"Our Favorite Song." (Genshin...

By Trocinek

17.7K 1.5K 4.2K

dedykuję tą książkę mojej pani od polskiego, M.M., bo powiedziała, żebym jej dedykowała pierwszą napisaną ksi... More

Rozdział I.
Rozdział II.
Rozdział III.
Rozdział IV.
Rozdział V.
Rozdział VI.
Rozdział VII.
Rozdział VIII.
Rozdział IX.
Rozdział X.
Rozdział XI.
Rozdział XII.
Rozdział XIII.
Rozdział XIV.
Rozdział XV.
Rozdział XVI.
Rozdział XVII.
Rozdział XVIII.
Rozdział XIX.
Rozdział XX.
Rozdział XXI.
usuwam ksiazke, sorki.
Rozdział XXIII.
Rozdział XXIV.
Rozdział XXV.
nie rozdział, bo już się nie nabierzecie, ALE ZOBACZCIE, BO TO GŁOSOWANIE WAŻNE
Rozdział XXV.
Rozdział XXVI.
K O N I E C // 28.12.2022
pytanie bo na tablicy nikt mi nie odpisze lov
wazne bardzo
chamska reklama nowego xiaother
‼️DRUGA CZĘŚĆ OUR FAVORITE SONG‼️

Rozdział XXII.

494 51 182
By Trocinek

    Xiao schował telefon do kieszeni, gdy odpisał na grupie. Spojrzał z powrotem na granatowowłosego i spróbował się uśmiechnąć.

Uśmiech nie cisnął mu się na twarz, tak, że nie umiał go powstrzymać - tak jak było przy Aetherze. Raczej ,,kazał" sobie się uśmiechnąć, ale nie przeszkadzało mu to.

— Too... gdzie idziemy? — wymamrotał.

— Chodźmy do biblioteki! Może kogoś fajnego tam spotkamy? A, i po drodze zajdźmy do tej kawiarenki! Była strasznie fajna i mi się podobała. — powiedział, uśmiechając się szeroko. — Wiesz, jeśli ktoś miałby mi wyznać miłość i zrobiłby to w tej kawiarence to już byłbym tej osoby! — dodał Venti i zachichotał pod nosem.

Złotooki poczuł, jakby w pewnym sensie było to skierowane do niego. Zamilkł na moment i spojrzał na swoje stopy.

— A, rozumiem. — mruknął, ruszając w stronę kawiarenki. — Więc... chodźmy? — dodał, nieco niepewnym tonem.

Venti pokiwał głową, odpowiadając wysokim ,,mh-hm!". Złapał Xiao za rękę, nadając ich krokom tempo.
— To może opowiesz mi coś więcej o sobie? — zaproponował niebieskooki. — No wiesz, na przykład co ostatnio się w tobie zmieniło i takie tam pierdoły. — dodał, przewracając żartobliwie oczami.

— Uh, w sumie ci nie mówiłem, ale jeżdżę na desce. — powiedział krótko Xiao. Właściwie nie wiedział czemu tyle zwlekał oznajmieniem tego Venti'emu. — No i znalazłem na przykład ulubioną piosenkę. — dopowiedział, chociaż to w ogóle nie było jakieś ciekawe osiągnięcie.

Wyższy pokiwał powoli głową.
— Oo! To ciekawie, w sumie! A jak? — zapytał.

No i Xiao jednak sobie przypomniał czemu nie mówił o tym chłopakowi. To łączyło się z Aether'em, a Venti nie przepadał za gadaniem Xiao o blondynie.

— Um... Aether mi pokazał- obie rzeczy. — wymamrotał, trochę ciszej wymawiając imię bursztynowookiego.

Venti chwile milczał, co zaniepokoiło Xiao. Chłopak uśmiechnął się ponownie, jednak tym razem wyglądało to bardziej jak grymas.

— Rozumiem. — odpowiedział. — A jak ci idzie jazda na deskorolce? Może mnie trochę poduczysz? Będziemy mieli wspólne zainteresowanie! Takie tylko nasz. — zachichotał słodko, na co Xiao uśmiechnął się niepewnie.

— Okej. — odparł, skręcając w bok; a raczej będąc zmuszonym skręcić w bok przez ciągnącego go Venti'ego.

— Super! — zawołał granatowowłosy, nagle gwałtownie się zatrzymując. — Twoja grupka! Ciekawe, co oni tu robi... — mruknął Venti, mrużąc oczy. Nagle szybko przyłożył dłoń do oczu Xiao, zakrywając je.

— Huh?- — zaskoczył się turkusowowłosy. — O co chodzi?- — dodał, niezbyt zadowolony z braku widoczności.

— Lepiej, żebyś tego nie widział... — westchnął przeciągle.

— O co chodzi? — powtórzył Xiao, tym razem nieco zirytowany. — Chcę to widzieć. — dodał.

— Eh, no dobrze. Sam tego chciałeś. — wymamrotał niebieskooki zmartwionym tonem.
Gdy tylko Venti zabrał dłoń z twarzy Xiao, spojrzenie chłopaka spotkało inne, fioletowe. Owe spojrzenie było tak przeszywające, że właściciel złotych oczu musiał delikatnie drgnąć.

— To Scaramouche... Czemu prawie przytula Aether'a? — mruknął Venti, spoglądając smutno na turkusowowłosego.

Xiao poczuł wzbierające się w nim dziwne uczucie. Było jak... gniew? I smutek? Coś takiego.

Jakby coś ukłuło go w serce.

Scaramouche odwrócił wzrok, gdy Aether spojrzał na niego z uśmiechem.

I znowu, to samo ukłucie w sercu.

Przecież to Xiao zawsze patrzył na blondyna, gdy ten się do niego uśmiechał. Więc czemu na jego miejscu jest... Scaramouche?

— Nie wiem czemu Aether to zrobił... Jak ostatnio go spotkałem ze Scarą to mu powiedziałem, że byliście wrogami i ci dokuczał. To okropne, że teraz się tak do niego uśmiecha... — westchnął przeciągle Venti, po czym uścisnął dłoń Xiao, uśmiechając się do niego.

I kolejne uczucie, jakby coś go ukłuło w serce, po słowach niebieskookiego.

Nagle Xiao zalał gniew i to uczucie, które pojawiło się, gdy zobaczył Aether'a tak blisko Scaramouche'a. Ale chciało mu się również płakać, tylko nie wiedział czemu.

— Chodźmy... Nie martw się nim. Po prostu od początku taki był, a dopiero teraz się tak pokazał... — powiedział granatowowłosy, uśmiechając się uspokajająco do Xiao.

Niższy mierzył Aether'a oraz Scaramouche'a palącym spojrzeniem przez dłuższą chwilę. Ustalił sobie jasno w głowie, że nienawidzi ich obu. Obu...
Dopiero, gdy venti go szturchnął, ten na niego spojrzał.

— A. — mruknął. — Okej. — dodał po momencie.

Xiao odszedł za Venti'm, nieświadomy uczucia zazdrości, które zalewało krzyczące w jego słowie ,,Aether by tak nie zrobił".

***** ***

    Turkusowowłosy sturlał się z łóżka, podnosząc głowę i opierając się ramieniem o pościel. Do jego nozdrzy doleciał przyjemny aromat omletów, których Aether nigdy nie lubił.

Uderzył się w głowę, łapiąc się za nią zirytowany. Za dużo myśli o blondynie, chociaż nie powinien. W końcu, przecież Aether go zranił.

Wstał podenerwowany już z samego rana, kierując się na dół, do kuchni. Przetarł oczy ręką, potykając się o własną nogę i prawie spadając ze schodów.
Gdy był już na dole, przy kuchence ujrzał swoją siostrę, a serce podeszło mu do gardła. Był gotowy rzucić się na ratunek ich domowi przed pożarem, ale zobaczył Zhongli'ego. Odetchnął głośno, przepełniony ulgą.

— Cześć. — przywitał się, znów nadąsany. Zawał był tylko chwilową zmianą nastroju.

— XIAOOOO, HEEJ!- — przywitała się Hu Tao, odsuwając się lekko i wskazując na patelnię z omletami. — PATRZ! GOTUJĘ! — zawołała, szczerząc zęby.

— Super. — powiedział, idąc w stronę blatu obok siostry.

Wyjął z szafki pudełko z herbatami - a raczej ich podróbkami - w saszetkach. Wyjął tą o smaku malinowej, bo czarnej za nic by nie wypił. Podszedł do czajnika, zaparzając wodę. Podszedł do szuflady z kubkami i sięgnął po jego ulubiony ze zdjęciem jego i Aether'a na nim.

A raczej prawie sięgnął.

Chłopak cofnął rękę w ostatniej chwili, wahając się przez jakiś czas. W końcu wziął pierwszy, lepszy inny kubek, na którym był duszek.

— Ej, to mój kubek. — mruknęła niepokojąco cicho Hu Tao, która stała przed bratem, gdy ten tylko się obrócił. Szybko odłożył go z powrotem, biorąc jakiś biały.

Szkarłatnooka ponownie się uśmiechnęła i wróciła do robienia omletów, podczas gdy Xiao zaparzył swoją herbatę. Obrócił się, siadając do stołu na przeciwko opiekuna i znudzony zaczął popijać z białego kubka.

— Nie wziąłeś kubka z Aether'em? — zapytał Zhongli, na co Xiao podniósł głowę, by na niego spojrzeć.

— Um... nie — wymamrotał, z powrotem zwracając wzrok. Dopiero, gdy wpatrzone w niego spojrzenie Zhongli'ego zaczęło go irytować, znów spojrzał na bruneta. — Co! — zapytał zirytowany.

— Co? — Zhongli wyglądał na zmieszanego odpowiedzią Xiao. Uniósł delikatnie jedną brew, odkładając jakąś nudzącą gazetę na stół.

— Nie, nie wziąłem kubka z Aether'em. — powiedział dokładniej, jakby to miało w czymkolwiek pomóc.

Zhongli wpatrywał się w pijącego herbatę Xiao przez długi czas. Patrzeniu się na podopiecznego towarzyszyło syczenie, które wydawały co jakiś czas usmażone omlety. Nastolatek ignorował wiercące w nim spojrzenie Zhongli'ego, aż w końcu drgnął zaskoczony nagłym dźwiękiem, który rozniósł się po salonie złączonym z kuchnią.

— Nie spal niczego! — zawołał brunet, prawdopodobnie do Hu Tao. Mężczyzna splótł ze sobą swoje palce, opierając się łokciami o stół i spojrzał zamyślony na złotookiego. — Nie wierzę, że przestaliście się kochać. — oznajmił, domagając się wyjaśnień wzięcia innego kubka. Umiał poczuć na sobie psotny wzrok siostry, która zachichotała cicho.

Xiao podniósł zaskoczony brwi, unosząc się i opierając dłońmi o blat.
— Nie kochaliśmy się! — fuknął, czując własne bicie serca i pieczenie na policzkach. Wezbrał się w nim gniew, gdy zdał sobie sprawę ze swojej reakcji; już.go.nie.kochał. Więc czemu tak się działo?

— Pierdol, pierdol, ja posłucham — wymamrotała rozbawiona dziewczyna za nimi, po czym zachichotała.

— HU, SŁOWNICTWO. — zwrócił jej uwagę Zhongli, wracając powątpiewającym spojrzeniem na syna. — Nie przeszkadza mi, że kochasz chłopaka. Zresztą, rumienisz się, więc zaprzeczam swojemu ciału — brunet uśmiechnął się, nieco rozbawiony.

Xiao podniósł się zirytowany od stołu, będąc gotowy spędzić całą sobotę w łóżku.
— Nie kocham go! Jezu, możecie przestać? Jest zwykłym... — zawahał się. — Idiotą! — krzyknął w końcu, uciekając po schodach na górę.

Kolejne ukłucie w sercu, a zarazem poczucie winy. Poczuł się nagle, jakby wszystko stało się ponure. Jak- zła osoba, chociaż to nie jest idealne określenie. Bolała go świadomość, że nazwał Aether'a ,,idiotą"... poważnie?

Ostatnio czuł się, jakby podejmował same złe decyzje. Wszystko było dla niego takie nieszczęśliwe, tak, jak kiedyś. Strasznie go to irytowało.
Wiedział, że to przez nagłe rozstanie z Aether'em, ale jeśli blondyn był tak blisko z jego znienawidzoną osobą, mimo ostrzeżeń Venti'ego.

Tą pustkę zapełni Venti, tak jak zapełnił ją Aether.
Był pewny, że Venti da radę.

Mimo, że całe życie czuł ową pustkę, aż do poznania blondyna, którą to on zapełnił.
Mimo, że w jakichś zapisach planujących ich życie to blondyn miał być tym jedynym, który ją zapełni.

I wszedł pod koc do łóżka, włączając słodkie kotki na jutubie.

||[o]||

1364 slow

HEJ SORKI ZE TAK POZNO ROZDZIAŁ

\_____/ <- kosz na cos na temat ksiazki

\_____/ <- kosz na jakies randomowe rzeczy, z ktorymi nei macie sie z kim podzielic, w tym ofc zale ;3

PAPA LOVKI, SPIJCIE DOBRZE, ALBO MILEGO ZYCIA ZALEZY KTO KIEDY CZYTA💗💗

Continue Reading

You'll Also Like

483K 24.9K 47
Zachodnia Kanada, turystyczne miasteczko, a w nim liceum Canmore, któremu sławę przynosi drużyna hokejowa i reprezentacja łyżwiarzy figurowych. Nie...
79.1K 1.6K 44
Ona - 25 letnia, seryjna zabójczyni należąca do grupy przestępczej lotos. On - 30 letni szef mafii, który wygrał ją, zastawioną przez ojca w pokerze...
5.3K 220 43
Zodiaki totalna porażka
2.4K 205 24
Edzisław przeprowadza sie ze swoją rodzina do jakiegos zadupia i tam poznaje przyjaciół przez co zmieni funkcjonowanie rzycia.🗿⛓️🖤🐓💪 wiec w skroc...