Miłość na widoku

By NaylaaOK

16.9K 483 310

Dwie różne historie, dwa trudne charaktery, Dziwne, nowe relacje. Co się stanie gdy miłość zapuka do twojego... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41

Rozdział 23

388 13 1
By NaylaaOK

Nareszcie. Pomyślałam gdy tylko opuściłam próg szpitalnych drzwi. Nie mogę się doczekać by móc znów ujrzeć moją mamę, Avę, Taylora, Noah no i oczywiście Jamesa. Ciekawi mnie co u niego, bo kurcze już tak długo się nie widzieliśmy... zastanawia mnie tylko czy on w ogóle się mną przejmował. Nie mam przy sobie telefonu, bo zostawiłam go na ostatniej ,,pechowej imprezie", ale strasznie stresuję się tym nagłym powrotem do rzeczywistości. Z drugiej strony cieszę się, ponieważ na pewno wolę spędzać czas ze znajomymi, w szkole, w domu, niż być przetrzymywana przez bandę psycholi w jakimś mieszkaniu na odludziu.

Od lekarza otrzymałam informację że moja rodzicielka powinna czekać na mnie przed budynkiem i tak też było. Zauważyłam ją stojącą przy jakimś nowym, czarnym samochodzie. Lekko mnie to zdziwiło, lecz po chwili przypomniałam sobie jak wspominała że chce zakupić nowe auto. Sprawdzała coś na telefonie, więc niezwłocznie podbiegłam do niej z moimi torbami. Gdy tylko stanęłam obok, zauważyła mnie i ujrzałam małą łzę w jej oku. Uśmiechnęła się najszerzej jak tylko potrafiła, na co ja puściłam wszystko co trzymałam teraz w dłoniach i oplotłam jej ciało, łącząc nas w mocnym uścisku.

-Jak dobrze że jesteś cała. Boże dziękuję ci za to z całego serca.- Odparła kobieta i ucałowała mnie w czoło.

-Juz jestem mamo, nigdzie się więcej nie wybieram.-

-Twój kolega. Wszystko mi powiedział. Jak mogłaś być tak nieostrożna! Masz szlaban na imprezy i długie wypady po godzinie dwudziestej drugiej do odwołania.- Dodała już nieco bardziej srogim tonem.

Świetnie.

-James był u ciebie?- Zapytałam, jednak jej odpowiedź nie mało mnie zaskoczyła.

-James? Cóż ja nie pamiętam jak on ma na imię, ale wiem że to syn naszego sąsiada, u którego byliśmy na obiedzie po naszej przeprowadzce.-

Will Evans! Ten Will Evans, którego znam? Niemożliwe.

-Wyglądał na tak przejętego jak ja, ale muszę przyznać że to naprawdę dobry chłopak.- Powiedziała moja rodzicielka i odkluczyła stojący obok pojazd.

-Ta jasne...-Prychnęłam.

Wyjechaliśmy spod szpitala i od razu kierowaliśmy się w stronę domu. Dom. Tak długo tam nie byłam. Ciekawe czy coś się zmieniło odkąd widziałam go ostatni raz. Może mama sprowadziła tam kogoś nowego? Mam nadzieję że nie, bo naprawdę szczerze, mam dość chłopaków na conajmniej ten tydzień.

Chociaż jeden z nich wciąż zaprząta moje myśli. Nate. Ten tajemniczy chłopak, którego przez przypadek poznałam w domu Tom'a. Do teraz nie mam pojęcia jakie miał zamiary i czy rzeczywiście chciał mi pomóc, czy też porwać, zabić lub zostawić w lesie na pastwę losu. Tak naprawdę nie znam go od żadnej strony. Nie wiem ile ma lat, jak ma na nazwisko, czemu zależało mu na ucieczce z tamtego miejsca pomimo iż był tutejszym ochroniarzem. Przecież to się kupy nie trzyma. Dlaczego miałby stamtąd odchodzić i to jeszcze bez niczyjej wiedzy. To jest pierwsza sprawa.

Druga. Po jakiego grzyba do cholery przyjął za mnie ten strzał. Wiem, że nie myślałam wtedy racjonalnie i bezmyślnie pobiegłam w jego stronę by go osłonić. Ale ja potrafię to wyjaśnić. Po prostu po tym wszystkim, nie ważne czy robił to w dobrych celach czy złych, on jako jedyny chciał mi w jakiś sposób pomóc, on jedyny wyciągnął do mnie rękę w najgorszym z najgorszych momentów. Nie potrafiłam patrzeć na to jak umiera na moich oczach i to jeszcze przeze mnie. Ale... on i tak do samego końca chciał mnie chronić. Zależało mu w pewien sposób na mnie, gdyż normalny człowiek w sytuacjach zagrażających jego życiu, z automatu interesuje się tym by to on przeżył. Tak działa ludzki umysł. Jeśli kiedykolwiek ktoś powiedział że zachowałby się inaczej w danej sytuacji to najprawdopodobniej kłamie, bo tak naprawdę nigdy nie wiesz co zrobisz gdy zapuka do ciebie ten moment. Nikt tego nie wie. A większość ludzi w takich sytuacjach po prostu chce siebie ochronić. I to żaden tchórz. To całkiem normalne. Wiem to, ponieważ nauczyłam się tego przez te parę dni. A szczególnie w ten ostatni. Dzień ucieczki. Kiedy to poczułam śmierć na własnym karku, jak i zresztą pewnie każdy kto uczestniczył w tym istnym mordowaniu.

Nate zachował się jednak inaczej. W ostatniej sekundzie zadecydował o tak ważnej rzeczy. Równie dobrze, mogłabym leżeć teraz martwa w grobie lub zostać nieuleczalnie chora i musieć przyjmować leki każdego dnia. A tak się nie stało. Dlaczego Nate? Dlaczego.

Gdy tylko poczułam się lepiej, od razu chciałam iść go odwiedzić, lecz lekarze stwierdzili że to jeszcze nie jest odpowiedni moment na odwiedziny oraz że pacjent musi długo odpoczywać by w pełni dojść do swojej poprzedniej formy, co w pełni rozumiem. Jednak zanim nadszedł ten dzień okazało się, że pora abym wreszcie opuściła szpital i wróciła do domu.

Jestem mu dozgodnie wdzięczna, a nawet nie wiem jak to opisać. Żałuję że nie mogę powiedzieć mu tego w twarz, liczę tylko na to że ułoży sobie lepsze życie i nigdy więcej nie będzie musiał się tak narażać.

Jest mi naprawdę smutno, że to był najprawdopodobniej ostatni raz kiedy go zobaczyłam. Szkoda że nie mieliśmy okazji na spokojnie porozmawiać i być może, poznać się.

Jest jednak jeszcze jedna rzecz, która mnie niepokoi. A mianowicie Tom. Co się z nim stało? Przecież na pewno nie uciekł za nim by wszystkich nie pozabijał. Zatem co się z nim stało? Gdzie teraz jest? Zginął, a może ukrywa się gdzieś w tamtych okolicach. Jeśli kiedykolwiek uda mi się jeszcze pogadać z moim super sąsiadem, to być może dowiem się jak do cholery znalazłam się w tym jebanym szpitalu.

~~~~~

Poczułam się trochę jakbym dopiero co się przeprowadzała do Filadelfii. Wspomnienia zaczęły po mału wracać, a gdy tylko zaparkowaliśmy w garażu miałam ochotę tak jak kiedyś wbiec do pokoju i zacząć się rozpakowywać z czystą kartą.

Niestety nic nie przywróci mi tych chwil.

-Na razie dam ci spokój, bo musisz się znowu przyzwyczaić do sytuacji, ale nie myśl że zostawię cię bez porządnej rozmowy. Po kolacji. W salonie. Widzimy się.- Rzekła stanowczo mama i zniknęła za drzwiami prowadzącymi do głównej części mieszkania.

Ja sama zrobiłam chwilę potem to samo i minutę później znalazłam się w swoim pokoju. Ten zapach świeżości i meble praktycznie z każdej strony pomieszczenia sprawiały że z minuty na minutę coraz bardziej zapominałam o tamtym pustym, martwym pokoju aka ,,więzieniu".

Po tylu dniach wreszcie mogłam rzucić się na łóżko. Czułam się jak jakaś królowa, pomimo iż moje posłanie nie odznaczało się niczym wyjątkowym. No może te parę misiów z którymi sypiam od dzieciństwa. Na samą myśl o tym zaśmiałam się cicho i uśmiechnęłam. Zaraz, kiedy ja się ostatnio uśmiechałam?

Następnie zasiadłam do biurka i ułożyłam ponownie wszystkie książki i zeszyty pomimo iż były już ułożone.

Chwilę odpoczęłam, przebrałam się wreszcie w coś innego, mojego, odetchnęłam przede wszystkim, a potem zeszłam na dół po schodach i udałam w stronę jadalni gdzie czekała już na mnie moja rodzicielka.

Na kolację była zwykła zapiekanka, a pomyśleć że dla mnie było to danie, o którym przychodziło mi jedynie śnić w domu tego potwora. Muszę przyznać że przez tą głodówkę zmarniałam, zbladłam i naprawdę ciężko było mi się przestawić na porcje, które zawsze jadałam u mnie w domu. Jedliśmy w zupełnej ciszy. Jak za karę. Nikt nie odezwał się do siebie ani na moment co trochę mnie zdziwiło, ponieważ sądziłam że mama będzie miała mi więcej do opowiedzenia po tak długim okresie rozłąki. Słychać było tylko chwilowe zgrzytanie sztućców i szklanek.

Gdy zjedliśmy, posłusznie pokierowałam się do salonu wedle wcześniejszego rozkazu kobiety i usiadłam na kanpie z miną niezbyt zadowoloną. Oczywiście najchętniej to położyłabym się teraz spać i wreszcie bym się wyspała, no ale cóż, nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło.

Mama usiadła naprzeciwko mnie w fotelu i westchnęła. Zaczęłam się nieco stresować, ponieważ osobiście nienawidzę takich rozmów i zawsze w takich momentach mam wrażenie że dowiedziała się o czymś związanym ze mną lub odkryła jakąś tajemnicę i zaraz dostanę ostry opierdziel.

-Emma, ja przez ten długi czas zdałam sobie sprawę, że to przeze mnie to zrobiłaś.-

-Zrobiłam co?- Zapytałam zdziwiona.

-No pojechałaś z tymi chłopakami po imprezie.- Powiedziała mama jakby było to tak oczywiste że aż głupie. Ale chwila. To moja mama o niczym nie wie?

Uznałam że lepiej jak nie będę jej zaprzeczać co poskutkowało tym, iż nie powiedziałam nic.

-To przez moją pracę, na pewno poświęcam ci za mało czasu, czyż nie?-

-Mamo, nie, to nie przez ciebie. Ja po prostu...yyy...no tak się wydarzyło.- Ale kurwa palnęłam.

-Nie musisz mi nic tłumaczyć. Jutro załatwiłam sobie dzień wolny w pracy i Marnie obejmie moje obowiązki, zatem spędzimy razem czas. Pojedziemy na jakieś zakupy, lody, dobry obiad. Co ty na to?-

-Cóż...ja...no dobrze. Skoro tak postanowiłaś.- Odparłam, bo naprawdę nie wiedziałam co innego powiedzieć.

Rzeczywiście dawno nie poświęciłyśmy sobie całego dnia. Zawsze była tylko praca, obowiązki, praca i obowiązki. Relacja córka-matka za każdym razem była odkładana na drugi plan. Miło będzie chociaż raz uciec od rzeczywistości i mam nadzieję, dobrze spędzić czas z własną mamą.

-Zatem ustalone. Możesz już iść. Na pewno jesteś bardzo zmęczona.- Dodała moja rodzicielka po czym podeszła do mnie i mocno uściskała.

Rzuciłam jej jeszcze krótkie ,,dobranoc" i po szybkim prysznicu, który po tych wielu dniach był mi naprawdę potrzebny, położyłam się spać i zasnęłam niczym niedźwiedź podczas snu zimowego.

==================================

Jeśli spodobał Ci się ten rozdział to proszę zostaw coś po sobie. Każda ⭐ i każdy 💬 są zawsze mile widziane ♡

Przepraszam za błędy, jednak przypominam że korekta pojawi się gdy tylko skończę pisać całą historię ;)

Continue Reading

You'll Also Like

362K 7.4K 22
"Każdy ma osobę, której nie potrafi skreślić. Bez wględu na to ile bólu i cierpienia zadała nam ta osoba."
Zakład By J.

Teen Fiction

339K 7.7K 24
Sophia jest 18-letnią uczennicą liceum w Seattle. Dobrze się uczy i odnosi sukcesy na wielu płaszczyznach. Jej rodzina jest biedna, a dziewczyna bard...
487K 16.4K 42
Noemi Walker ma obecnie 19 lat. Trzy lata temu jej brat i pierwsza miłość pozostawili ją samą sobie. Dziewczyna wyznała mu swoje uczucia ale on.. on...
8.1K 244 11
Szybka i niebezpieczna jazda kręciła młodą Aurore. Lubiła siadać za kierownicę. Dziewczyna postanawia wziąść udział w nielegalnych wyścigach samocho...