylnego siedzenia. Podskoczyłem ze strachu.
- na Boga, Castiel, przestań nas tak nachodzić! - krzyknął prawie Sam, a na mojej twarzy wykwitł delikatny uśmiech.
- słuchajcie, wiem, jak wyciągnąć Chloë z Piekła. - powiedział Castiel, jak zawsze z pełną powagą. Spojrzałem w lusterko, gdzie odbijał się Castiel. Zacisnąłem szczękę, by nie pokazać po sobie, że jestem miękki. Nie jestem...
- jesteś tego pewny? - spytałem beznamiętnie, nie dając po sobie poznać, że strasznie mi na tym zależało.
- tak. Tylko jest mały problem. Potrzebujemy jakiegoś demona, który pozbędzie się pieczęci wypalonej na jej ręce. Musimy go do tego zmusić. - powiedział Castiel.
- o, super. Już lecę szukać jakiegoś przypadkowego demona i zacznę go polewać wodą święconą, aż raczy uwolnić moją księżn... - w tej chwili przerwałem. Zagalopowałem się. Cholera, Dean, ugryź się czasem w ten język.
- nie chodzi o to. Wiem, że macie wśród swoich znajomości dwa demony, które mogą to zrobić.
- Ruby i Crowley... - wyszeptał Sam, po czym spojrzeliśmy się na siebie, jakbyśmy obydwoje myśleli o tym samym. Crowley może i mógłby nam pomóc, ale tej głupiej suce nie dam dotknąć najmniejszym palcem Chlo.
- tylko jak go do tego przekonać... - spytał Sam, jakby sam siebie.
- narazie wróćmy do Bobby'ego i sprawdźmy, co ma do powiedzenia. - powiedziałem i dodałem gazu.

Po godzinie dojechaliśmy na miejsce. Wparowałem do domu niczym piorun. Chciałem wiedzieć wszystko na temat tego anioło-demona, który tak bardzo skrzywdził kobietę mojego życia.
- Bobby, podobno coś masz... - spytałem od razu na wejściu. Starszy mężczyzna siedział przy biurku z ponurym wyrazem twarzy i rękami założonymi na klatce piersiowej. Serce podskoczyło mi do gardła. Ten wyraz twarzy nigdy nie diagnozował nic dobrego...
- Cóż, znalazłem jakieś informacje na JEJ temat... - powiedział akcentując wyraz.
- to znaczy? - spytałem. Chciałem usłyszeć o tej wiedźmie wszystko i w jak najszybszym tempie.
- jest upadłym aniołem, ale nie jest groźna. Dla nas... - Powiedział Bobby i głośno przełknął ślinę.
- co masz na myśli? - spytał Sam.
- nie skrzywdzi nas nawet kiwnięciem palca, ale... Chloë wręcz przeciwnie... - tłumaczył.
- no żesz, dokończ w końcu ! - krzyknąłem pod wpływem napięcia.
- ta "anielica", jeśli w ogóle mogę ją tak nazwać, nazywa się Meredith. - tutaj Bobby na chwilę przerwał, jakby układał w głowie myśli. - Meredith jest... Siostrą Chloë. - zamarłem. Totalnie zamarłem. Albo zwariowałem i padło mi na mózg. Albo jedno i drugie.
- co... - powiedziałem i chwyciłem się za głowę. Zacząłem nerwowo spacerować po pokoju, a do oczu cisnęły mi się łzy. Jak to jest możliwe? Chloë się nie domyśliła, gdy ją zaatakowała, czy po prostu wolała to przemilczeć? Teraz tyle pytań krążyło w mojej głowie. Dlaczego Meredith to zrobiła? Dlaczego Wpędziła Chloë do Piekła? Czy Chloë miała coś na sumieniu? Co przez te miesiące ukrywała przede mną, przed nami ta dziewczyna? Dlaczego nic nie powiedziała, kim jest jej siostra? To było totalnie po******.
- słabo mi... - szepnąłem, i o mało, co nie zaliczyłem mocnego upadku na glebę. Sam mnie podtrzymał.
- nie martw się, Dean. Wyciągniemy Chloë z tego okropnego miejsca i damy nauczkę Meredith. Albo nie. Chloë sama osobiście Skopie jej dupsko, gdy stamtąd wyjdzie. - powiedział Sam, śmiejąc się pokrzepująco i odstawiając mnie na kanapę.
- Dean, musisz się zdrzemnąć. - powiedział Bobby, podając mi kubek herbaty.
- od kiedy ty jesteś taki dobry, hmm? - spytałem biorąc łyk ciepłego napoju. Odłożyłem kubek na pobliski stolik i zamknąłem powieki. Dałem odpocząć mym oczom, ale... Chyba za długo...

Who I Really Am? || [ZAKOŃCZONE ✔️] Where stories live. Discover now