Imperfect

由 Akinom96

10.3K 443 18

Emilly to zwykła dziewczyna, którą spotkała straszna tragedia. Próbuje pozbierać się po śmierci rodziców i ro... 更多

WSTĘP
ROZDZIAŁ 1
ROZDZIAŁ 2
ROZDZIAŁ 3
ROZDZIAŁ 4
ROZDZIAŁ 5
ROZDZIAŁ 6
ROZDZIAŁ 7
ROZDZIAŁ 8
ROZDZIAŁ 10
ROZDZIAŁ 11
ROZDZIAŁ 12
ROZDZIAŁ 13
ROZDZIAŁ 14
ROZDZIAŁ 15
ROZDZIAŁ 16
ROZDZIAŁ 17
ROZDZIAŁ 18
ROZDZIAŁ 19
ROZDZIAŁ 20
ROZDZIAŁ 21
ROZDZIAŁ 22
ROZDZIAŁ 23
ROZDZIAŁ 24
ROZDZIAŁ 25
ROZDZIAŁ 26
ROZDZIAŁ 27
ROZDZIAŁ 28
ROZDZIAŁ 29
ROZDZIAŁ 30
ROZDZIAŁ 31
ROZDZIAŁ 32
ROZDZIAŁ 33
ROZDZIAŁ 34
ROZDZIAŁ 35
ROZDZIAŁ 36
ROZDZIAŁ 37
ROZDZIAŁ 38

ROZDZIAŁ 9

305 11 1
由 Akinom96


- (...) Zależy mi na Tobie i po raz pierwszy w życiu już nie chcę już być samotny.

___________________________________________________________


Zapadła między nami cisza, ale nie była ona niezręczna. Była to cisza podczas, której każde z nas próbowało przetrawić słowa, które między nami padły i zrozumieć co one właściwie oznaczają. Patrick był mną zainteresowany. Po tym czego się wczoraj dowiedziałam powinnam to podejrzewać, ale nie zastanawiałam się, albo bardziej nie chciałam się zastanawiać, co to oznacza. Nie chciałam robić sobie złudnej nadziei. Teraz jednak miałam pewność co do jego uczuć względem mnie i mogłam to przeanalizować. Co dalej? Od czego powinniśmy zacząć.

- Cóż będziesz mi musiał odpowiedzieć na wiele pytań – powiedziałam wreszcie. - Prawie nic o Tobie nie wiem. Poza tym, że uwielbiasz malować.

Ostatnie słowa wypadły z moich ust zanim zdążyłam pomyśleć. Spłonęłam rumieńcem na wspomnienie w jaki sposób się o tym dowiedziałam, a kiedy przypomniałam sobie niedokończone dzieło zrobiło mi się gorąco i zarumieniłam się jeszcze bardziej.

- Przepraszam – wyjąkałam widząc jak Patrick zaciska szczękę i zdając sobie sprawę, że to przez reakcję mojego organizmu. - Będę się musiała nauczyć to jakoś kontrolować.

- Jest już lepiej – chłopak wziął głęboki wdech. - Znów nie byłem przygotowany i to mnie zaskoczyło.

Uśmiechnął się do mnie i wyciągnął w moją stronę dłoń. Chwyciłam ją bez wahania i splotłam nasze palce razem. Poczułam chłód bijący od jego skóry, ale nie był on nieprzyjemny.

- Nie rozumiem – powiedziałam po chwili. - Wtedy w kuchni kiedy rozbiłam kubek widziałeś moją krew. Wydawało mi się, że się kontrolowałeś. Aż nadzwyczaj dobrze. Dlaczego teraz kiedy się zarumienię reagujesz tak gwałtownie? Jest gorzej?

- Tak – Patrick pokiwał głową. - Można tak powiedzieć. Nie chodzi o samą krew. Jestem do niej przyzwyczajony. Wbrew temu co sądzą niektórzy nie mam problemów z samokontrolą nad pragnieniem. Ale Twoje rumienienie się to coś innego. To mnie jakby przyciąga. Nie po to żeby zrobić Ci krzywdę. A w każdym razie nie taką o jakiej myślisz. Mam ochotę podejść, wpić się w Twoje usta i całować, aż zabraknie Ci tchu. To nad tym muszę panować.

Jego wyznanie mnie zaskoczyło. Nie spodziewałam się, że tak otwarcie powie o swoich pragnieniach. Po obrazie jaki zobaczyłam w jego pokoju powinnam się domyślić, że pociągam go fizycznie, ale nie mogłam w to uwierzyć. Jak ktoś o tak idealnym wyglądzie może zainteresować się kimś co najwyżej przeciętnym. Nie mogłam zaprzeczyć, że najchętniej sama podeszłabym w tym momencie i go pocałowała, ale nie byłam pewna jak na to zareaguje. Zresztą chyba najpierw powinniśmy się czegoś o sobie dowiedzieć. Miałam nadzieje, że łączy nas coś więcej niż tylko czysto fizyczne zainteresowanie.

- Choć pójdziemy gdzieś usiąść – zaproponował Patrick. - Pod jakimś dachem, żebyś za bardzo nie zmokła. Jeżeli nie jest Ci za zimno preferowałbym miejsce na dworze. Nie lubię pokazywać się w miasteczku.

Nie było mi zimno, ale faktycznie deszcz zaczął być powoli uciążliwy. Ruszyliśmy dalej żwirową drogą, ale po chwili chłopak skręcił w las. Nie było tam żadnej ścieżki dlatego szłam wolniej uważając na kłujce krzewy i wystające korzenie. Nie narzekałam jednak. Kiedy jeździłam z rodzicami w góry często zbaczaliśmy ze szlaku i nie jednokrotnie zdarzało nam się chodzić na przełaj.

- Nie jestem przyzwyczajony do takiego tępa w lesie – zagadnął Patrick. - Ale to całkiem przyjemne.

Wreszcie wyszliśmy z gęstwiny na leśną dróżkę przy której stała drewniana wiata i miejsce na ognisko.

- Rozgość się, a ja zorganizuję Ci coś do picia – chłopak uśmiechnął się. - Niedaleko jest stacja benzynowa. Kawa może być?

Pokiwałam głową i poszłam usiąść. Kiedy się odwróciłam jego już nie było. Nie minęło jednak pięć minut gdy był już z powrotem niosąc kubek i papierową torebkę.

- Wziąłem Ci croissanta – powiedział siadając naprzeciwko mnie. - Pomyślałem, że możesz być głodna. Już od dawna nie jestem człowiekiem, ale trochę jeszcze pamiętam. Będę musiał się jednak wiele nauczyć i sobie przypomnieć. A do tego potrzebuję czasu – kiedy spojrzałam na niego nic nie rozumiejąc dodał. - Nie wiem ile jesteś w stanie przejść. Kiedy powinnaś jeść, ile spać. Zwykłe ludzkie czynności. Dlatego kiedy o czymś zapomnę po prostu mi o tym powiedz.

Zrozumiałam, że nie tylko dla mnie ta relacja będzie nowością. Nie wiedziałam jak to jest być z wampirem, ale tak samo Patrick nie wiedział jak to jest być z człowiekiem. Czy będzie chciał to kontynuować kiedy zorientuje się co to znaczy. Że jako człowiek jestem bardzo ograniczona. Nie posiadałam żadnej z tych cech, które wyróżniały wampiry. Piękna, inteligencji, siły i szybkości. Byłam słaba.

- Nie jesteś słaba. Nie dla mnie.

Moje wewnętrzne rozmyślania przerwał ostry głos chłopaka, który pojawił się w mojej głowie. Spojrzałam na niego z nieudolnie skrywaną złością, a on uśmiechnął się do mnie niewinnie.

- Uprzedzaj mnie jak zaczynasz słyszeć moje myśli czy co Ty tam robisz – poprosiłam. - I jak odpowiadasz mi telepatycznie. Przynajmniej na początku. Zanim się do tego nie przyzwyczaję. Dobra?

- Zgoda. Ale nie mogłem sobie teraz odmówić – powiedział tylko. - I na prawdę tak sądzę. Owszem jesteśmy inni, ale nie wstydź się tego. To nie oznaka słabości, a Twoja natura, która jest po prostu odmienna od mojej. Ale to mi się podoba. To, że jesteś sobą i nikogo nie udajesz.

- Jak często Ci się to zdarza? - spytałam chcąc zmienić temat. - Że możesz mówić wprost do czyjejś głowy?

Byłam zafascynowana jego umiejętnością. Chciałam poznać każdy szczegół tej niesamowitej zdolności. Jak to jest wejść w czyiś umysł, słyszeć jego myśli, wiedzieć, że ktoś nas okłamuje.

- Rzadko. Niezmiernie rzadko – odparł po chwili jakby zastanawiając się nad odpowiedzią. - Właściwie w całym swoim wampirzym życiu spotkałem tylko cztery takie osoby. Ty jesteś piątą. Moja matka, pewien staruszek o którym nie wiem nic poza tym, że żył osiemdziesiąt lat temu i umarł zanim zdążyłem dowiedzieć się o nim czegoś więcej, oraz młoda dziewczyna dla której spotkanie ze mną skończyło się tragicznie.

Umilkł, ale nie mogłam nie zauważyć, że ostatnie słowa wypowiedział z wyraźnym żalem. Czyżby przez niego ta dziewczyna umarła? Czyżby ją zabił?

- Nie ja – odparł, a ja dopiero po chwili zrozumiałam, że odpowiedział na moje niezadane pytanie. - Nie ja ją zabiłem, ale umarła przeze mnie. Gdyby nie mój egoizm i chęć dowiedzenia się o niej czegoś więcej... zrozumienia dlaczego akurat z nią mam telepatyczne połączenie. To by się tak nie skończyło.

W oczach Patricka zobaczyłam ból i zrezygnowanie. Nie wiedziałam ile czasu minęło od tego zajścia, ale widziałam, że cały czas się za nie obwinia. Byłam ciekawa co się dokładnie stało, ale nie chciałam naciskać. Uznałam, że poczekam aż chłopak sam zechce mi o wszystkim opowiedzieć.

- A ostatnia osoba? - spytałam, by odciągnąć go od nieprzyjemnych wspomnień. - Kim ona jest?

- Carlisle – prychnął z pogardą. - Któż by inny. Nienawidzę go, a z jakiegoś niezrozumiałego powodu mogę przenikać jego umysł. Nie odzywam się do niego na głos, a co dopiero mentalnie. Cóż za popieprzona ironia.

Tego się nie spodziewałam. Zarówno tego, że to doktor jest jedną z tych wyjątkowych osób, jak i tego, że między mężczyznami są tak negatywne emocje. Carlisle wspomniał wczoraj, że się poróżnili, ale nie spodziewałam się, że ich spór jest aż tak silny. Co mogło do tego doprowadzić? Jaka byłą historia Patricka?

- Czy to dlatego do nich dołączyłeś? - chciałam choć trochę zrozumieć. - Chciałeś dowiedzieć się dlaczego akurat Carlisle'owi umiesz czytać w myślach?

Patrick spojrzał na mnie jakby to pytanie było co najmniej dziwne.

- Nie powiedział Ci? - był autentycznie zdziwiony, ale po chwili tylko prychnął. - No tak nie chciał się chwalić beznadziejnym synem. Emilly, Carlisle jest moim biologicznym ojcem.

Zamilkł, a mnie opadła szczęka. Tego się nie spodziewałam. Owszem zauważyłam, że są do siebie podobni, ale uznałam to za zbieg okoliczności. Wszyscy Cullenowie byli przecież dobrze zbudowani, mieli idealną cerę i takie same oczy. Kolor włosów i identyczny nos zrzuciłam na przypadek, a nie na wspólne DNA. Byłam oszołomiona tym co usłyszałam. Wydawało mi się, że Carlisle całym sercem kocha swoje adoptowane dzieci. Nie sądziłam, że mógłby odrzucić swojego prawdziwego syna. Jednak fakt, że nie powiedział mi kim jest dla niego Patrick wydawał mi się co najmniej dziwny. Tak jakby w jakiś sposób nie chciał się do tego przyznać. Kiedy opowiadał mi swoją historię, ani słowem nie zająknął się o tym, że miał już kiedyś rodzinę. Czyżby nie chciał o tym pamiętać? Próbowałam sobie przypomnieć czy cokolwiek z tego co powiedział mogłoby sugerować, że Patrick jest jego synem. Owszem wczoraj użył tego określenia, ale mówił tak również o reszcie rodzeństwa. Czy oni też byli z nim w jakiś sposób spokrewnieni? Nagle uderzyła mnie pewna myśl, która spowodowała, że zrobiło mi się słabo.

- Skoro on jest Twoim ojcem – zaczęłam próbując sobie jakoś przyswoić to co za chwile usłyszę. - To ile Ty masz lat?

- Urodziłem się w 1658 roku - Patrick uśmiechnął się niewinnie. - Przemieniony zostałem w 1678. Więc jestem młodszy od Ciebie o trzy lata.

Prychnęłam. Młodszy. I co jeszcze. Właśnie siedział przede mną prawie czterystuletni wampir, który cholernie mnie intrygował i pociągał. Ale różniło nas tak wiele. Nie tylko nie należeliśmy do tego samego gatunku, ale nawet dzieliły nas całe dekady. Miałam totalny mętlik w głowie. To co usłyszałam w przeciągu ostatnich pięciu minut wystarczyło bym była skołowana. Wzięłam łyk kawy licząc, że zdołam zebrać myśli. Poczułam jak telefon w kieszeni moich spodni wibruje, ale zignorowałam to.

- Czy ktoś jeszcze z rodziny jest ze sobą spokrewniony? – spytałam wreszcie.

- Nie – Patrick pokręcił głową. - Jasper i Rossalie podają się za rodzeństwo, ale nigdy nie spotkali się za życia. Wszyscy trzymają się Carlisle z wyboru. Mogą odejść kiedy chcą. Nie to co ja.

Jego ostatnie słowa wypowiedziane były z nieukrywanym żalem. Nie rozumiałam co miał na myśli. Przecież to, że był synem doktora nie zmuszało go do mieszkania razem z nim.

- Nie wiesz najważniejszego – chłopak kontynuował zmęczonym głosem. - Ciężko się o tym mówi. To, że on jest moim ojcem nie oznacza tylko tego, że jesteśmy do siebie podobni czy, że mamy wspólną historię jeszcze jako ludzie. Nie spotkałem nigdy wampirów, które miałyby podobne pokrewieństwo co my, żeby to sprawdzić. Ale mam pewną teorię. Skoro zmieniając się w wampira wyostrzają się wszystkie Twoje cechy to relacje zapewne również. Dorastałem w czasach kiedy dziecko było w pełni posłuszne rodzicom. A szczególnie ojcu. Po zamianie to się nasiliło. Nie mogę sprzeciwić się żadnej jego decyzji. Żadnej.

- Czekaj. Tego dnia kiedy przyjechałeś – przypomniałam sobie. - Kiedy Carlisle poprosił Cię o kluczyki...

- Tak jak wtedy powiedziałem – Patrick uśmiechnął się krzywo. - To nie była prośba. Jak chcesz mogę Ci pokazać jak to wygląda, ale uprzedzam to nie jest miłe uczucie.

Kiwnęłam głową zgadzając się. Chciałam się dowiedzieć co czuje chłopak i choć trochę bardziej zrozumieć co go dręczy. Nachylił się w moją stronę tak, że nasze twarze znajdowały się na tej samej wysokości. Spojrzał na mnie przenikliwie, a ja utonęłam w głębi jego oczu zupełnie ignorując komórkę, która nie przestawała dzwonić. W mojej głowie powoli formował się obraz. Wydawało mi się jakby było to moje własne wspomnienie. Ale gdyby tak było nie byłoby ono takie wyraźne. Widziałam szczegóły, których moimi ludzkimi oczami nigdy nie byłabym w stanie dostrzec. Czułam zapachy tak intensywne jak nigdy wcześniej. Słyszałam dźwięki, o których istnieniu nie miałam nawet pojęcia. Zrozumiałam, że właśnie patrzę na świat tak jak widzą go wampiry. Było to tak niesamowite, że zaparło mi dech w piersiach. Ale zanim zdążyłam odnaleźć się w nowej rzeczywistości usłyszałam wyraźny głos Carlisle. Ze zdziwieniem odkryłam, że brzmi inaczej niż ja to pamiętałam. Był bardziej szorstki i władczy.

- Kluczyki. Mogę?

Poczułam jak całe moje ciało spina się bezwiednie, a kark ugina się w jakby jakaś niewidzialna ręka przyciskała mnie do ziemi. Było to niemal bolesne. Dopiero kiedy wyciągnęłam kluczyki i rzuciłam je na podłogę wszystko puściło. Wzięłam głęboki wdech nie zdając sobie sprawy, że przestałam na chwilę oddychać. Wspomnienie skończyło się, ale ja nadal nie mogłam otrząsnąć się z szoku.

- On wie? – spytałam wreszcie.

- Na początku wydawało mi się, że to normalne. Tak jak mówiłem żyliśmy w innych czasach, myślałem, że tak poprostu jest – odpowiedział cicho chłopak. - Ale potem kiedy zobaczyłem, że inni nie są tak posłuszni... Powiedziałem mu, ale mi nie uwierzył. To były już czasy kiedy nie rozmawialiśmy ze sobą za dużo.

- Może gdybyś mu pokazał – zasugerowałam.

- Nic mu nie będę pokazywał – Patrick niemal wysyczał. - Nie chce mnie słuchać to nie. Pewnie podoba mu się to, że ma nade mną władzę. Lubi rządzić. Wszystkim i wszystkimi.

Zamyśliłam się. Czy Carlisle właśnie taki był? Chciał mieć władzę? Zauważyłam, że wszyscy się go słuchają i bardzo szanują, ale wydawało mi się, że po prostu ma autorytet. Czy to mu się podobało? Fakt, że bardzo ciężko było zmienić coś jeżeli on postanowił inaczej. Wcześniej nie zwracałam na to uwagi. Przypomniałam sobie jak próbowałam przekonać go, że będę sama płacić za swoje rzeczy. Koniec końców mimo mojego uporu nie udało mi się go przekonać. Może w tym co mówił Patrick była prawda. Nie wiedziałam tylko jak wiele jej było.

- Odbierz ten telefon – powiedział chłopak zanim w ogóle poczułam, że komórka w mojej kieszeni wibruje.

Kiedy zobaczyłam na ekranie imię doktora wcale nie miałam ochoty odbierać. To co powiedział mi o nim Patrick sprawiło, że nie wiedziałam już co powinnam o nim myśleć. Nie mogłam zaprzeczyć, że bardzo mi pomógł i gdyby nie on nie chciałabym nawet myśleć jak bym skończyła, ale nie mogłam zignorować tego co usłyszałam. Czułam, że znam zaledwie ułamek tego co stało się między nimi, a to już wystarczyło bym spojrzała na Carlisle zupełnie inaczej. Co będzie kiedy poznam całość historii?

- Tak – odebrałam zanim wybrzmiał ostatni sygnał.

- Wszystko w porządku? - usłyszałam zdenerwowany głos mężczyzny. - Pisałem, dzwoniłem ale nie odpowiadałaś. Zacząłem się martwić. Już chciałem iść Cię szukać.

- Jest ok – mój ton był bardziej ostry niż zakładałam. - Nic mi nie jest. Nie masz się czym przejmować. Jeżeli to wszystko...

Rozłączyłam się zanim Carlisle skończył mówić, że oczywiście. Chowając telefon do kieszeni sprawdziłam, że istotnie dzwonił pięć razy, a skrzynkę miałam zapełnioną smsami z pytaniem czy wszystko u mnie dobrze. Spojrzałam na Patricka zastanawiając się co powiedzieć. Wiedziałam, że słyszał naszą rozmowę.

- Wczoraj powiedziałam mu co zrobiłam – wyjaśniłam. - Że weszłam do Twojego pokoju. Chciałam żeby doradził mi jak Cię przeprosić. Nie wiedziałam, że...

- Jasne – machnął lekceważąco ręką. - Fajnie wiedzieć, że sądzi, że mógłbym Ci coś zrobić. Dobrze, że w ogóle pozwala mi wychodzić z domu bez czyjejś kontroli.

Zrobiło mi się smutno słysząc te słowa. Czyży Carlisle właśnie tak myślał? Nie dzwonił przecież do mnie jak wybrałam się z Alice na zakupy więc dlaczego teraz upewniał się czy wszystko w porządku? Może miał powody i Patrick był niebezpieczny. W końcu nic o nim nie wiedziałam. Ale czy gdyby tak było to w ogóle pozwoliłby mi z nim iść samej? Sam zresztą mnie przekonywał, że nikt z jego rodziny nie chce mi zrobić krzywdy. Nic już z tego nie rozumiałam.

- Opowiesz mi swoją historię? - spytałam. - Co się między wami stało?

Liczyłam, że jak ją poznam będzie mi łatwiej zrozumieć. To kim jest Patrick, co nim kieruje, dlaczego zachowuje się tak, a nie inaczej. Co takiego stało się między nim, a Carlisle'm. Doktor wspomniał wczoraj, że się poróżnili, ale nie powiedział mi o co. Czułam, że musiało to być coś ważnego. Obaj nie wyglądali na kogoś kto obraża się z byle powodu.

- Zakładam, że Carlisle opowiedział Ci o sobie – spytał chłopak, a ja kiwnęłam głową.

- Tak tylko... - zaczęłam. - Wygląda na to, że nie powiedział mi wszystkiego. Mówił, że jego matka zmarłą przy porodzie i wychowywał się z bardzo konserwatywnym ojcem. A potem o tym jak zorganizował polowanie na wampiry i został ugryziony.

- Zapomniał dodać kilku szczegółów. To, że ożenił się z dziewczyną z sąsiedztwa, która urodziła mu syna. Że miał córkę, która nie przeżyła wieku niemowlęcego. Takie nieistotne rzeczy – Patrick sarknął. - Kiedy stajesz się wampirem twoje ludzkie wspomnienia bledną. Ale ja pamiętam wszystko bardzo dokładnie. Emilly moja historia nie jest szczęśliwa.

Spojrzał na mnie, a w jego oczach dostrzegłam ból. Bez zastanowienia chwyciłam go za rękę chcąc choć trochę podnieść go na duchu. Ścisnęłam mu palce, a on posłał mi niepewny uśmiech po czym zaczął opowiadać.

繼續閱讀

You'll Also Like

14K 901 32
Tony Stark bierze pod swoje skrzydła dwójkę zupełnie różniących się od siebie nastolatków. Jak sprawdzi się w roli ich ojca? Ponieważ zrezygnowałam...
1.2K 70 11
Rose Stark wiedzie wspaniałe i spokojne życie.Ma pracę,w której robi to co kocha,pomagając przy tym innym.Wszystkim się układa i każdy jest szczęśliw...
5.8K 257 3
ᴋᴀᴢ̇ᴅʏ ᴄᴢʟᴏᴡɪᴇᴋ ᴍᴏᴢ̇ᴇ ʙʏᴄ́ ʙᴏʜᴀᴛᴇʀʀᴍ, ᴀʟᴇ ɴɪᴇ ᴋᴀᴢ̇ᴅʏ ʙᴏʜᴀᴛᴇʀ ᴍᴏᴢ̇ᴇ ʙʏᴄ́ ᴄᴢʟᴏᴡɪᴇᴋɪᴇᴍ.
183K 8.3K 41
W wieku dziewięciu lat straciła nadzieję na normalne życie. Wyspa stała się jej więzieniem, ale czy tylko ona? Nikt nie wierzył, że wróci. Uznano ją...