Miłość na widoku

Af NaylaaOK

17.1K 483 310

Dwie różne historie, dwa trudne charaktery, Dziwne, nowe relacje. Co się stanie gdy miłość zapuka do twojego... Mere

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41

Rozdział 20

376 6 0
Af NaylaaOK

Pov.Emma

Nadszedł ten dzień kiedy powinnam wreszcie uciec z tego okropnego i bezlitosnego miejsca. Wedle planu Nate'a dziś późnym popołudniem Tom wraz z większością swoich zamaskowanych ochroniarzy powinien pojechać w sprawie służbowej do innego miasta pozostawiając mnie wraz z zaledwie garstką ludzi oraz moim nowym sojusznikiem. Jeśli mogę go tak w ogóle nazwać. Nie do końca mu wierzę, bo wydaje się nieco...cóż...tajemniczy? Opanowany? Tak jakby w ogóle nie przejmował się faktem, iż właśnie tego wieczoru spróbujemy uciec, a zarazem ujść z życiem z domu znanego i świrniętego psychopaty. A może to po prostu ze mną jest coś nie tak i bez sensu aż tak bardzo się stresuję? Przecież to zupełnie normalne, wręcz nazwałabym tę sytuację "codziennością".

Lecz tak naprawdę, na samą myśl o tym, co ma się dzisiaj wydarzyć jak i że szanse na nasze przeżycie są bardzo małe, wprawia mnie w gęsią skórkę i lęk. Był taki moment gdzie nawet zastanawiałam się czy po prostu nie odpuścić i pogodzić się z losem wiecznych tortur i poobijanej twarzy.

Jednak częste, potajemne spotkania z Nate'em uświadomiły mi że nie ma co się poddawać oraz że taka szansa może się już nigdy nie powtórzyć.

W końcu i tak prędzej czy później zginęłabym w tym miejscu albo z głodu, albo ze zmęczenia lub też z wyczerpania i wiecznej szarpaniny.

Tak jak co dzień dostałam jeden suchy posiłek składający się głównie z twardego już chleba oraz małej szklanki wody. Był to mój posiłek na cały dzień a ze względu na naszą "misję" musiałam wytrzymać i przyzwyczaić się do burczącego brzucha zostawiając sobie coś na później.

Nie myślcie jednak że traktowano mnie tu jak w jakimś średniowieczu. Zasada była prosta i zwięzła. Nim więcej wygadasz, tym więcej dostaniesz.

Odsunęłam talerz z posiłkiem pod ścianę, po czym spojrzałam na zdziwionego moim zachowaniem mężczyznę w czarnym garniaku, który po chwili wyszedł i zakluczył drzwi na dwa spusty.

Przygotowanie jedzenia było pierwszym z rzeczy w naszym planie. Na drugi nie musiałam długo czekać. Chwilę później pod żelaznymi drzwiami mojej celi wysunęła się mocno zgięta karteczka, którą oczywiście przesłał mi mój kompan. Nate ma aktualnie wartę na Dolnym piętrze, gdzie znajduję się ja. Właśnie dlatego przesłanie tak banalnej wiadomości nie sprawiło mu problemu. Chłopak dokładnie wyjaśnił mi grafik jego pracy, więc praktycznie znam go już na pamięć. Przysunęłam się cicho w stronę drzwi i sięgnęłam po dalsze informacje. Jeśli chłopak mnie nie oszukał, na papierze powinien znajdować się schemat budynku oraz miejsce gdzie powinniśmy się później spotkać. Miał się tam również znajdować zapasowy klucz abym w odpowiednim i ustalonym czasie wyszła dyskretnie z pokoju i udała się właśnie tam. Nate w tym czasie ma za zadanie zająć się resztą pracowników, aby nie byli oni w stanie wezwać szefa w razie jakiegokolwiek niepowodzenia. Musi też załatwić nam transport i miejsce gdzie zatrzymamy się na jakiś czas po odjechaniu stąd.

Najtrudniejsze w tym wszystkim będzie chyba obeznanie się w którym momencie mam wyjść, ponieważ w pomieszczeniu nie znajduje się żaden zegar.

Nate przed wykonaniem swojego zadania, przejdzie szybko obok mojego pokoju, po czym dyskretnie zapuka dwa razy. Muszę być gotowa ponieważ od tamtego momentu muszę zacząć liczyć do 5 minut po czym wyjść. Nie może ro być ani za wcześnie, ani za późno, właśnie dlatego przez ostatnie parę dni ćwiczyłam swoje liczenie sekund co z jednej strony mogło wydawać się komiczne, lecz z drugiej naprawdę mi pomogło.

Spytacie jednak pewnie w jaki sposób Nate zamierza ogłuszyć swoich współpracowników. Sądzi że alkohol i dobre kłamstwo powinno załatwić sprawę.

                              ~~~~
Siedziałam cicho rozmyślając o tym jak długo już nie jadłam jakiegoś fast fooda, po czym doszedł mnie dźwięk pukania. A tak dokładniej dwóch co oznaczało że pora wdrożyć nasz plan w życie. Lekki stres zalał moje ciało od stóp do głów, jednak gdy otrząsnęłam się z tego okropnego transu, rozpoczęłam liczenie. Aby się lepiej skupić, pomagałam sobie palcami co na początku pomagało, ale później po prostu o tym zapomniałam i dokończyłam siedząc w ciszy.

4:57....4:58....4:59....5:00....

Zerwałam się jakbym conajmniej ducha zobaczyła, po czym trzęsącymi się rękoma sięgnęłam po złoty okrągły kluczyk spod spodu kartki.

Po cichu, lecz zwinnie poradziłam sobie z zamkiem po czym wychyliłam się zza drzwi.

Gdyby teraz tak o tym pomyśleć, to właśnie w tym momencie Nate mógł mnie po prostu wystawić. Sprzedać Tomowi lub jego innym sługusom i przez to wysłać mnie na śmierć już teraz. On? Wywinąłby się z tego i zapewne otrzymałby dobrą podwyżkę. Nic by nie stracił, a dodatkowo pozbyłby się mnie, czyli piątego koła u wozu. Gdy otworzyłam je, mogłam ujrzeć stojących przede mną ochroniarzy z pistoletami i pałkami lub od razu dostać z liścia.

Zdziwił mnie zatem fakt iż...nic takiego się nie wydarzyło, a na pięknie ozdobionym i pachnącym czystością korytarzu, nie zobaczyłam zupełnie nikogo. Dodatkowo wydawało się dosyć cicho. Z cicho i zbyt podejrzanie żeby wszystko poszło tak gładko.

Nie zastanawiając się dłużej zamknęłam za sobą drzwi i ruszyłam w stronę pomieszczenia wyznaczonego na mapie. Zajęło mi to dosłownie chwilę, ponieważ na szczęście nie musiałam wchodzić na drugie piętro i znajdowałam się dosyć blisko miejsca spotkania.

Ulżyło mi na sercu gdy dotarłam w prawidłowe miejsce i  ujrzałam czekającego na mnie Nate'a i leżących wokół niego śpiących i pijanych mężczyzn. Chłopak spojrzał się na mnie  nie ukazując przy tym żadnych emocji co nieco mną drgnęło. Ani radości, ani stresu, ani smutku czy też złości. On po prostu stał I czekał chyba aż podejdę bliżej. Przez chwilę zastanawiałam się czy może i On się nie upił, lecz po jego głosie i zapachu utwierdziło mnie to w przekonaniu iż było to błędne stwierdzenie.

-Chodźmy.- Odparł po czym niespodziewanie złapał mnie za rękę I pociągnął za sobą. Nie szarpałam się, ani nie próbowałam nic utrudniać, jedynie starałam się utrzymać mu tempa i grzecznie iść co chyba mu się podobało, ponieważ zmniejszył ucisk na mojej dłoni.

Mijaliśmy wiele pięknych pomieszczeń i aż zrobiło mi się szkoda, że nie miałam okazji obejrzeć tego mieszkania w nieco korzystniejszej sytuacji.

-Za chwilę wyjdziemy po czym udamy się do stojącego już tam czarnego auta z kierowcą, który zawiezie nas daleko stąd.- Rzekł po chwili nie patrząc na mnie.

-Dobrze.- Odpowiedziałam cicho, bo tylko na to pozwalały mi moje ostatki sił.

Chłopak otworzył drzwi wyjściowe po czym zaczęliśmy biec w stronę parkingu gdzie czekał już na nas umówiony samochód. Uśmiechnęłam się szeroko z myślą że to nareszcie koniec głodowania, bicia i mieszkania w tragicznych warunkach.

Podeszliśmy do auta by przywitać się z kierowcą i jak najszybciej stąd odjechać, lecz zamiast tego złapałam się za głowę, a drugą ręką , zasłoniłam twarz. Musiałam oprzeć się o Nate'a by o mało nie zlecieć na ziemię, gdy ujrzałam postrzelonego kierowcę z wypływającą z niego dużą ilością krwi.

Moje nogi w sekundę zamieniły się w watę a oczy zalały łzami. Co..Co do jasnej cholery się tutaj stało!?

Chłopak oszołomiony również przez chwilę nie mógł dojść do siebie po tym co zobaczył. Był załamany i jakby kompletnie nie brał pod uwagę takiej sytuacji. Nie wiedzieliśmy co zrobić. Nasz plan poszedł tak gładko, że aż za gładko i najwyraźniej, nie było nam pisane uciec stąd w spokoju.

-Zawołaj kogoś! Szybko! Trzeba go reanimować!- Szarpnęłam Nate'em lecz on stał jak cegła.
-No Ej!-Krzyknęłam ponownie.
-Emma nie możemy teraz się tym zajmować. Musimy jak najszybciej stąd uciekać, bo inaczej tu zginiemy.- Rzekł i złapał mnie za ramiona, po czym spojrzał prosto w oczy.

-Nie mogę go tak tu zostawić.- Wyszlochałam.

-Nie mamy wyjścia, chyba że chcesz skończyć jak on.- Spojrzałam jeszcze raz na umierającego i westchnęłam.- A teraz uciekajmy stąd, szybko.- Dodał chłopak.

-Ale...-

Strzał z pistoletu rozległ się po całym parkingu. Pocisk najwyraźniej trafił w szybę auta zmarłego już kierowcy, bo natychmiast rozleciała się na kawałki. Wyglądało to dosyć spektakularnie i przypominało rozpadające się puzzle. Jednak od razu otrzeźwiałam wiedząc że to wcale nie był dobry znak.

Pisnęłam i odruchowo teraz ja złapałam się za dłoń Nate'a. On sam zlękł się, jednak wykazał się nie małą rozwagą i opanowaniem gdy ze spokojem uścisnął moją dłoń, szepnął że wszystko będzie dobrze i powoli pociągnął w stronę lasu by się ukryć.

-Masz 5 sekund aby puścić dziewczynę I się odsunąć. W innym przypadku zaraz cię zastrzelę tak samo jak waszego kolegę z auta.- Powiedziała ostrym i wściekłym głosem osoba, która właśnie musiała zajść nas od tyłu i przyłożyłam broń do głowy Nate'a.

==================================



Fortsæt med at læse

You'll Also Like

26.2K 1K 27
Nessa Wilson 17 letnia dziewczyna, która uwielbia korzystać z życia. Robi wszystko na co ma ochotę, nie interesują ją problem, i szkoła, lecz jej ro...
567K 18.9K 45
Każdy nosi w sercu jakieś mroki przeszłości. Wyścigi, szybkie samochody, motory, imprezy i mnóstwo używek. Wszyscy chcemy oderwać się od rzeczywisto...
573K 12.1K 41
*Z góry serdecznie przepraszam za swoje niedoświadczenie, które idealnie ukazuję się w tej książce. Wprawy nabiera się miesiącami, a nawet latami. W...
21.6K 1.3K 56
Lilith jest niechcianą córką w ich domu Hailie jest tą *lepszą* córeczką mamusi. w mojej wersji zaczynamy od momętu dniu albo kilku przed *wypadkiem*.