Rozdział 28

2.9K 150 10
                                    

ALEX:
W końcu zebranie dobiegło końca. Przez wiadomość od naszego szefa nie mogłam dojść do siebie. Nie mogłam uwierzyć w to, że mój ojciec pojawi się w Nowym Jorku. O ile już się nie pojawił. Louis'a nie mogłam nigdzie znaleźć co oznaczało, że nie wrócił jeszcze z firmy. Miał na mnie poczekać tutaj, ale dostałam od niego wiadomość, że pilnie musi zjawić się w firmie. Zrozumiałam i czekałam na niego cierpliwie a przez ten czas zastanawiałam się czy mam mu powiedzieć o tym, że nasz ojciec przyleci tutaj i, że będzie moim szefem. Samochód Louis'a podjechał, dlatego szybko odgoniłam swoje myśli i wsiadłam do jego auta. Nie obyło się bez krótkiego, czułego pocałunku..

- Stęskniłem się.

- Nie przesadzasz? Nie widzieliśmy się raptem może dwie i pół godziny.

- Nie przesadzam. Dla mnie nawet minuta bez ciebie to wieczność.

- Słodko – podarowałam mu kolejny pocałunek – a teraz jedźmy już proszę. Chcę jak najszybciej znaleźć się w domu i zobaczyć co u Leo.

- Oczywiście skarbie – odpowiedział i po chwili jego auto ruszało się sprawnie po ulicach Nowego Jorku.

Podczas jazdy znów zaczęłam się zastanawiać czy nie powiedzieć mu o Mark'u. O ile Louis już o tym nie wie i tak samo jak ja zastanawia się czy powiedzieć mi...

- Louis?

- Tak skarbie?

- Wiesz.. dziś nasz szef poinformował nas, że dostaniemy podwyżki i...

- To świetnie!

- Tak to świetnie, ale jeszcze coś nam powiedział.

- Co takiego?

- Że, wszystkie sieci sklepów tu w Nowym Jorku odkupuje Mark Torres. A to znaczy, że...

- Wiem Alex – westchnął – wiem, że nasz ojciec jest tutaj, dziś się z nim widziałem. Ale nie wiedziałem, że akurat tą sieciówkę sklepów chcę odkupić! – wkurzył się?

- Super...

- Pytał się o ciebie i chciał twoi adres zamieszkania, ale mu nie podałem. Powiedziałem, że najpierw muszę z tobą o tym porozmawiać.

- Cieszę się, że mu go nie podałeś.

- Wiesz on nie wie, że jest dziadkiem dziecka swoich dzieci. I lepiej, żeby się nie dowiedział.

- Na razie nie musi, ale pewnie i tak się dowie.

- Lepiej, żeby nie – oznajmił Lou i przez resztę drogi nie odzywaliśmy się do siebie. Odezwałam się dopiero pod moim blokiem.

-Poczekaj chwilkę. Pójdę po Leo i zaraz wracam.

- Pójdę z tobą – oznajmił surowo i stanowczo - w końcu ktoś musi znieść małego do samochodu. Nie sądzisz?

- Chodźmy – odparłam, Lou się jedynie uśmiechnął i wyszedł z samochodu po czym złapał mnie za rękę i ruszyliśmy w stronę mojego mieszkania.

W windzie Louis oczywiście sobie nie odpuścił i pocałował mnie. Uwielbiałam jego pocałunki! Połączenie papierosów i miętowych gum do życia, było obłędne! Kiedy winda się zatrzymała szybko ją opuściliśmy i tym razem nie trzymaliśmy się za ręce bo w każdej chwili mogła by zobaczyć nas moja mama. Kiedy weszliśmy do środka mieszania, usłyszałam rozmowę. Jak się okazało był u mnie Luke.


"Wszystko tylko nie on! Nie w tym momencie!"

- Cześć mamo, cześć Luke.

- Witaj skarbie - powiedział Luke z dziwnym uśmiechem na twarzy, po czym podszedł do mnie i pocałował. Chciał w usta, ale trafił w policzek. Widziałam na jego twarzy coś co do tej pory było mi nieznane. Oczywiście chodziło mu o Louis'a - stęskniłem się.

My little Tomlinson ✔ (ZAKOŃCZONE - DO KOREKTY)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz