EPILOG

467 25 2
                                    

Wciąż trzymałem mały liścik w dłoni, mierzwiąc go palcami. Starałem się powstrzymać łzy, które cisnęły mi się do oczu. Nie wiedziałem, co mam zrobić. Pierwszy raz w życiu byłem bezradny.
Straciłem jedyną kobietę, którą kochałem. Która zawsze była przy mnie, bez względu na okoliczności. A teraz? Poświęciła się za moje życie. Może to jakiś znak? Znak, żeby poprawić swoje aktualne życie. Żeby było lepiej, niż wcześniej?

- Dean, wszystko w porządku? - usłyszałem głos Sama z końca pokoju.
Bez słowa wstałem z krzesła, ocierając palcami szczypiące mnie od łez oczy, i wreczając mojemu bratu karteczkę.
Sam czytając karteczkę był przerażony. Widziałem, jak do oczu napłynęły mu łzy.

- Boże, Dean... Naprawdę mi przykro - szepnął. - Na pewno możemy to jakoś cofnąć.

- Nie, Sam - powiedziałem, siadając na łóżku. - To znak, że musimy poprawić nasze życie. JA muszę poprawić SWOJE życie...

_________________________________________

A więc... Koniec historii Chloë. Było ciężko. Zapraszam was do czytania mojej drugiej opowieści o Supernatural❤️

Who I Really Am? || [ZAKOŃCZONE ✔️] Where stories live. Discover now