One and Only #1 ✔️

By APMist

256K 20.3K 1.9K

Lilly idzie z przyjaciółką na imprezę, by odreagować burzliwe rozstanie z chłopakiem. Tam poznaje Grysona, mę... More

Zapowiedź
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Epilog

Prolog

9.9K 540 145
By APMist

Lilly

Hałas przed drzwiami mojego pokoju świadczył tylko o jednym – Abigail postanowiła wyciągnąć mnie z mojej jaskini. Kiedy wpadła z hukiem do pomieszczenia, w którym ukrywałam się od dwóch tygodni, nakryłam głowę kołdrą.

– O nie! Nie, nie, nie! Wstawaj natychmiast! – krzyknęła. – Bo wyciągnę cię z łóżka za te czerwone kudły!

– Daj mi spokój – odburknęłam.

Wtedy kołdra z mojej głowy została brutalnie zdarta. Jęknęłam z niezadowoleniem i schowałam twarz pod poduszką. Nagle zapadła cisza, więc miałam nadzieję, że moja przyjaciółka skapitulowała i postanowiła mi odpuścić. O słodka naiwności...

– Natychmiast wstajesz! – ryknęła, a moja ukryta głowa i reszta ciała zostały oblane lodowatą wodą.

– Abi! Zwariowałaś?! – pisnęłam i prędko wyskoczyłam z mokrej pościeli.

– Też się cieszę, że cię widzę, moja ruda kitko – prychnęła. – A teraz marsz pod prysznic, zabieram cię na imprezę. – Wskazała na drzwi łazienki.

– Ale...

– Żadnego „ale”! – Nie dała mi dokończyć. Uniosła brew i skrzyżowała ramiona na piersiach. – Im dłużej zasłaniasz mi to mokre łóżko, tym gorzej. Trzeba wymienić pościel, chyba że wolisz spać w takiej. – Podniosła przemoczoną poduszkę.

– Nienawidzę cię – wysyczałam i ostatecznie się poddałam, bo wiedziałam, że z tą blond wariatką nie byłam w stanie wygrać. I tak wykazała się ogromnymi pokładami cierpliwości, skoro zastosowała tak drastyczne i mokre środki, dopiero po dwóch tygodniach mojej rozpaczy.

No dobrze, może nie rozpaczy, nazwalałabym to raczej pogrzebaniem poczucia własnej wartości i związanej z tym żałoby. Okej, kogo chciałam oszukać... Rozpaczałam. Nad własną naiwnością, absolutną, bezsprzeczną głupotą, które sprawiły, że przez rok związku z Calebem, nie zauważyłam, że jestem wyłącznie opcją, z której korzystał, kiedy „ta właściwa”, akurat była poza miastem.

Przekonałam się o tym boleśnie, kiedy nakryłam mojego chłopaka, tfu... Tę zdradziecką świnię, z nią w łóżku. W tym samym łóżku, w którym kilka godzin wcześniej... Nie... Nie będę tego wspominać. Nie będę przywoływać myślami tych dobrych chwil. Wyłącznie najgorsze. Musiałam chwytać się tego, co pozwoli mi go znienawidzić i ostatecznie zapomnieć.

– Nie słyszę! – krzyknęła za drzwiami Abi. – Masz ładnie pachnieć i lśnić!

– Spadaj – burknęłam, ale mimowolnie na moich ustach wykwitł delikatny uśmiech.

Po gorącej kąpieli czułam się jakby trochę lepiej. Finalnie zrezygnowałam z walki z przyjaciółką i przygotowałam się do wyjścia. Wiedziałam, że ma rację. Nie powinnam użalać się nad sobą, tylko iść do przodu. Łzy przecież i tak nie pomogą, choć bardzo bym chciała go po prostu w nich utopić.

Stanęłyśmy w kolejce do wejścia przed ekskluzywnym klubem. Nie pozwalałam sobie na takie wybryki zbyt często, ponieważ byłam tylko biedną studentką, której rodzice zapewniali czesne i mieszkanie. Na przyjemności musiałam zarobić sama, więc nie byłam skora do wydawania pieniędzy, kiedy nie było to konieczne.

– Uśmiechnij się – wycedziła przez zęby.

– Po co? – mruknęłam. – Ktoś robi zdjęcia? Czy może mam przyciągnąć jakichś samców alfa, a uśmiech jest znakiem godowym?

– Lilly, błagam cię, przestań być taka smętna. Dziś będziesz się dobrze bawić i zapomnisz o tym zdradzieckim dupku. Musisz się tylko trochę postarać. Z taką miną odstraszasz – mówiła z czułością i patrzyła na mnie z markotną miną.

– Chcę się po prostu napić – odburknęłam i pociągnęłam ją do drugiego wejścia, przy którym stał ogromny ochroniarz. Widząc nas zmrużył oczy i zlustrował oceniająco. Zastanawiał się przez ułamek sekundy, czy zasługujemy, by nas wpuścić, ale ostatecznie otworzył przed nami drzwi.

Jak zwykle, za plecami usłyszałyśmy niezadowolenie pozostałych, którzy czekali na swoją kolej. W czym tkwił sekret wchodzenia do klubów przez strefę VIP? W wyglądzie rzecz jasna. Wystarczy wyglądać na majętną osobę, mieć ładną buzię i zgrabną figurę. U mężczyzn wystarczyła wystająca z kieszeni złota karta. Pieniądze. Od wieków waluta rządząca światem.

Prędko omiotłam wzrokiem wnętrze i wypatrzyłam dwa miejsca przy barze.

– Gdzie ci się tak spieszy? – zaśmiała się Abi, próbując przekrzyczeć głośną muzykę i jeszcze głośniejszą zgraję mężczyzn, którzy pili w największej loży.

– Do alkoholu – prychnęłam i usadowiłam się na wysokim stołku.

Z kolorowym drinkiem w dłoni słuchałam, jak moja przyjaciółka próbuje nakłonić mnie do pójścia na parkiet. Musiałam bardzo się pilnować, żeby nie przewrócić oczami. Wiedziałam, że tego nienawidziła, a w gruncie rzeczy wyciągnęła mnie w to miejsce, żeby jakoś mi pomóc. Byłam jej wdzięczna, nawet jeśli nie miałam ochoty na zabawę.

– Zobacz, oni są gotowi do startu. – Wskazała na lożę, w której siedzieli, musiałam przyznać, przystojni goście i hucznie świętowali jakąś znaną tylko im okazję. – Wystarczy wyjść na parkiet i na pewno do nas dołączą.

Po godzinie skakania przy mnie niczym orangutan w sezonie godowym, w końcu dała mi spokój i poszła na parkiet, a ja zamawiałam dla siebie kolejne drinki. Co jakiś czas podchodzili do mnie jacyś goście, próbujący namówić na taniec, bądź przekupić najdroższymi alkoholami, ale każda taka próba kończyła się ich porażką. Nie byłam zainteresowana.

W chwili, kiedy rozważałam, żeby wymknąć się niepostrzeżenie i zostawić Abigail, która znalazła, dosłownie, wspólny język z jednym z tych facetów, którzy bawili się w najlepsze, podszedł do mnie kolejny mężczyzna. Nie widziałam go, ale wyraźnie czułam jego obecność za plecami. Przewróciłam oczami, westchnęłam ciężko i odwróciłam się na stołku, przybierając sztuczny uśmiech.

– Jak się nazywa ten idiota? – zapytał bez żadnych wstępów, a ja wstrzymałam oddech, bo napotkałam najbardziej niezwykłe spojrzenie, jakie kiedykolwiek było mi dane zobaczyć. Lazurowe, nie, błękitne tęczówki, otoczone ciemną obwódką wpatrywały się we mnie badawczo, z głodem...

– Słucham? – wykrztusiłam.

– Jak nazywa się facet, przez którego tutaj jesteś – wymruczał i zajął miejsce obok. Kiwnął na barmana, nie mówiąc do niego ani słowa, a ten, jakby czytał mu w myślach, postawił przed nim szklankę z lodem i nalał whisky.

– Aż tak widać?

– Przyszłaś z przyjaciółką, która za wszelką cenę próbuje cię rozweselić i nakłonić do zabawy. W efekcie ona świetnie się bawi z moimi kumplami, a ty pijesz już czwartego, obrzydliwie słodkiego i kolorowego drinka i zagryzasz to orzeszkami, w których setki ludzi maczało swoje brudne łapy – mówił spokojnie, pochylając się do mojego ucha. Prędko wrzuciłam do miseczki orzeszka, którego trzymałam w dłoni. Na to uśmiechnął się uwodzicielsko. – Ciężko wzdychasz i przewracasz oczami, kiedy ktoś do ciebie podchodzi – dodał.

– Ja wcale nie...

– Zrobiłaś to, kiedy poczekałem na swoją kolej i podszedłem do ciebie. Więc? – nie odpuszczał.

– Więc co?

– Jak nazywa się ten kretyn? Muszę mu podziękować. Dzięki niemu mogę bez skrupułów cię podrywać – odparł i wziął pomiędzy palce kosmyk moich włosów.

– To bez znaczenia. Czego chcesz? – prychnęłam.

– Najprawdopodobniej tego samego, co wszyscy, którzy tej nocy próbowali zagadać do ciebie. Ja natomiast nie będę raczył cię gadką, jaka jesteś piękna i wyjątkowa, bo to z pewnością wiesz. Nie powiem też, że w tym doskonałym ciele kryje się piękna dusza, bo takie teksty rzucałem w liceum, żeby zajrzeć w majtki jakiejś panny – powiedział bez ogródek.

– Okej, czyli banały mamy przerobione. Wobec tego, co oryginalnego powiesz?

– Powiem, że na piętrze mam pokój z dużym łóżkiem, do którego cię zapraszam – wyszeptał tuż przy moich ustach. Jak to się stało, że nawet nie zauważyłam momentu, w którym zbliżył twarz do mojej?

– Odważnie – odpowiedziałam cicho.

– Nie lubię owijać w bawełnę. Jedna noc. Bez imion, bez podawania numerów i naiwnego oczekiwania, że którekolwiek z nas się odezwie. Bez obietnic – mówił pewnie i położył dłoń na moim kolanie. Kciukiem zatoczył kółko na mojej nagiej skórze, a w miejscu, w którym mnie dotykał, przebiegł jakiś impuls.

– Wiesz co? – Spojrzałam na niego spod rzęs.

– Zbyt szczerze? – Uniósł brew i kącik ust.

– Idealnie – wyszeptałam i położyłam dłoń na tej, którą coraz śmielej błądził po moim udzie.

– Idealnie. – Ujął moją rękę, a drugą dłoń przycisnął do moich lędźwi, skłaniając mnie do tego, żebym wstała. Bez słowa poprowadził mnie wąskim korytarzem, a później schodami na piętro. Był ode mnie wyższy o głowę. Jego ciemne włosy opadały mu co jakiś czas na czoło, czarne rzęsy okalały wyjątkowe oczy, a ostro zarysowaną szczękę zdobił zadbany zarost.

Otworzył przede mną drzwi i pogładził moje plecy. Przekroczyłam próg pokoju i odwróciłam się do niego. Nie zdążyłam wykonać żadnego ruchu, a on już wyszedł mi na spotkanie, mocno przyciągnął do siebie i wpił się gwałtownie w moje wargi. Zamruczał przy tym tak, że poczułam mrowienie wzdłuż kręgosłupa, a zaraz potem w dole brzucha.

– Od dwóch godzin nie myślałem o niczym innym, tylko o tym, żeby poznać smak tych ust – wychrypiał i sprawnie rozpiął suwak na moich plecach. – Żeby posmakować cię całą.

Jego głos był przesiąknięty czułością, jakbyśmy znali się od dawna, a to, co miało się wydarzyć, było kolejnym zbliżeniem, a nie niezobowiązującym seksem. Sukienka gładko zsunęła się z mojego ciała. Przytrzymał mnie, żebym mogła z niej wystąpić. Stałam teraz całkiem naga przed obcym mężczyzną i wcale mnie to nie krępowało. Co ze mną, do cholery, było nie tak? Chciałam zrzucić ze stóp szpilki, ale mnie powstrzymał.

– Zostaw – szepnął i skubnął zębami płatek mojego ucha. – Są seksowne.

– To dość... Szalone – wyjąkałam, a zaraz potem z mojego gardła wydarł się jęk, bo wziął moją pierś w dłoń i mocno ścisnął. Drugą dla kontrastu delikatnie całował.

Napierał na mnie całym ciałem tak długo aż uderzyłam o brzeg łóżka. Popchnął mnie delikatnie, a ja opadłam na miękki materac. Stał przede mną i zaczął powoli zdejmować koszulę, dając mi prawdziwy pokaz piękna.

Zagryzłam mocno wargę i podniosłam się do siadu. Powietrze pomiędzy nami wrzało od napięcia. Zbliżył się i zawisł nade mną, wzrokiem badał moją twarz, jakby chciał ją zapamiętać. Wziął pomiędzy palce kosmyk moich włosów i przytknął do swojej twarzy.

– Nie sądziłem, że ogień pachnie słodyczą – wyszeptał.

Oplotłam jego kark rękami i przyciągnęłam stanowczo, a on opadł na mnie, powoli napierając na mnie swoim ciężarem. Zawiesiłam nogi na jego biodrach, czując, jak jego członek ocierał się o moją kobiecość, wciąż ukrytą pod majtkami.

Jego wargi przywarły do moich ust, twardy zarost drapał skórę, a włosy opadały na moje policzki. Smakował mnie subtelnie, składał powolne pocałunki na mojej szyi, obojczykach i piersiach, pieścił je stanowczo, ale nie brutalnie.

To szalone, ale czułam się wielbiona przez tego faceta. Jakby uczył się mnie na pamięć, czcił i pomimo okoliczności, szanował.

Pogładził moje uda po czym gwałtownie zdarł ze mnie figi. Rozsunął moje nogi i musnął wargami ich spojenie. Smagnął językiem łechtaczkę i moje wejście, a zaraz potem zassał tak mocno, że wzięłam gwałtowny wdech. Moje ciało było tak wrażliwe na jego dotyk i te nieznane pieszczoty, że zaczynałam tracić zmysły. Wprawiłam biodra w niecierpliwy ruch, kiedy na przemian lizał mnie delikatnie i zasysał brutalnie. Przerwał te słodkie tortury i stanął przy brzegu łóżka. Zdjął spodnie razem z bokserkami, wyjmując z kieszeni prezerwatywę. Położył małe opakowanie na pościeli i ponownie zawisł nade mną.

Powiodłam dłonią do jego sztywnego członka i zaczęłam poruszać ręką po całej jego długości, pragnąc natychmiast go poczuć. Z jego ust wyrwało się głębokie westchnienie.

– Twoje dłonie... – wychrypiał. – Ty cała jesteś grzechem, który chce się popełniać bezustannie.

Ukląkł pomiędzy moimi nogami i pogładził mnie czule po twarzy, a później tatuaże, które zdobiły moją rękę. Rozdarł zębami opakowanie prezerwatywy i sprawnie ją założył.

– Popełnisz ten grzech tylko raz – sapnęłam i zaczęłam wić się w oczekiwaniu, a on złapał mnie pod kolanami i przyciągnął. Chciałam opleść go nogami w biodrach, ale nie pozwolił mi na to. Dominacja, którą zaczął wokół siebie roztaczać, sprawiała, że byłam podniecona do granic. Złapał mnie za kostki, pocałował wierzch każdej stopy i położył na swoich szerokich ramionach tak, że moje obcasy wbijały się w jego skórę. Przewiercał mnie przy tym swoim niezwykłym spojrzeniem, napawał się moim oczekiwaniem.

Bez uprzedzenia wszedł we mnie mocno, gwałtownie i do samego końca, a ja zakrztusiłam się własnym oddechem i poderwałam głowę do góry. Moje ciało drżało niekontrolowanie.

– W porządku? – zapytał i poruszył się w moim wnętrzu. Następne gwałtowne uderzenie biodrami. – Odpowiedz – zażądał i pchnął kolejny raz. Zawyłam ze słodkiego bólu i wbiłam paznokcie w jego bicepsy.

– Tak! – wyjęczałam, a on przyspieszył.

Wiłam się pod nim, przyjmowałam to, co mi dawał i wychodziłam naprzeciw jego ruchom, pozwalając, żeby chciwie odbierał to, czego ode mnie chciał. Jego silne palce zaciskały się na mojej skórze, wzniecając jeszcze większy płomień. Był tak intensywny, że moje zakończenia nerwowe się przepalały.

– Chryste... – wymamrotałam, kiedy położył dłoń na moim podbrzuszu i zaczął masować kciukiem moją napuchniętą z żądzy łechtaczkę. Oczy wywracały mi się na drugą stronę, a on pieprzył mnie dziko, jakby pragnął, żebym zapamiętała to do końca życia. Z pewnością zapamiętam...

Pochylił się nade mną, jednocześnie zsuwając moje nogi ze swoich ramion. Złożył na moich ustach czuły pocałunek, ale nie przerywał gwałtownych pchnięć. Od tych skrajnych wrażeń kręciło mi się w głowie. Wchodził we mnie raz za razem, rozpychając mnie od środka i całował powoli i z uwagą. Zawładnął mną, spętał, nie zakładając żadnych więzów, a ja wiedząc, że to tylko ten jeden raz, poczułam ukłucie żalu.

***

Wirowało mi w głowie i bolało mnie całe ciało. Na myśl, co było tego powodem, uśmiechnęłam się. Rozchyliłam powieki i zobaczyłam przystojną, spokojną twarz. Mężczyzna, z którym spędziłam tę noc oddychał miarowo. Jego ciężka ręka spoczywała na moim nagim biodrze.

Powoli złapałam jego nadgarstek pomiędzy palce, żeby wyswobodzić się z jego objęcia i wyjść. Taki był układ. Spojrzenie sobie w oczy mogło rodzic niepotrzebne zażenowanie.

Kiedy już chciałam się podnieść, jakaś ręka wyrosła zza moich pleców i objęła mnie ciasno w pasie. Otworzyłam oczy z przerażenia i odwróciłam się gwałtownie. A później jeszcze raz. I jeszcze raz. Obok mnie nie leżał tylko ten, z którym zgodziłam się przeżyć jednonocną przygodę. Był tu jeszcze jeden facet! Nagi!

– Kurwa... – jęknęłam i nie bacząc na nic, wyskoczyłam z łóżka.

Żaden z nich się nie poruszył. Upokorzona do granic, prędko włożyłam zmiętą sukienkę i wzięłam w dłonie szpilki, które zrzuciłam ze stóp podczas kolejnych rund z nieznajomym. Poszukiwanie bielizny sobie odpuściłam. Chciałam jak najszybciej zniknąć. Zapaść się pod ziemię. Umrzeć!

Jak doszło do tego, że było ich dwóch? Byłam aż tak pijana? Chryste... A może kolejne razy nie były z nim, tylko z tym drugim? A co, jeśli... Z dwoma na raz? Może i nie byłam przesadnie cnotliwa, czego dowodem był mój nocny wybryk, ale nigdy nie zdecydowałabym się na seks z dwoma facetami jednocześnie. Na pewno nie świadomie...

Miałam ochotę zawyć, płakać, krzyczeć, ale powstrzymałam się przed tym, żeby ich nie zbudzić. Nie wiedziałam, z kim miałam do czynienia... Może byli jakimiś psychopatami, a ja miałam stać się ich kolejną ofiarą. Oczywiście, że byli... A ja stałam się ofiarą.

Najciszej, jak tylko potrafiłam, opuściłam pokój. Nieopodal zauważyłam grupkę mężczyzn. Rozpoznawałam ich, to w ich towarzystwie nieznajomy był w klubie na dole.

– Może odhaczyć zaliczenie płomiennej rudej przed ślubem. Lista zrobiona w ostatniej chwili – powiedział jeden, a ja zamarłam.

– Jesteś pewien, że ją zaliczył? – zapytał drugi, a ten wskazał wprost na mnie.

– Mhm... – mruknął i wyszczerzył się.

Podeszłam do nich energicznie, mając ochotę wbić im cholerne obcasy w oczy.

– Lista? – wycedziłam.

– Nie gniewaj się złotko. Nasz przyjaciel świętował ostatnie dni wolności, coś mu się należy od życia. Sam byłbym skłonny...

– Nie kończ, bo przysięgam, że nie będziesz skłonny już nigdy w życiu – zawarczałam i uniosłam rękę, żeby się zamknął.

– Zadziorna – wymruczał i przetarł kciukiem dolną wargę.

Drzwi za moimi plecami się otworzyły i zobaczyłam w nich mężczyznę, którego nie pamiętałam z poprzedniej nocy. Te kanalie przede mną zajrzały do środka. Kiedy zobaczyli, że w łóżku leżał ich kumpel, który świętował cholerny wieczór kawalerski, wyszczerzyli się głupkowato.

– No proszę... A z nami podzielić się nie chciał – powiedział ten, który wspominał o kawalerskiej liście.

– Jesteście obrzydliwymi fiutami! – krzyknęłam i uciekłam.

Najpierw wezwałam taksówkę, a później zadzwoniłam do Abigail. Odebrała zaspana po kilku sygnałach.

– No, zaszalałaś – powiedziała z rozbawieniem. – Jesteś już u siebie, czy nadal w ramionach tego przystojniaka, z którym wyszłaś?

– Abi, czy ty dodałaś mi wczoraj coś do drinka? – zapłakałam. – Bo... Bo ja obudziłam się... Z dwoma facetami...

*****
Na podsycanie apetytu 😈😈😈

Continue Reading

You'll Also Like

705K 24.1K 45
Zemsta stała się jego obsesją, a wina nieodłączną częścią jej życia. Nieszczęśliwy wypadek odebrał Julii ukochaną matkę. Żyjąc pod czujną kontrolą oj...
127K 2.4K 47
Mama Vanessy zmarła przy porodzie, a ona musiała wychowywać się z ojcem alkoholikiem. Kobieta nie wierzy w szczęśliwe zakończenie swojej historii. Pr...
134K 7.3K 37
III część trylogii Whispers of Vengeance • Od zawsze wiedziałam, że czegoś brakuje mi w życiu. Nie wiedziałam, czego chciałam. Wiedziałam, że chciała...
204K 10.1K 46
To była tylko jedna noc a zmieniła życie dwójki ludzi. Angelina Motier to młoda kobieta, która jest całym światem dla swoim braci. Trzymana w szklane...