Transformers prime (Życie Po)...

By figaluna12

14K 783 1.4K

📡Dla fanów Transformers Prime🔭🚀🛸🛰🪐⭐🌍🤖 Uwaga!!!!!-To NIE jest historia miłosna!!!! *** Z góry przepra... More

Główni bohaterowie
1.Opowieść Miko
2. Opowieść Rafaela
3.Opowieść Jack'a
4.Opowieść Ratcheta
5.Baza
6.Klucz do serca
7.Duchy i doświadczenia
8.Rany nie do końca Boskie
9.Wina i kara
10.Trzy probówki
11.Transformacja czy metamorfoza
Ogłoszenie
12.Chłopaki nie płaczą
13.Sprawy przyziemne i niebiańskie
14.Present perfect
15.New style
16.Bo dlaczego by nie ?
Hej
17.Kraina Śmierci
18.Kiedy dobry pasterz nie patrzy wilk przebiera się za owce
19.Ch***e problemy (nie) potrzebują ch****ych rozwiązań
Sorry
20.Fiatem na czołg
21.Hura? Ale czy jest się z czego cieszyć?
22.Wspomnień naszych wina
23.Następna stacja, Cybertron
Pytanie
24.Opowieść Bumblebee
25.Wywiad z przeszłością
26. Sygnał życia
27. Kiedy umysł śpi budzą się demony (ale i duchy, zjawy i anioły)
28. Przykra rzeczywistość
29. Wszyscy jesteśmy do czegoś przywiązani, wszyscy za kimś tęsknimy.
30. Pałac przeszłości
31. Okno na światy
32. Survivor
33. Wyruszać czas
34. Życie jest jak tramwaj
35. The good doctor
36. Życie mnie. Mnie !
37. Mroczniejsza strona ciemnej strony mocy
Ankieta
38. Niepokój i tajemnice gryzą mnie w stopy
39. Danse Macabre
40. Czeluści Morii
41. Człowiek zza szklanej tafli
42. Zobaczyć cię jeszcze raz
43. Grona gniewu
44. Poznajmy się lepiej
45. Dom bez klamek

46. Szaleństwo i sny

184 13 16
By figaluna12

Data publikacji:

Przepraszam za tak długą przerwę, licencjat obroniony, więc wracam.

Uwaga!
Upewnij się, że nie pominąłeś/aś poprzedniego rozdziału (Wattpad to Wattpad).


To ja jeśli chodzi zarówno o licencjat jak i Wattpad.

Bumblebee

Pierwsze dni były ciężkie, Whirl każdego dnia budził mnie swoją twarzą oddaloną od mojej zaledwie parę centymetrów zawieszony hakami pod sufitem. Ponadto szalony bot miał niezaprzeczalnie problemy z pamięcią bo co jakiś czas rzucał się na mnie, usilnie wypytując kim u licha jestem. Teoretycznie znajdowałem się na oddziale psychiatrycznym ale praktycznie Whirl był najgorszy z całej tutejszej gawiedzi. Byli tu niespełna rozumu weterani, osoby po traumach i ze stwierdzonymi zaburzeniami lękowymi, depresją, osoby z omamami słuchowymi i wizualnymi oraz urojeniami, ale Whirl... On nie wydawał się tu być z tego samego powodu co reszta. Przede wszystkim, nie cierpiał. Wspomnienia doświadczeń z czasów wojny wydawały mu się sprawiać radość, zwłaszcza gdy dochodził do przerażających czynów, których sam był autorem.

Personelu nie starczało na wszystkich więc zdarzało się, że ,,normalniejsi" pacjenci pomagali ogarniać tych mniej ,,normalnych". Sam do takich należałem (w sensie do tych pierwszych). Czasami trzeba było kogoś unieruchomić, a czasami tylko porozmawiać. Codziennie też zaliczałem sesję z psychiatrą, doktorem Rungiem. Zlecił mi serie badań procesora, które wykazały drobne uszkodzenia mechaniczne ośrodków pamięciowych. Tłumaczyło to dlaczego miałem zaniki pamięci ale nie tłumaczyło w jaki sposób powstały. Najmniej przyjazny na oddziale zaraz po Whirlu wydawał się Hoof. Widać było, że to on jest tu gościem od czarnej roboty. Gdy ktoś stwarzał zagrożenie lub za bardzi się awanturował wkraczał on. Obserwował wszystkich bacznie, wręcz obsesyjnie jak strażnik więzienny. Miedzy sesjami, ogarnianiem Whirl'a i pomaganiem personelowi, miałem dużo czasu na rozmyślanie. Za dużo. Próbowałem sobie przypomnieć co wydarzyło się tamtego dnia. Jednak im głębiej brnąłem tym spotykałem się z większym oporem co z kolei wywoływało silny ból. Doktor Rung powiedział, że to może być objaw właśnie uszkodzeń mechanicznych.

Kiedy miałem dość rozmyślania o tamtym dniu, kierowałem myśli ku przyjemniejszym obrazom. Ciekawe co tam porabiał Raf ? Czy znalazł już ludzką samicę ? Nie, najpierw musiałby na którąś spojrzeć, a trudne to jak ma się nos ciągle w laptopie lub jakiejś książce. Pewnie ma same szóstki, na pewno, w końcu był bardzo inteligentny. Gdyby był cybertrończykiem już dawno biły by się o niego najlepsze akademie i laboratoria. Jest małym geniuszem, każdy gatunek potrzebuje takich. Ciekawe gdzie teraz był, co robił ? Tęsknię za nim, ciekawe czy on za mną też.

***
Stałem na korytarzu opierając się o szarą, nierówną ścianę. Wszystko oświetlało delikatne żółte światło bijące od brzęczących na suficie lamp. Rozejrzałem się. Na obu końcach korytarza znajdowały się drzwi. Wyglądały identycznie. W głowie zabrzmiało mi polecenie ,,musisz się stąd wydostać ". Nie walczyłem z tym, nie pytałem. Musiałem iść. Tylko, w którą stronę ? Nagle kontem optyki zobaczyłem coś przerażającego. Odskoczyłem, nie wydawszy z siebie żadnego dźwięku. Lata praktyki nakazały nie zwracać na siebie uwagi w obliczu zagrożenia. Czy to było tu od razu? Kiedy się pojawiło? Jakim cudem nie zauważyłem? Po lewej stronie, jakiś odcinek ode mnie leżało coś co mogło być czyimś ciałem. Było zmasakrowane, gdzie nie spojrzeć powgniatane, lakieru nie było wcale, a co najciekawsze wydawało się na wpół spalone. Ciało leżało na wznak, plecami do podłoża, nogami skierowanymi w moją stronę. Doświadczenie nakazywało mi sprawdzić, czy poszkodowany jeszcze żyje. Musiałem jednak zachować środki ostrożności. Transformowałem ręce w blastery i zacząłem powoli podchodzić do ciała.

-Hej, żyjesz?

Nic.

-Autobot czy Decepticon?

Cisza.

Zbliżyłem się do jego stóp i lekko szturchnąłem końcówką blastera. Nie było żadnej reakcji. Wciąż nie widziałem jego twarzy więc postanowiłem podejść bliżej.

Moja iskra na ułamek sekundy stanęła.
Nie wiedziałem czy przygotować się do ataku czy do ucieczki. Instynkty nakazywały walczyć ale rozsądek- uciekać. Ciało, które znalazłem, musiało być nieboszczykiem. Żadna istota nie jest w stanie funkcjonować... bez głowy.

***
Szarpałem się, ale niestety coś skutecznie bblokowało moje ruchy.
Czułem, że coś zaciska mi się na szyi uniemożliwiając dopłynięcie energonu do procesora. Gwałtownie otworzyłem optyki i złapałem za nadgarstki osoby zaciskającej ręce na moim gardle. Whirl siedział na mnie blokując ciałem i nogami moje ruchy. Próbowałem oderwać jego dłonie od szyi. Był bardzo silny, ale ja również. Dałem mu z główki w sensor optyczny, który w przypadku cybertronczyków po empuracie miał więcej receptorów niż normalna optyka przez co był bardzo wrażliwy. Jednak samo odczuwanie bólu to nie wszystko, Whirl był bardzo zaciekłym rywalem i jakieś uderzenie w wrażliwe miejsce może mu nie zaszkodzi ale jednak lekko go zamroczyło. Wykorzystałem sytuacje i skrzyżowałem oba jego nadgarstki przez co stracił równowagę. Tym samym zyskałem możliwość by uwolnić nogę i zepchnąć co z pryczy.

Bot jednak nie odpuszczał. Spadając złapał mnie jeszcze za kant egzoszkieletu i pociągnął za sobą na podłogę. Naszym zapasom towarzyszyło wycie alarmu oraz głośne krzyki kogoś z personelu. Ktoś wbiegł do pomieszczenia i wycelował w trzymającego mnie w uścisku Whirl'a. Pocisk został wystrzelony wydając przy tym krótkie, ciche syknięcie. Pocisk, ze środkiem uspakajającym trafił w Whirl'a. Siłowniki Whirla zaczeły powoli ustępować. Substancja nie zadziałała natychmiast ale pozwoliła otumanić przeciwnika na tyle, żebym mógł go spokojnie zrzucić.

-Dzięki za pomoc ale i tak bym wygrał.- rzuciłem do wybawcy podnosząc się do siadu. Jednak on już trzymał lufę załadowaną nowym pociskiem i celował ją we mnie. To był Hoof. Nie zdążyłem zaprotestować, ani zrobić uniku. Pocisk trafił mnie w szyję. Tak jak w przypadku Whirl'a, nie zadziałał od razu. Poczułem jedynie, że moje kończyny drętwieją, a siłowniki rozluźniają się i odmawiają posłuszeństwa. Przewróciłem się na plecy. Moja głowa samowolnie obróciła się w lewą stronę. Stał tam Rung, patrzył się na nas obu gniewnym wzrokiem. Kiedy tu przyszedł? A może to on ich wezwał ? Dlaczego mnie też postrzelili? Nie zdążyłem odpowiedzieć sobie na te pytania gdyż moja świadomość została zdmuchnięta i zastąpiona nieprzenikliwymi ciemnościami.

***
Korytarz, żółte światło bijące od lamp, spalone zwłoki. Powtórka. Znowu podchodziłem do ciała, znowu odkrywałem na nowo, że nie ma ono głowy, znowu reagowałem tak samo.
Podszedłem jeszcze bliżej zwłok. Podczas wojny nie takie rzeczy się widziało. Zdążyłem się u uniewrażliwić na takie widoki choć pierwszy kontakt zawsze był szokujący. Co musiało spotkać tego biedaka? Był tak spalony, że nie mogłem rozpoznać czy to Autobot czy Decepticon. Z korpusu wystawał jedynie kawał odcina szyjnego kręgosłupa. Jego pierwszy kręg był zmiażdżony. Może zmiażdżony to za mocne określenie, lepsze by było, ułamany, ukruszony? Jakoś tak. Coś musiało szybko odciąć mu głowę powodując oddzielenie czaszki od kręgosłupa przy jednoczesnym powodowaniu minimalnych szkód. Perfekcyjna robota. Było jednak ważniejsze pytanie od tego kto mógł zadać taki cios, a dokładnie, czy ten ktoś nadal tu był?! Jedno było pewne, ja nie mogłem tu zostać.

Miałem do wyboru dwa wyjścia na dwóch przeciwnych końcach korytarza.

Zwłoki znajdowały się niemal na środku korytarza. Ciało pewnie zostało tu przyniesione jednak nie widziałem, żadnych śladów. Nie było żadnych obtarć, ani zadrapań na podłodze czy ścianach. Żadnych śladów ciągnięcia zwłok. Napastnik mógł je nieść ale to też by pozostawiło ślady.

Moje instynkty wyostrzyły mi zmysły, może to była tylko moja wyobraźnia ale usłyszałem dźwięk rozsuwających się drzwi. Spojrzałem gwałtownie w stronę drzwi po lewej. Nie pomyliłem się, drzwi stały otworem. A za nimi czyjaś sylwetka...

-Stormcloud.

-Nie zgadłeś.

Stormcloud ruszył na mnie. Jak na robota znajdującego się w formie humanoidalnej, poruszał się nienaturalnie szybko. Nie zdążyłem nawet mrugnąć kiedy mnie dopadł. Siła impetu z jaką we mnie wpadł posłała mnie do tyłu. Przez chwile znajdowałem się w locie, a następnie huknąłem z łoskotem o podłogę. Nie zatrzymałem się, sunąłem po niej produkując fale ciągnących się za mną iskier. W końcu wychamowałem  ale zamroczony nie za bardzo miałem kontrole nad swoim ciałem. Usłyszałem dudnienie, a za chwile nade mną pojawił się nie kto inny jak Stormclaud.

-A teraz zobaczymy co masz w tej główce.

Otworzył szeroko usta, a z jego ust wypełzły trzy macki zakończone, ostrymi szczypcami. Jednak zamiast w kierunku iskry śmignęły w kierunku mojej głowy. Były gotowe rozpruć mi czaszkę. Nie mogłem już nic zrobić prócz zamknięcia optyk. Nie chciałem odchodzić, jeszcze nie teraz. Ale nie było alternatywy. Czekałem... śmierć jednak nie nadchodziła. Zamiast głuchej ciszy usłyszałem charakterystyczny szczęk ocierającego się metalu o metal w czasie walki dwóch robotów. Nie dało się go pomylić z niczym innym. Uchyliłem powieki, a moim optykom ukazała się taka sceneria: Stormcloud chwycony za kark wił się w uścisku drugiego robota. Wymachiwał nie tylko rękami i nogami ale również mackami wystającymi z pyska. Jego długie macki starały się dotknąć swego oprawcy jednak ten po prostu je chwycił i wyrwał. Stormcloud wydał z siebie gardłowy wrzask przepełniony bólem i nienawiścią. Był totalnie bezsilny w porównaniu z napastnikiem. Nagle uleciała cała jego siła i szybkość. Mógł się jedynie bezskutecznie miotać jak ryba bez wody. Bot, który mnie uratował rzucił gwałtownie i brutalnie Stormclouda na podłogę, tak , że wbiło go w podłoże doszczętnie ją dewastując. W tym samym momencie poczułem w głowie rozsadzający ból. Jakby to jednak moja czaszka pękła, a nie podłoga. Ból rozdzierał mi umysł. Zerwałem się do pionu, następnie upadłem na kolana i uderzyłem parę razy głową w podłogę. Krzyczałem i płakałem. W tym samym czasie mój wybawca znęcał się nad Stormcloudem, którego opętańcze jęki w akompaniamencie pękającego endoszkieletu docierały do mnie zza mgły. Im głośniej krzyczał tym ból bardziej się nasilał.

Nagle jego krzyki ucichły, zastąpiło je charczenie, a następnie nastała cisza. Od tego czasu coś się zmieniło, ból zaczął słabnąć. Nie od razu, powoli, stopniowo. Bolało nadal, ale już się nie nasilało. Czułem na sobie czyjś wzrok. Powoli oderwałem czoło od zimnego podłoża, cały obraz był rozmyty od moich łez. Widziałem jedynie rozmazaną, wysoką postać. Bez wątpienia uratowała mi właśnie życie. Uratował mnie, uratował...

-Optimusie.- jęknąłem. To musiał być Optimus. Z nim nikt nie miał szans. To on zawsze przybywał kiedy potrzebowałeś pomocy. To on przynosił nadzieję w chwili gdy już zdążyła z ciebie całkowicie wyparować.

Mrugałem szybko, chciałem go zobaczyć w pełni swej okazałości. Otarłem optyki zyskując lepszą widoczność. I dokładnie w tej chwili moje usta otworzyły się na oścież. Opadła mi szczęka. Moim wybawcą wcale nie był Optimus. Przede mną stał Whirl. Jego noga była zanurzona w brei, która przed chwilą była czaszką Stormclouda. Rozbryzgi jego procesora i endoszkieletu znajdowały się na podłodze, ścianach oraz nogach Whirla. Prawdopodobnie rozbryzgi dotarły nawet do mnie. Sam bot, stał w tej brei ze skierowanym we mnie sensorem optycznym.

-Ktoś ty ?

***

Wybudziłem się, w głowie mi szumiało od dźwięku głośno pracujących wentylatorów. Poza tym nadal czułem ten ból, taki sam, który towarzyszył mi w koszmarze. Może się nie wybudziłem, tylko przeszedłem z jednego snu do drugiego? Tak czy siak, teraz znajdowałem się w białym pokoju. Leżałem na pryczy. Nigdzie nie było zarysu drzwi. O nie, nie mogłem przecież trafić do izolatki... A jednak, byłem tu, przekłuty do pryczy jak obłąkany. A nie byłem ob...

Ćwir.

Cofam to.

ĆWIR.

Powoli odwróciłem głowę w stronę ściany. Oto przed moimi optykami pojawił się kolejny dowód na moją niepoczytalność. Koło mnie siedział wygodnie usadzony ziemski ptaszek. Lekko napuszony jakby szykował się do snu gładził niebieskie piórka. Zamknąłem optyki.

1...2...3...4...5...6...7...8...9...10, odliczałem.

Otworzyłem je znowu. Ptaszka już nie było. Czy to chwila by zacząć wołać o pomoc ?

Usłyszałem dźwięk rozsuwających się drzwi i odwróciłem głowę w stronę, z której dochodził dźwięk. Do pomieszczenia wszedł mój psychiatra. To, to teraz się zacznie, pomyślałem.

-Nie spodziewałem się po tobie tylu problemów.- zaczął.- Byłem nawet gotów cię wypuścić z poleceniem regularnych wizyt. Jednak po tym incydencie to nie możliwe.

Zastanawiałem się o jaki incydent mu chodzi, przecież to ja zostałem zaatakowany przez Whirla nie na odwrót. Co, miałem się dać o prostu mu zabić ?

- Niektórzy z naszego personelu musieli udać się na spawanie z powodu ran które im zadałeś.

Jakich ran? Jaki personel? Że niby ja?

-Co?!

-Pamietasz cokolwiek ?

-Może pamięć mnie zawodzi ale zostałem niesłusznie potraktowany strzałą usypiającą więc jakby mógłby mi doktor wytłumaczyć jak miałbym komukolwiek w takim stanie zrobić krzywdę?

-Bałem się, że właśnie to powiesz. Otóż tak, zostałeś potraktowany środkiem uspakajającym, jednak zamiast zostać uśpionym zacząłeś atakować personel. Zaleciłem zrobienie kolejnych badań oraz testów. Na razie zalecam odpoczynek. Porozmawiamy o tym później.

WHAAAAAAAAAAAAT ?!

Jak miałem cokolwiek komukolwiek zrobić. Pamiętałem chwilę kiedy po oberwaniu pociskiem zrobiło mi się słabo i tę ciemność przed optykami. Może to te dziwne sny spowodowały, że lunatykuję? Trzeba będzie powiedzieć o nich doktorowi, muszę jeszcze porozmawiać z kimś jeszcze, na razie byłem zbyt zmęczony. Ten sen nie był regenerujący. Potrzebowałem odpocząć, tak jak doktor powiedział.

Doktor widząc, że nie jestem skłonny do rozmowy pożegnał się cicho i odwrócił. Gdy miał już przejść przez drzwi na chwilę przystanął i obrócił się.

-A i nie musisz się już martwić współlokatorem, raczej prędko nie wyjdzie z izolatki.- rzekł i wyszedł. Otwór znowu się zasunął, a ślad, w którym przed chwilą było przejście zaniknął pozostawiając jedynie białą, pusztą, gładką ścianę. Nie licząc tego, że raczej na pewno ktoś właśnie podglądał mnie przez ukryte kamery, to zostałem sam.

Muszę znaleźć Knockout'a ale najpierw hibernacja, pomyślałem i zasnąłem.

C.D.N...

Continue Reading

You'll Also Like

124K 9.3K 55
Edgar to młody chłopak z toną problemów na głowie. Dla swojej siostry starał się walczyć z chęcią skończenia tego. Niestety pragnienia wzięły górę. ...
57.9K 1.2K 56
jest to opowieść o tym jak Hailie trafia do braci jak ma 3 latka.Vincent opiekuje się nią jak córką,nawet kazał Willowi zająć się pracą.jeśli chcesz...
23.7K 974 38
🍀Gdy po zakończeniu wojny, Hermiona Granger postanawia wrócić do Hogwartu na powtórzenie siódmej klasy i mimo zastrzeżeń przyjaciółki i chłopaka, mi...
10K 527 22
❝ - Ty na serio się w niej zakochałeś - spojrzałem na kumpla z lekko podniesionymi brwiami z zaskoczenia. - Żartujesz sobie ze mnie - prychnąłem pod...