Live Your Life |BaM|

By x_Edi_x

94.8K 6K 2.3K

Czy w trzy lata da się zapomnieć o osobie, która znaczyła dla ciebie wiele? Ewidentnie tak, oni zapomnieli. S... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdzaiał 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Epilog
💞🤗

Rozdział 51

1.4K 103 24
By x_Edi_x

Sophie's POV:

Wchodzę na kolejną łączoną lekcje, ponieważ prawie całe liceum pojechało na kilkudniową wycieczkę.

Nie, nie do Londynu, tym razem do Brighton.

Podobno super miasto.

Niestety, w tym czasie będę mieć mój egzamin na prawo jazdy i nie mogłam się tam z nimi wybrać - konkretniej, zdaję go dzisiaj.

Charlie, ten dobroduszny oczywiście, został ze mną, bo jak to ujął przyda ci się zajebiste towarzystwo.

Cóż, tego zajebistego towarzystwa nie załatwił, ale jest on sam i to mi wystarczy.
Od naszego szalonego wypadu jesteśmy sobie bliżsi.

Z miana przyjaciół, staliśmy się najlepszymi przyjaciółmi.
Tak wiem, duża różnica.

Wracając, siadam obok Lenehana, ponieważ tylko jego lubię z osób, które zostały.

-Nadal nie rozumiem, dlaczego chciałaś przyjść do szkoły.- wywraca oczami, irytując się.

-Tłumaczyłam ci to.- wzdycham i opieram się o krzesło.- Nie chcę myśleć o egzaminie.

-I tak go zdasz.- wzrusza ramionami.

-Ale i tak się stresuję.- oznajmiam.

Chłopak chce coś odpowiedzieć, ale do sali wchodzi nauczyciel - matematyk.

Wstajemy i chórkiem go witamy, aby potem znów zająć swoje miejsca.

-Tak więc, nie będę was męczyć matematyką, tylko zrobimy luźniejszą lekcje.- mówi na wstępie.

-I chwała panu za to!- krzyczy Charlie i opada głową na ławkę.

-O, czyli już skończyliście razem?- unosi brew, zapewne przypominając sobie sytuacje sprzed kilku miesięcy.

-Nah, jesteśmy przyjaciółmi.- odpowiadam z uśmiechem.

-Prawda.- blondyn wbija mi palec w bok, dlatego uderzam go w dłoń.

-Wracając, obejrzymy sobie jakiś film, propozycje?- zwraca się do całej klasy.

-Horror jakiś.- odzywa się chłopak z tyłu, za co mam ochotę go zabić.

Nienawidzę horrorów.

 -Chodź, wpiszesz coś.- przywołuje go ruchem ręki.

-Charlie.- szturcham przyjaciela, a ten przekręca głowę, aby na mnie patrzeć.- Nie mam zamiaru tego oglądać.- mówię mu od razu.

-Będzie zabawnie.- śmieje się i wstaje, aby mnie przytulić.- Jestem tu, jak coś.- dopowiada z uśmiechem.

-Nic mi to nie pomogło.- znów zaczynam się z nim droczyć.

-Szmata.- odgryza się.

-Sophie jestem, miło mi.- odpowiadam tym samym, co on mi.

-Dobrze, że się przyznajesz chociaż.- uderzam go w tył głowy, ponieważ przesadził.

-Pedał.- mruczę.

-Suka.

-Męska dziwka.

-Puszczalska...

-Przerwijmy tą miłą wymianę zdań.- nauczyciel staje nad nami, a moje policzki pokrywają się czerwoną barwą.

-To tylko takie koleżeńskie, wie pan.- tłumaczy się Lenehan.

-W takim razie, chyba chcę być twoim kolegą.- oznajmia mężczyzna.

-Nie chce pan.- zaprzeczam ze śmiechem.

-Sklej wary, pizdo.- szturcha mnie ramieniem.

-Oglądajcie.- wzdycha i wskazuje na tablicę interaktywną.

Przerzucam tam mój wzrok i już wiem, że to będzie straszne przeżycie.

'*'

-Lenehan do kurwy!- prawie krzyczę, kiedy ten nie chce się obudzić i mnie przytulić.

Boję się, jak cholera.

-Co chcesz?- otwiera zaspane oczy i wygląda przy tym tak bardzo słodko.

-Boję się.- mówię zawstydzona.

Ten przekręca oczami i stara się ukryć uśmiech.

Następnie obejmuje mnie ręką, dlatego kładę głowę na jego ramieniu.

Jeszcze kilka razy się przekręcam, aby było mi wygodniej, lecz przede wszystkim bezpiecznie.

-Dzięki.- posyłam mu buziaka i bardziej się o niego opieram.

-Zostało nam pięć minut do dzwonka, dokończymy na następnej lekcji.- oznajmia nauczyciel.

-No bez kitu.- śmieję się zaskoczona.

-Chodź, idziemy się przejść.- Lenehan klepie mnie w plecy, a następnie czeka, aż wstanę, cóż muszę się pierwsza podnieść.

Wychodzę z klasy i siadam pod ścianą, czekając na przyjaciela.

Oczywiście ten staje na korytarzu, jako ostatni, ciesząc się przy tym, jakby dostał ostatnią kostkę czekolady.

Dosiada się do mnie i obejmuje mnie ręką, co ma po prostu w zwyczaju.

-O której masz egzamin?- pyta swobodnie, przypominając mi o tym cholerstwie.

-Dzięki, idioto.- wzdycham zirytowana.- O piętnastej.

-Jak się tam dostaniesz?

-No wiesz, myślałam o tobie.- śmieję się.

-Nie mam czasu.- wzrusza ramionami.

-Kurwa, urwę się z ostatniej lekcji, muszę tam być wcześniej, a z moim zapałem będę szła pół godziny.- kręcę głową niezadowolona.

-Poradzisz sobie.- pociesza mnie, pocierając rytmicznie moje ramie.

-Kiedy macie następną trasę?- uunoszę jedną brew, ponieważ chciałabym wiedzieć.

-Myślę, że w najbliższym czasie.- zastanawia się.- Po tym, jak Leondre wróci, jedynie przejazdem będziemy w mieście, może na dzień lub dwa, tego nie wiem, ale trasa będzie znów miesięczna.- tłumaczy.

-Luźno.- uśmiecham się.- Po co miałabym się martwić o frajera?

-Tak, Leondre sobie poradzi.- wybucha śmiechem, a ja zaraz po nim.

Po chwili słychać dzwonek, dlatego wstaję i otrzepuję sobie tyłek.

-Czekaj, pomogę ci.- proponuje Charlie.

-Spieprzaj, dziadu.- pokazuję mu środkowy palec.

Wchodzimy do klasy i siadamy na swoich miejscach, czyli w przed ostatniej ławce w środkowym rzędzie, obok siebie.

-To co, wracamy do filmu?- mówi nauczyciel, podchodząc do laptopa.

Od razu siadam blondynowi na kolanach - taki odruch.
Ten obejmuje mnie w pasie i czuję się lepiej.

'*'

-Co teraz mamy?- pyta Charlie, chwytając moja dłoń.

-Z tego co pamiętam to... biologię?- mówię niepewnie.

-Czyli mamy coś innego.- śmieje się.

-Szmata.- pokazuję mu środkowy palec.

-Zaufam twojej kobiecej intuicji, prowadź.- ruchem ręki wskazuje, że mam iść pierwsza.

-Kurde, jestem w tej szkole krócej niż ty i mam cię prowadzić?- marszczę czoło, a następnie i tak idę przed nim.

-Mhm.- mruczy.

-Patrzysz mi na dupę, prawda?- odwracam się do niego głowę.

Od razu uniósł wzrok na moją twarz.

-Nie skądże.- uśmiecha się niewinnie.

-Szmata.- udajemy się dalej, a ja nadal jestem odwrócona do niego przodem.

Kiedy mam na kogoś wpaść, to Charlie mnie łapie i wybuchamy przy tym śmiechem.

W pewnym momencie nie chwyta mnie i wpadam na kogoś, a ten ktoś się odsuwa, po zetknięciu moich pleców z jego i upadam na tyłek.

Blondyn wybucha niepohamowanym śmiechem.

-Jak chodzisz?!- krzyczy na mnie nieznajomy, którego chyba poznałam na imprezie, nie pamiętam.

-Ale z ciebie zły chłopiec.- żartuję z niego, a Charlie już siada pod ścianą, trzymając się za brzuch.

-Przepraszam, Sophie.- podaje mi dłoń, którą przyjmuję i z jego pomocą wstaję.

-Znamy się?- unoszę jedną brew i muszę wyglądać naprawdę głupio.

-Nieważne.- macha ręką i odchodzi dalej.

-No i z czego się śmiejesz głupi? Miałeś mnie łapać.- kieruję to do Charliego.

-Prze-przepraszam.- próbuje opanować śmiech.

-Wstawaj, debilu.- sama się uśmiecham, bo jednak nie da się opanować.

-Suko, bo się obrażę.- zakłada ramiona na piersi, starając się być poważnym, aczkolwiek śmiech wygrywa.

Ogólnie, jego śmiech brzmi, jakby dusił się jakiś pies, więc łatwo da się zarazić.

-No, nara.- macham mu i odchodzę kilka kroków, lecz zaraz słyszę jego wołanie.

-No, Soph!- po chwili czuję ciężar na plecach.

Odruchowo łapię go za nogi, żeby nie spadł.

Znów zaczynamy się śmiać.
Zachowujemy się dzisiaj psychicznie, co jest komiczne.

-Jesteś ciężki, cwelu.- próbuję go zrzucić, ale mocno uczepił się mojej szyi.- Dusisz.- udaję, że się ksztuszę, a ten od razu mnie puszcza.

-Nic ci nie jest?- szybko odwraca mnie do siebie i łapie moją twarz w dłonie.

-Hehs, dałeś się nabrać.- pokazuję mu język i zaczynam biec do sali.

Cóż, ostatnie nie ćwiczenie na w-f'ach mi nie pomaga.

Ktoś szarpie mnie za plecak, a tym kimś jest oczywiście Charlie.

-Idiotka.- sprawnie mnie łapie, abym nie uciekła dalej.

-Szmata.

-Mówiłem ci, jestem Charlie.- przewraca oczami.

-Dobrze, że się przyznajesz.- kpię.

-Oh, wal się.- pokazuje mi środkowy palec tuż przed twarzą, dlatego go w niego gryzę.

-Auć!- od razu zabiera rękę i zaczyna nią machać, aby uśmierzyć ból.- Byłaś szczepiona?- uśmiecha się sarkastycznie.

-Dzwonek.- oznajmiam, ignorując go, co według niego jest najbardziej irytujące w mojej osobie.

Razem biegniemy na lekcję, która będzie dzisiaj moją ostatnią.

Chociaż teraz nie chcę się spóźnić.

'*'

-Hej, jak egzamin?- słyszę głos Charliego, który nie jest naturalny.

Wydaję mi się, że jest czymś strasznie zdenerwowany.

-Zdałam, ale...

-To super, bo musimy jechać do Brighton, a ja nie jestem w stanie.- przerywa mi w połowie.

Leondre, Jason, Leondre czy Jason?

-Nie dostałam dokumentu.- kręcę głową, czym prędzej idąc w stronę domu chłopców.

-Z tego co wiem, nie musisz go mieć, szybko, to ważne.- rozłącza się, a mnie ogarnia większy niepokój.

Ich dom jest na szczęście bliżej, niż mój, więc nie będzie tak źle.

Kilkanaście minut później, drżącą dłonią naciskam na dzwonek i czekam, aż ktoś mi otworzy.

-Gratulacje!- krzyczy Charlie, wyskakując na mnie.

-Co się dzieje?- dziwię się.

-Chciałem, żebyś tu po prostu przyszła.- wzrusza ramionami.

-Charlie!- drę się.- Naprawdę się bałam!

-Spokojnie.- odsuwa się ode mnie.- Wiedziałem, że przyjdziesz szybko.- uśmiecha się niewinnie.- Ale do Brighton możemy jechać.

Wzdycham i chwilę się zastanawiam, lecz przytakuję i czekam, aż on się przebierze lub przygotuje, nieważne.

'*'

-I tak jesteś idiotą.- oznajmiam, siedząc już w aucie.

-Uwierz, że wiem.- uśmiecha się ironicznie.- O Brighton mi w sumie chodzi, bo słyszałem, od znajomego, że dzisiaj będzie się działo.- unoszę jedną brew, aby kontynuował.- Wyścigi, fajnie prawda?

-Charlie Lenehan to taki zły chłopiec.- prycham pod nosem.

-Ogólnie, to trzeba wziąć jakieś rzeczy, wiesz, ty w mundurku to nie bardzo.- śmieje się ze mnie.

-W porządku, jedź do mnie.- wzruszam ramionami i czekam, aż odpali samochód.

Kiedy już to robi, zmienia bieg i rusza.
Oczywiście jest tak głupi i od razu przyśpiesza, to jego autko nie jest takie najgorsze.

____________________________________

Prawie zapomniałam dodać rozdział, lol. XD

Nie było mnie w domu i tak dalej, mam troszkę na głowie (nie chodzi o szkołę).

Do następnego.
~ Edi

Continue Reading

You'll Also Like

98K 6.6K 34
Przed czym może chcieć uciec największa prymuska w szkole i najpopularniejszy chłopak w mieście. W jaki sposób los ich połączy i czy naprawdę zdołają...
1.2K 107 62
Część I - Gdy twoje życie odwraca się do góry nogami z powodu czarnych jak smoła oczu. Część II - Dalsze losy Susanne i Barana którzy oboje zatracili...
137K 5.3K 41
ONA jest producentką w wytwórni „2020". A ON jest największą gwiazdą tego roku w „SBM Label". Dwie różne wytwórnie muzyczne. Dwa różne światy. A jed...
73.7K 3.8K 125
Zawsze twierdziliście, że jeden dzień nie może wywrócić czyjegoś życia do góry nogami? No więc się mylicie. Zwyczajne listopadowe popołudnie mogłoby...