Stuck in love | original story

By polishkathel

49.7K 6.2K 1.3K

Stanowili swoje przeciwieństwa, co widać było na każdym kroku: Aleks emanował pewnością siebie, doskonale zda... More

„Na gdybaniu i marzeniach się skończyło"
,,My to Żydzi, a Komisja Egzaminacyjna to Hitler"
,,Jak być miłym, w wykonaniu Aleksa Zająca"
„Nino, zechcesz zostać moją żoną?"
„Niewypowiedziane słowa łatwiej ignorować"
„Nie potrzebujemy kurtek, bo ogrzejesz nas oboje"
„Wypnij się, księżniczko"
„Dwie wkurwione kobiety są gorsze niż jedna"
„Myślałem o martwych szczeniaczkach, modląc się o brak erekcji"
„Pierdol się, Aleks"
„It's a Match!"
„Pierdolona królowa swojego życia"
„Boisz się, wianek?"
„Kiedy myślisz, że jest dobrze..."
„Wianek, nie fantazjuj tak o nim, bo pomyślę, że wolisz pedałować"
„Pewnych błędów nie powinno popełniać się więcej niż raz"
„Myślisz, że jest duży?"
„Mięliśmy powiedzieć jej starszym o zaręczynach"
„Ojciec ci wpierdoli, zobaczysz"
„Cieszysz się, że jednak żyję, co?"
„Za krycie przed nim to mogę ci nawet palcówkę strzelić"
„Masz rację twierdząc, że sobie nie radzę"
„Ty siebie słyszysz, Ala?"
,,Pieprzycie się po kątach, a ty nie masz jaj, żeby się przyznać"
„Złapał mnie za twarz, kciukiem przejeżdżając po mojej wardze"
„Wyglądasz, jakby stary znowu porządnie ci wpierdolił"
„Szkoda, że nie jesteś gejem"
„Nie obciągnę ci, nie licz na to"
„Panika wzrosła, gdy orgazm przeszył moje ciało"
„To jest w ogóle legalne?"
„Podziwiam moją piękną dziewczynę"
„Ty serio jesteś gejem, Janek?"
„Weź, bo pomyślę, że do mnie zarywasz"
„Czy to ten moment, gdy wreszcie porozmawiamy jak dorośli?"
„Tak, mamusiu, nie musisz się martwić, nie zabiję się"
„Prawda wciąż pozostaje taka sama; nie radzisz sobie. Kropka."
„On się zwyczajnie popłakał i to tak cholernie boleśnie"
„Teraz jesteśmy kwita"
„Nie użyjemy gumek?"
„Nie uwierzysz, co się odjebało"
„Janek wie o Tytusie?"
„Zanim zrobi lub powie coś, czego może pożałować"
„Mogliście wyskrobać i nie mielibyście problemu"
„Chciałem, aby miał we mnie wsparcie"
„Jesteś aż tak zdesperowany, by wzbudzić we mnie zazdrość?"
„Ktoś tu jest zazdrosny"
„Wybrałeś już imię dla mojej drugiej siostry?"
„O takim mężu dla syna można tylko pomarzyć"
„Tylko się nie zakochaj, bo wiem, że masz słabość do młodych Olszewskich"
„Nieświadomie spełniał większość moich niewypowiedzianych pragnień"
„Bez buziaków, Zając, to już za dużo"
„Skoro z tobą nie wyszło, to przynajmniej będzie ona"
„To nieco dziwne interesować się kutasami kolegów"
„Ciebie nie ma, no i chyba się martwię"
„Codziennie się modlę, by zdechł w męczarniach za to, co mi robił"
„Mam powiedzieć, że ja też cię kocham?"
„Masz dzień na spakowanie się i jutro cię tutaj nie widzę"
„Pewnie wykrwawia się na podłodze, a mnie tam nie ma, żeby go ochronić!"
„Miłość to nie chyba twoja mocna strona, co?"
„Nie pragnąłem zupełnie niczego jak tego, aby został"
„No co? Oko za oko, stary za mojego chłopaka"
„Jego cierpienie w końcu zniknęło. Ty umierasz cały czas"
„Poznaj naszą siostrę"
„Czy można nienawidzić osobę, którą się kocha? "
„Czy ty się nas wstydzisz?"
„Mógłbyś opowiedzieć mi teraz o swoim tacie?"
„Wracasz do domu po dobroci, czy mam Cię przywlec siłą?"
„Z nim chciałem czuć to wszystko w nieskończoność"
„A ja każdego dnia boję się, że mi ciebie odbije"
„Posuwasz go w dupę czy sam dajesz się jebać jak męska dziwka?"
„To jest ten moment, gdy powinniśmy pogadać"
„Czy tata kiedykolwiek powiedziałby, że się mnie brzydzi, mamo?"
„Przepraszam, że zabiłem waszego syna"
„Choinkę ubiera się rodzinnie"
„Poprosisz ją o moją rękę?"
„Czyli przez najbliższe dni udajemy hetero"
„Przypominał wersję mojego ojca, której nigdy nie będzie mi dane poznać"
„Jestem tu i jesteśmy w tym razem, tak?"

„Dobrze być w domu"

307 34 2
By polishkathel

Nie sądziłem, że grudniowa aura przytłoczy mnie jeszcze bardziej niż to możliwe. O ile wizja kilkunastu dni bez szkoły wydawała się cudowna, tak sama otoczka świąt szczerze mnie przerażała. Ba, jakoś nikt nie wydawał się podekscytowany i każdy chodził przygnębiony. Aleks unikał rozmowy o terapii po wspólnej wizycie z matką, a uśmiech Gabrieli zamienił się w ten wymuszony, który wrzucała na twarz, gdy Domi przychodziła do niej na przytulasy. Widziałem smutek w jej oczach, gdy próbowała wydobyć z siebie odrobinę szczęścia w Mikołajki, wręczając nam drobne prezenty i obdarowując Dominikę górą paczek, gdzie dziewczynka znalazła wymarzone drobiazgi. Teraz spędzała godziny przy konsoli, do której dokupione zostały kontrolery i kamerka, a także odpowiednie gry. Dziewczynka każdego wciągała w opiekę nad wirtualnym zwierzakiem i prosiła o rundę, która potem zamieniała się w kolejną.

I zazdrościłem jej tej dziecięcej radości, gdy i moje życie jakoś się sypało, a myśli męczyły mnie do tego stopnia, że nie umiałem spać w nocy i przekręcałem się z boku na bok razem z Aleksem. Dzisiaj mieliśmy nieco się rozerwać, korzystając z naszego bonu do kina, który dostaliśmy od Gabrieli, idąc na najnowszy horror. Byłem dosłownie obsrany ze strachu, ale jednocześnie nie miałem ochoty na przesłodzone komedie romantyczne ze świętami w tle.

– Na pewno chcesz iść? – zapytałem, patrząc na Aleksa, który zamieniał dresy na jeansy. – Możemy zostać w domu i obejrzeć coś na Netflixie.

– Już zarezerwowałem bilety.

– Ale widzę, że nie masz ochoty.

– Po prostu mam gorszy dzień i wyjście dobrze mi zrobi.

– Chcesz pogadać?

– Nie teraz, okej? – rzucił mi szybkie spojrzenie, które już znałem. Nie wiedziałem, jednak czy to poważna rozmowa o nas, a "nie teraz" jest równoznaczne z "musimy porozmawiać", po których zawsze nadchodzą najgorsze myśli. – Nie chodzi o ciebie ani o nas, okej? Nie martw się – dodał, jakby czytał mi w myślach. – Teraz musisz męczyć się z nami już na zawsze – zaśmiał się, unosząc rękę, ukazując identyczną bransoletkę jak ta, którą dostałem od Dominiki kilka dni temu z napisem najlepszy brat. Słowa oddzielone były drewnianym serduszkiem, a ja myślałem, że się popłaczę, gdy znalazłem ją w kolorowym pudełku, które pismem ośmiolatki oznaczono moim imieniem.

– To takie trochę kazirodztwo, jeśli mamy wspólną siostrę.

– Może jesteś jej bro-in-law. Bratowym? – Zmarszczył brwi, próbując znaleźć polską wersję.

Uśmiechnąłem się, patrząc na ciąg koralików na mojej ręce. Dotychczas moje prezenty sporo się różniły od tych tegorocznych, ale pierwszy raz szczerze z czegoś się cieszyłem. Wszystko było przemyślane i specjalnie dla mnie, a ja nie rozpakowałem kolejnego telefonu albo innej drogiej zabawki, która miała mi zastąpić rodzinę.

Rzygałem świątecznymi ozdobami, które były już na każdym kroku. Ogromna choinka w centrum handlowym przypominała mi o wiszącym zaproszeniu od matki, która wpadła z prezentem, wspominając o kolacji w restauracji, by spędzić razem trochę czasu na neutralnym gruncie. Wiedziałem, że zapyta o Boże Narodzenie i być może dlatego nie umiałem odpowiedzieć. Kiedyś Aleks wspomniał, że zawsze jeździli do rodziców jego ojca do Gdańska, więc przyjmując taką wersję i w tym roku, wychodziłoby na to, że zostanę sam albo zmuszony będę do świąt z rodzicami. Nic nie było jednak pewne, a temat utknął w powietrzu jak pytanie Dominiki, która wspomniała o kupnie choinki.

Nie umiałem bać się na filmie, gdy jedyne, na co patrzyłem to Aleks. A ten wpatrywał się w ekran tym swoim pustym wzrokiem, który już niejednokrotnie widziałem. Dopiero gdy złapałem go za rękę, otrząsnął się i spojrzał na mnie. Ciemność dała nam trochę prywatności, a on złapał mnie mocniej, pytając, czy się boję.

– Boję się o ciebie – szepnąłem.

– Nie masz powodu.

– Moim powodem jest to, że cię kocham, Aleks. Spadamy?

– Jeszcze ponad połowa filmu.

– Zostaniemy tylko wtedy, gdy powiesz, że cię wciągnął.

Chwilę później zamykaliśmy za sobą drzwi do sali i wychodziliśmy znowu w świąteczną otoczkę. Rzuciłem pomysł jedzenia, a Aleks kiwnął głową, pozwalając mi wybrać miejsce. Chciałem czegoś więcej niż Maka, w którym byliśmy wczoraj z Domi, dlatego odnajdywałem knajpę z hamburgerami na mapie i sprawdzałem dojazd.

– Pogadamy teraz? – zapytałem, gdy nasze zamówienie przekazane zostało do realizacji.

– Serio nie ma o czym, Janek.

– Powiedziałeś nie teraz, a nie że nie ma o czym. Co takiego zdarzyło się na tej terapii?

– Nic, mówiłem ci.

– Więc chodzi o święta? – zaryzykowałem. I to był strzał w dziesiątkę, bo chłopak skulił się w sobie, biorąc łyk coli na rozluźnienie.

– Mam po prostu gorszy okres. Nie chcę rozmawiać o tym tutaj.

– Obiecujesz, że porozmawiamy w domu?

Pokiwał głową, a ja zmieniłem temat na moją matkę, która tuż przed seansem wysłała mi kolejną wiadomość z pytaniem, czy możemy zobaczyć się jutro. Chłopak zapytał, czy chcę się z nią spotkać, a jedyne, na co było mnie stać to wzruszenie ramionami.

– Pewnie zapyta o święta – powiedziałem. Szczerze sam nie wiedziałem, co mam zrobić. Nie chciałem jej widzieć i najbardziej pragnąłem, by zniknęła z mojego życia na zawsze.

– To powiesz jej, że spędzasz je ze swoją rodziną, która cię kocha. Ze swoją teściową, swoim chłopakiem i swoją siostrą in law – odpowiedział naturalnie, jakby to już dawno było ugadane.

– Nie jedziecie do Gdańska?

Wzruszył ramionami, spoglądając za okno. Ulice ginęły w padającym śniegu, który skrzył się w świetle lamp. Ludzie biegli z torbami i ozdobami, które już wkrótce miały zawisnąć na drzewkach.

– Nawet jeśli byśmy jechali, to ty jedziesz z nami – powiedział, wreszcie obdarowując mnie spojrzeniem.

– Ja nie jestem waszą rodziną i nie będę się wpraszał, Aleks. Pomyślałem, że...

– To może pomyśl, że jednak jesteś rodziną, co? – powiedział nieco za ostro, a mnie dosłownie wcięło. – Serio, Janek. Mam dość słuchania, że nie jesteśmy rodziną, bo sorry, no ale ślubu z tobą nie wezmę z pewnych przyczyn, więc musimy żyć na kocią łapę, ale rodziną jesteśmy odkąd moja mama stała się twoją mamą, moja siostra tuli się w nocy do ciebie, a nie do mnie, a ja żyję tylko dla ciebie. Więc tak, jesteśmy rodziną. I nie patrz tak na mnie, te święta wyjątkowo mnie ruchają.

– Chcesz wziąć jedzenie i pojedziemy na parking?

– Zostańmy tutaj.

– A będziesz tam czuł się lepiej?

Jego cisza była dla mnie jednoznaczna, a ja poprosiłem kelnerkę czy mogłaby zamienić nasze zamówienie z realizacją na wynos. Nie było z tym problemu, a my dopiliśmy colę, wychodząc dziesięć minut później w śnieżycę. Odsuwałem fotel do tyłu, gdy znowu parkowaliśmy na pustym parkingu. Teraz było tu nieco przerażająco, ale wiedziałem, że nic złego mi nie grozi, gdy Zając jest obok. Wpychałem w siebie frytki, wpatrując się w chłopaka obok i czekałem, aż zacznie mówić, gdy wspomniałem, że poczekam, aż będzie gotowy.

– To pierwsze święta bez niego – powiedział cicho w pewnej chwili, a ja aż się wzdrygnąłem. Wsłuchiwałem się właśnie w piosenkę z naszej playlisty, a moja noga drgała mimowolnie w odpowiednim rytmie. Przyciszyłem radio, czekając na coś więcej, ale Aleks wolał zapchać się burgerem niż kontynuować rozmowę.

– Tęsknisz, prawda?

– Jeszcze pytasz.

– Nawet nie umiem sobie wyobrazić, co czujesz, ale jestem tu, skarbie, tak? – Dotknąłem jego ręki. Wpatrywał się w moją dłoń na swoim ciele i nie poruszył się ani na milimetr. Wyglądał jakby miał zaraz pęknąć i wyrzucić z siebie wszystko, co odkładało się przez miesiące i lata.

– Ja po prostu nie umiem sobie wyobrazić choinki bez niego. I zajęcia stołu z ludźmi, którzy będą go wspominać. Ja nie wyobrażam sobie siedzenia naprzeciwko miejsca, które zawsze zajmował. Zawsze.

Dotknąłem jego karku, a coś w nim faktycznie pękło i nerwowo otarł policzek, wpychając w siebie jeszcze kęs jedzenia, prawdopodobnie chcąc rozluźnić ściśnięte gardło.

– Aleks... – szepnąłem, właściwie nie wiedząc, co powiedzieć. Patrzyłem jedynie na chłopaka, który ze sobą walczył, bo przecież jego twarda skorupa nie pozwalała mu na pokazanie słabości. – On będzie z wami pod postacią tego talerzyka, który się zostawia.

– I teraz będzie tylko pustym miejscem, nad którym każdy będzie się tylko spuszczał. Ja widziałem tych ludzi ostatni raz na pogrzebie prawdopodobnie, bo nawet w wakacje nie chciałem ich odwiedzić, a kiedy przyjechali, ja pojechałem do domku, bo nawet nie masz pojęcia, jak bardzo mój ojciec był podobny do swojego taty.

– A ty jesteś podobny do swojego?

– Podobno. Domi za to to wykapana mama.

– Wydaje mi się, że jeśli nie czujesz się okej, to możemy zostać w Wawie i ogarnąć sobie święta z Netflixem. Każdy to zrozumie.

– Nie wybaczyłbym sobie zostawienia mamy i Domi w tym chujowym czasie. Serio, ja widzę, jak mojej mamie pęka serce, zwłaszcza jak Domi zapytała ostatnio, kiedy kupimy choinkę.

– Spójrz na mnie, Aleks. Proszę – dodałem, gdy nadal wpatrywał się w okno od strony kierowcy. Jego policzki były wilgotne, a ja przetarłem je rękawem bluzy, która de facto należała do niego, ale bardzo ją polubiłem. – Może i Mikołaj nie istnieje, więc nie mogę poprosić go, by twój tato wrócił na ziemię, ale postaram się, by te chwile bolały nieco mniej niż bardzo. I nie wiem, co mógłbym zrobić, ale będę przy tobie, okej? Będziemy tam razem, nawet jak miałbym zdechnąć przed twoją rodziną, bo będę znać tam tylko was i Piotrka, ale chcę, żebyś wiedział, że jeśli zaproszenie jest aktualne, to chętnie z niego skorzystam. Ale musisz mi coś obiecać, Aleks.

– Hm?

– Obiecaj mi, że jeśli poczujesz się gorzej, to mi powiesz. I że będziesz mi wszystko mówić, bo ja widzę, że ciągle coś ukrywasz, a obiecaliśmy sobie szczerość.

– Naprawdę nie chcę rozmawiać o tych idiotycznych spotkaniach z psychologiem. – Wiedział, o czym mówię i miałem nadzieję, że wyciągnie z tego jakieś wnioski. – Okazało się jednak ostatnio, że moja mama szukała ukierunkowanej psycholożki na pracę z osobami homo, więc babka od razu wiedziała, że coś jest na rzeczy. Teraz zaczęliśmy przepracowywać moją orientację i to jest powalone.

– Opowiesz mi więcej?

– Podobno stworzyłem sobie iluzję, taką lepszą wersję siebie, w której jestem hetero i umawiam się z dziewczynami i podobno zrobiłem to, bo podświadomie nie umiałem sobie wyobrazić, że mogło być inaczej. Wiesz, nawet nie przyjmowałem do siebie, że mogę jednak nie lubić dziewczyn aż tak.

– A uważasz tak?

– Coś w tym może być. Od razu przyjmowałem, że spotykanie się z dziewczynami i uprawianie z nimi seksu jest naturalną kolejnością rzeczy, bo przecież każdy tak robi. Zwłaszcza Tytus. To on mnie przekonał to pierwszego bzykania, opowiadając, jak fajnie jest to robić.

– A było fajnie?

– Mój pierwszy raz był taką porażką, że nawet nie chcę tego wspominać. – Pokręcił głową z uśmiechem.

Atmosfera nieco się rozluźniła, a Aleks otworzył się, opowiadając o swoim coming oucie na terapii i spotkaniu psycholożki z Gabrielą. Siedzieliśmy naprawdę długo, aż auto się wychłodziło, a ja nakryłem się kurtką. Od razu dostałem drugą, a moja twarz omieciona została perfumami chłopaka, które długo utrzymywały się na skórze jeszcze po kąpieli. Postanowiliśmy wracać, a ja na nowo włączyłem naszą playlistę, trzymając rękę na udzie Aleksa.

– Janek? – zatrzymał mnie w aucie, parkując przed domem. Spojrzałem na niego, czekając na rozwój wydarzeń, a on dobierał odpowiednie słowa, wpatrując się w moje oczy. – Jesteś najcudowniejszym, co mnie kiedykolwiek spotkało i przepraszam za każdy moment, gdy daję ci powód do smutku.

– Przy tobie znam tylko uczucie szczęścia – szepnąłem, gładząc jego policzek.

Nic się nie liczyło, gdy Aleks był obok. Ani dramy z matką, ani szkoła, ani fakt, że w każdej chwili mogła przyjechać po mnie policja, bo przecież byłem niepełnoletni. Z nim wszystko było lepsze, nawet wizja świąt napawała mnie tym, co umarło lata temu – tą dziecięcą wiarą w magię i z jednej strony nie mogłem się doczekać wręczenia mu prezentu. I chociaż wiedziałem, jak trudne będą dla niego następne tygodnie, ja chciałem sprawić, by były choć trochę znośne.

– Jak film? – usłyszeliśmy pytanie Gabrieli, która w kuchni zalewała coś wrzątkiem.

– Prawie się posrałem ze strachu. – Kłamstwa wypływały z ust Aleksa czasami w tak bardzo naturalny sposób, że momentami byłem przerażony.

– To mogliście iść na coś lżejszego.

– Było tego warte. A co wy robiłyście?

– Zamówiłyśmy pizzę, macie jeszcze kilka kawałków. Domi już śpi, ja też idę się położyć. Chcecie herbatę?

– Ogarnę coś. Wszystko okej?

– Tak.

Zniknęła na górze, a Aleks zabrał się za przygotowywanie napojów, by choć trochę nas rozgrzać. O wiele bardziej marzyłem o gorącym prysznicu, pod który ciągnąłem go kilka minut później. Całowaliśmy się, stojąc pod strumieniem ciepłej wody i pozwalaliśmy jej ogrzewać nasze zmarznięte ciała. Myślałem, że z zaparowanej łazienki od razu skierujemy się do łóżka, gdzie akcja kontynuowana będzie przez przytulasy, ale Aleks miał inne plany, przepraszając na moment i idąc do sypialni matki, zerkając jeszcze wcześniej na Domi. Odpalałem Netflixa, przeszukując kolejne kategorie i czekając na chłopaka, który chyba nieco się zasiedział. Wrócił jednak z uśmiechem, ale załzawione oczy wskazywały, że mogli rozmawiać tylko o jednym.

– Dobrze być z tobą w domu – szepnął, przytulając mnie nieco ciaśniej niż zwykle.

– Dobrze mieć cię za dom.

***

– Tęskniłam, Janek. – Kobieta, uśmiechnęła się do mnie, gdy zająłem krzesło, odsuwając się od przytulenia, którym chciała mnie obdarzyć. – Dobrze wyglądasz.

– Dziękuję, ty też.

Restauracja wypełniona była ludźmi, a ja czułem się niezręcznie. Kiedyś takie miejsca były dla mnie normalnością, teraz przyzwyczaiłem się do niego innych knajp z tańszymi burgerami i pizzą, ale jeśli chciała spotkać się tutaj, to mogłem wypić szklankę wody i wysłuchać co ma do powiedzenia. Długa rozmowa z Aleksem rano pomogła mi zebrać w sobie wystarczająco siły, by nie ulec jej manipulacji, gdyby znowu próbowała przekonać mnie do powrotu do domu rodzinnego. Zbliżały się święta i nie uśmiechało mi się udawać przykładnej rodziny z Feliksem na czele, który z udawaną tęsknotą opowiadałby o chęci powrotu do Polski, by być bliżej nas. Trzy lata temu sprzedawał taką łzawą historyjkę swojej matce, by potem popychać mnie w drodze do domu, wrzeszcząc, że jestem rozpieszczony i nie umiem o siebie zadbać, gdy jedyne co zrobiłem, to odpowiedziałem dziadkom, że nie czuję się na tyle mądry, by w przyszłości studiować prawo i wolałbym iść na anglistykę. Byłem wtedy jeszcze w gimnazjum i chciałem tłumaczyć książki, myśląc, że to dochodowy zawód, który byłby jednocześnie moją pasją. Teraz nawet angielski mnie nie interesował, ale nienawiść do prawa została i nawet nie miałem zamiaru brać udziału w rekrutacji.

– Więc co u ciebie nowego? – zapytała, namawiając mnie wcześniej na ulubiony makaron, gdy próbowałem twardo stać przy wodzie. Kelnerka postawiła przed nami szklanki, uśmiechając się jeszcze delikatnie, a ja od razu chwyciłem szkło, czując, że potrzebuję, by chłodny napój rozluźnił moje gardło.

– Nic się nie zmieniło od ostatniej rozmowy. A u ciebie?

– Wszystko okej w szkole?

– Tak.

– A u Aleksa i jego rodziny?

– Już planujesz wezwać policję?

Westchnęła, kręcąc głową. Nie umiałem ukryć żalu i chyba nawet nie próbowałem tego robić.

– Rozmawialiśmy o tym, Janek. Jeśli przyjedzie po ciebie policja, to będzie to wina tylko i wyłącznie twojego ojca, a ja potwierdzę, że mieszkasz na co dzień ze mną, ale Aleksa po prostu odwiedziłeś.

– Nie nazywaj go moim ojcem, nie chcę go znać. Wiesz o Leah?

Pokiwała głową, spuszczając wzrok, a mnie jakoś dziwnie ścisnęło w środku.

– Wiem o jego drugiej rodzinie i dwójce jego innych dzieci – powiedziała w końcu.

– I tak pewnie mu wybaczyłaś – rzuciłem, bo kurwa, ona właśnie taka była. Gdyby Feliks zabił mnie na jej oczach, wybaczyłaby i powiedziała, że sobie zasłużyłem.

– Złożyłam pozew o rozwód.

O kurwa.

Kurwa.

Kurwakurwakurwa.

Czy ja się przesłyszałem?

– Co? – wydusiłem z siebie, patrząc na kobietę.

– Chcę rozwodu z jego wyłącznej winy. Kocham cię najbardziej na świecie, Janek, jesteś moim dzieckiem i nie powinnam nigdy pozwolić, aby cokolwiek ci się stało. Nie powinnam nigdy pozwolić, by on podniósł na ciebie rękę.

– Woah, rychło w czas.

– Żałuję każdego dnia, że robię to tak późno, ale bałam się, jakby to było, gdybym rozwiodła się wtedy. Nie dałabym rady dać ci takiego poziomu życia jak Feliks.

– Mamo, jakiego poziomu?! On mnie napierdalał, odkąd tylko pamiętam, więc jaki poziom? Poziom dna?

Kelnerka spojrzała na mnie, mrucząc ciche smacznego, gdy stawiała przed nami talerze.

– Ja nigdy sobie tego nie wybaczę, Janek.

– Serio, mamo, nie płacz, bo stąd wyjdę. Nigdy nie płakałaś, gdy mnie bił, więc teraz nie udawaj, że cię to ruszało.

– Nigdy nie będę ci w stanie tego wynagrodzić i możesz mi nigdy nie wybaczyć, bo wiem, że na to nie zasłużyłam. Ale błagam cię, Janek, pozwól mi być w swoim życiu. Pozwól mi patrzeć, jak kończysz szkołę i idziesz na wymarzone studia.

– Wymarzone moje czy wasze?

– Pójdziesz, na cokolwiek zechcesz, Feliksa już nie ma w naszym życiu.

– Nie udawaj, że nie wpada ze Szwecji i nie udajecie udanego małżeństwa.

– Nie mam pojęcia gdzie teraz mieszka, ja spakowałam nasze rzeczy i wczoraj wywiozłam je do nowego mieszkania. To tylko dwa pokoje, ale masz tam swój kąt.

Byłem coraz bardziej zszokowany z każdym kolejnym zdaniem. Najpierw rozwód, teraz wyprowadzka. Coś jeszcze?

– Dopisałam we wniosku alimenty na ciebie, będziesz oczywiście dostawać je na swoje konto, ale musiałam je złożyć ja, bo jesteś niepełnoletni.

– Nie potrzebuję jego kasy.

– To będziesz odkładać na przyszłość. Na studia, na mieszkanie, na cokolwiek.

– A ty? Co z tobą?

– Ja też będę ci płacić, Janek.

– Nie mówię o tym, mamo. – Okej, w którymś momencie coś zaczęło we mnie pękać. Być może pod wpływem jej odwagi, uświadomiłem sobie, że może faktycznie chce się zmienić i wyrwać z tego gówna. – Co z tobą teraz? Będziesz sama?

– To życie było horrorem, Janek. Jesteś cudownym młodym mężczyzną i nie zasłużyłeś na nic, co on zrobił. Zasłużyłeś na wszystko, co najlepsze. Na spokój i miłość. A ja nie zapewniłam ci ani tego, ani tego.

– Przestań, mamo... – Widziałem łzy żalu w jej oczach i czułem, że i mnie coś ściska. Nawet ulubiona carbonara nie smakowała tak dobrze, gdy widziałem, jak bardzo żałuje wszystkiego. – Cieszę się, że się uwolniłaś i... jestem dumny.

– Straciłam cię, Janek, a to było najgorsze uczucie. Nadal pęka mi serce na myśl, że nic nie wiem o twoim życiu. I o twoim związku. Chcę jednak, żebyś wiedział, że go akceptuję i jeśli Aleks daje ci szczęście i miłość, mi nic do tego. Już od dawna podejrzewałam, że coś może być na rzeczy, ale gdy to okazało się prawdą... – Pokręciła głową. – Jesteś tam szczęśliwy?

– Tak, Aleks jest kochany, a Gabriela daje mi poczucie miłości, jakiej nigdy nie czułem.

Od razu ugryzłem się w język, bo widziałem właśnie, jak jej serce się rozpadło na jeszcze mniejsze części. Wytarła usta, ale widziałem, że ledwie oddycha przez prawdopodobnie zaciśnięte wnętrze.

– Mamo, to nie tak. Ja wiem, że też mnie kochasz i... i zawsze będziesz moją mamą.

Widziałem łzy w jej oczach, gdy przepraszała, wychodząc do toalety. Miałem chwilę na zerknięcie na telefon, którego wibracja rozeszła się po moim udzie chwilę wcześniej. Aleks wspominał, że właśnie wrócił z terapii i pytał, jak idzie. Nagle poczułem, jak bardzo go potrzebuję obok i nie mogę doczekać się powrotu do domu. Jednak było lepiej, niż myślałem, a moja nienawiść do matki powoli się rozpływała. To nie tak, że jej wybaczyłem, bo to nigdy się nie stanie, ale rozluźniałem szczękę, gdy mówiła o poczynionych krokach, nie chcąc już jej nawrzucać od najgorszych i wbić kilku igieł pod postacią porównania do Gabrieli, która była cudowną mamą. Fakt, że w pewnym sensie mnie straciła, rozbijał ją wystarczająco, więc nie musiałem nawet niczego dodawać.

Musiałem przyznać, że druga część kolacji minęła w przyjemnej atmosferze, a na mojej twarzy nawet pojawił się uśmiech. Zmieniła się i miałem nadzieję, że taka zostanie, a nie wróci do Feliksa jeszcze przed świętami. Zapytała o nie, a moja mina zrzedła, bo nie miałem ochoty jechać do dziadków, którzy pewnie przez wszystkie dni gadaliby tylko o mężczyźnie, którego zniknięcie byłoby spełnieniem moich marzeń. Wzruszyłem więc ramionami, mówiąc, że teraz żyję jedynie końcówką semestru i jeszcze nie myślę o Bożym Narodzeniu. Pokiwała głową, dodając, że rozumie i ma nadzieję, że skończę naukę z zadowoleniem, wspominając jeszcze, że przecież to nie oceny są najważniejsze, a ja miałem naprawdę trudny okres i jest ze mnie dumna mimo wszystko.

– Potrzebujesz pomocy z przeprowadzką? – zapytałem, próbując zmienić temat.

– Dam sobie radę, dzięki. Zresztą już wszystko mam przewiezione, więc muszę jedynie to rozpakować. Chcesz, żebym poukładała twoje rzeczy czy sam to zrobisz?

– Zostaw je w kartonach. Albo rozpakuj, jeśli chcesz – zmieniłem prędko wersję, widząc jej wzrok. Być może bała się, że pewnego dnia po prostu zabiorę wszystko i nie zostanie po mnie nawet skarpetka.

Proponowała odwiezienie, gdy wspomniałem, że powinienem już wracać. Wymknąłem się do łazienki, dzwoniąc do Aleksa, który pisał do mnie kolejny raz, i mówiąc, że niedługo będę wracać, bo jestem już zmęczony całą sytuacją. Miałem się odezwać, gdy będę potrzebował podwózki i chciałem wyjaśnić, że sobie poradzę, bo mam przecież świetny dojazd. Zdziwiłem się jednak gdy po drugiej stronie zauważyłem znajome mi już auto i Gabrielę, która wychodziła z niewielkiego sklepu. Zauważyła nas, posyłając niewielki uśmiech i machając delikatnie, jakby chcąc się upewnić, że ją widzę.

– Powinnam jej podziękować. – Moja matka spojrzała na kobietę, podążając za moim wzrokiem, a coś dziwnego znowu pojawiło się w jej głosie. Zaciśnięte z bólu struny już znałem, a wielka gula żalu pewnie rosła w jej wnętrzu.

– Uważaj na siebie i jedź ostrożnie – zacząłem, nie chcąc, by faktycznie się spotkały. To Gabriela podeszła, widząc, że stoimy przed lokalem, ciągle patrząc na jej auto i z typową dla siebie uprzejmością przywitała się, wspominając, że strasznie dzisiaj zimno. Pogoda była najlepszym tematem, a ja przytaknąłem, dodając, że pewnie spadnie śnieg i Domi się ucieszy. – Odezwę się, okej? – rzuciłem do matki, chcąc jak najszybciej odejść. – I podeślij mi swój adres, postaram się wpaść.

Pokiwała głową, a ja sam nie wiedziałem, jak się zachować. Mroźne powietrze sprawiało, że bolała mnie cała twarz, a ręce zamieniały się w skały i chciałem już znaleźć się w łóżku z Aleksem. Moja matka jednak nie umiała się pożegnać i włączyła w sobie matczyne odczucia, poprawiając mi szalik i prosząc, bym o siebie dbał.

– Możemy chwilę porozmawiać? – zwróciła się do Gabrieli, a ja zamarłem.

– Jasne. Poczekasz w aucie? – Podała mi kluczki i obie odprowadzały mnie wzrokiem, gdy przebiegałem przez ulicę. Zamykałem drzwi, wybierając numer Aleksa, bo musiałem dowiedzieć się, dlaczego przysłał matkę. Nie uwierzyłbym w wersję z przymusową wycieczką do sklepu, bo w pobliżu ich domu było mnóstwo miejsc, w których można by kupić chleb czy mleko. Zresztą tego drugiego zawsze był zapas ze względu na Dominikę, więc ten karton na pewno nie był potrzebny do życia.

– Co się dzieje, Aleks? – zapytałem, a w moim ciele rósł strach. Coś musiało się stać, że to nie on ze swoją paranoją dotyczącą późnych wieczorów, odbierał mnie właśnie spod restauracji, ale jego mama.

– To znaczy?

– Mówiłem ci, że mogę wrócić sam, a tymczasem twoja mama specjalnie po mnie przyjechała jak po pięcioletnie dziecko.

– Pojechała po chleb, nie wiem, o czym mowa.

– Aleks, wy macie nawet Żabkę niedaleko, nie wmawiaj mi takich bzdur.

– Janek, serio sądzisz, że pozwoliłaby mi lub Domi wracać o tej porze do domu? I w tej temperaturze?

– Mówiłem ci, że sobie poradzę.

– A ja ci mówiłem, że nie chcę tego słyszeć. Domi chciała, żebym jej poczytał i moja mama naciskała, że pojedzie. Po prostu się martwiła.

A ja się martwiłem, że tak długo rozmawiają i zupełnie nie miałem pojęcia o czym. Nie wyglądały jednak, jakby miały skoczyć sobie do gardeł, a wręcz przeciwnie – Gabriela nawet odprowadziła ją do auta, stojącego nieopodal. Wszystko wyglądało nienaturalnie spokojnie i właśnie to mnie niepokoiło. Być może naoglądałem się za dużo filmów, ale moje serce przyspieszało, gdy tylko przejeżdżało auto, bo oczami wyobraźni widziałem, jak moja matka wpycha pod nie Gabrielę z impetem, krzycząc, że to ona jest moją matką. Kolejny pojazd przejechał, a znajoma mi już postać przebiegła przez jezdnię, rozglądając się i zakrywając mocniej szalikiem, gdy podmuch wiatru owiał jej twarz.

– Matko jedyna, co za pogoda – mruknęła Gabriela, zapinając pas i od razu włączając ogrzewanie, gdy tylko kluczyk został przekręcony.

– Tak, mówiłem Aleksowi, że poradzę sobie sam z powrotem do domu.

– Janek, jest totalny mróz, ja nie pozwoliłabym ci wracać, Bóg wie ile, komunikacją miejską. I jest późno. I chciałam z tobą porozmawiać, a nigdy nie mamy okazji, a ja nie chciałam, by Aleks znowu panikował, że powiem ci coś nieodpowiedniego. Już musiałam przekonać Domi, by pomarudziła mu o czytaniu.

Spiąłem się, słysząc jej musimy porozmawiać, bo to nigdy nie znaczyło niczego dobrego. Zwłaszcza jeśli nie chciała mieć syna w pobliżu.

– Janek, nie spinaj się, to nic złego.

Woah, dzięki, zdecydowanie mi przeszło.

– Zbliżają się święta, a jak może Aleks już ci mówił, zwykle jeździmy do rodziców jego taty. Nie wyobrażam sobie zostawić ich teraz, to będą pierwsze święta... – Widziałem, jak łzy zaczynają ściskać jej wnętrze, więc musiała przerwać na moment. Wzięła głęboki oddech, ale ostatecznie udała, że musi skupić się na drodze i zgoniła na pieprzoną zimę.

– I nie wyobraża sobie pani zostawić ich samych – dokończyłem za nią. – Ja to totalnie rozumiem. I dlatego pojadę do mamy albo zostanę w domu, jeśli mogę.

– Ale ja nie chciałam cię odsyłać do mamy, Janek. – Spojrzała na mnie ze zdziwieniem. – Chciałam powiedzieć, że wiem, że możesz czuć się niezręcznie i nie wiem nawet, czy mój syn z tobą rozmawiał, ale chciałabym, byś jechał tam z nami. Jesteś częścią rodziny, a my spędzamy święta z rodziną. Zrozumiem jednak, jeśli chciałbyś spędzić je ze swoją rodziną.

Aleks wielokrotnie przebąkiwał coś o świętach, ale prawda była taka, że nigdy nie rozmawialiśmy o tym dłużej i żadna decyzja nie została podjęta. Byłem więc nieco zmieszany i być może zszokowany, gdy temat padł z ust Gabrieli. I czułem dziwne uczucie w środku, bo kolejny raz zostało mi uświadomione, że faktycznie zostałem pełnoprawnym członkiem Zajączków.

– Bardzo się cieszę, że z nami mieszkasz. Dawno nie widziałam Aleksa tak szczęśliwego i walczącego o siebie. I nie wspomnę o Domi, która każdego wieczora modli się, by Aleks na ciebie nie nakrzyczał, bo wtedy znikniesz.

Okej, tu zostałem rozjebany. Faktycznie dziewczynka często prosiła, bym obiecał, że nigdy nie odejdę, ale nie spodziewałem się, że to dla niej na tyle ważne, by kierować swoje prośby do Boga. Ona nadal żyła dziecięcą naiwnością, podczas gdy Aleks obwiniał tego samego Boga o wszystko, wielokrotnie przeklinając go i przyznając, jak bardzo go nienawidzi za zabranie mu ojca.

– Mieszkanie u was to najlepsze co mnie w życiu spotkało – przyznałem. Właśnie wjeżdżaliśmy w odpowiednią uliczkę, a ja zauważyłem sklep, który nadal był otwarty i gdyby chleb faktycznie był potrzebny, to tu znalazłby się bochenek. – Dziękuję, że pani pozwoliła mi tu zostać.

– Pozwoliłam ci również mówić mi po imieniu. – Uśmiechnęła się. Faktycznie poprosiła mnie, bym rzucał po prostu Gabi, ale czułem się niezręcznie i nawet nie przeszłoby mi to przez gardło. – Jesteś moim kolejnym Zajączkiem, Janek, i nic tego nie zmieni. Nawet twoje kłótnie z Aleksem czy sprzeczki, bo jesteś dla nas kimś więcej niż jego chłopakiem.

Nie spodziewałem się, że podczas tak krótkiej nieobecności, będę w stanie tak bardzo zatęsknić za domem. Zapach znajomego mi już odświeżacza sprawił, że na mojej twarzy pojawił się uśmiech, bo to właśnie takie małe detale tworzyły dom. Znajomy zapach, ciepło, które koiło zmarznięte policzki, znajome kąty, zaproponowana herbata, która znowu będzie tą malinową w kubku, który wybrała mi Domi na Mikołajki, a także pozorna cisza, która na piętrze przerywana była rozmową rodzeństwa. Wyłapywałem pojedyncze zdania, wylatujące z uchylonych drzwi dziecięcego pokoju, gdzie Dominika pytała, czy ja na pewno wrócę, a Aleks zapewniał ją, że mama przywiezie mnie nawet z drugiego końca świata.

– Kocham go tak bardzo, jak ciebie! – Dziewczynka uśmiechnęła się.

– A ja kocham go prawie tak samo, jak ciebie, ale ciebie trochę bardziej. Jednak nie mów mu tego, żeby nie było mu przykro. – Przyłożył palec do ust.

– Ja i tak kocham was najbardziej – powiedziałem cicho, ujawniając swoją obecność. Dominika przytuliła mnie, chwaląc się jeszcze kolorowymi skarpetkami, które udało mi się znaleźć online i wręczyć jej na prezent kilka tygodni wcześniej. Podobno nie chciała spać już w innych, a dzięki ich miękkości lepiej jej się sypiało. – I nigdy nie zniknę, okej? – dodałem, gdy zniknęła na nowo pod kołdrą. – Nawet jeśli będę kłócić się z Aleksem, to najwyżej wprowadzę się do twojego pokoju, okej?

Pokiwała głową, zgadzając się, a ja życzyłem jej dobrych snów, dodając, że uciekam pod prysznic. Aleks zatrzymał mnie, trzymając za rękę, a jego wzrok krzyczał głośno o tęsknocie i radości z mojego powrotu. Nie umiałem się powstrzymać przed cmoknięciem go w głowę z cichym:

– Dobrze być w domu. 


*****

Czy Wy również uwielbiacie Stucka tak samo jak my?

Z każdą aktualizacją dociera do nas, że jeju, trochę to wszystko już trwa (dacie wiarę, że to 72 rozdział?), a jednak wizja zakończenia tej historii jakoś nie wydaje się realna. 

Pamiętajcie, że kilka słów o fabule i bohaterach możecie skrobnąć w komentarzu albo na Twitterze pod #StuckInLovePL <- gdzie wrzucamy spoilery i nasze wrażenia z rzeczy, które dopiero na Was czekają!

Buziaki i do następnego!

polishkathel &DreamerEmma 



Continue Reading

You'll Also Like

15.4K 1.3K 16
Chłopak żyjący z prostytucji i policjant z zamiłowaniem do picia. Mieszanka wybuchowa? Mogłoby się tak wydawać, zwłaszcza gdy dodamy do tego tajemnic...
21.2K 2.7K 8
Theodore wiedział doskonale, że nie jest do końca normalny i że nie jest normalnym to, na co pozwala, za choć jedno przychylne spojrzenie i za czuły...
26.8K 1.6K 29
1 miejsce w rankingu "MxM" [06.06.2020] Opowiadanie kilka lat temu zostało opublikowane w drugim tomie "Opowiadań Kotori". Tu prezentuję je raz jeszc...
7.3K 430 4
G A Y W A R N I N G Yuki jest głośnym chłopakiem, który kocha imprezować. Alexy jest jego zupełnym przeciwieństwem, nie lubi zawierać nowych znajo...