MÓJ RAJ | Gerard Pique

klaudiaramsey द्वारा

17K 635 149

"On nagina dla ciebie swoje zasady" अधिक

Prólogo
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38

39

153 13 0
klaudiaramsey द्वारा

„If you dance, I'll dance
And if you don't, I'll dance anyway
Give peace a chance
Let the fear you have fall away"

♥️♥️♥️

Od imprezy rocznicowej rodziców minęły trzy dni. Do tej pory nie mogę się otrząsnąć z tego, że za około pół roku zostanę starszą siostrą. Cieszę się, że oni są szczęśliwi. Ale dla mnie to za dużo. Oczywiście, będę to maleństwo kochać i o nie dbać. Tutaj niestety chodzi o coś innego. A raczej o mnie. Nie przetrawiłam jeszcze swojej straty. Tak naprawdę to uciekłam od przeżywania swojej żałoby. Wciąż czuję pustkę, której nie potrafię wyjaśnić. Gerard widzi, że coś jest nie tak. Jednak tłumacze moje zmartwienie tym, że jestem zazdrosna o Sirę. Bo w sumie to też poniekąd mnie dręczy. Właśnie kończyłam malować rzęsy, kiedy do łazienki wszedł Gerard w samych bokserkach. Wczoraj byli u niego jego brat, Marc i Sergi. Chyba za dużo wypili. Przynajmniej tak stwierdzam, patrząc na skacowanego Geriego.

- Skarbie, która jest godzina? To już czas na trening? - zapytał przerażony, bo zobaczył mnie ubraną w sukienkę, pomalowaną oraz w ładnie upiętych włosach. - Cudownie wyglądasz - dodał całując mnie w policzek. Uśmiechnęłam się tylko do jego odbicia w lustrze.

- Dopiero dziewiąta. Zbieram się, bo mam kilka rzeczy do ogarnięcia. Trening jest dzisiaj na czternastą, raczej się wyrobisz - odpowiedziałam mu.

- A mogę wiedzieć gdzie się wybierasz? I dlaczego mi o tym nic wcześniej nie mówiłaś? - zainteresował się, po czym nałożył pastę na szczoteczkę. Hiszpan zabrał się za mycie zębów.

- Poprosiłam Andresa o spotkanie. A po tym idę do fryzjera. Wzięłam dzisiaj wolne w klubie - oznajmiłam.

- Iniestę? A co się stało? - zadał kolejne pytanie.

- Pomaga mi z taką jedną sprawą - odparłam tajemniczo. - Zbieram się - dodałam wychodząc z łazienki.

- Co jest? - zapytał, łapiąc mnie za rękę. Hiszpan obrócił mnie w swoim kierunku i stałam bardzo blisko niego. - Mów. Widzę, że coś gnębi cię od tego przyjęcia twoich rodziców - dodał ujmując moją dłoń.

- Geri, spieszę się - westchnęłam zrezygnowana. Nie chce już wspominać mu o moim poronieniu. Boje się, że zacznie znowu nałogowo pić.

- Dobrze, nie będę cię zmuszać. Ale umowa była taka, że mówimy sobie o tym co jest nie tak - odparł z lekką złością.

- Będziesz mnie wpędzał teraz w poczucie winy? - zapytałam zrezygnowana.

- Nie, jedź już - burknął. - Wrócisz przed treningiem? - dodał.

- Nie - fuknęłam, po czym opuściłam dom. Wiem, że teraz to ja stwarzam problem tam gdzie go nie ma. Ale cóż poradzę. Mam po prostu trudny charakter. Obiecuje sobie, że porozmawiam z nim po treningu. Opuściłam dom, po czym wsiadłam do mojego auta. Gerard wczoraj nim jeździł, ponieważ od razu usłyszałam początek piosenki zespołu Metallica - Nothing Else Matter. Postanowiłam, że już zostawię tą piosenkę i wyjechałam na o dziwo puste o tej porze ulice Barcelony. Iniesta czekał już na mnie w kawiarni. Zaparkowałam na parkingu podziemnym w okolicy kawiarni i powolnym krokiem ruszyłam w stronę kolegi. Oczywiście do Andresa podchodzili fani, którzy widzieli, że siedzi sam. Kiedy był już wolny, podeszłam do niego i przywitałam się z nim buziakiem w policzek. Zamówiłam kawę i ciastko.

- Co się dzieje? - zainteresował się.

- Potrzebuje twojej pomocy. Dasz mi numer do swojego psychologa? - poprosiłam.

- Oczywiście - zgodził się. - Jednak sądzę, że nie po to mnie tutaj specjalnie ściągnęłaś. Myślę, że jednak coś się wydarzyło - odparł.

- Wydarzyło się, trochę czasu już od tego minęło - westchnęłam.

- Mów. Doskonale wiesz, że nikomu o tym nie powiem - zachęcił mnie. Kelner podał mi moje zmówienie, a ja postanowiłam spróbować sernika.

- Pamiętasz jak zabrała mnie karetka z ośrodka treningowego? - zaczęłam.

- Tak, pamiętam. Miałaś wtedy krwotok? - przypomniał sobie.

- Tak, ale ten krwotok nie pojawił się bez żadnego powodu - wyznałam. - Ja wtedy byłam w ciąży - dodałam.

- Nie chciałem nic mówić, ale gdy zobaczyłem twój wyraz twarzy w szpitalu. I ten ból w oczach... dosłownie jakbym widział Anne, kiedy straciliśmy dziecko... - odparł ze smutkiem.

- Ja nawet nie wiedziałam, że jestem w ciąży. Uwierz, że gdybym wiedziała to nie pojechałabym do tego Oslo - powiedziałam ze smutkiem.

- Wiesz, teraz to można gdybać - odparł. - Czy to było dziecko Gerarda? - zadał mi to pytanie, którego oczywiście się spodziewałam. Chłopcy nie byli głupi i doskonale wiedzieli, że z Gerardem łączyło mnie już coś o wiele wcześniej.

- Tak, on też to bardzo przeżył. Zresztą widziałeś jak pił - oznajmiłam.

- Widziałem, jest to ciężkie do przetrawienia. Ja skończyłem po tym na lekach. Mówią, że to kobieta przeżywa bardziej. Ojciec dziecka również czuje ten ból. Przykro mi, że tego doświadczyliście. Nie życzę tego nikomu - odpowiedział mi. - Mogę zadzwonić do mojej psycholog i przyjmie cię w tym tygodniu jeśli będzie miejsce, a jak nie to za tydzień. Bo inaczej będziesz musiała do niej czekać około pół roku - zaproponował.

- Byłabym wdzięczna - uśmiechnęłam się smutno. Andres wykonał telefon. Rozmowa nie trwała zbyt długo, ale Andres przeprowadził ją bardzo sprawnie. Mówił konkretami i przedstawił sytuację swojej przyjaciółce.

- Bardzo chciałaby cię przyjąć w tym tygodniu, ale wolny termin ma dopiero we wtorek i tak też cię zapisałem - powiadomił mnie.

- Dziękuje bardzo - przytuliłam go.

- Gerard też powinien pójść - odparł.

- Właśnie teraz mamy napiętą sytuację. A w zasadzie to ja taką sytuację wprowadziłam. Byliśmy na imprezie rocznicowej moich rodziców i oni po dwudziestu latach małżeństwa z dorosłą córką na koncie, postanowili zrobić sobie dziecko. Jak się o tym dowiedziałam to załamałam się wręcz. Po prostu nie umiem się do tego przyzwyczaić. Sam fakt, że sama straciłam dziecko i nie dałam sobie czasu na żałobę. Nie chce wspominać o tym Gerardowi, bo boje się, że znowu będzie pił - wytłumaczyłam.

- Porozmawiaj z nim. Jesteście w tym razem, on na pewno się o ciebie martwi. Widzę, że bardzo cię pokochał i chyba jesteś sensem jego życia - stwierdził. W tym momencie złapały mnie ogromne wyrzuty sumienia.

- On i tak się już na mnie zezłościł. Mieliśmy umowę, że mówimy sobie co nas dręczy. A ja sama ją złamałam - wyznałam ze smutkiem.

- Kocha cię i jak tylko mu to wytłumaczysz to on zrozumie, zobaczysz - zapewnił mnie.

- I co ja mam powiedzieć? Że nie radzę sobie z tym, że będę miała rodzeństwo bo dopiero co straciłam swoje dziecko? - zapytałam.

- Dokładnie tak. Mów co czujesz. Anto, widziałem jak wiele razy się między sobą szarpaliście bo ciężko wam było porozmawiać szczerze - skarcił mnie.

- Zależy mi na nim i w dodatku jeszcze jest ta Sira - wywróciłam oczami na sama myśl o niej.

- Wiem, każdy widzi co ona wyczynia w stosunku do Gerarda - przyznał mi racje.

- Jak mam się jej pozbyć? To moja kuzynka. Ja z Enrique mam bardzo dobry kontakt i nie chce żeby przez nią się pogorszył - poprosiłam o pomoc.

- Anto, to ciężka sytuacja. Wielokrotnie byłem świadkiem jak Gerard jej odmawiał, odtrącał ją w jakiś sposób. A ona dalej to robi. Widziałem, że Luis też to dostrzegł i nie jest z tego faktu zadowolony. Prawda jest taka, że tu tylko Gerard może cokolwiek zdziałać - wyraził swoje zdanie.

- Może i masz rację - wzruszyłam ramionami.

- Porozmawiajcie ze sobą - poprosił.

- Będę na niego czekać po treningu z obiadem. Postaram się z nim pogadać - zapewniłam przyjaciela.

- Liczę na to, bo Geri na to zasługuje - odparł.

- Wiem, dziękuje za rozmowę i pomoc. Do zobaczenia jutro na treningu - pożegnałam się z Hiszpanem.

- Miłego popołudnia - pożyczył mi.

- Wzajemnie - odparłam. Opuściłam kawiarnie i ruszyłam w stronę salonu fryzjerskiego mojej przyjaciółki. Mam ochotę na większe zmiany. Salon znajdował się niedaleko kawiarni więc mój spacer ograniczył się do kilkuset metrów. W Barcelonie nie opłaca się jeździć autem. Małe parkingi, a zarazem ich minimalna dostępność odtrącają od poruszania się swoim środkiem transportu. Otworzyłam masywne drzwi, a w salonie znajdowała się już moja przyjaciółka. Dzisiaj pracowała sama bo jej pracownica ma badania wstępne do pracy. Mia dopiero co zaczyna swoją karierę jako fryzjerka, a ja jestem jej testerką. Mam nadzieje, że nie zniszczy mi włosów. Podeszłam do przyjaciółki i przywitałam się z nią buziakiem w policzek.

- Siadaj, kawki? - zaproponowała wskazując na fotel. Od razu usiadłam, a Hiszpanka nałożyła mi fartuch.

- Wiesz co, daj mi wodę bo kawę przed chwilą piłam - poprosiłam, a Hiszpanka spełniła moje życzenie. Ona natomiast przyniosła sobie kubek z kawą.

- Co ty tak wcześnie kawę wypiłaś? - zaśmiała się.

- Tak, spotkałam się z Andresem w kawiarni niedaleko. Poza tym ja zawsze tak wcześnie wstaje, zostało mi jeszcze po Norwegii - stwierdziłam. Mentalność w mojej kochanej Barcelonie, a tam to ogromna różnica. Tutaj nikt się nie spieszy i to jest w tym wszystkim piękne.

- Z Iniestą? - zapytała żeby się upewnić.

- Tak - skinęłam głową.

- A coś się stało? - zainteresowała się. - Opowiesz mi zaraz, najpierw powiedz co chciałabyś mieć na tej głowie - poprosiła.

- Sama do końca nie wiem. Na pewno chce pomalować odrost i chyba chciałabym takie refleksy delikatne. Nie blond, a jaśniejsze od mojego koloru włosów - wyjaśniłam jej mniej więcej o co mi chodzi.

- A schodzimy z długości czy tylko końcówki? - spojrzała na moje odbicie w lustrze.

- Sama nie wiem - pokręciłam głową.

- Ufasz mi? - zapytała, a ja podniosłam głowę do góry i patrzyłam na nią.

- No to chyba oczywiste, że ci ufam - zaśmiałam się.

- A mogę zrobić ci to po swojemu? Nie zejdę mocno z długości, a gwarantuje, że zmiana będzie widoczna, a z kolei ty będziesz wyglądać cudnie - zaproponowała.

- W sumie, raz się żyje - machnęłam ręką.

- Wyśmienicie - zaklaskała dłońmi. A następnie wzięła się za rozrabianie farby. - Opowiadaj, co ci doskwiera - nakazała.

- Mamy z Gerim napiętą sytuacje - odparłam.

- Z powodu? - ciągnęła mnie za język.

- Właściwie to bez powodu. Sama swoim zachowaniem wprowadziłam taką atmosferę - oznajmiłam.

- No ale musiałaś mieć jakiś powód. Nie jesteś z tych dziewczyn, które kręcą afery bez powodu - westchnęła.

- Oj bo zaczęło się od tego, że rodzice ogłosili, że spodziewają się dziecka. To mnie rozwaliło na łopatki. Nie zrozum mnie źle. Nie jestem zazdrosna, ani nic z tych rzeczy. Wręcz bardzo się cieszę, że oni są szczęśliwi. Zawsze chciałam rodzeństwo, ale nigdy nie mieli czasu. I pewnie gdyby nie to co przydarzyło się mi w Norwegii to skakałabym wręcz z radości. Myśl, że gdybym nie zignorowała mojego bólu to moi rodzice byliby też dziadkami bardzo mnie dobija. Przez to nie chce gadać z Gerim, bo nie chcę mu już wspominać o tym poronieniu. Boje się, że będzie znowu pił - wyrzuciłam to z siebie.

- I co się stało takiego, że macie napiętą sytuacje? - zapytała.

- Dzisiaj wzięłam wolne bo przyszłam do ciebie na fryzurę. I dodatkowo stwierdziłam, że ja nie tylko chcę a wręcz muszę pójść do psychologa. Andres przez to przechodził i zresztą proponował mi pomoc już wcześniej jak mówiłam, że z innymi rzeczami sobie nie radzę. Ogarniałam się, Geri przyszedł i zaczęliśmy rozmawiać. Ja nie chciałam powiedzieć mu co się dzieje. Trochę się zdenerwował i powiedział, że umowa była taka, że mówimy sobie wszystko. No ja ją złamałam. On cały czas myśli pewnie, że ja mam problem o Sirę. Trochę mam, ale nie do końca tak jest. Dobija mnie, że się przy nim kręci. Jednak ufam mu, że nie pozwoli jej się zmanipulować - opowiedziałam jej o moich zmartwieniach.

- Myślę, że powinnaś z nim porozmawiać - oznajmiła kończąc nakładać mi farbę na włosy.

- To samo powiedział mi Andres - westchnęłam.

- I miał rację. Już tyle razy były jakieś sprzeczki przez wasze niedopowiedzenia. Teraz jesteście razem, warto tak dalej się szarpać? - zadała mi pytanie.

- No nie warto. Ale zrozum mnie ja się boje o tym mówić. Ja nie chcę żeby on znowu zaczął pić - wyznałam.

- Anto, spokojnie. To już za wami, wie, że jesteś z nim - odparła.

- Ja po prostu zamiast to przetrawić i przegadać to zamknęłam się w sobie i rzuciłam się w wir pracy. Jaki ja mam okropny charakter - westchnęłam głośno.

- No masz, ale i tak cię kochamy - zaśmiała się. - Może jakieś ciasteczko? - zaproponowała.

- Skoro nalegasz - zgodziłam się. Hiszpanka poszła po ciasto, a mi przyszło powiadomienie. Chwyciłam za telefon leżący na biurku i zajrzałam. Dostałam smsa od Gerarda.

Gerard Pique
Gerard: Anto, gdzie jesteś?
JA: U Mii w salonie. Robi mi włosy
Gerard: Mogę na chwile zadzwonić?
JA: Tak

Chwile później pojawiło mi się moje zdjęcie z Gerim. Przeciągnęłam zieloną słuchawkę po ekranie i włączyłam głośnik, ponieważ nie chciałam przykładać telefonu do ucha.

- Jesteś na głośniku, bo nie chce pobrudzić telefonu farbą - zaznaczyłam.

- Dobrze - odparł.

- Hejo Geri! - krzyknęła Mia.

- Cześć, Mia - zwrócił się do niej.

- Czy coś się stało? - zapytałam.

- Twój tata niedawno u nas był. Myślał, że jesteś jeszcze w domu. Przyniósł ci dokumenty z sądu żebyś się z nimi zapoznała. Nie wiem co tam jest bo nie otwierałem tej teczki. Położyłem ją na blacie w kuchni przy ekspresie. I jeszcze proponował nam dziś wyjazd na weekend, ale odmówiłem mu, bo mamy w sobotę mecz. A on zaprosił nas na kolację jutro - powiadomił mnie.

- I zgodziłeś się? - zapytałam.

- Zgodziłem - odpowiedział. - Wrócisz przed czternastą? - zainteresował się.

- Myślę, że nie. Pewnie chwilę po czternastej będę. Chciałam jeszcze zakupy zrobić - oznajmiłam.

- Wiesz, że wszystko jest w domu? - odparł.

- No właśnie nie wszystko. A ty wracaj dziś szybko z treningu bo będę na ciebie czekać z obiadem - powiadomiłam go.

- No dobrze, w takim razie do zobaczenia po treningu - westchnął.

- Do zobaczenia - powiedziałam i się rozłączyłam.

- Żadnego kocham cię, skarbie, kotku? - zapytała zaskoczona przyjaciółka.

- Mówiłam ci, że jest na mnie zły - westchnęłam.

- Jak porozmawiacie to mu przejdzie. Sam fakt, że do ciebie zadzwonił - zapewniła.

- Miejmy nadzieję - wzruszyłam ramionami.

पढ़ना जारी रखें

आपको ये भी पसंदे आएँगी

15.8K 47 7
🔥
354K 30.9K 22
Wraz z rozpoczęciem drugiego roku studiów spokojne życie Blake Howard niespodziewanie wywraca się do góry nogami. Przez nieprzyjemne doświadczenia ze...
141K 10.3K 41
Willow to 21- letnia studentka sztuki, która na co dzień prowadzi spokojne życie i póki co, nie zamierzała tego zmieniać. Wszystko jednak obraca się...
94.8K 6.5K 25
Mason Crawford myślał, że po ostatnim, ciężkim sezonie, w którym jego drużyna przegrała finał Pucharu Stanleya nic gorszego nie może się stać. W końc...