Epilog

7.9K 616 80
                                    

Gryson
– Czy ty zdążyłeś wypić już cały zapas alkoholu? – zapytałem mojego brata, który z głupawym uśmiechem stał w progu mojego biura

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Gryson

– Czy ty zdążyłeś wypić już cały zapas alkoholu? – zapytałem mojego brata, który z głupawym uśmiechem stał w progu mojego biura.

– Jeszcze nawet nie zacząłem – parsknął. – Zbieraj się, bo ominie cię twój własny wieczór kawalerski.

– Czego nie zrozumieliście, w słowach „Żadnego wieczoru kawalerskiego”? – wycedziłem.

– Tym razem będziesz zachwycony – zaśmiał się. – No! Ruszaj tyłek!

Od miesięcy razem z całą naszą ekipą nie dawał mi spokoju. I pomimo moich sprzeciwów, kolejny raz postanowili urządzić mi głupi wieczór kawalerski, twierdząc, że należy mi się porządna zabawa.

Owszem, przez długie tygodnie pracowaliśmy z Lilly na najwyższych obrotach, żeby ostatecznie otworzyć księgarnię i przeprowadzić się do domu dziadka. Oboje byliśmy zmęczeni, ale szczęśliwi.

Ja również poszedłem na terapię, a na niektóre spotkania chodziliśmy wspólnie. Oboje mieliśmy sporo do przepracowania, ale musiałem przyznać, że szło nam bardzo dobrze. Tak jak sobie obiecaliśmy. Nie było ucieczek i porzucania. Było natomiast rzucanie talerzami, głośne kłótnie i docieranie się. A później godzenie. Raz przy filiżankach dziadka, a innym razem bez nich. I bez ubrań. I bez zahamowań też.

Przewracając oczami i ciężko wzdychając, zamknąłem klapę laptopa i pozbierałem swoje rzeczy. Matt miał zbyt zadowolony wyraz twarzy i to chyba niepokoiło mnie najbardziej. Doskonale wiedział, że po tym wszystkim, co przeszliśmy z Lilly, nie miałem ochoty na imprezy, a już tym bardziej takie, które organizowała ta banda.

Owszem, mój poprzedni wieczór kawalerski skutkował tym, że poznałem miłość swojego życia, ale to, co działo się później mógłbym śmiało określić przedsionkiem piekła. Dodatkowo nie wiedziałem, jakie plany na ten wieczór miała Lilly, ponieważ jej przyjaciółka nie chciała niczego zdradzić ani jej, ani mnie.

– Dobra, jedziemy – burknąłem.

– Nie, nie. Najpierw pojedziesz do domu i się przygotujesz. Masz włożyć czarną koszulę.

– Co ty kombinujesz? – Zmrużyłem podejrzliwie oczy.

– Przestań zrzędzić – prychnął. – Masz się odstawić, jak na swój pierwszy, oszukany kawalerski.

– Matthew – zawarczałem ostrzegawczo, a on wyszczerzył się i uniósł ręce.

– Nie bój się, braciszku. Nic ci nie grozi i obiecuję, że nikt nie czyha na twoją cnotę – zarechotał i poklepał mnie po plecach.

Wszystko zdawało się być w porządku, ale w chwili, kiedy wyjechaliśmy z domu, wynajętym przez moich kumpli i Matta autem, i podjechaliśmy późnym wieczorem przed klub, w ktiryn cała batalia się zaczęła, miałem ochotę ich udusić.

– Chyba sobie, kurwa, kpicie – zawarczałem i zacisnąłem pięści.

– Milcz – prychnął Deryll. – Tu masz listę zadań do wykonania tej nocy. – Wcisnął mi w dłoń kartkę papieru.

– Nie będę wykonywał żadnych zadań! Przez wasze głupie pomysły ostatnim razem...

– Poznałeś swoją przyszłą żonę – wtrącił Todd. – Czytaj.

Niechętnie spojrzałem na kartkę, a moja furia przybrała na sile.

– Nigdy w życiu! Nie ma pierdolonej możliwości! – ryknąłem, a oni najzwyczajniej w świecie przypięli do moich nadgarstków kajdanki i wywlekli mnie z wozu.

Siłą wepchnęli mnie do środka i zaprowadzili do tej samej loży, w której bawiliśmy się ostatnim razem. Na stoliku, jak wtedy, stało kilka wiaderek z lodem i butelkami alkoholu.

– Teraz siadaj i czekaj – mruknął mój brat i wyswobodził moje ręce z kajdanek.

Klub był wypełniony po brzegi. Ludzie tańczyli, pili, a ja w ogóle nie miałem ochoty być w tym miejscu. Wolałabym spędzić ten czas z Lilly, od której od kilku godzin nie miałem żadnych wieści.

– Muszę zadzwonić do Lilly – warknąłem i wyjąłem telefon. Nie zdążyłem wykonać żadnego ruchu, ponieważ Deryll prędko mi go wyrwał.

– Nie będzie ci dziś potrzebny.
Położył na stoliku paczkę prezerwatyw, ale Matt od razu ją zabrał.

– To właściwie też już nie jest mu potrzebne – parsknął i rozejrzał się po klubowej sali. – Okej, zaczynamy. Punkt pierwszy z listy.

Pokręciłem z niedowierzaniem głową. Myślałem, że mój brat i moi przyjaciele kibicują mi i Lilly, a oni próbowali mnie nakłonić do zdrady tuż przed ślubem.

– Nie ma opcji. Nie zaliczę żadnej laski – wycedziłem i wziąłem w dłoń butelkę whisky.

– Nie masz zaliczyć byle jakiej laski, tylko taką, która w twoich oczach będzie najpiękniejsza.

– Nie ma tu takiej. W co wy w ogóle pogrywacie?! – wrzasnąłem i poderwałem się na równe nogi. Wówczas mój brat się odsunął i wskazał ręką w stronę baru.

– Jesteś pewien, że nie ma tu takiej? – Obok mnie stanął Todd i poklepał mnie po ramieniu. – Wszystkie punkty z listy. Z nią.

– Jesteście pojebani – orzekłem i butelkę whisky zamieniłem na szampana. W drugą rękę wziąłem dwa kieliszki i klucze od pokoju, którymi zamachał mi przed twarzą Matt, i powolnym krokiem podszedłem do dziewczyny przy barze.

Stanąłem za nią, a ona westchnęła ciężko i dałbym sobie głowę uciąć, że przewróciła oczami. Pochyliłem się do jej karku i wyszeptałem:

– Jak się nazywa?

Odwróciła się powoli i spojrzała mi prosto w oczy. Zagryzła dolną wargę, po czym uśmiechnęła się słodko. Podejmowała tę grę.

– Słucham? – zapytała.

– Jak nazywa się facet, przez którego tutaj jesteś – wymruczałem, pochylając się do jej zarumienionej twarzy. Kątem oka zauważyłem, jak jej przyjaciółka ulotniła się w stronę loży, w której siedzieli moi zwariowani przyjaciele.

– Tak się składa, że nazywa się Gryson O’Neill – odparła. – Co oryginalnego powiesz tym razem?

– Powiem, że na piętrze mam pokój z dużym łóżkiem, do którego cię zapraszam, moja ognista dziewczyno – wychrypiałem i przycisnąłem do jej ust swoje.

KONIEC

*****
Dziękuję za kolejną wspólną przygodę i za Waszą aktywność ❤️❤️❤️❤️
Do zobaczenia przy historii Matta i Stelli ❤️😈

One and Only #1 ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz