Lonely I | Dramione | Zakończ...

By Bez_przeszlosci

86.1K 3.5K 501

Pierwsza część Lonely Mija 6 lat o d bitwy o Hogwart i ostatecznego pokonania Voldemorta. Złota trójka spełni... More

Prolog
1. Demony przeszłosci
3. Trudne rozmowy
4. Rozpacz
5. Mugolska dzielnica
6. Wypadek
7. Rozmowa
8. Rodzinny obiad
9. Żona idealna
10. Męska rozmowa
11. Krok do przodu
12. Miłość silniejsza od śmierci
13. Przełom w sprawie?
14. Złamane serce
15. Straciła wszystko co miała
16. Izolacja od życia
17. Pomoc ze strony męża
18. Druga szansa?
19. I w końcu zrozumiał, że był dupkiem
20. Po tylu latach...
21. Leathia
22. Wspomnienie
23. Nadzieja umarła
24. Niespodziewany gość
25. Szpital
26. Niezrozumiałe uczucie
27. Złe przeczucia
28. Szczere wyznanie miłości
29. Dla większego dobra
30. Wszystko będzie dobrze
31. Umierał z każdą kolejną minutą
32. Odnaleźć siebie
33. Bal
Krótka informacja
Epilog
Epilog alternatywny
Podsumowanie i podziękowanie ♥
Lonely II
Romantyzm

2. Nowa sprawa

2.8K 125 24
By Bez_przeszlosci

Nie zapomnij iść do Kingsleya w sprawie urlopu.

Hermiona westchnęła chowając telefon do kieszeni. To już trzeci sms od Ginny, który dzisiaj dostała. Tekst, ze miała tyle spraw na głowie, że kompletnie o tym zapomniała odpadał. Brunetka już nie wiedziała co robić. Po wczorajszej rozmowie z Ronem straciła ostatnie chęci, żeby iść do baru i szukać faceta. A jeśli każdy jest taki jak on? A co, jeśli faceci po prostu nie potrafią być wierni? Jej myślenie było błędne. Nie każdy facet był taki jak Ron. Ona po prostu źle trafiła. Wybrała najgorszą partię jaka była możliwa. Sądziła, że tyle lat przyjaźni będzie plusem w ich związku, a jak widać była największym minusem.

- Hermiono...

Podniosła głowę kiedy asystentka zapukała do drzwi gabinetu i od razu zajrzała do środka. Uśmiechnęła się na widok swojej szefowej, która podniosła wzrok z nad dokumentów i spojrzała z uśmiechem na młodziutką czarownicę.

- Minister Cię prosi do siebie.

- Czyżby się dowiedział, że chcę wziąć urlop? – zaśmiała się pod nosem podnosząc się z krzesła.

- Podobno to bardzo pilne, Hermiono. Chce, żebyś przyszła do niego najszybciej jak tylko potrafisz. Inne sprawy mogą poczekać.

- Tak? – zapytała zdziwiona. – Co może być pilniejsze od tego? – zapytała samą siebie spoglądając na dokument, który właśnie przeglądała. Dotyczył czarownicy mugolskiego pochodzenia, która została zaatakowana klątwami na tle rasowym. Ostatnio dość często zdarzały się takie przypadki. Niestety, młoda czarownica zmarła kilka godzin temu w Mungu z powodu wykrwawienia. Więc co takiego Kingsley miał, żeby było ważniejsze od znalezienia sprawcy morderstwa?

- Nie wiem. Zrobię Ci kawy nim do niego pójdziesz, dobrze?

- Nie. Teraz pójdę do Kingsleya. Im szybciej się dowiem o co chodzi tym lepiej. A potem chętnie się napiję kawy – dodała z uśmiechem.

Dość szybko szła korytarzami w stronę gabinetu Ministra uśmiechając się po drodze do starych kolegów ze szkoły. Odmówiła kilka razy pójścia na lunch. Nie miała do tego głowy. Wolała zjeść coś w zaciszu swojego gabinetu niż w miejscu publicznym i słuchać jak to cudownie się układa innym w życiu. Kolejne zaproszenie na ślub. Kolejne dziecko w rodzinie. Super. Tego ostatnio było mi trzeba, pomyślała z ironią stając pod drzwiami gabinetu Kingsleya.

- Cześć, Kingsley – przywitała się z mężczyzną kiedy pozwolił jej wejść do środka. Wysiliła się na uśmiech w jego stronę. Mimo, że razem pracowali to rzadko się widzieli, ale pomimo tego wiedziała, że zawsze mogła na niego liczyć. Wojna zbliża do siebie ludzi, a opłakiwanie bliskich poległych tym bardziej. Kingsley kilka razy uratował jej życie w trakcie całego życia i nigdy mu tego nie zapomni. O cokolwiek ją poprosi, ona postarała mu się pomóc.

- Ściany mają uszy? – zapytała z rozbawieniem kiedy usiadła przed biurkiem. – Dowiedziałeś się, że planuje poprosić Cię dzisiaj o urlop? – dokończyła na widok jej lekko zdziwionej miny.

- Przykro mi, Hermiono. W innej sytuacji sam bym Cię siłą wysłał na urlop, bo od dwóch lat nie wzięłaś ani dnia wolnego, ale teraz jestem zmuszony poprosić Cię o pomoc.

- Co się dzieje? – od razu spoważniała na dźwięk jego poważnego i lekko zmęczonego głosu.

- Wiem, że teraz zajmujesz się sprawą morderstwa tej młodej czarownicy, ale jestem zmuszony przekazać ją Twojemu zastępcy... Minerwa McGonagall poprosiła mnie o pomoc – dodał kiedy Hermiona już otworzyła usta, żeby wyrazić swój sprzeciw. – Pięcioro uczniów zostało porwanych z terenu Hogwartu.

- Jak to możliwe? Hogwart ma zabezpieczenia...

Kingsley wzruszył ramionami.

- Nie mam pojęcia, ale fakt jest faktem, że od kilku dni nie wiemy gdzie się podziewają te dzieci. Pomożesz rozwiązać tę sprawę. McGonagall jest na skraju załamania nerwowego. Obawiamy się najgorszego...

- Że te dzieci już nie żyją i szukamy ciał?

Kingsley kiwnął głową.

- Morderstwo na tle rasowym? – dopytywała dalej kobieta.

- Nie sądzę. Dzieci są półkrwi, czystej i... nieczystej – dodał po chwili mając nadzieję, że przyjaciółka nie obrazi się na to stwierdzenie. Ona nie zwróciła nawet na to większej uwagi. Wiedziała, że Kingsley nigdy specjalnie by jej nie skrzywdził. Nie to co niektórzy...

- Dobrze. Jeszcze dzisiaj spotkam się z McGonagall, a wszystkie moje obecne sprawy przekażę zastępcy...

- Zrób mu kopię dokumentów. Andrew dopiero się uczy. Lepiej, żeby nie pracował na oryginałach – dodał z lekkim uśmiechem. – A to są podstawowe dane, które zdobyłem od Minerwy – dodał podając jej cienką teczkę.

- Tu są napisane tylko nazwiska dzieci – zdziwiła się wyciągając jedną kartkę, na której było wypisane pięć nazwisk.

- Nie zagłębiałem się w tę sprawę, bo należy tylko i wyłącznie do Ciebie. Będziesz potrzebowała pomocy to pisz i byłbym wdzięczny, gdybyś informowała mnie o wszystkich ważniejszych informacji, które zdobędziesz.

- Oczywiście, Kingsley...

- A co do urlopu... - zatrzymała się przy drzwiach słysząc jego głos. – Po rozwiązaniu tej sprawy wysyłam Cię na miesięczny urlop – dodał z uśmiechem.

- Dziękuję – odpowiedziała odwzajemniając uśmiech przyjaciela i wyszła z jego gabinetu. Wzięła głęboki wdech. Musiała zrobić kopię wszystkich dokumentów. Przekazać zastępcy swoje sprawy. Odwołać wszystkie umówione spotkania na czas nieokreślony. I w końcu będzie mogła wyruszyć do Hogwartu na spotkanie z McGonagall. Po tylu latach cieszyła się na powrót do szkolnych murów, ale nie sądziła, że odbędzie się to w tak przykrych okolicznościach.

***

Draco Malfoy po skończonej pracy postanowił odwiedzić swojego przyjaciela będąc ciekawy jak układa mu się rodzicielstwo. Od dawna podejrzewał, że Blaise nie będzie dobrym ojcem, a tu go tak zaskoczył. Miał szczęście, że się nie założyli, bo przegrałby grubą kasę. Nawet teraz zauważył go z Victorią na rękach i coś jej cicho mówił.

- Cześć, Blaise – przypomniał mu o sobie kiedy ciemnoskóry nawet nie zwrócił na niego uwagi.

- Cześć, Draco. Coś się stało? – zapytał dopiero wtedy krótko na niego spoglądając.

- Przyszedłem odwiedzić starego przyjaciela i się napić.

- Napić? – oczy mu się zaświeciły. – Na Salazara, Draco. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że Cię widzę – głos mu się od razu zmienił. Szansa, że będzie mógł się na chwilę oderwać od rodzicielstwa była dla niego miodem na zmęczone serce. W połowie drogi do Draco przypomniał sobie, że trzyma córkę w ramionach, więc szybko wybiegł szukając żony. Blondyn westchnął i sam się poczęstował wiedząc, że trochę mu zajmie zdobycie pozwolenia kobiety na picie. Zaśmiał się. Czy Blaise wiedział, że odkąd został ojcem to również został pantoflarzem?

- Jak to się stało, że zakochałeś się w Weasleyównie? – zapytał kiedy przyjaciel wrócił do salonu i odebrał od niego szklankę z Ognistą. – Co ona w sobie takiego miała, Blaise?

Ciemnoskóry podniósł zdziwiony brwi, ale zastanowił się nad jego pytaniem. Było dobre. Aż za bardzo. Sam nie wiedział czemu się w niej zakochał, dlatego wzruszył ramionami.

- Szczerze to nie wiem, Draco. To stało się bardzo szybko, ale dam Ci radę. Bądź sobą. Nie próbuj bajerować żadnej kobiety, bo nie uda Ci się tego robić przez całe życie. Jeśli dziewczyna nie zakocha się w Tobie takim jaki jesteś to trudno. Lepiej zrezygnować z takiej miłości niż ją po jakimś czasie stracić.

- A skąd wiesz, że Weasleyówna nie przestanie Cię nagle kochać?

- Jestem cały czas sobą, Draco. Jeśli pokochała mnie kilka lat temu to będzie kochała dalej póki nadal będę sobą. Mam przynajmniej taką nadzieję – dodał smętnie patrząc na zawartość szklanki. – Czemu pytasz?

Draco chciał już zmienić temat, ale nie potrafił. Może właśnie potrzebował takiej męskiej rozmowy. Dawno nie miał okazji rozmawiać z przyjacielem, a tylko jemu ufał na tyle mocno, żeby się otworzyć.

- Chcę się zakochać, Blaise. W końcu się ustabilizować, ale żadna kobieta, którą spotykam nie jest chociażby warta tego, żeby zostać na śniadanie, rozumiesz? – przyjaciel kiwnął głową nic nie mówiąc, dlatego kontynuował. – Zazdroszczę Ci, że się zakochałeś i masz teraz cudowną córeczką, która ma najlepszego ojca chrzestnego na świecie – nie mógł się powstrzymać przed narcystyczną wstawką do zdania. Blaise zareagował śmiechem.

- Nie znajdziesz żony w barze, Draco. Tam są kobiety w tych samych celach co ty. Szybki seks z nieznajomym. Wbrew pozorom Tobie po prostu brakuje miłości. Przestał Ci wystarczać przelotny seks z nieznajomą kobietą. Chcesz od życia czegoś więcej, prawda? – zauważył błyskotliwie.

- Aż tak to widać? – zaśmiał się ponuro nalewając sobie jeszcze Ognistej do szklanki. Blaise jedynie wyszczerzył do niego zęby. Chciał coś dodać, ale w tej samej chwili Ginny weszła do salonu trzymając zdjęcie.

- Trzymaj. Na pamiątkę wczorajszego przyjęcia – uśmiechnęła się podając mu zdjęcie, na którym stał przy Granger, która trzymała na rękach śmiejącą się Victorię. – Gdybym was nie znała to pomyślałabym, że wprost uwielbiacie swoje towarzystwo – dodała rudowłosa spoglądając jednoznacznie na męża. Co ta wiedźma kombinuje, przeszło Blaise'owi na myśl.

- A weź, Weasley, mnie nie dołuj. Ostatnie o czym pragnąłem to dotykać Granger. Mówiłem wam, że Pansy byłaby lepszą chrzestną od Granger. Pansy przynajmniej nie jest alkoholiczką...

- Hermiona nie jest alkoholiczką! – przerwała mu wściekła.

- Nie? Wczoraj bez problemu wypiła cztery kieliszki wina i chcesz mi powiedzieć, że nie ma problemu z alkoholem?

Ginny mocno zacisnęła usta. Wypiła wczoraj aż cztery kieliszki? Myślała, że tylko dwa. Może faktycznie przyjaciółka miała problem z alkoholem i potrzebowała jej pomocy? Może za mocno przeżywała rozstanie z Ronem? W końcu byli ze sobą blisko pięć lat. Mieli już nawet zaplanowany termin ślubu, w którym Ron ożenił się z inną.

- Hermiona przeżywa po prostu trudny okres w swoim życiu.

- Jaki? Ma to coś wspólnego z Weasleyem? – dopytywał zaciekawiony.

- Czemu pytasz o Rona? – zapytała zdziwiona siadając mężowi na kolanach. Blaise jedynie zacisnął mocno usta i przeniósł szklankę z alkoholem do wolnej ręki. Wolał nie podpadać żonie. Wiedział, że ostatnie łatwo ją wkurzyć. Całe dnie siedziała w domu z dzieckiem.

- Wczoraj przypadkiem podsłuchałem ich rozmowę. Nie zachowywali się jak przyjaciele.

- Bo nimi nie są – odpowiedział Blaise. – Weasley zdradzał Granger od początku związku i ożenił się ze swoją kochanką – dodał wściekły. Nie przepadał za Granger, zresztą z wzajemnością, ale współczuł jej. Nie spodziewał się, że Weasley okaże się takim gnojem bez grosza szacunku. On nigdy by tak nie postąpił. Wolałby zakończyć związek niż zdradzać partnerkę.

- Pierdolisz! Wieprzlej zdradzał Granger?

Blaise kiwnął głową.

- Zawsze uważałem go za dupka, ale nie sądziłem, że zniży się do takiego poziomu – dodał zdziwiony upijając łyk Ognistej. – Nic dziwnego, że Granger wczoraj wyszła z przyjęcia.

Ginny prychnęła.

- Tsaa, Malfoy. Ale mogła przynajmniej się pożegnać. Dowiedziałam się od innych, że moja najlepsza przyjaciółka opuściła przyjęcie nic mi nie mówiąc. Wiesz jak ja się wczoraj poczułam? – mówiła walcząc z łzami.

Draco spojrzał na nią zdziwiony.

- A dziwisz jej się? Twój ukochany brat nazwał ją szlamą i to dwukrotnie w trakcie jednej rozmowy. Chciałaś, żeby wróciła zapłakana na przyjęcie i zwróciła na siebie całą uwagę, która miała być w tym dniu skupiona na Victorii?

- Mógłbyś powtórzyć? – wysyczał wściekły Blaise. Od czasów wojny nie tolerował takiego nazywania czarodziejów mugolskiego pochodzenia. Sam przestał to praktykować i wiedział, że Draco również. Nawet sypiał z mugolkami.

- Nazwał ją szlamą. Dwukrotnie, Blaise.

- Co za sukinsyn – wysyczał nie zwracając zbytnio uwagi, że Ginny się rozpłakała. – Będę musiał z nim porozmawiać jak Twoja kochana rodzinka przyjdzie do nas na obiad. Draco, ty również jesteś zaproszony.

- Naprawdę chcecie zaprosić Granger, Weasleyów i mnie na wspólny obiad?

- Hermiony nie będzie. Nigdy nie przychodzi kiedy wie, że będzie Ron lub Harry. Miona przyjdzie na kolację – uśmiechnęła się smutno. – A teraz wybaczcie, ale pójdę sprawdzić co u Victorii. Jutro odwiedzę Hermionę – dodała jakby do siebie. Wiedziała, że za chwilę się rozpłacze, a nie chciała tego robić przy nich. Nie sądziła, że relacje między nimi są tak napięte. Nigdy nie podejrzewałaby Rona o użyciu tych słów wiedząc ile cierpienia jej wyrządziły. W latach szkolnych zawsze stawał w jej obronie, a teraz sam ją atakował tym słowem? Zawiodła się na nim. Co się stało z jej bratem? Czy ten ślub z Lavender, aż tak go zmienił?

- Zabiję skurwysyna – wysyczał nadal wściekły Blaise. – Była jego narzeczoną. Kochali się. Wystarczyło, że zostawił ją dla kochanki i już ją obraża od szlam. Żałosne. Prędzej spodziewałbym się tego po Tobie. Nawet bym się nie zdziwił, ale wieloletni przyjaciel i niedoszły mąż? – mówił nadal nie wierząc w to co usłyszał od przyjaciela.

- Od czasu wojny ani razu nie nazwałem tak żadnego mugolaka. Nawet Granger... - dodał lekko urażony słowami Blaise'a.

- Przecież wiem, Draco – westchnął. – Po prostu bardziej bym się tego spodziewał po ślizgonie, a nie po Weasleyu.

- Rozumiem. Jeszcze dolewki? – zapytał podnosząc karafkę z Ognistą. Blaise oczywiście nie odmówił. Po spotkaniu z Blaisem zamierzał przejść się do baru i znaleźć dziewczynę, z którą spędzi kilka upojnych godzin w mugolskim hotelu. Tak, nie miał nic przeciwko mugolom ani mugolakom. I to już od kilku lat. Wojna go nauczyła, że to nie krew decyduje kto jest lepszy, a kto gorszy. Niestety zrozumiał to zdecydowanie za późno. Może gdyby rodzice go inaczej wychowali byłby lepiej postrzegany w szkole. Gdyby tylko matka miała więcej do powiedzenia... Może nie wyrósłby na toksycznego chłopaka, który omal nie zamordował Albusa Dumbledore'a. Do dziś pamiętał jego słowa: Nie jesteś złym człowiekiem, Draco. Teraz starał się nim nie być. Szkoda, że jego rodzice nie zdążyli zmienić swojego postępowania.

Continue Reading

You'll Also Like

74.3K 3.8K 125
Zawsze twierdziliście, że jeden dzień nie może wywrócić czyjegoś życia do góry nogami? No więc się mylicie. Zwyczajne listopadowe popołudnie mogłoby...
43.6K 1.6K 96
Miriel Feanar to szesnastoletnia czarownica. Ale czy tylko czarownica? Zaczyna swój szósty rok w Hogwarcie, a jej życie staje pod znakiem zapytania...
237K 8.5K 56
Bycie zawsze gorszą siostrą może być męczące. Tym bardziej po trudnym dzieciństwie. Czy coś się zmieni w 13 letnim życiu Charlotte po trafieniu do br...
2.9K 256 12
Dwa lata po wojnie w Norze pojawia się młody nieznajomy. Samo jego przybycie jest zaskakujące, ale wieści, które przynosi o nadchodzącej wojnie, wywr...