Live Your Life |BaM|

By x_Edi_x

94.8K 6K 2.3K

Czy w trzy lata da się zapomnieć o osobie, która znaczyła dla ciebie wiele? Ewidentnie tak, oni zapomnieli. S... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdzaiał 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Epilog
💞🤗

Rozdział 29

1.7K 103 32
By x_Edi_x

Sophie's POV:

Środa, właśnie zaczyna się przerwa na lunch.

Wczoraj nagrałam cover do piosenki mojego idola Nialla Horana This Town*, a teraz kieruję się na stołówkę razem z Mią i Katherine.

Jason, podobno już tam jest.

Dzisiaj, wieczorem wracają chłopcy i jestem z tego powodu bardzo podekscytowana.

Przekraczamy próg, a Mia gwałtownie się zatrzymuje.

— Charlie — oznajmia.

— Co? — dziwię się.

Mieli wrócić wieczorem.

— Charlie — pokazuje ręką.

Patrzę w tamtą stronę i mogę ujrzeć uśmiechniętego od ucha do ucha blondyna.

Nasze spojrzenia się krzyżują, a ja nie zważając na nic, zaczynam biec w jego kierunku.

Chłopak rozkłada ramiona i czeka, aż przybiegnę.
Mocno na niego wpadam, prawie nas przewracając.
On podnosi mnie do góry i zaczyna się kręcić wokół własnej osi.

— Tęskniłam — szepczę, kurczowo trzymając się za jego szyję.

— Ja bardziej. —  Mocniej ściska moją talię.

— Ale ślicznie razem wyglądacie — komentuje Jason, na co mam zamiar go zabić, po przerywa nam naszą chilwę.

Charlie chce się odsunąć, ale mu nie pozwalam.

— Gdzie masz Leo? — pyta po chwili.

— Został w domu i odsypia — śmieje się blondyn.

Puszczam go i staję obok, on obejmuje mnie ramieniem i przyciąga do swojego boku.

— Wyglądacie jak para, która nie widziała się przez miesiąc. — Brunet kręci głową. — Ale to słodkie — rozczula się.

— Idę coś zjeść — wtrącam i odchodzę od nich.

Biorę sobie frytki i sok multiwitaminowy, a następnie do nich wracam i siadam przy stoliku razem z nimi.

— Opowiadaj jak było w trasie! — proszę z entuzjazmem.

— Było fajnie — szczerzy się. — Wiele fanek, wszystkie ładne na swój sposób, masa prezentów — wymienia.

— Mam nadzieje, że otworzycie wszystkie — uśmiecham się.

— Musimy się za to zabrać. Część będziemy otwierać na lajwach — wzrusza ramionami.

— Jak coś, służę pomocą — proponuję.

— Zapamiętam — puszcza mi oczko.

'*'

Reszta dnia mija mi spokojnie.

Będąc w domu, sprawdzam jak rozwija się mój cover.

Okej, jest tysiąc wyświetleń, to bardzo dużo, same pozytywne komentarze.

No i w tym momencie zaczynam piszczeć.
Udało się!

Po chwili drzwi otwierają się z dużym hukiem, a do pokoju wpada Jace.

— Co się stało? — pyta zdyszany.

— Mój cover ma tysiąc wyświetleń i same pozytywne komentarze! — krzyczę ze szczęścia.

— Nie mówiłaś, że nagrałaś — oburza się.

— Wiem, miała być to niespodzianka! Mają się nie dowiedzieć — mówię stanowczo.

— Kto? — marszczy czoło.

— Chłopcy, oni będą chcieli mnie wypromować — wyjaśniam.

— Jak wolisz, w ogóle, przyjdą dzisiaj i będziemy rozpakowywać prezenty — powiadamia mnie.

— Okej, a kiedy? — W chwili, gdy o to pytam, dzwoni dzwonek do drzwi. — Idę się przebrać, zejdę za maksymalnie dziesięć minut. — Kiwa głową i wychodzi z mojego pokoju.

Podchodzę do szafy i wyjmuję przewiewny sweter i ogrodniczki.

Ubieram wybrany zestaw w łazience i przeczesuję włosy.

'*'

Gotowa schodzę na dół.

Mocno przytulam się do Leondre, ponieważ się z nim jeszcze nie widziałam.

— Tęskniłem — szepcze w moje włosy.

— Ja też — uśmiecham się.

— To co? Otwieramy prezenty! — Przyjaciel klaszcze w dłonie.

Teraz orientuję się, że witałam się z szatynem na wizji.

— To wy otwierajcie, a ja poczytam wam pytania — szczerzę się.
Przytakują.
— Charlie, daj telefon — śmieję się.

Odblokowuje swojego iPhona i mi go podaje.

— Fajna tapeta — uśmiecham się pod nosem.

Jesteśmy na niej razem - słodko.

Wchodzę na YouNow, wyłączam dźwięk i czytam pierwszy komentarz.

— Powiedzcie kocham cię, po polsku.

Kocham Cię mówią w tym samym czasie.

Widzieliście cover Soph? czemu nie przeczytałam tego w myślach?

Cały plan w dupę.

— Nagrałaś coś i nam nie powiedziałaś? — oburza się Charlie.

— Umm, nie było kiedy? — bardziej pytam niż stwierdzan.

— Jasne — prycha szatyn. — Wstydzisz się przyjaciół? — marszczy czoło.

— Nie! — krzyczę od razu. — Nie chcę, żeby wszyscy myśleli, że się na was wybiłam —  wzruszam ramionami.

— Masz to wybaczone, a teraz coś zaśpiewaj — szczerzy się Leondre.

— Nie — zaprzeczam szybko.

— A jak ci Charlie pomoże? — pyta.

— I tak nie — kręcę głową.

— Ja tak ładnie proszę. — Robi minę szczeniaczka.

— Nope.

— A weź, spadaj — macha ręką, wywołując śmiesz wszystkich wokół.

Czy masz chłopaka? — znów czytam. — Nie, nie mam.

— A ja? — piszczy Jason.

— Pff, nie.

— Bo ma mnie! — krzyczy Leondre.

— Jasne, czemu o tym nie wiem? — szczerzę się do niego.

— Ja się chyba nie odezwę — śmieje się blondyn.

— Wiesz, z tobą byłabym najprędzej — potwierdzam.

— Okej, jesteś moja — zmienia głos i podchodzi mnie przytulić.

— Wszyscy robimy grupowe Awww... na trzy — propomuje Jace. — Jeden, dwa, trzy — zaczyna odliczać.

— Awwww... — rozczula się razem z szatynem.

Całuję Charliego w policzek, a on siada za mną i przysuwa mnie do niego tak, że przylegam do niego plecami.
Jeju, chciałabym tak codziennie.

— Miałeś otwiera prezenty. — Odwracam lekko głowę.

— Wiem — szczerzy się.
Strzelam sobie facepalma.
— Zrobię to później. — Obejmuje mnie w talii.

Czytam wiele komentarzy, gdzie jest napisane, że wyglądamy słodko.

— Dziękuję za tyle miłych słów — uśmiecham się do ekranu telefonu.

Charlie kładzie głowę na moim ramieniu.

— Zaśpiewaj coś ze mną — szepcze mi prośbę do ucha.

— Okej — przytakuję równie cicho.

Kolejne wspomnienie przebiega przez moją głowę, ale staram się to zignorować i skupić na tym, co dzieje się wokół.

Blondyn zaczyna śpiewać losową piosenkę, a ja się do niego dołączam.

Leondre wymyśla rymy na szybko, a Jason mu w tym pomaga.

Wychodzi to nam nawet dobrze.

Mogłabyś podać swoje social media? – pyta jedna z fanek.

— Teraz się wypromuje, uwaga, uwaga — śmieję się, a następnie odchrząkuję — wszystko macie podane pod coverem — uśmiecham się.

'*'

— Idę do toalety — mówię cicho i zaczynam się podnosić.

Idę załatwić potrzeby fizjologiczne, myję ręce i wracam.

Wchodząc do salonu mogę usłyszeć skrawek rozmowy.

— Chyba zależy...

To głos Charliego, jestem pewna, ale na czym mu zależy?

— Wróciłam — szczerzę się, po przekroczeniu progu.

Nie chcę podsłuchiwać, to sprawa między nimi, jeżeli mi zaufają, to mi powiedzą.

— Już skończyliście? — dziwię się.

— Tak wyszło. — Jace wzrusza ramionami.

— Okej. — Robię głupią minę, a oni wybuchają śmiechem. — Idę robić lekcje — macham im i biegnę do swojego pokoju.

Sprawdzam czy w ogóle mam coś zadane, jednak okazuje się, że nie.

Nie chcę mi się do nich już schodzić, dlatego kładę się na łóżku i zaczynam intensywnie myśleć.

A co jak Charlie się we mnie zakochał?
Nie, niemożliwe, chociaż...

— Soph. — Do mojego pokoju wchodzi główny punkt moich myśli.

— Puka się — karcę go.

— Pukałem — przewraca oczami

— Ah, przepraszam — wzdycham.

— Co się dzieje? — Kładzie się obok mnie i łapie za moją dłoń.

Uśmiecham się lekko pod nosem.

— Nic, naprawdę. Po prostu sobie rozmyślam — przekręcam głowę, aby na niego patrzeć.

— Dlaczego nie siedzisz z nami? — pyta, gładząc kciukiem wierzch mojej ręki.

— Jestem zbyt leniwa, żeby zejść na dół — śmieję się.

— A co z moją niespodzianką? Jesteśmy sami. — Od razu przekręca głowę w moją stronę, przez co nasze twarze są bardzo blisko siebie.

Śmieję się cicho, a potem przysuwam się jeszcze bliżej.

Łapię jego twarz w dłonie.

— Żebyś nie myślał o innych, tylko o mnie — mówię, a następnie łączę nasze usta, tak jak kiedyś.

Obejmuje mnie automatycznie ramionami i przeciąga na siebie.

Porusza natarczywie wargami, które tworzą wspólną całość.

Znów czuję te głupie motylki w brzuchu, jak i to ciepłe uczucie.

Przymykam oczy i oddaję się tej pieszczocie.

Kilka chwil później odsuwamy się od siebie.

Opieram swoje czoło o jego i patrzę z intensywnością w oczy.

— Nigdy nie pomyślę o innej — uśmiecha się słodko.

— Uroczo — chichoczę i zauważam, że wywołuję u niego gęsią skórkę, co mi się podoba.

Nagle Charlie się podnosi, trzymając mnie mocno na rękach. Instynktownie owijam nogi wokół jego bioder.

— Zaraz będzie pizza — tłumaczy.

— Mam nadzieję, że któryś z was się podzieli — śmieję się.

Powoli zaczyna kierować się ze mną na dół.
Cały czas oczywiście udaje, że mnie puszcza.

— Debilu! — Uderzam go w ramię. — Jeżeli upadnę, to nie dożyjesz swoich urodzin — grożę mu.

— Tęskniłabyś — śmieje się.

— Miałabym Leondre — wzruszam lekceważąco ramionami.

— O nie, jesteś moja i koniec. — Mocniej mnie przytrzymuje.

— Okej, jak chcesz — uśmiecham się.

Kurde, ale czy my już naprawdę jesteśmy razem? To mnie bardzo zastanawia.

— Przyniosłem naszą zgubę — oznajmia chłopcom, po przekroczeniu progu od salonu.

Siada na fotelu, nadal mnie nie puszczając.

— Wiesz, że są inne miejsca? — pytam, ponieważ jestem zmuszona do siedzenia mu na kolanach. Nie żeby mi to przeszkadzało, co nie.

— Wiem, ale tak mi wygodnie. — Wtula się we mnie.

— Jesteście tacy słodcy. — Jason się rozczula.

— Powtarzasz to któryś raz z rzędu — przewracam oczami.

— Bo to prawda — popiera go Leondre.

— Super — śmieję się. — Kiedy będzie pizza?

— Powinna być za pięć minut, jeżeli nie, to nie płacimy.

— Cieszy mnie to — uśmiecham się.

Odwracam się na jego kolanach, aby móc swobodnie patrzeć na ekran telewizora – leci akurat jakiś film.

— Co to? — wskazuję miejsce, na które patrzę.

— Telewizor — odpowiada mi przyjaciel ze śmiechem.

— Chodzi mi o film, idioto — podzielam jego rozbawienie.

— Coś przypadkowego — mówi, starając się opanować.

— Okej — wzruszam ramionami.

Pizza przyjeżdża po dziesięciu minutach.

— Odbiorę ją — wyrywam się jako pierwsza.

Charlie niechętnie mnie puszcza, a ja biegnę otworzyć drzwi, za nimi stoi przystojny dostawca – hah, żart – jest to jakiś koleś, nie w moim typie.

— Twoje pizze — podaje mi cieplutkie smakołyki.

— Wybacz, ale się spóźniliście, nie dostaniesz kasy — wzruszam ramionami.

— A mogę w zamian twój numer? — próbuje wyglądać seksownie, ale mnie to bardziej śmieszy.

— Umm, nie, wybacz — uśmiecham się.

— No proszę — zagryza wargę.

Zaraz skisnę ze śmiechu, pomocy.

Po chwili przychodzą do mnie Charlie i Leondre.

— Moja pizza — krzyczy szatyn i zabiera mi z rąk naszą kolacje.

Blondyn obejmuje mnie w talii od tyłu i całuje w ramie, a następnie układa tam głowę.

— Przykro mi, ale nie dostaniesz tego numeru — tłumaczę jeszcze raz.

— Twój chłopak chyba nie miałby nic przeciwko — uśmiecha się zadziornie.

Co za natarczywy koleś, o nie.

— Jednak bym miał — warczy blondyn. — Cześć. — Zamyka mu drzwi przed nosem, a ja już mogę zacząć się śmiać.

— Zazdrośnik — komentuję, a następnie chce udać się do salonu.

— Pamiętaj — robi krok w moją stronę, zatrzymując mnie przy tym — jesteś tylko moja. — Łapie mnie za policzki i mocno całuje.

Od razu oddaję pieszczotę, cicho przy tym mrucząc.

Kiedy chcę przenieść ręce na jego kark, aby być potencjalnie bliżej niego, on się odsuwa.

Czemu, no?

— Czekaj, co? — marszczę czoło.

Ten jedynie się śmieje i ciągnie mnie za rękę do salonu.

Tym razem nie siadam na jego kolanach, ponieważ zajmujemy miejsca obok siebie.

Zjadamy naszą pizzę w spokoju, potem Jason z Leondre wybierają jakiś bardzo straszny horror i mam okazje przytulać się z Charliem.

Okazuje się, że blondyn w połowie zasypia, a ja robię to chwile po nim.

_____________________
*wstawię tutaj ten cover.


Dzień dobry. :)
Jestem tak wykończona po szkole, ale poniekąd obiecałam wam ten rozdział dzisiaj.
Musiałam kilka razy sprawdzić tamten rozdział, ponieważ jestem w poprawianiu na dramie i wiecie, nie chciałam pomyłek.

Do następnego.
~ Edi

Continue Reading

You'll Also Like

11.9K 284 43
Paragoniki pisane z perspektywy Uli. Serial BrzydUla 2. Specjalnie dla grupy facebook.com/groups/brzydula2
779 82 6
Pewnego ciepłego wakacyjnego dnia Albus Severus Potter wybiera się na spacer po mugolskim Londynie, nie mając niczego innego do roboty. Kiedy wstępuj...
30.5K 1.1K 40
🍀Gdy po zakończeniu wojny, Hermiona Granger postanawia wrócić do Hogwartu na powtórzenie siódmej klasy i mimo zastrzeżeń przyjaciółki i chłopaka, mi...
3.8K 283 23
Trzecia część fanficton o straży pożarnej Chicago. Chicago Fire Fan Fiction. Część I - Chicago Fire - Exchange Girl Część II - Chicago Fire - Exchang...