Rozdział 6

3.7K 163 5
                                    

W nocy miałam bardzo dziwny, ale piękny sen. Chciałabym, żeby był on prawdą ale niestety to był tylko głupi sen.

***
Dostałam wiadomość od mojej mamy, że przyjeżdża do mnie do Nowego Jorku. O matko! Przecież ja jej tak dawno nie widziałam! Będą już dobre cztery lata! Ona nie wie, że ma wnuka. Jak moja mama zobaczy Leo to wątpię, że będzie zadowolona z tego, że jej własna córka ma syna z przyrodnim bratem! No ale cóż tak wyszło... Poinformowała mnie, że ma dla mnie niespodziankę.


Dzisiaj jest ten dzień! Dziś spotykam się z moją mamą w jednej z najdroższych restauracji w Nowym Jorku. Ciekawe skąd ona ma tyle pieniędzy? Może znalazła sobie jakiegoś miliardera? Kto wie!


Założyłam na siebie kremową sukienkę sięgającą do połowy ud i czarne szpilki. Do tego zrobiłam lekki makijaż. Leo miał na sobie czarne rurki, białą podkoszulkę a do tego marynarkę i buty marki Vans. Wyglądał ślicznie niczym jego ojciec...


Wzięłam małego za rączkę i wyszłam z mieszkania. Zjechałam windą na dół z myślą, że pod moim blokiem będzie stała zwykła niechlujna żółta nowojorska taksówka. Jak bardzo się myliłam! Kiedy przekroczyłam próg drzwi wyjściowych i byłam już na zewnątrz, przy moim boku pojawił się mężczyzna w średnim wieku o brązowych oczach, zarostem i ubrany był w elegancki uniform a na głowie miał specjalną czapkę z daszkiem. Na pasku który był obwiązany wokół czapki zauważyłam napis TOMLINSON. Zdziwiło mnie to, nie powiem...


- Panna Alexandra Brooks? – zapytał.


- Tak.


- A kim jest ten młody przystojny mężczyzna? - spojrzał na mojego synka.


- Jestem Leo. Leo Tomlinson.


- Leo Tomlinson? - był zdziwiony - Hmm..., miło mi cię poznać Leo - mężczyzna spojrzał na mnie - przepraszam paną,i powinienem się przedstawić. Nazywam się John Curter i jestem kierowcą pana Tomlinson'a.


- Cóż..., nie powiem, że nie jestem zdziwiona bo to nie byłaby prawda. Miałam się spotkać z moją mamą a nie rozmawiać z panem. O co w tym wszystkim chodzi?


- Dowie się pani wszystkiego w swoim czasie. Zapraszam - John otworzył mi drzwi a ja bardzo powoli wsiadłam do limuzyny a zaraz za mną Leo. Mężczyzna zasiadł za kierownicą i ruszył w nieznanym mi kierunku. Nie byłam pewna czy oby na pewno powinnam wsiadać razem z synkiem do tej limuzyny.


Po około pół godzinnej jeździe byliśmy już na miejscu. John otworzył mi drzwi a ja wysiadłam oczywiście razem z Leo. Przed drzwiami restauracji stał młody mężczyzna który kiedy mnie zobaczył, ukłonił się po czym otworzył drzwi i gestem ręki zaprosił nas do środka. Tam czekała na mnie młoda kobieta która przywitała się ze mną jak na nią przystało i poprosiła abym za nią poszła. Tak też zrobiłam. Kiedy doszłam do jednego z stolików zauważyłam tam moją mamę ,mojego tatę i co najdziwniejsze Louis'a. Wszyscy siedzieli ,rozmawiali ze sobą i śmiali się...


- Witaj Alex – powiedział Louis, wstał, podszedł do mnie i pocałował mnie w policzek - miło mi cię widzieć. Pięknie wyglądasz - zarumieniłam się na jego słowa bo były one naprawdę miłe.


- Kochanie - mama wstała i podeszła do mnie. Przytuliła mnie do siebie i zaczęła głaskać po plecach - jak miło mi cię widzieć. Tyle czasu cię nie widziałam!


- Mnie też miło cię widzieć, mamo - powiedziałam a moja rodzicielka odsunęła się ode mnie i spojrzała na Leo.


- Dlaczego mi nie powiedziałaś, że mam wnuka? I to w dodatku takiego śliczniutkiego?


- Nie było okazji - tym razem podszedł do mnie ojciec.


- Witaj córeczko - przytulił mnie - Cieszę się, że cię widzę.


- Taa..., ja też - wymusiłam uśmiech.

- Mam cudownego wnuka.


- Byłoby mi lepiej z tą świadomością, że to nie jest syn twojego syna.


- No i właśnie o tym wszyscy chcieliśmy z tobą porozmawiać! Usiądź proszę - tata odsunął mi krzesło a ja na nim usiadłam, zaraz koło mnie Leo i Louis. Na przeciwko mnie tata i mama.


- A więc o co chodzi?


- Widzisz skarbie. Mamy dla ciebie wiadomość, która cię na pewno ucieszy - powiedziała mama.


- Mam nadzieję - dodał Louis.


- Otóż - zaczął ojciec - pewnego dnia robiłem sobie badania.


- Jesteś chory? – zapytałam.


- Nie o to chodzi - zaśmiał się ojciec - w tym samym czasie badania robił też Louis. Musiałem dać próbki śliny i innych tak samo jak i Louis. Nie wiem jak to się stało ,ale lekarze połączyli nasze badania i sprawdzili jedną rzecz - przy tym skończył ojciec swoją wypowiedź i spojrzał na Louis'a.


- Okazało się, że nie jestem synem Mark'a. Nie jestem z nim w ogóle spokrewniony - zakryłam dłonią usta a w moich oczach pojawiły się łzy. Łzy szczęścia? To niemożliwe - nie jesteśmy rodzeństwem Alex! Nie jestem twoim bratem. Jestem twoim chłopakiem - nie wiedziałam co powiedzieć. Z moich oczy zaczęły spadać pojedyńcze krople łez a Louis próbował je wycierać - powiedz coś, proszę.


- J-j-ja..., nie wiem co powiedzieć.


- Odpowiedź jest prosta. Powiedz, że się cieszysz, i że mniej kochasz i, że wyjdziesz za mnie? - przy tym Louis wyciągnął z kieszeni czerwone małe pudełeczko i uklęknął.


- Boże Louis! Kocham cię i tak..., wyjdę za ciebie! - pisnęłam a on założył mi na palca pierścionek po czym pocałował mnie bardzo czule.


Wszyscy w restauracji zaczęli klaskać a ja rzuciłam się na szyję Lou. Byłam taka szczęśliwa! Leo widząc całą tą sytuację, wstał i poprosił Louis'a o wzięcie na ręce. Tak też zrobił.

Od dziś będziemy normalną rodziną. Rodziną Tomlinson.

My little Tomlinson ✔ (ZAKOŃCZONE - DO KOREKTY)Место, где живут истории. Откройте их для себя