My little Tomlinson ✔ (ZAKOŃC...

By xsweetness28x

134K 5.9K 234

Dalsza część historii miłosnej Louisa i Alex :). Jeśli nie czytałeś My Brother - My First True Love nie czyta... More

PROLOG
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Libster Awards
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
EPILOG
INFORMACJA
INFORMACJA NR.2
NOWE OPOWIADANIE
NOWE OPOWIADANIE
NOWE OPOWIADANIE!
SZUKAM CHĘTNYCH!
ZAPOWIEDŹ❗
NOWE OPOWIADANIE!

Rozdział 1

5.3K 207 3
By xsweetness28x

Minęły trzy lata odkąd przyleciałam do Nowego Jorku. Wtedy moje życie zupełnie się zmieniło. Zamiast uczyć się na uczelni musiałam czytać książki na temat dobrego macierzyństwa i jak postępować z dzieckiem. Dlatego skończyłam swoją naukę kiedy na świat przyszedł mój synek -Leo. Syn mój i mojego przyrodniego brata. Tak to kompletna paranoja ale stało się. Teraz Leo ma już trzy latka. Jest on małym niebieskookim brunetem. Urodę odziedziczył po ojcu, to trzeba przyznać.
Leo na szczęście nie mówi za dużo. Umie powiedzieć tylko mama, Teddy - imię jego ulubionego misia ,bajki, jeść, pić, siusiu, kupkę, spać i wujek. Czemu wujek? Ponieważ Luke przez cały okres mojej ciąży zajmował się mną a gdy urodziłam pomógł mi przy małym i tak w swoim czasie Leo zaczął mówić na niego wujek.

Czy jest coś pomiędzy mną a Lukiem? Nie! Zupełna dobra przyjaźń od kilku lat. Oczywiście nie zapomniałam o Maggie! Wiem, że wyszła za mąż za Harry'ego i razem z nim przeprowadziła się do Los Angeles. Będę musiała kiedyś ją odwiedzić. Oczywiście Maggie i Harry wiedzą, że urodziłam syna, ale ani moja mama ani tata nic o tym nie wiedzą a już na pewno nie Louis.
Może powinnam im o tym powiedzieć ale jakoś nie miałam odwagi, pewnie i tak w niedalekiej przyszłości na pewno dowiedzą się o Leo...


- Mamuś, mamuś! - usłyszałam mojego synka.


- Co się stało skarbie?


- Cy wujek Luke pzyjdzie do nas?


- Powinien przyjść skarbie.


- A pójdzemy na plac zabaw?


- Zobaczymy Leo. Narazie jesteś w piżamce u bez śniadania. Pójdź do swojego pokoju i poczekaj na mnie. Mama zaraz przyjdzie i ubierzemy się dobrze? - Leo pokiwał główką - to leć.


Poszłam do kuchni i wyjęłam z szafki kaszkę bananową. Ulubiona kaszka Leo. Zaczęłam ją przyrządzać aż w pewnej chwili poczułam ręce na swoich biodrach, podskoczyłam ze strachu i odwróciłam się w drugą stronę. Zobaczyłam Luka. No tak! Luke ma moje klucze od mieszkania...


- Luke nie strasz mnie!


- Przepraszam nie chciałem.


- Dlaczego tak wcześnie?


- Co wcześnie?

- Czemu tak wcześnie przyszedłeś?


- Wcześnie?! Błagam! Jest piętnaście po dziesiątej! - nagle usłyszeliśmy płacz.


- Leo! - krzyknęłam i pobiegłam szybko na górę - Leo siedział przy swoim łóżeczku i płakał - co się stało skarbie?


- Zrobiłem sobie sii. Strasnie boli! - pokazał mi swoją rączkę która była cała spuchnięta a mój synek coraz bardziej płakał.


- Jest cała spuchnięta - spojrzałam na Luka a on zrobił kwaśną minę - uderzyłeś się w coś Leo?


- T-t-tak – wyszlochał.


- Pojedźmy do szpitala. Może być złamana lub po prostu zwichnięta, ale lepiej sprawdzić.


- To chodźmy - Luke wziął na ręce Leo po czym szybko wyszedł z mieszkania. Ja wzięłam kilka ubrań Leo i buty po czym również wyszłam z mieszkania i szybko pobiegłam do samochodu mojego przyjaciela.


Po dziesięciu minutach byliśmy już na miejscu. Wzięłam Leo na ręce ale Luke go ode mnie odebrał za co byłam mu bardzo wdzięczna ponieważ Leo był trochę cięższy niż dwa lata temu albo nawet i rok temu...


- Dzień dobry.


- Dzień dobry. Słucham?

- Mój synek najprawdopodobniej złamał sobie rękę


- Rozumiem. Proszę za mną - pielęgniarka wstała i zaprowadziła nas do gabinetu. Luke został na korytarzu.


- Dzień dobry. Proszę usiąść - zrobiłam tak jak kazał mi lekarz - a więc słucham? Co się stało?


- Mój synek uderzył się w szafkę. Ma całą spuchniętą rączkę i nie może ją w ogóle poruszać.


- Rozumiem. Muszę zabrać małego na prześwietlenie.


- Rozumiem.


- Wezmę go od pani, dobrze?


- Tak. Leo posłuchaj mnie skarbie - mały spojrzał na mnie - pójdziesz z panem doktorem a on zrobi ci zdjęcie rączki, dobrze? - Leo pokiwał główką a ja pocałowałam go w czoło i podałam małego lekarzowi a on po chwili zniknął za drzwiami. Po kilkunastu minutach wrócili.

- Na szczęście pański synek nie ma złamanej rączki ani też skręconej. Po prostu została mocno stłuczona.


- Rozumiem. Jakie szczęście!


- Ale dobrze, że pani przyszła. Większość matek sądzi, że zwykłe spuchnięcie to błahostka a wcale nie wiedzą czy rzeczywiście nie jest złamana. Dobra z pani matka – uśmiechnęłam się -przepiszę pewną maść i niech pani smaruje synkowi rano i wieczorem.


- Dobrze.


- Proszę o to recepta i gdyby coś się działo z małym zawsze może pani do mnie przyjść.


- Dziękuje panie doktorze i do widzenia.


- Do widzenia.


- Co z Leo? - spytał Luke kiedy wyszłam z gabinetu.


- Na szczęście to tylko zwykłe stłuczenie.


- Mamusiu jestem głodny.


- Już wracamy do domku i dostaniesz coś do zjedzenia.


- Zlobisz mi potfolkowe kanapki?


- Jeśli chcesz - zaśmiałam się i daliśmy sobie z Leo słynnego buziaka w usta, Luke jedynie parsknął śmiechem - chodźmy.
Po dwudziestu minutach byliśmy już w moim mieszkaniu. Po drodze zrobiłam jeszcze małe zakupy...


- Luke mam prośbę. Ubierzesz małego? Bo przez to wszystko zapomniałam go ubrać a w szpitalu nie zdążyłam a przecież nie będzie latał cały dzień w piżamie

- Jasne.


- Ja zrobię mu śniadanie.


- Alex?


- Hmm?


- Czy ty przypadkiem dzisiaj nie idziesz do pracy?


- Cholera! No tak przecież dziś jest poniedziałek! Boże! Nie mam z kim zostawić małego! - zaczęłam panikować, tak jak to ja potrafię


- Spokojnie Alex. Jest dopiero dwunasta. Masz jeszcze dwie godziny do wyjścia zdążysz.


- Jasne! Dobra idę robić te kanapki.


- A ja idę ubrać Leo.

Pierwsza moja praca jaką dostałam była w jednym ze sklepów w centrum handlowym, marki VANS. Dostałam tę robotę kiedy Leo miał roczek. Musiałam przecież coś znaleźć no bo w końcu pieniądze z nieba nie spadają a ja potrzebowałam pieniędzy na utrzymanie mnie i synka. Może nie są to zbyt duże zarobki ale mi to zupełnie wystarczało...


- Mamusiu jeśtem głodny!


- Już masz gotowe kanapki chodź jeść!


- Siuper!!!


- Tylko się nie wywal!


- A dla mnie też masz? - spytał Luke który podszedł do mnie i złapał mnie znowu za biodra. Przysunął mnie do siebie tak, że nasze twarze były oddalone od siebie tylko o kilka centymetrów.


- A zasłużyłeś? - zaśmiałam się.


- A nie? - uniósł brew.


- Może - zaczęliśmy się śmiać ale po chwili nastała cisza. Luke odgarnął moje włosy z twarzy i delikatnie przejechał kciukiem po mojej dolnej wardze .Przełknęłam ślinę i rękoma oparłam się o blat. Przygryzłam z zdenerwowania wargę a wtedy Luke chwycił ją w swoje zęby i złączył nasze usta w pocałunku.


Nie wiedząc dlaczego zaczęłam oddawać pocałunek a z każdą sekundą pogłębialiśmy go coraz bardziej. Luke złapał mnie za pośladki a ja zarzuciłam mu ręce na szyję i wplotłam palce w jego włosy. Nasze języki złączyły się ze sobą i plątały zacięta walkę...


- Hihi a mamusia się ciałuje z wujkiem Lukiem - usłyszeliśmy głos Leo który w ręku trzymał telefon, od razu się od siebie oderwaliśmy.


- Leo oddaj mamie telefon.


- Plosię - zabrałam od synka telefon i odeszłam do salonu. Od razu po drugiej stronie usłyszałam piski Maggie.


- Dlaczego mi nie powiedziałaś, że jesteś z Lukiem?!


- W zasadzie to nie jestem – szepnęłam.


- No ale Leo mówił, że się z nim całowałaś!


- No tak ale to była taka chwila iii...


- Dobra, rozumiem.


- Chciałaś coś konkretnego?


- Tak chciałam powiedzieć, że za tydzień będę w Nowym Jorku i będę chciała się z tobą spotkać.


- Naprawdę? To świetna wiadomość!


- Ja też się cieszę.! Pogadamy później bo teraz muszę kończyć. Pa.
- No pa.
- Coś się stało?


- Maggie za tydzień będzie w Nowym Jorku.


- To super!


- Wiem też się cieszę. Muszę już iść się szykować do pracy.


- Jasne idź. Ja go popilnuje.


- Dzięki – odpowiedziałam i poszłam do swojej sypialni. Zaczęłam się szykować. Szybki prysznic, lekki makijaż i byłam gotowa. Zdążę jeszcze coś zjeść. Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie szybką sałatkę ,Luke z małym siedział w salonie i oglądał bajki.


- To ja już wychodzę!


- Wrócisz tak jak zawsze?


- Tak.


- W porządku. Nie musisz się o nic martwić. Poradzimy sobie.


- Wiem. Pa!


- Powiedz papa mamie.


- Papa mamo.


- Papa synku - zaśmiałam się po czym wzięłam kluczę i wyszłam z mieszkania.


Złapałam pierwszą lepszą taksówkę po czym do niej wsiadłam i poprosiłam o podwózkę do centrum.
Po około dwudziestu minutach byłam na miejscu. Kiedy weszłam do sklepu nie było wcale tak dużo ludzi, więc poszłam się przebrać w 'robocze' ciuchy i zaczęłam swoją zmianę.


Po około półtorej godziny do sklepu przyszedł jakiś młody mężczyzna. Nie zobaczyłam kto to, b rozpakowywałam nowy towar. Zamarłam dopiero wtedy kiedy usłyszałam głos tego mężczyzny...


- Dzień dobry. Szukam jakiś czarnych najzwyklejszych Vans'ów.


- Oczywiście! Alex? Pomożesz panu?


- Oczywiście – odpowiedziałam zirytowana. Zabiję Megan!

- Alex – powiedział i stanął jak wryty...


- Louis.

Continue Reading

You'll Also Like

2.3K 314 28
Jest to kontynuacja Szklanych Marzeń, więc zapraszam do zapoznania się z pierwszą częścią. ----- Fragment z małym spoilerem: Bez opamiętania zatraca...
13.6K 3K 54
PRZED POPRAWKAMI Jakie decyzje dotyczące nauki, zespołu, a przede wszystkim spraw sercowych, podjęła Alice? Od ostatnich wydarzeń minęły dwa lata. A...
22.1K 1.4K 38
Edgar ma 15 lat, zmaga sie z problemami rodzinnymi jak i prywatnymi, do tego sie jeszcze wyprowadza z domu w którym mieszkał cale swoje życie, ma też...
107K 5.3K 33
Poprawiony Co byście zrobili gdyby własna matka wysłała was na drugi koniec świata do rodziny, której praktycznie nie znacie? Jestem Ramzy Colins, m...