Lonely I | Dramione | Zakończ...

By Bez_przeszlosci

86.7K 3.5K 502

Pierwsza część Lonely Mija 6 lat o d bitwy o Hogwart i ostatecznego pokonania Voldemorta. Złota trójka spełni... More

Prolog
1. Demony przeszłosci
2. Nowa sprawa
3. Trudne rozmowy
4. Rozpacz
5. Mugolska dzielnica
6. Wypadek
7. Rozmowa
8. Rodzinny obiad
9. Żona idealna
10. Męska rozmowa
11. Krok do przodu
12. Miłość silniejsza od śmierci
13. Przełom w sprawie?
14. Złamane serce
15. Straciła wszystko co miała
16. Izolacja od życia
17. Pomoc ze strony męża
18. Druga szansa?
19. I w końcu zrozumiał, że był dupkiem
20. Po tylu latach...
21. Leathia
23. Nadzieja umarła
24. Niespodziewany gość
25. Szpital
26. Niezrozumiałe uczucie
27. Złe przeczucia
28. Szczere wyznanie miłości
29. Dla większego dobra
30. Wszystko będzie dobrze
31. Umierał z każdą kolejną minutą
32. Odnaleźć siebie
33. Bal
Krótka informacja
Epilog
Epilog alternatywny
Podsumowanie i podziękowanie ♥
Lonely II
Romantyzm

22. Wspomnienie

2K 95 2
By Bez_przeszlosci

Hejka,
dodaję rozdział wcześniej, bo poprzedni naprawdę mi się nie podobał, więc chcę się zrekompensować. A poprzedni poprawię w wolnej chwili by się go przyjemniej czytało i mniej błędów się pojawiało (nie wpłynie to na fabułę).
____________
Otworzył oczy kiedy jego stopy dotknęły twardej powierzchni. Znajdował się w ciemnym korytarzu wypełnionymi dziesiątkami cel. Było to ponure i zimne miejsce. Wzdrygnął się na samą myśl o tym co te dzieci musiały tu przeżyć. Rozejrzał się po korytarzu. W tej części, w której się znajdował były same puste cele.

- Proszę pani? – odwrócił się w stronę głosu Leathii. Klęczała przy kracie i patrzyła w punkt za nim. Szybko podążył za jej wzrokiem. Im bardziej się zbliżał do przedostatniej celi tym więcej miał obrazów w głowie. Umierająca Granger... Ranna... Martwa... Przestań o tym myśleć, skarcił siebie potrząsając głową.

- Proszę pani... - Leathia powtórzyła, a on po chwili zobaczył przy kracie znajomą kobietę. Granger, pomyślał uśmiechając się do siebie. Znalazł ją... Nic jej nie było... Przynajmniej w tym momencie.

- Nic pani nie jest? – kolejne pytanie, na które nie odpowiedziała. Widział jak Granger marszczy brwi w ten swój zabawny sposób. Nawet nie wiedziała jak to uwielbiał w czasach szkolnych. Uwielbiał ją obserwować na zajęciach lub w bibliotece kiedy marszczyła brwi zastanawiając się nad czymś. Nikt inny tak nie potrafił... Przynajmniej nie tak uroczo jak ona. Dość, Draco, potrząsnął gwałtownie głową klękając przed celą.

- Leathia? Leathia Smith? – wzdrygnął się kiedy usłyszał jej zachrypnięty głos. Ile już tu była? Dzień? Dwa? Od jej porwania minęły już trzy dni, ale prawda była taka, że nie znali dokładnej daty porwania. Spojrzał na jej ubiór. Miała na sobie czarne jeansy i biały sweter czyli była tak samo ubrana kiedy do niego przyszła. Granger, ty idiotko, nie mogłaś poczekać z tym do następnego dnia? Naprawdę musiałaś od razu iść sprawdzić? Chciał dotknąć jej dłoni, którą miała zaciśniętą na kracie, ale nie zdołał tego zrobić. Była tylko wspomnieniem...

- Eva Longbottom? Adam Bareley? Też tutaj są?

Podążył za jej wzrokiem również spoglądając na Leathię, która kiwnęła głową. Granger odczuła wyraźną ulgę. Już się domyślał co mogła pomyśleć. Już w jej głowie pojawiły się dziesiątki pomysłów jakby mogła pomóc dzieciom. Nie sobie... Dzieciom... Tego był pewny. Granger myślała jedynie o ratunku dla dzieci. Była zbyt szlachetna, żeby myśleć o sobie. Zbyt gryfońska.

- Teraz śpią. Obudziłam się kiedy tu przyszedł. Nikogo nie przyprowadzał. Jedynie zabierał. Zabrał Anastazję i Thomasa. Wie pani co z nimi? Proszę pani...

Zauważył na jej policzkach łzy. Czy będzie na tyle odważna, żeby powiedzieć jej prawdę? Nie, nie zrobiłaby tego. I znów tu się kłania jej gryfońska natura. Była nią z krwi i kości.

- Porozmawiamy o tym później, dobrze? Ja jestem Hermiona i jestem tu, żeby wam pomóc – uśmiechnął się sam do siebie. Jednak zna ją lepiej niż przypuszczał.

- Jak pani chce to zrobić będąc uwięziona tak jak my?

Właśnie, Granger? Na jaki ciekawy pomysł wpadłaś? Zapytał w myślach obserwując jak brunetka siada pod ścianą. Ty nie masz żadnego pomysłu, kretynko! Był wściekły widząc jak chowa twarz w dłoniach i usłyszał jej szloch.

- Draco, zrób coś... - usłyszał jej szept. W tej chwili myślała o nim? Czemu? I co miałbym zrobić, jeśli nie umiesz podejmować dorosłych decyzji, kretynko, nakrzyczał na nią w myślach, ale nie ukrywał, że jej prośba go lekko poruszyła. Granger była zupełnie bezradna.

Obraz po kilku minutach zniknął. Leathia musiała zasnąć. Westchnął zamykając oczy i kiedy ponownie je otworzył widział Granger, która przeszukiwała swoje ubrania. Czyżbyś na coś wpadła, Panno-Wiem-To-Wszystko?, pomyślał ironicznie kiedy jej palce zacisnęły się na srebrnej bransoletce. Zauważył delikatny uśmiech na jej twarzy. Od kogo masz ten prezent, co? Czyżby od Weasleya? Nadal coś do tego sukinsyna czujesz, naiwniaczko? Granger na chwilę podniosła głowę i spojrzała na niego. Przez chwilę tak sądził, ale był tylko intruzem w czyimś wspomnieniu. Dopiero po chwili usłyszał kroki na schodach. Musiała je usłyszeć szybciej niż Leathia. Ponownie opuściła głowę i próbowała jak najszybciej odpiąć bransoletkę. Pośpiesz się, Granger! Krzyknął na nią widząc jej drżące palce. Odetchnął z ulgą razem z brunetką kiedy bransoletka upadła na jej dłoń, a ona szybko ją zacisnęła. Podniosła głowę i spojrzała na niego z pogardą.

- Michael Johnson... - powiedziała wystarczająco głośno, żeby Leathia usłyszała. Draco mimowolnie się uśmiechnął. Czyżby to było pomysłem Granger? Przekazanie za pomocą wspomnienia jak najwięcej informacji. Ciekawe... Bardzo ciekawe, Granger. Ale co z Tobą?

- Witam, panno Granger.

Młody chłopak uklęknął przed celą spoglądając na lekko przerażoną twarz brunetki. Czyli jednak się nie pomyliła. Michael Johnson, krukon. Ukończył szkołę dwa lata temu. Miał prawie dwadzieścia lat... Co się takiego stało w jego życiu, że przeszedł na złą stronę? Czy eksperymentowanie eliksirami tak bardzo wpłynęło na jego osobowość? Pamiętał, że Granger zapisała przy jego historii, że pasjonował się czarną magią, ale aż tak?

- Co Ci te dzieci zrobiły, Michael? – Granger wyprzedziła jego pytanie.

- Te dzieci? Nic. Są po prostu moim kolejnym eksperymentem. Wymyśliłem kilka wspaniałych eliksirów. Chciałabyś poznać ich moc? Chętnie Ci zaprezentuję, ale to później – dodał podnosząc się. Draco obserwował przestraszoną twarz Granger kiedy były krukon zbliżał się do celi Leathii.

- Zostaw ją! – krzyknęła zapłakana kiedy otworzył celę i siłą wyciągnął wyrywającą się jedenastolatkę. Granger przeczuwała co to oznacza. Ten sam los co Anastazję i Thomasa.

- Zabierz mnie. Zostaw te dzieci. One nic Ci nie zrobiły. Jeśli chcesz się na kimś zemścić to zemścij się na mnie, Michael...

Granger, czasami kiedy otwierasz usta wypływają z nich same głupoty, skarcił ją w myślach, ale rozumiał ją. Gdyby był na jej miejscu również by zaproponował siebie zamiast dzieci. Był ślizgonem, ale nie był potworem, żeby pozwolić cierpieć dzieciom jeśli miał okazję im tego odstąpić.

- Pod jednym warunkiem, panno Granger. Pomożesz mi przy jednym eliksirze...

Widział, że brunetka się zawahała przed odpowiedzą, ale jeden rzut oka na Leathię spowodował, że w mgnieniu oka podjęła decyzję. Przed kiwnięciem głową zauważył, że zacisnęła mocniej dłoń, w której trzymała bransoletkę. No no, Granger. Sam jestem ciekaw co wymyśliłaś. Ale widząc jej twarz wątpił, żeby sama była pewna tego pomysłu.

Michael machnął różdżką w stronę celi Granger, a ta wzięła głęboki wdech nim podniosła się i wyszła z niej. Otuliła się ramionami i ruszyła po schodach czując na swoich plecach koniec różdżki krukona. Draco chcąc nie chcąc ruszył za nimi.

Przeszedł za nimi kilka korytarzy, aż w końcu dotarli do pomieszczenia, które mogło być spokojnie składzikiem profesora Slughorna. Sama Granger była zafascynowana jej zawartością. Czyżby przyszło jej to samo do głowy?

- Byłaś najlepsza z eliksirów na swoim roku, prawda? Byłaś na półce zasłużonych u Slughorna. Musiałaś mu naprawdę zaimponować swoją wiedzą. Slughorn jest znany głównie z kolekcjonowania sławnych osób, takich jak Harry Potter. Co możesz mi o nim powiedzieć?

Hermiona stanęła przed stolikiem, na której były porozstawiane różne buteleczki eliksirów. Wolną ręką sięgnęła do jednej z nich i gdy Michael nie zareagował to zaczęła je przeglądać. Szukasz czegoś konkretnego, Granger? Draco nie potrafił zrozumieć postępowania byłej gryfonki, było po prostu głupie.

- Jeśli chcesz się czegoś dowiedzieć o Harrym to nie ode mnie. Nic Ci nie zdradzę. Nie zdradzę nigdy nic o swoich przyjaciołach – odpowiedziała dość odważnie wiedząc, że brunet nadal celuje w nią swoją różdżką. Draco zauważył jak wzięła głęboki wdech oczekując na jakąś klątwę, ale nic takiego się nie stało. Odetchnął z ulgą. Nie chciał widzieć jej cierpiącej, bo nie potrafiła się zamknąć.

- A o Draconie Malfoy'u? Słyszałem, że razem współpracujecie. Też nic mi o nim nie zdradzisz? – dopytywał Michael. Zauważył dziwny błysk w oczach brunetki. – Dość długo zajęło wam połączenie kresek i odkrycie kto za tym stoi.

Brunetka westchnęła.

- Nic Ci o nim nie zdradzę, bo nic o nim nie wiem. Tylko razem współpracowaliśmy. Nie wtrącamy się sobie w życie – odpowiedziała dość dyplomatycznie. – Draco ostatnio się nawet wycofał ze sprawy. Minister mu na to pozwolił. Powiedział, że nie chce się w to angażować. Od tamtej pory tylko ja się zajmuję tą sprawą, Michael. Więc jeśli chcesz zostać bezkarny to wystarczy jak się mnie pozbędziesz, nikogo innego.

Draco spojrzał na nią zaskoczony. Czy ona właśnie ochroniła mu dupę? Czemu to zrobiła? Sądziła, że Michael ją zabije kiedy dostanie pewność, że tylko ona się tą sprawą zajmowała? Granger, mózg Ci odjęło?! Krzyknął jej prosto w twarz, ale wiedział, że nic to nie da. Warknął z bezsilności. Jaka była szansa, że jej nie zabił? Nie wiedział i miał nadzieję, że nie będzie tu świadkiem jej śmierci ani później nie odnajdzie jej martwego ciała.

- Może później. Czego już się dowiedziałaś o mojej truciźnie? – zapytał pokazując jej buteleczkę z przezroczystym płynem. Przez chwilę widział jej strach w oczach, ale szybko nałożyła maskę obojętności. Czyżby się czegoś od niego nauczyła? Zareagował na ten gest z małą dumą.

- Dowiedziałam się, że powoduje śmierć poprzez wykrwawienie – odpowiedziała niepewnie spoglądając na Leathię, którą zmusił do siedzenia w drugim końcu pomieszczenia. Płakała. Nie dziwił jej się. Pewnie już się domyśliła co spotkało Anastazję i Thomasa i najprawdopodobniej ją spotka. Draco westchnął. Granger, jak ją uwolniłaś?

- Gratulacje. Coś jeszcze?

Brunetka pokręciła przecząco głową.

- Szkoda – oświadczył odwracając się w stronę Leathii. Kątem oka zauważył jak Granger złapała jedną buteleczkę ze stołu. – Gdzie teraz mam zostawić dziecko? Był Hogwart, było również Hogsmeade... To gdzie teraz? Ulica Pokątna?

Michael nie doczekał się odpowiedzi. Odwrócił się ponownie do brunetki, a Granger nie zawahała się ani chwili. Wylała na niego całą zawartość butelki, która okazała się jakimś żrącym eliksirem. Draco przez chwilę obserwował jak eliksir wypala ubranie na rękawie Johnsona i parzy jego dłonie. Dopiero po chwili usłyszał zdenerwowany głos Granger.

- Chodź, Lea. Szybko.

Zaklęcie Michaela musiało minąć, bo Leathia po chwili zeskoczyła z krzesła i pobiegła do niej. Hermiona złapała ją mocno za dłoń i wybiegła z pomieszczenia nim Michael zdąży poradzić sobie z tą żrącą cieczą. Draco nie mógł zostać, musiał za nimi pobiec.

- Musisz się stąd wydostać, Leathio – wydyszała zatrzymując się na rozwidleniu. Budynek był większy niż się spodziewała. Pociągnęła dziewczynkę w prawy korytarz mając nadzieję, że w tamtym kierunku znajdzie korytarz lub drzwi frontowe. Granger, jesteś zbyt naiwna. On nie pozwoli wam uciec... Zaklęcie obezwładniające uderzyło w ścianę w ostatniej chwili kiedy dziewczyny za nią zniknęły. Pośpiesz się, Granger... poprosił widząc coraz bliżej Michaela. Wściekłego... Gotowego zabić.

- Nie zgub tego. To pomoże Ci wezwać Błędnego Rycerza**, Leathio. Znajdź wyjście z tego budynku. Uciekaj najdalej jak to możliwe, a gdy znajdziesz się przy jakiekolwiek drodze trzymaj mocno tę bransoletkę w prawej dłoni i pomachaj nią. Niech Cię zabiorą do Ministerstwa lub rezydencji Dracona Malfoya, dobrze? – mówiła szybko obserwując jak dziewczynka kiwa głową. – Wszystko będzie dobrze, tylko biegnij najszybciej jak potrafisz. Ja go zatrzymam – dodała całując dziewczynkę w czoło. Widząc Michaela na końcu korytarza popchnęła ją do przodu. Przez chwilę obserwowała jak ucieka, aż w końcu stanęła na drodze krukonowi.

Draco nie mógł obserwować co było dalej. Z Leathią dotarł do drzwi, które zapewne prowadziły na zewnątrz. Wątpię, żeby były otwarte... pomyślał z goryczą, ale odetchnął z ulgą kiedy jedenastolatka wyszła z budynku. Przed zamknięciem drzwi usłyszeli jeszcze głośny krzyk bólu kobiety. Granger... Musiał jak najszybciej się wydostać z tego wspomnienia i porozmawiać z kierowcą Błędnego Rycerza. Może jeszcze nie było za późno na ratunek najgłupszej czarownicy jaką kiedykolwiek poznał... Dotarł z Leathią do drogi i wtedy wspomnienie się skończyło, a on wybiegł z gabinetu Ministra nim ktokolwiek zdążył się odezwać.

** Wiem, że do wezwania Błędnego Rycerza wymagana jest różdżka w prawejdłoni, ale lekko to zmodyfikowałam na potrzebę tego opowiadania. U mniewystarczy różdżka lub rzecz przepełniona magią.

______

Ale zasady są nadal te same. Następny rozdział postaram się dodać w przeciągu dwóch dni.
Miłego wieczoru ❤️

Continue Reading

You'll Also Like

43.9K 1.6K 24
ZAKOŃCZONE Pierwotny tytuł: Potter, ty (moja) suko Pierwotna okładka: W pierwszym rozdziale - media ~~~~~~ Każdy kto tutaj wchodzi, wie, że to jest f...
228K 8.3K 96
- Dobra, to teraz ja kręcę butelką - powiedział ze śmiechem Blaise. Czarnoskóry chłopak złożył dłonie w pięści i z zamkniętymi oczami błagał o coś u...
22.7K 1.5K 39
Edgar ma 15 lat, zmaga sie z problemami rodzinnymi jak i prywatnymi, do tego sie jeszcze wyprowadza z domu w którym mieszkał cale swoje życie, ma też...
147K 6.4K 30
@paynexx zaczął Cie obserwować @paynexx dodał twój tweet do ulubionych @paynexx: haha jesteś zabawna, jak masz na imię? ---- To opowiadanie nie...