Podróżując stalowym rumakiem

By xNicolee19

9.8K 1.1K 196

Ryk silników, wiatr we włosach, uciekający pod stopami asfalt - poczucie wolności, buntu, niezależności okras... More

Prolog
Rozdział 1 W drogę!
Rozdział 2 Nowa praca
Rozdział 3 Jest dobrze!
Rozdział 4 Los Angeles
Rozdział 5 Na ratunek Harlee
Rozdział 6 Mój ustrój, mój wybór, moje życie
Rozdział 7 Liczy się pasja
Rozdział 8 Życie bywa przewrotne
Rozdział 9 Nigdy sama
Rozdział 10 Czas nie czeka, a goni
Rozdział 11 Tajemnica Reno
Rozdział 12 Nie zapomniałam
Rozdział 13 Witaj ponownie
Rozdział 14 Rocznica
Rozdział 15 Nie zbaczaj z drogi
Rozdział 16 Spotkanie z nieznajomym
Rozdział 17 Wróciłam
Rozdział 18 One love, one life
Rozdział 19 To nie wszystko
Rozdział 20 Dlaczego ja?
Rozdział 21 Niemożliwe!
Rozdział 22 Czas...Sprzymierzeńcem?
Rozdział 23 Koreatown
Rozdział 24 Kim jesteś?
Rozdział 25 Jadę...
Rozdział 26 Coroczny zjazd
Rozdział 27 Sms
Rozdział 28 Co dalej?
Rozdział 29 Żegnaj
Rozdział 30 Poczekaj na mnie
Rozdział 31 Wróciłam?
Rozdział 32 Milczenie jest złotem
Rozdział 33 Życie...
Rozdział 34 Polowanie rozpoczęte...
Rozdział 35 Stare dzieje
Rozdział 36 W oczekiwaniu na...
Rozdział 37 Ufasz mi?
Rozdział 38 Nareszcie w domu
Rozdział 39 Przeszłość pamięta
Rozdział 40 Arizona
Rozdział 41 Żyłam w kłamstwie
Rozdział 42 Nieoczekiwany gość
Rozdział 43 Czy warto?
Rozdział 44 Znalazłam Cię
Rozdział 45 Matka
Rozdział 46 Ups...
Rozdział 47 Zaproszenie
Rozdział 48 Jestem...
Rozdział 49 Viva Mexico
Rozdział 50 Co ukrywasz?
Rozdział 51 Będę tęsknić
Rozdział 52 Rodzinny sekret
Rozdział 53 Powoli do przodu
Rozdział 54 Proszę nie...
Rozdział 55 W grupie siła
Rozdział 56 Koniec ukrywania
Rozdział 57 Podjęłam decyzję
Rozdział 58 Polowanie
Rozdział 59 Nie pozwolę
Rozdział 60 Nowy dom
Rozdział 61 Odwyk
Rozdział 62 Szpital
Rozdział 63 Życie toczy się dalej
Rozdział 64 Warto walczyć
Rozdział 65 Nie poddam się
Rozdział 66 Czas znikać?!
Rozdział 67 Historia zatacza koło
Rozdział 68 Nowy członek rodziny
Rozdział 69 Przyjmuję
Rozdział 70 Witaj ponownie
Rozdział 71 Znajdę Was
Rozdział 72 Nie krzywdź mnie...
Rozdział 73 Sojusznik?
Rozdział 74 Nadzieja...
Rozdział 75 Przepraszam
Rozdział 77 Na zawsze razem
Rozdział 78 Powoli do przodu
Rozdział 79 Rodzina
Rozdział 80 Witajcie
Rozdział 81 Ostatnie godziny
Rozdział 82 Żegnaj

Rozdział 76 Kim jesteś?

73 9 2
By xNicolee19


Podczas rannego obchodu przyszedł do mnie lekarz. Nils nocował ze mną w szpitalu, choć nie potrafiłam z nim rozmawiać, ani spojrzeć mu w oczy. Jego obecność uspokajała mnie, dawał mi poczucie bezpieczeństwa, nie musiałam się bać, martwić. Wygoniłam go jednak rano, żeby pojechał do domu odpocząć, bo ta kanapa pozostawia naprawdę wiele do życzenia. Zresztą musiał załatwić coś w pracy i Darren chciał z nim porozmawiać, a jeszcze psiaka ma na głowie. U mnie już był szeryf. Opowiedziałam mu dokładnie, to samo co funkcjonariuszowi w helikopterze. Z tą różnicą, że powiedziałam sierżantowi, coś, czego nie wiedzieli nawet oni - dowiedziałam się, gdzie jest Judy. I wcale wbrew pozorom nie była tak daleko. Poleciłam policji raz jeszcze przyjrzeć się ogrodowi w jej domu, lecz tym razem z większą dokładnością. Potem kilka godzin później, jak się okazało, mój trop był słuszny. Na dawnej posesji Judy, odnaleziono prawdopodobnie jej szczątki. Przykry żywot ją spotkał. Szeryf oczywiście wypytywał mnie o udział osób trzecich i jak doszło do tego, że Jeylen sam się związał. Powiedziałam, że nie wiem. Zanim straciłam przytomność, porywacz stał nade mną w żadnym stopniu nieskrępowany. Podejrzewałam, kto stał za jego obezwładnieniem, ale nie zamierzałam dzielić się tą informacją z nikim. Czy słusznie zataiłam obecność brata Judy na miejscu? Nie wiem, lecz tak podpowiadała mi intuicja. Tak naprawdę, gdyby nie on, dziś byłabym już martwa. Jego rady pozwoliły mi przetrwać cztery dni w tym piekle. Zapewne nigdy nie dowiem się, jaki cel miał w tym wszystkim, ale z jakiegoś powodu tam był. Wiedział, że Jeylen jest mordercą jej siostry i nic z tym nie robił. Czekał na odpowiedni czas? Miał jakiś większy plan z nim związany? Ciężko mi stwierdzić. Wiem jedno, może ten mężczyzna ma swoje za uszami oraz jest zdolny do najgorszych czynów, ale to jemu zawdzięczam swoje życie. Zaufałam komuś, komu nie musiałam i podjęłam słuszną decyzję. Dlaczego więc teraz miałabym podejmować decyzję za niego i skazywać go na życie za kratami? Niech sam się skaże za popełnione w przyszłości złe czyny, bo ja nie zamierzam obarczać go winą. Spłacam dług, którego nie musiałam. Ponieważ uważam, to za słuszne. Podejrzewam, że Darren domyślił się, że nie mówię całej prawdy, ale zignorował ten fakt. 
Pielęgniarka, która przyszła z lekarzem zmieniła mi kroplówki, obejrzała rany, a ja w końcu zebrałam się na odwagę i zagadnęłam doktora o swój stan zdrowia. 

-Panie doktorze - zaczęłam niepewnie. -Czy ja straciłam ciążę? - spytała bez śmiałości w głosie, na co lekarz delikatnie się uśmiechnął.

-Rozmawiałem już z pani mężem na temat pani stanu zdrowia, ale jeśli mąż nie przekazał, to ja panią uspokoję - uśmiechnął się szczerze do mnie. -Ciąża rzeczywiście była zagrożona, lecz był to fałszywy alarm - odetchnęłam z ulgą. -Lekarze w Wyoming zareagowali wystarczająco szybko i przeprowadzone usg nie wskazało żadnych nieprawidłowości, ale musi się pani bardziej oszczędzać, żeby nie doszło do powtórki, bo wtedy już może to nie być fałszywy alarm - skinął do mnie, oddalając się powoli w kierunku drzwi. -Swoją drogą gratuluję pani chłopca i dziewczynki, ale o tym już musi pani sama poinformować partnera - puścił mi oczko, opuszczając salę. 

Chłopiec i dziewczynka? Niewiarygodne. O nie. Mamy przechlapane, jeśli one dorosną i syn pójdzie w ślady ojca, a córka w moje, przecież my z Nils'em możemy tego nie przeżyć psychicznie. 

Gdy lekarz wraz z pielęgniarką opuścili salę, odwiedził mnie niespodziewany gość. Wysoki, dobrze zbudowany 28-latek o oliwkowej cerze, zielonych jak szmaragdy oczach i srebrzystych, jak księżyc w pełni włosach. Poznałam to zimne, obojętne spojrzenie, lecz gryzło się z delikatnym uśmiechem na jego twarzy. 

-Witam ponownie - puścił mi oczko, podchodząc bliżej do mojego łóżka. -Można? - spytał, na co skinęłam przytakująco głową, uśmiechając się szczerze. 

-Nie boisz się tutaj przychodzić? -spytałam zaskoczona jego wizytą.

-Powinienem się bać? - uniósł pytająco brew.

-Nie - odpowiedziałam stanowczo

-Zatem się nie boję - uśmiechnął się. -Jak się czujesz? Z dzieckiem w porządku? - spytał, przyglądając mi się uważnie.

-Lepiej, dzieci też w porządku, a powiedz mi, dlaczego lekarz mi powiedział, że ktoś prawdopodobnie mnie uratował, podając mi drugi zastrzyk, który osłabił działanie pierwszego? - wzruszył ramiona, śmiejąc się z mojego pytania.

-Jakiś szalony ten lekarz - rozłożył ręce w geście bezradności. -Słyszałem, że odnaleźli Judy - spoważniał na chwilę. -Dzięki - szepnął nachylając się nade mną, by wsunąć mi w dłoń małą karteczkę. -Tak na wszelki wypadek - mrugnął do mnie, uśmiechając się porozumiewawczo.

Spojrzałam na karteczkę kątem oka. Widniał na niej numer telefonu oraz imię Rayan. 

-Hm, kim ty właściwie jesteś? - zadałam retoryczne pytanie pod nosem.

-Zagadką - zrobił kilka kroków w tył, nie odwracając się i nie przerywając naszego spojrzenia. 

-Dziękuję - powiedziałam, gdy zbliżył się do drzwi wyjściowych z sali

-Nie wiem za co, przecież ja nic nie zrobiłem - wzruszył ramionami, śmiejąc się. -Do zobaczenia - skinął mi głową na pożegnanie, po czym opuścił salę, mijając się w drzwiach z Nils'em. 

Mężczyźni nawiązali chwilowy kontakt wzrokowy i coś mi się wydaję, że choć się nie znają, oboje doskonale domyślili się, kto kim jest, bo zaraz zeszli się w swoje strony.  

-Kto to był? - spytał wiking, podchodząc do mnie. -I dlaczego mam wrażenie, że kiedyś już, gdzieś go widziałem? - odruchowo spojrzał w kierunku drzwi.

-Bo pewnie go widziałeś - zaśmiałam się, kiedy spojrzał na mnie zdezorientowany. -To brat Judy - wyjaśniłam cicho. 

-Ten, o którym nie wspomniałaś policji? - przypatrywał mi się podejrzliwie. 

-Ten, któremu zawdzięczam życie - poprawiłam narzeczonego. -I nie możesz być na mnie zły, że podjęłam taką decyzję i jakbym mogła cię prosić, ty też o tym zapomnij, ok? - uśmiechnęłam się niewinnie. 

-O czym mam zapomnieć? - posłał mi sugestywne spojrzenie, znaczące w obecnej sytuacji, więcej niż tysiąc słów.

-Nils porozmawiajmy, ale tak szczerze? - przytaknął. -Przepraszam, po raz kolejny. Zrozumiem, jeśli po tym wszystkim będziesz czuł do mnie niechęć i nie będę cię za to winić. Przepraszam, że musisz to usłyszeć, ale ja naprawdę nie chciałam całować Jeylen'a, ani pozwalać mu się dotykać. Jedyna osoba, której dotyku pragnę, to ty. Jestem twoja i tak chcę by pozostało - uśmiechnął się, po czym złapał mnie za rękę. -Pragnę być z tobą szczerza, bo mam okropne wyrzuty sumienia względem ciebie. Nie protestowałam w tych momentach z obawy o dzieci, a i tak prawie je przeze mnie straciliśmy - spuściłam wzrok. -Tak  bardzo staram się być wobec ciebie fair, a zawodzę cię na każdym kroku - westchnęłam.

-Skarbie - położył rękę na mojej głowie, delikatnie gładząc po włosach. Uniosłam głowę i nieśmiało spojrzałam na narzeczonego. -Domyślam się, że czujesz się  brudna według swojego myślenia, ale nie dla mnie - nachylił się nade mną. -Dlaczego mam odczuwać niechęć do ciebie? Bo próbowałaś chronić nasze dzieci? Za to też mam być zły, że przez tego drania mało brakowało, że nie poroniłaś? - złożył anielski pocałunek na moim czole. Najczulszy na pokazanie uczuć i troski, a zarazem oznaczający zaufanie. -Musiałbym być skończonym dupkiem, by mieć do ciebie pretensje o coś takiego, tego się wczoraj bałaś? - skinęłam ledwie zauważalnie. -Kocham cię, nie zdradziłaś mnie, nie zawiodłaś mnie i nie nienawidzę cię - uśmiechnął się, a ja czułam, jak moje oczy powoli stają się szklane. -Wręcz przeciwnie, jestem dumny, że mam tak waleczną narzeczoną - uśmiechnęłam się.

-Nils, będziemy mieć syna i córkę - powiedziałam niespodziewanie, zaskakując mężczyznę swoimi słowami. -Axel i Laila - wyszeptałam cicho.

-Axel i Laila - powtórzył z uśmiechem, po czym pocałował mnie w usta. 

Nie była zadowolona, kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży, ale teraz kiedy widzę, jak Nils się cieszy, że zostanie tatą, choć delikatnie się kryje, a mnie rozpiera radość, że to z nim u boku mogę mierzyć się z takimi wyzwaniami. Przy nim wiem, że poradzę sobie z przeciwnościami losu, a gdy nie będę dawać już rady, przyjdzie mi z pomocą, by mnie wesprzeć.
Po naszej rozmowie nie wiem, czemu spodziewałam się, że będzie odczuwał do mnie odrazę. Przewrażliwiona jestem, czy po prostu tak bardzo mi na nim zależy, że boję się tego popsuć? Możliwe, ponieważ nigdy wcześniej na nikim mi nie zależało, a przynajmniej nie do tego stopnia. Bałam się z początku związać z Nils'em. Obawiałam się, że złamie mu serce, w którymś momencie. Nie chciałam zranić mężczyzny, którego znam od wielu lat i który zawsze był dobry w stosunku do mnie. W dodatku należał do klubu moje wujka. Wychodziłam z innych założeń, dalej po części z nich wychodzę. Tyle że już nie będę samotną, niezależną kobietą, decydującą wyłącznie o sobie. Tak usilnie tego pilnowałam, że w pewnym momencie przeraził mnie fakt naszej różnicy wieku. Z tego względu, że w którymś momencie życia niektórzy myślą o ustatkowaniu się. Ja mając 25 lat, ani trochę nie planowałam takiej przyszłości, lecz on mając 35 lat, zapewne myślał już wcześniej o żonie i dzieciach. Stąd strach przed różnicą i moja finalna próba ucieczki przed tym uczuciem. Tak, wykorzystałam naszą kłótnię po części do tego, by dać nogę i nie pchać w rodzinne relacje, psując sobie przyszłości przewijaniem pampersów. Jednak, jak widać, uczucie wygrało. Naprawdę nie rozumiem, co on ze mną robi, że samoistnie zgodziłam się na to wszystko. Dałam ponieść się uczuciu. Sama sobie wyszłam naprzeciw. Wiele lat budowałam wokół siebie bezpieczny mur, a Nils od tak go sobie przebił i wtargnął bez pytania do mojego życia i ja jeszcze na to pozwoliłam. Niewiarygodne. Wydaję mi się, że nieco się przy nim zmieniłam. Nie wiem tylko jeszcze na dobre, czy na złe. Odpowiedź na to pytanie poznam zapewne z czasem.
Na chwilę obecną chcę dzielić z nim swoje życie, być jego częścią i chcę by nasze dzieci, miały wszystko, to czego my nie mieliśmy. Lecz o to martwić się nie muszę, bo wiem, że Nils będzie dobrym ojcem, ponieważ widzę, jak się stara i że tak samo, jak ja był przejęty, gdy nie wiedzieliśmy, czy nie straciliśmy naszych małych dzidziusiów. Długo jeszcze czasu minie, nim odnajdę się w nowych rolach, ale nie jestem sama i teraz to wiem.

Do sali weszli wujkowie w towarzystwie Orłów.

-Witamy wśród swoich - zaśmiał się jeden z wujków.

-Miło widzieć was wszystkich - zwróciłam się z uśmiechem do obecnych.

-Arthur, Ethan dziękuję - mężczyzni podeszli bliżej. -Nils mi powiedział, że pomagaliście mnie odszukać i to wy nakierowaliście wszystkich na Wyoming - spojrzałam na narzeczonego i po chwili przeniosłam wzrok na gości.

-Nie mogliśmy nie zareagować, kiedy Nils powiadomił nas o twoim zniknięciu. W końcu przez ciebie teraz zakolegowaliśmy się z klubem jednoprocentowym - rzucił żartobliwie President The Liberty Eagles, a wszyscy pozostali wybuchnęli śmiechem.

-Wy z jednoprocentowy, to my przez nią, musimy kolegować się z klubem 99% - wtrącił prześmiewczo Roger.

-A tak na poważnie cieszymy się z nowego sojuszu klubowego, bo wikingowie, jak na prawdziwych wikingów przystało, okazali się naprawdę honorowymi ludźmi, wbrew temu co mówi o nich opinia publiczna - podsumował z wymalowaną powagą na twarzy Arthur.

-Moglibyśmy powiedzieć o was to samo, ponieważ raczej nie nawiązujemy żadnych głębszych relacji z innymi klubami, prócz naszych chapter'ów Sons of Odin, ale wam zawdzięczamy naprawdę wiele. Arthur nigdy nie spotkałem bardziej wzbudzającego szacunek klubu, niż wy - zwrócił się do niego President klubu Sons of Odin.

Mężczyźni podali sobie dłonie, a ja uśmiechnęłam się pod nosem na widok nowo powstałej relacji. Nie spodziewałam się, że namieszam nie tylko w życiu Nils'a, ale wikingów oraz orłów. I wiecie co? Wcale nie mam wyrzutów sumienia. Wręcz przeciwnie. Cieszę się, że te dwa zupełnie odmienne klubu, odnalazły wspólną nić porozumienia. A dlaczego się cieszę? Bo nie zamierzam wymazać swojej obecności z ich żyć. Przez cały ten pobyt w Los Angeles, orły stały się dla mnie dużo bardziej bliscy, niż mogłam podejrzewać. Wikingowie już dawno byli dla mnie rodziną, lecz ostatnimi czasy bardziej zaskarbili sobie miejsce w moim serduchu.

-Świetnie, że się dogadujecie, ponieważ... - wtrąciłam się, urywając w połowie zdanie. Wszyscy zgromadzeni zwrócili na mnie swoje ciekawskie spojrzenia. Kiwnęłam do Nils'a palcem, po czym szepnęłam mu coś na ucho. -Ponieważ, będziecie wspólnie z nami świętować nasz dzień - zaśmiałam się.

-Nie, nie wymigacie się - wtrącił się Nils, na co Ethan się zaśmiał. -Osobiście zjawimy się u was w Californii i zaprosimy każdego z was na nasz ślub - wyszczerzyłam się zadowolona z siebie.

-Zapraszamy, więc do miasta Aniołów, to będzie dla nas zaszczyt - Artur skinął do nas głową, uśmiechając się przy tym.

Tak sobie patrzę na ten rozgrywający się w sali obrazek, gdzie każdy z każdym dobrze się zna oraz dobrze żyje i tak sobie myślę, czy to naprawdę moje życie? Ci wszyscy otaczający mnie ludzie i te wszystkie łączące mnie z nimi relacje. Z każdym z osobna inne - niesamowite. Nigdy nie przypuszczałam, że moje życie może tak wyglądać. Jestem szczęśliwa, pomimo drobnych niedogodności, jestem szczęśliwa. 

Continue Reading

You'll Also Like

22K 854 23
Nessa Wilson 17 letnia dziewczyna, która uwielbia korzystać z życia. Robi wszystko na co ma ochotę, nie interesują ją problem, i szkoła, lecz jej ro...
7.9K 238 11
Szybka i niebezpieczna jazda kręciła młodą Aurore. Lubiła siadać za kierownicę. Dziewczyna postanawia wziąść udział w nielegalnych wyścigach samocho...
20.9K 2.2K 35
Cole Thomas nigdy nie miał łatwo. Wyprowadził się z Barrington Hills tuż po osiemnastych urodzinach, zamieszkał w Toronto w Kanadzie, gdzie zaczął st...
37.8K 2.4K 30
Dawno, dawno temu... Za nim napisałam własną bajkę, przeszłam wiele. Dwójka dzieci i mąż pijak, ślady tamtych lat nosze nadal na skórze. Gdyby nie mó...