Rozdział 16

6.4K 548 33
                                    

Hoppla! Dieses Bild entspricht nicht unseren inhaltlichen Richtlinien. Um mit dem Veröffentlichen fortfahren zu können, entferne es bitte oder lade ein anderes Bild hoch.

Gryson
Nie miałem pojęcia, jak intryga dziadka doprowadziła do tego, że spędziliśmy w swoim towarzystwie całe popołudnie i wieczór, ale podziałało

Hoppla! Dieses Bild entspricht nicht unseren inhaltlichen Richtlinien. Um mit dem Veröffentlichen fortfahren zu können, entferne es bitte oder lade ein anderes Bild hoch.


Gryson

Nie miałem pojęcia, jak intryga dziadka doprowadziła do tego, że spędziliśmy w swoim towarzystwie całe popołudnie i wieczór, ale podziałało. Lilly zdawała się w końcu odpuścić zarówno sobie jak i mnie. Otworzyła się nieco, opowiedziała o swojej rodzinie, o studiach i przyjaciółce, z którą była wówczas na imprezie. Sprawnie natomiast omijała temat swojego byłego, który z pewnością miał swój duży udział w tym, jaką się stała.

Po zjedzonej kolacji, którą również zamówiliśmy, zerwała się i prędko włożyła szpilki.

– Zrobiło się późno, a ty pewnie masz jakieś plany na sobotnią noc, więc pójdę już – wymamrotała. Po sporej ilości wina lekko plątał się jej język. Musiałem przyznać, że to było urocze.

– Nie wygłupiaj się. Na zewnątrz szaleje ulewa i tak się składa, że oboje piliśmy, więc nie mogę cię odwieźć.

– Nie jestem pijana, a do domu wrócę taksówką, dokładnie tak, jak tu przyjechałam – odparła i zachwiała się lekko. Złapałem ją za łokieć i przycisnąłem do siebie.

– Nie pozwolę ci wracać taksówką – powiedziałem stanowczo. – Usiądź. Posprzątam i pójdziemy spać, a rano cię odwiozę.

– Ale ja nie... Ja... – mówiła coraz bardziej niewyraźnie.

– Przyniosę ci swoją koszulkę – wtrąciłem. – I nie tknę cię. Wolę, kiedy pamiętasz, co robimy. – Puściłem do niej oko, a ona opadła na kanapę i zrzuciła ze stóp szpilki.

Miałem świadomość, że nie obstawała przy swoim tylko dlatego, że alkohol zaczął ścinać ją z nóg i po prostu nie miała siły na walkę. To nie tak, że postanowiłem ją upić. Zwyczajnie dobrze nam się rozmawiało i nawet nie zauważyliśmy, kiedy wino się skończyło.

Upewniwszy się, że nie ucieknie, poszedłem do garderoby i wziąłem z półki t-shirt, a z szuflady grube skarpety. Już kiedy siedzieliśmy przy kolacji i miałem okazję gładzić jej nogi, czułem, że miała je zimne.

Wróciłem do salonu, gdzie Lilly krążyła po pomieszczeniu i rozglądała się ze zmarszczonymi brwiami.

– Szukasz czegoś? – zapytałem, zachodząc ją od tyłu.

Sprawnie poodpinałem guziki jej koszuli i zsunąłem ją z jej ramion. Mimo wszystko nie potrafiłem się opanować i zacząłem sunąć dłońmi po jej gładkim brzuchu. Wtedy ona niespodziewanie rozpięła swój stanik i zrzuciła go na ziemię.

– Nie masz tu żadnych książek – sapnęła w chwili, kiedy objąłem jej piersi. W odbiciu w oknie miałem doskonały widok.

– Chcesz zobaczyć książki? – zapytałem, składając drobne pocałunki na jej karku, nie zaprzestając masować jej kształtnych piersi.

– Mhm – mruknęła i oparła się o mnie plecami.

– Zatem chodźmy. Chętnie pokażę ci moją bibliotekę – szepnąłem i niechętnie oderwałem od niej ręce. Wiedziałem, że jeśli tego nie przerwę, to przelecę ją przy tym oknie, a chciałem, żeby była świadoma. Nie mogłem wykorzystać jej stanu.

Przełożyłem przez jej głowę koszulkę i stanąłem przed nią. Rozpiąłem jej spodnie i zsunąłem z jej bioder. Kiedy znów klęczałem przed nią, przesunąłem dłonią pomiędzy jej udami. Byłem chory z pożądania.

Lilly dość niezgrabnie wystąpiła ze spodni, które oplatały jej kostki i przytrzymała się mocno moich ramion.

– Jesteś pewna? – zapytałem, kiedy stanęła stabilnie i spojrzała na mnie z dołu, tymi swoimi błyszczącymi, szmaragdowymi oczami.

– Bo nie uwierzę, że jesteś prezesem O’Neill, jeśli nie zobaczę, że masz w domu książki – powiedziała, uśmiechając się słodko.

– Jesteś niesamowita – zaśmiałem się i chwyciłem ją za rękę.

Poprowadziłem ją do najdalej położonego pomieszczenia i otworzyłem przed nią drzwi. Włączyłem wszystkie światła, a biblioteka wypełniła się ciepłym blaskiem. Lilly zatrzymała się wpół kroku i rozchyliła usta.

– T-to naprawdę jest biblioteka – wykrztusiła.

– Mam tu wszystkie tytuły z ostatnich dwudziestu pięciu lat, które były dostępne w O’Neill Bookstore i trochę staroci – wyjaśniłem, a ona niepewnie podeszła do regału, na którym znajdowały się najbardziej kolorowe okładki.

– I bajki dla dzieci. – Spojrzała na mnie przez ramię.

– Owszem. Dziadek czytał je nam, kiedy byliśmy dziećmi. W jego pierwszej księgarni był również organizowany wieczór czytania bajek dzieciom – opowiadałem, a jej oczy rozbłysły entuzjazmem.

– Mogłabym coś takiego zorganizować w mojej księgarni? – zapytała, ale po chwili jej mina zrzedła. – Przepraszam. W twojej, ale w tej, w której ja...

– Możesz nazywać ją swoją i możesz zorganizować taki wieczór, jeśli tego chcesz.

– Naprawdę? – pisnęła z ekscytacją i wyjęła jedną książkę z półki. – A mogłabym...

– Możesz, Lilly – wtrąciłem z pobłażaniem.

Widząc uśmiech na jej słodkiej buzi i tą ekscytację, byłem skłonny zgodzić się na wszystko, byleby wciąż wyglądała na taką szczęśliwą, jak w tej chwili.

Wróciliśmy do salonu, bo upierała się, że nie jest jeszcze zmęczona. Wprawdzie godzina była jeszcze dość wczesna, ale ona naprawdę sporo wypiła, więc to była kwestia czasu, kiedy zaśnie.

Na to nie musiałem długo czekać. Ściskając w dłoniach książkę z bajkami, które postanowiła czytać dzieciakom podczas wieczoru w księgarni, wtuliła się we mnie i zasnęła z błąkającym się na jej kuszących ustach uśmiechem.

Również przymknąłem oczy, napawając się tą chwilą. W zaledwie kilka godzin wprowadziła w moje życie jakieś niezrozumiałe zmiany. Gładząc jej drobne plecy, mając ją w ramionach zrozumiałem, że to było właśnie to, czego chciałem najbardziej. Że ona jest tą, której chcę. Jedną jedyną.

Gdy usłyszałem na korytarzu hałasy, od razu pomyślałem, żeby wpisać tę bandę na czarną listę. Całkowicie zapomniałem, że był weekend i mogłem spodziewać się ich wizyty. Nie trudzili się, żeby pukać, po prostu wpakowali się do mieszkania i wpadli do salonu z butelkami w rękach.

Podniosłem głowę znad śpiącej na mnie Lilly i przytknąłem wskazujący palec do ust, żeby się zamknęli. Gdyby teraz się obudziła, z pewnością w jej głowie znów pojawiłby się jakiś niedorzeczny scenariusz.

Cała zgraja wyszczerzyła się i zaczęli powoli, na palcach się wycofywać, rzucając mi porozumiewawcze spojrzenia. Dobrze, że jednak potrafili się zachować i ewakuowali się w mgnieniu oka.

Starając się jej nie zbudzić, wziąłem ją na ręce i zaniosłem do łóżka. Mamrotała coś przy tym i zaciskała dłonie na mojej koszuli, czym rozczuliła mnie jeszcze bardziej. Zrzuciłem ubranie i położyłem się obok, a ona, jakby instynktownie, ponownie przytuliła się do mnie.

Obudziły mnie miękkie pocałunki na piersi i delikatna dłoń, gładząca mój brzuch.

– Boję się otworzyć oczy – mruknąłem. – Jeśli w łóżku jest ktoś poza nami, to pójdę siedzieć za zabójstwo.

– Zdaje się, że tym razem wszystko jest w jak najlepszym porządku – powiedziała sennie.

Otworzyłem oczy i zobaczyłem jej roziskrzone spojrzenie. Uśmiechnęła się słodko i wyciągnęła dłoń do mojej twarzy. Zgarnęła z mojego czoła włosy i przymknęła powieki. Musiała również obudzić się przed chwilą.

– Ten poranek jest znacznie lepszy niż ten w hotelu – wyszeptała tuż przy moich ustach i powiodła dłonią do gumki moich bokserek.

– Czuję, że chcesz go uczynić jeszcze lepszym – wymruczałem i przywarłem ustami do jej warg.
Zawisłem nad nią i drażniłem językiem jej wargi, a ona wpuściła mnie do środka, z zapałem oddając pocałunki. Oplotła ramionami mój kark i jednocześnie nogami biodra. Nie musiała robić tak naprawdę niczego, a ja byłem podniecony do granic.

Kiedy przycisnąłem się do niej mocniej, jęknęła cicho i odchyliła głowę do tyłu. Bez zawahania podwinąłem jej koszulkę i zdjąłem przez głowę, owijając ją wokół jej nadgarstków.

Przyssałem się do jej delikatnej skóry, całowałem, lizałem, napędzany jej cichymi westchnieniami. Pieściłem piersi, napawałem się jej zapachem i tym, że ponownie miałem w ramionach spełnienie moich marzeń.

– Mogę? – zapytałem, całując jej brzuch i zahaczając palcami o jej majtki.

– Musisz – sapnęła i uniosła biodra, ułatwiając mi zdjęcie jej koronek.

Przesunąłem dłonią pomiędzy jej piersiami, przez brzuch, aż w końcu pogładziłem jej nabrzmiała kobiecość. Pocałowałem wnętrze jej ud i bez zapowiedzi zassałem lekko łechtaczkę, a ona wsunęła palce w moje włosy i mocno pociągnęła.

Ssałem i lizałem ją tak długo, aż jej drobnym ciałem nie zaczęły wstrząsać dreszcze, a z gardła nie wydobył się jęk.

– Boże...

Podniosłem się i zamknąłem jej usta pocałunkiem, a ona śmiało zsunęła mi nieco bokserki i oplotła szczupłe palce wokół mojego członka.

– Prezerwatywa – wysapała.

Prędko sięgnąłem do szuflady i założyłem gumkę, zdejmując do końca bokserki i usadawiając się pomiędzy jej nogami. Jedną rękę wysunąłem pod jej pośladki, unosząc ją wyżej, a drugą przycisnąłem jej spętane nadgarstki do poduszki.

– Tęskniłem  – szepnąłem i wbiłem się w nią energicznie aż do nasady. Zaskomlała i zagryzła wargę, po czym wprawiła swoje biodra w ruch, przyjmując mnie całego, dopasowując się i pozbawiając mnie zmysłów.

Spijałem z jej ust pojękiwania, pochłaniałem w pocałunkach westchnienia, kiedy odnaleźliśmy wspólny rytm. Jeśli miałbym określić słowami doskonałość, byłoby to wyłącznie jedno słowo – jej imię.

Krzyczała i wiła się, drżała i napinała się pod wpływem orgazmu, który uderzył w nią niemal w tym samym momencie, w którym w moim podbrzuszu rozlało się gorąco. Przylgnęła do mnie całym ciałem, pojękując jeszcze cicho. Wysunąłem się z niej powoli, a ona nieoczekiwanie chciała wstać.

– Nie, kochanie – powiedziałem karcąco. Opadłem obok niej i wziąłem ją w ramiona. – Nie ma mowy, żebyś znów mi uciekła.

One and Only #1 ✔️Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt