Gryson
– Lilly! – krzyczałem, przeczesując jej małe mieszkanie.
Wszystko niestety wyglądało tak, jak zostawiliśmy tego ranka. Jej walizki stały tam, gdzie wcześniej, z szafy nie zniknęły żadne rzeczy. Nie było żadnego śladu jej obecności. To jednocześnie dawało mi nadzieję, że nie wyjechała, i napawało strachem, że zapadła się pod ziemię i nie wiedziałem, gdzie jej szukać.
Mój telefon wydał z siebie dźwięk przychodzącego połączenia. Nawet się nie łudziłem, że to ona. Na wyświetlaczu pojawił się numer Matta.
– Wydaj oświadczenie do mediów – powiedział od razu, kiedy odebrałem. – Ona musi wiedzieć, że ta zdzira nie jest twoją żoną.
– Myślisz, że będzie czytać artykuły na portalach plotkarskich? – prychnąłem i opuściłem jej mieszkanie. – Jest wkurwiona i zraniona, a to oznacza, że można spodziewać się po niej tak naprawdę wszystkiego.
– Ja się tym zajmę tak, żeby zobaczyła choć jeden – odparł. – A ty postaraj się ją znaleźć zanim zrobi coś głupiego.
To również mnie nie pocieszało. Lilly była impulsywna i jej główną formą obrony była ucieczka i całkowite zamknięcie się na wszelkie tłumaczenia. I choć kochałem ją całą, właśnie to chciałbym w niej zmienić.
Wsiadłem do wozu i ruszyłem tak naprawdę w nieznanym mi kierunku. Nie miałem pojęcia, gdzie jej szukać. Po raz kolejny wybrałem jej numer i ku mojemu zaskoczeniu tym razem usłyszałem długie sygnały. Jak jednak mogłem się spodziewać, nie odebrała. Następna na liście była jej przyjaciółka. Pomogła mi na początku, więc liczyłem, że i tym razem stanie po mojej stronie.– Wyjechała – burknęła, od razu po odebraniu połączenia. – Do rodziców – dodała.
– Rozmawiałaś z nią?
– Tak, ty zdra...
– Nie! – przerwałem jej. – Felicity nie jest moją żoną! To cholerne plotki, których nie zdążyłem naprostować.
– Nie rozumiem, po co w ogóle takie plotki rozpuściłeś! Przecież to szczeniackie! – jęknęła, a gdzieś w tle słyszałem głos Derylla, mówiącego, że jestem idiotą.
Oczywiście, że nim byłem. W ogóle nie podejrzewałem, że moja niedawna chęć uchodzenia za żonatego faceta, w tej chwili przyniesie takie skutki. Na dodatek w momencie, w którym naprawdę pragnąłem się ożenić z tą rudą wariatką.
– To nie jest teraz ważne. Muszę ją znaleźć – mruknąłem.
– Już mówiłam. Wspominała, że pojedzie do rodziców. Chciałam ją powstrzymać przed tym głupim pomysłem, ale mnie nie słuchała. Dobiją ją jeszcze bardziej, a to może mieć opłakane skutki.
– Nie rozumiem – powiedziałem nieco zdezorientowany.
– Jej matka jest najgorszym człowiekiem na świecie – westchnęła.
– Adres – warknąłem. – Zabiorę ją stamtąd.
– W tym problem, że nigdy nie podała mi adresu swoich toksycznych starych. Wiem tylko, że mieszkają w Newtown Square – mówiła, jakby była znudzona.
– Przecież Lilly urodziła się w Filadelfii. Myślałem, że to właśnie tam mieszkają jej rodzice.
– Mieszkają w cholernym Newtown Square, a Lilly na pewno jest już w drodze, więc pakuj ten swój kłamliwy tyłek w auto i jedź za nią! – wykrzyknęła i się rozłączyła.
Jak, do cholery, miałem znaleźć ją w miejscu, którego nawet nazwy nie znałem?
Włączyłem nawigację i wpisałem nazwę miasteczka, które teraz stało się moim celem. Nie wiedziałem, czego się spodziewać, a słowa Abigail dodatkowo wzbudzały we mnie niepokój. Owszem, sam zauważyłem, że relacje Lilly z rodzicami nie były najlepsze, ale nazywanie jej matki najgorszym człowiekiem na świecie, nie wróżyło niczego dobrego.
Jeśli rzeczywiście jej pobyt w rodzinnym domu miałby źle na nią wpłynąć, to nie wyobrażałem sobie, jak czuła się w tej chwili, skoro zdecydowała się na wyjazd właśnie tam. Nie sądziłem, że przyjdzie mi mierzyć się z takimi konsekwencjami tylko dlatego, że wpadłem na szczeniacki pomysł, by pozbywać się niechcianych panienek. Byłem całkowicie pochłonięty życiem, które zaczynaliśmy wspólnie tworzyć, przez co nie przyszło mi w ogóle do głowy, by zdementować te fałszywe plotki. Teraz przyszło mi zebrać tego plony.
Po niespełna dwóch godzinach wjeżdżałem do jej rodzinnego miasteczka. Dysponowałem wyłącznie numerem telefonu jej matki i wiedza, że była właścicielką jakiegoś ogólnospożywczego sklepu. To wciąż było niewiele, ale w jakiś sposób zawęziło teren poszukiwań. W ten sposób jeździłem od sklepu do sklepu, pytając czy właścicielka nosi nazwisko Rose.
Czułem się jak kretyn.
Wchodząc do kolejnego, sporych rozmiarów marketu i wzbudzając niezrozumiałe zainteresowanie jego pracowników, natychmiast dostrzegłem jej matkę. Podszedłem do niej energicznym krokiem, a kiedy i ona mnie zauważyła, zrobiła kwaśną minę.
– Dzień dobry – przywitałem się, starając się trzymać nerwy na wodzy.
– Co pan tu robi? – zawarczała nieprzyjaźnie.
– Szukam Lilly – odparłem zgodnie z prawdą.
– Tutaj? Przecież wyprowadziła się do pana. Odkąd w tak bezduszny sposób wymieniła rodzinę na obcego faceta, nie widziałam się z nią – powiedziała z udawaną obojętnością.
– W tym rzecz, że wyjechała i z tego co wiem, wybierała się właśnie do państwa – mówiłem, zaciskając mocno szczęki. – Boję się, że...
– U nas jej nie ma – odburknęła, nie dając mi dokończyć.
– Kazała tak mówić? – wycedziłem. – Muszę z nią porozmawiać, to jest bardzo ważne.
Kobieta patrzyła na mnie zmrużonymi oczami i założyła ręce na piersi. Dopiero teraz dostrzegałem, jak nieprzystępny wyraz twarzy miała. Natychmiast wzbudziła we mnie negatywne emocje, choć ze wszystkich sił starałem się nie uprzedzać na zapas.
– Przecież mówię panu, że od chwili, kiedy wyszła ze szpitala, nie widzieliśmy się z naszą córką. Dzwoniła do nas raz czy dwa, ale nic poza tym. Nie mam pojęcia, co między wami zaszło, i szczerze mnie to nie obchodzi, więc z łaski swojej, proszę nie niepokoić mnie w pracy. – Wskazała mi drzwi ręką i uniosła brew. – Do widzenia.
– Nie rozumie pani, że Lilly mogła sobie coś zrobić?! – ryknąłem, a ona parsknęła, sprawiając, że miałem ochotę tak po prostu ją udusić. W ogóle nie obchodził ją los córki?
– Do widzenia – powtórzyła i zaczęła się oddalać.
Złapałem ją za ramię i zatrzymałem. Odwróciła się i spojrzała na mnie z wyraźną kpiną.
– Nie zrozumiał pan za pierwszym, ani za drugim razem? Nie wiem, gdzie ona jest – wysyczała i odepchnęła moją rękę, po czym prędko się oddaliła.
Z poczuciem porażki opuściłem sklep i wsiadłem do wozu. Bezradność mnie przygniatała i pozbawiała tchu. Oparłem czoło o kierownicę i kilkukrotnie uderzyłem w nią pięścią.
Wtedy kolejny raz odezwał się mój telefon. Tym razem jednak na wyświetlaczu pojawił się numer, którego nie spodziewałem się widzieć, i który nie zwiastował niczego dobrego...
***
Witajcie w Nowym Roku ❤️
Nie obiecuję, że ruszymy pełną parą, ale wracam ❤️
CZYTASZ
One and Only #1 ✔️
ChickLitLilly idzie z przyjaciółką na imprezę, by odreagować burzliwe rozstanie z chłopakiem. Tam poznaje Grysona, mężczyznę o niezwykle hipnotyzującym spojrzeniu i głosie tak głębokim, że nie sposób oprzeć się propozycji, którą jej składa. Jedna noc. Probl...