You were the reason • Peter P...

By an0nimowa_aut0rka

83.3K 4.5K 1.6K

„Pamiętam jak go poznałam, rzucał głupimi żartami, wydurniał się, robił z siebie pośmiewisko, żeby sprawić mi... More

Prolog
01. How to make a new relation?
02. How to lie to your friends?
03. How to improve someone's mood?
05. How to express your opinion?
06. How to brutally tell the truth?
07. How to pretend a normal relationship?
08. How to experience a good kiss?
09. How to become a „mom"?
10. How to end toxic relationship?
11. How to have sex?
12. How to survive trip to France?
13. How to change the rules?
14. How to get scared?
15. How to break yourself?
16. How to ruin love?
17. How to fight an old love?
18. How to go on a suicide mission?
19. How to restore old emotion?
20. How to be a shit friend?
21. How to interpret sex to make peace?
22. How to get outsmarted?
23. How to be damn laid back
24. How to fight your own father?
25. How to be a good girlfriend?
26. How to be deceived?
27. How to sacrifice?
EPILOG
INFORMACJA|PODZIĘKOWANIA

04. How to get drunk?

3.2K 199 130
By an0nimowa_aut0rka

Będę bardzo wdzięczna jeśli zostawisz gwiazdkę dla zasięgu. Ostrzegam to będzie długi rozdział!

Spanie do południa w soboty było dla mnie typowe. W weekendy rodzice zwykle wyjeżdżali, zostawiając mi wolną chatę. Wstałam, powoli się przeciągając. Pierwszą rzeczą po wstaniu było u mnie zwykle wzięcie telefonu. Zdecydowałam na zatelefonowanie do Barb w celu przekazania jej pomysłu, dotyczącego urządzenia porządnej melanżowni.

— Halo? — odezwał się zmęczony głos w słuchawce. Nie ciężko było się domyślić, że przyjaciółka zarwała noc na jakiejś imprezie.

— Witaj rudzielcu! Kac nie daje spokoju? Mam dla ciebie dobrą informacje, rodzice wyjechali, zbierz ludzi, Stark urządzą imprezę.

Domówy urządzałam naprawdę rzadko, ale charakteryzowały się tym, że były nie do pobicia.

— Robi się Amigo! Widzimy się wieczorem — dodała śpiącym, ale zarazem pełnym entuzjazmu głosem.

Zeszłam na dół przygotować sobie instagramową owsiankę z bananem i masłem orzechowym. Jak można się było domyślić, nie wyszła. Termometr pokazywał dziś naprawdę upalną pogodę. 30 stopni w cieniu dawało mocno w kość. Błękitnie niebo było czyste od puszystych chmur. Przed domem Happy pielęgnował swój mały ogródek, podlewając rośliny wodą z konewki.

Przystąpiłam do działania, które miało na celu załatwienie procentów na melanż.

— Happy! Świetnie dzisiaj wyglądasz. Do twarzy ci w tym garniturze.

— Czego chcesz? — zapytał obojętnym głosem, wciąż podlewając swoje nieszczęsne fioletowo-żółte bratki, które jakimś cudem dalej nie zwiędły.

— Alkohol na wieczór. Dużo, przyjdzie połowa szkoły — odpowiedziałam w prost bez bawienia się w podchody.

Starzec westchnął głośno, ale kochał mnie zbyt bardzo by odmówić. Wiedziałam, że zorganizuje wszystko tak, żebym była zadowolona. Nie tylko pracował dla mojej rodziny, ale również nawiązał z nią więź i stał się jej częścią. Ukłoniłam się elegancko i ruszyłam w stronę domu, tym samym zauważając Brada przed bramą z bukietem kwiatów w ręce.

— Cholerny człowiek — mruknęłam pod nosem.

Chciałam udać, że go nie widzę, ale gdy przypadkiem nawiązałam z nim kontakt wzrokowy, nie było odwrotu.

— Wejdź — powiedziałam sztucznie uprzejmym głosem, aby nie wzbudzać podejrzeń Happy'ego.

Zdenerwowana trzasnęłam drzwiami po wejściu do Stark tower.

— Czego chcesz? — warknęłam złośliwie, chłodno mierząc go wzrokiem. Miałam go na tę chwilę dość.

— Chciałem cię przeprosić. Przesadziłem.

Przesadziłeś. Mocno.

— Nie mamy o czym rozmawiać.

— Byłem zły po przegranym meczu!

— To twoja wymówka?

Nie odpowiedział.

— Nie możemy tak po prostu tego zakończyć — 
podszedł do mnie, zaczynając gładzić mój policzek, a kciukiem wjeżdżając na kącik ust.
Stałam nieruchomo. — Prawda?

Mój brak odpowiedzi na jego pytanie, wpłynął na jego odwagę. Poczuł się pewnej, wiedział, że nie jest na straconej pozycji. Przybliżył się do mnie mocniej i pocałował moje usta, trzymając je na mnie przez kilka sekund. Nie odwzajemniłam tego, ale nie odepchnęłam go od siebie.

— Czyli to koniec? zapytał ponownie.

Nie odpowiedziałam na jego pytanie. Milczałam wpatrując się w promienie słońca za oknem. Chłopak zaśmiał się pod nosem, a następnie skierował się w stronę drzwi. Poczułam ogromny strach przed jego  utratą. Nawet jeśli dłużej mi już na nim nie zależało.

— Czekaj!

Zatrzymałam go głosem. Zatrzymał się, a ja niechętnie złapałam jego policzek namiętnie  całując jego wargi.

Czy chciałam tego?

Nie.

Dlaczego to zrobiłam?

Prawdopobnie bałam się zostać samą. To był mój survivalowy instynkt. Samotność była moją największą fobią. Niczego się tak nie bałam jak jej.

Brad zaczął mocno odwzajemniać moje pocałunki, kładąc ręce na moich udach i dokładnie ich dotykając. Następnie przełożył je na talię i pośladki, łapiąc za końcówkę mojej koszulki, żeby zaraz ją ze mnie zdjąć.

— Brad — westchnęłam, delikatnie odpychając go od siebie.

Ten jednak nie reagował.

— Brad! — powtórzyłam dużo głośniej.

Spojrzał na mnie zdezorientowanymi oczami.

— Co jest? — zapytał, udając normalny ton, jednak ja słyszałam w jego głosie lekkie zdenerwowanie tym, że właśnie mu przerwałam.

— Wybacz nie mam teraz czasu. Szykuje imprezę na wieczór.

— Nie mówiłaś mi o żadnej imprezie.

— Nie było okazji, jak chcesz to przyjdź.

Proszę nie przychodź.

— Będę  — odpowiedział zawiedziony, a następnie udał się w stronę drzwi.

Zamknęłam je na klucz, obserwując przez okno Brada, upewniając się, że opuszcza dom, a następnie udałam się do pokoju.

Nagle coś mnie olśniło.

— Peter! — powiedziałam na głos.

Chciałam zaprosić go na imprezę, żeby odwdzięczyć się za wszystko co dla mnie zrobił.

I dlatego, że lubiłam jego towarzystwo.

Niestety pierwsze komplikacje pojawiły się już na starcie. Nie miałam numeru telefonu do chłopaka, ani do jego znajomych.

Wyciągnęłam telefon i wykręciłam numer do Barb.

— Tak kotku? — odebrała telefon rozweselona dziewczyna.

Ktoś kto jej nie znał, mógłby pomyśleć, że jest już pod wpływem procentów, ale Ruda nie potrzebowała alkoholu do dobrej zabawy.

— Mam sprawę. Dałabyś radę zaprosić Petera Parkera na dzisiaj?

— Czy coś przerwało, czy właśnie powiedziałaś Peter Parker?

Westchnęłam ze zdenerwowaniem, co Ruda najwidoczniej usłyszała, bo zaprzestała swojego żartowania.

— Dlaczego prosisz o to mnie?

— A kto inny zna na tyle dużo ludzi, żeby skontaktować się przez nich i załatwiać wszystko?

— Nie skromnie przyznam, że masz racje.

— A i zaproś też tego Neda, czy jak mu tam. Dotrzyma mu towarzystwa.

— Jesteś mi winna wytłumaczeń.

***

— Wchodź! — krzyknęłam do przyjaciółki przez okno.

Barb przyszła pół godziny przed planowanym przyjściem reszty ludzi. Kończyłam malować usta matową pomadką.

Wstałam i podeszłam do podświetlanego ledami lustra, oglądając w nim swoje odbicie. Dziś dla odmiany od mojego ukochanego czarnego koloru skomponowałam biały outfit. Białą obcisłą miniówę bez ramiączek dobrałam do różowych butów z naprawdę wysokim obcasem. Jasne włosy miałam delikatnie podkręcone oraz zrobione na szczotkę.

— Czekam! — wykrzyknęła Barb, hucznie wchodząc do mojego pokoju w zielonym koronkowym topie i biodrówkach.

— Na co?

— Na wyjaśnienia. O co ci chodzi z tym Parkerem?

— Pomaga ojcu, a przy okazji rozmawialiśmy.

— Pracuje u twojego taty? To znaczy, że ma własny strój avengersa?

— Nie, po prostu mu pomaga — skłamałam. Tata wielokrotnie powtarzał mi, żeby nie zdradzać jego tożsamości.

Nawet najlepszej przyjaciółce.

— Czyli kręcisz z dwoma?

— Mówię ci przecież, że Peter to tylko kolega, a Brad..

Tu przerwałam, robiąc zniesmaczoną minę. Przypomniałam sobie o dzisiejszym południu.

— Hej, co jest? Wiesz, że możesz mi powiedzieć.

— Po prostu sama już nie wiem. Nie wiem co mam o nim sądzić. Pokłóciliśmy się, zrobił mi akacje wyzywając mnie od zdzir, a rano przyszedł z kwiatami napalony na seks.

— Czemu wciąż z nim jesteś?

— Czemu nie?

— To skurwysyn, nie zmieni się.

— To mój chłopak, kocha mnie.

— Tak jak ty jego?

Zamilkłam, zdając sobie sprawę z naszej chorej relacji.

— No kochasz go czy nie? — powtórzyła.

— Nie wiem.

— A czy gdybyś go kochała to musiałbyś się zastanawiać?

Przed odpowiedzeniem na to pytanie uratował mnie dzwonek do drzwi. Zleciałam na dół, otwierając pierwszym gością. Była to grupa nastolatków, na czele z Alexem.

A dlaczego mianowicie moje imprezy były najlepsze? Zacznijmy od początku. Co jest podstawą prawowitego melanżu? Alkohol, dobra zabawa i przede wszystkim ludzie!

Pierwszy punkt na liście mam idealnie opracowany. Happy kupuje alkohol, a naszym barmanem staje się Alex. Robi najlepsze drinki.
Dobra zabawa łączy się z ludźmi, ponieważ to oni ją tworzą. I właśnie dlatego gdy jakaś domówka odbywała się w Stark tower, ludzie zbierali się grupami.

Ludzie ubrani byli w kolorowe ubrania. Głośna muzyka klimatyzowała ich w rytm. Niektórzy tańczyli, inni wskakiwali do basenu bez ubrań, a jeszcze następni nawiązywali nowe znajomości lub jednorazowe przygody.

W tłumie zauważyłam Petera. Machnęłam do niego ręką, aby łatwiej było mu mnie zauważyć, a następnie podeszłam do niego przywitać się.

— Gdzie zgubiłeś Neda?

— Poszedł poszukać łazienki. Bardzo ładnie wyglądasz — odpowiedział, błądząc wzorkiem po mojej twarzy.

To co powiedział było naprawdę urocze. Uśmiechnęłam się do niego wdzięcznie, a następnie dotknęłam ręką skroni chłopaka, przyglądając się zaszytej ranie na łuku brwiowym.

— Boli?

— W ogóle. Zrobiłaś to zbyt profesjonalnie. Wiem już do kogo zgłosić się następnym razem.

— Następnym razem? Sugerujesz, że będzie następny raz.

— Wciąż nie wybrałaś się ze mną na rollercoster między wieżowcami, wiec uważam, że dużo się może jeszcze wydarzyć.

Zaśmiałam się. Czułam się przy nim bardzo swobodnie i bezpiecznie. Lubiłam jego towarzystwo.

— Drinka?

— Nie pije.

— Jesteś na dyżurze? Mój ojczulek nie dał ci wolnego?

Chłopak roześmiał się. Dopiero teraz zauważyłam, jak pięknie się uśmiecha.

Nagle poczułam dotyk w okolicy mojej talii. Odwróciłam się, a za mną stał Brad z wlepionym uśmiechem na twarzy, złośliwe patrząc na Petera. Pocałował mnie, a następnie stanął obejmując moje biodra.

— Nie przedstawisz nas? — zapytał, wbijając we mnie swoje spojrzenie.

— Jasne — odparłam cichym głosem.

— Peter to jest Brad. Brad poznaj Petera.

— Jesteśmy razem — dodał głośno, mierząc bruneta wzrokiem.

Spuściłam głowę na dół, czując się bardzo głupio. Nie wiedząc , dlaczego towarzyszyło mi takie uczucie.

— To ja pójdę poszukać Neda, już długo go nie ma — odparł zimnym głosem, patrząc mi prosto w oczy.

Nie potrafiłam usprawiedliwić jego nagłej zmiany zachowania wobec mnie. Poszłam za nim, w ten sam sposób zostawiając zdenerwowanego Brada samego.

— O co ci chodzi? — zapytałam gdy finalnie go dogoniłam.

— Zbieram się.

— Dlaczego się tak zachowujesz?

— Nie rozumiem o co ci chodzi.

— Nie, to ja nie rozumiem. Odkąd przedstawiłam ci mojego chłopaka robisz z siebie wielce obrażonego. Jaki masz z tym problem?

— Nie mam z tym problemu, mam problem z tym, że nie powiedziałaś mi wcześniej.

— Nie było okazji, z resztą co to ma wspólnego z nami?

Chłopak nie odpowiedział. Stał w milczeniu, nawiazując ze mną coraz mocniejszy kontakt wzrokowy.

— A może po prostu jesteś zazdrosny? — dodałam ironicznie, żeby zdenerwować chłopaka.

Brunet sięgnął po kieliszek czerwonego wina, po czym z zimną krwią wylał go na moją śnieżno białą sukienkę. Stałam jak wryta, w nie lekkim szoku jego zachowaniem.

— Sukisyn! — wrzasnęłam, rzucając się na bruneta, niczym rozwścieczona małolata na swoje życie. Pchnęłam się na niego całą swoją siłą, wyżywając na nim wszystkie negatywne emocje.

Chłopak nie gotowy na mój atak stracił równowagę, ciągnąć mnie ze sobą na podłogę. Moje lądowanie w porównaniu do jego było miękkie.

Wylądowałam plackiem na jego torsie.

Podniosłam głowę, wciąż leżąc ma ciele chłopaka. Spojrzeliśmy sobie w oczy, po czym automatycznie wybuchliśmy śmiechem.

Zeszłam z Petera, kładąc się obok niego, a następnie sięgnęłam po butelkę alkoholu i zaczęłam zaciągać coraz większe łyki napoju.

— Masz — powiedziałam, podając mu butelkę. — Drugiej takiej okazji może już nie być.

Ciemnooki bez kłótni przejął flaszkę, powtarzając mój wcześniejszy czyn.

Po kilkunastu minutach byliśmy już schlani jak cholera.

***

— Wiedziałeś o tym, że kukułka  nie wysiaduje swoich jaj, tylko podrzuca je innym ptakom, żeby te musiały się męczyć z tamtymi małymi śmierdzielami? — zapytałam, starając się uspokoić głupawkę, która towarzyszyła mi od momentu napicia się. — Chciałabym być tak nie zależna.

— Nie lubię kukułek — odparł roześmiany Peter.

— A ja nie lubię gołębi — dodałam śmiejąc się coraz głośniej. — Denerwują mnie ich odgłosy.

— A ja nie lubię twojego chłopaka.

Śmiechy się skończyły a w pomieszczeniu zapanowała cisza. Leżałam pijana na podłodze oparta głową o ramie Petera, zastanawiając nad tym co właśnie powiedział.

— Niezłe porównanie mojego chłopaka do ptaków — zaśmiałam się sztucznie, starając się załagodzić sytuacje, jednak brunetowi nie było już do śmiechu.

— Jesteś z nim szczęśliwa?

Każde kolejne pytanie chłopaka wydawało mi się coraz trudniejsze.

— Czemu pytasz? — zapytałam nerwowo się uśmiechając.

— Czy daje ci szczęście, na które zasługujesz?

Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Nie znałam jednoznacznej odpowiedzi na jego wątpliwości.

A może zwyczajnie nie chciałam się nad nią zastawiać.

— To zwykłe, szczere pytanie, nie będę cię oceniał. Po prostu jestem ciekaw.

— Wydaje mi się, że kiedyś było między nami lepiej. Cieszyłam się z naszej relacji. Teraz tego nie ma. Czuje pustkę, czuje że to już nie to samo.

Alkohol ewidentnie dawał mi dużą swobodę w rozumowaniu o niewygodnych tematach.

— Rzuć go.

— Nie.

— Czemu?

— Nie chce zostać sama.

W pomieszczeniu zapanowała cisza.

— Zbyt często stawiamy przecinek tam, gdzie powinnismy postawić kropkę — powiedział na koniec i przymknął oczy.

Continue Reading

You'll Also Like

90.6K 6.4K 9
Po aresztowaniu Remo wszystko, w co wierzyła Lucy Graves, okazało się paskudnym kłamstwem. Za rozkazem matki wyjeżdża z Filadelfii, aby plotki na jej...
448K 37K 24
Wraz z rozpoczęciem drugiego roku studiów spokojne życie Blake Howard niespodziewanie wywraca się do góry nogami. Przez nieprzyjemne doświadczenia ze...
304K 11.8K 8
"Kłamca na zawsze pozostanie kłamcą". Wydawać by się mogło, że historia Vivian i Venoma już dawno dostała swoje zakończenie. Chłopak wyjechał z miast...
10.9K 395 53
Opowieść o pewnej dziewczynie która dokładnie wie jak bardzo niebezpieczna i tajemnicza jest. Czy znajdzie w końcu spokój? Czy odnajdzie prawdziwą m...