Two angry men | Taekook

By DzikiMesjasz

23.9K 2.2K 837

Dobre pierwsze wrażenie? Taehyung miał to w nosie. Był niczym ziszczenie najgorszych koszmarów pokolenia X... More

Beware the ball, beware the tall man, beware the never dead*.
Frankly my dear, I don't give a damn*.
Now, if you'll excuse me, I'm gonna go home and have a heart attack.
To ogromnie ułatwia wybór, gdy wszystko jest jednakowe*.
Kolorowe drinki i dramat introwertyków
Kawa i wesołe kobiety na skraju życia i śmierci
To robi złe wrażenie
Kręgi piekielne zebrań służbowych
Tęczowa kaczka, pani Boo i miłość do samego siebie
Kreatywny copywriter i marketingowiec od siedmiu boleści
It's Okay to Have Sex With Your Ex
You Dropped A Bomb On Me
Macho Man
To konferencja, czy walka kogutów?
Boop-boop-de-boop
Sugar Magnolia
Wszyscy jesteśmy pomyleni ❤
Crazy Little Thing Called Love
Don't stop me now
Man Made Paradise ❤
Lazing On A Sunday Afternoon
Devil Jin i Ling Xiaoyu
Te obrzydliwe motyle w brzuchu
To wybuchnie
Coffee and Cigarettes
Rosnę dziko i zgodnie ze swoją naturą
Gentlemen start your engines
Pink Rabbit ❤
Istniejemy dzięki mojemu szaleństwu i kawie
Życie jest za krótkie na kiepskich kolesi
Tu jest jakby romantycznie
Nowe początki
Odchodzenie nie może być tak banalne
Co zrobisz, gdy naprawdę mnie poznasz?
Copywriterowi też czasem brakuje słów ❤
Nad moją willą gołębie latają na plecach, by jej nie pobrudzić ❤
Mała katastrofa
Tego już za wiele!
Sour Candy ❤

Tłumaczę to starością

396 30 27
By DzikiMesjasz


— To kończ, co zacząłeś. — Taehyung nie miał zamiaru dłużej czekać. Nie był szczególnie cierpliwy i cóż — nie chciał tego zmieniać: bo i po co? Skoro mógł sobie poksiężniczkować, a i tak otrzymywał to, co zapragnął? Kto chciałby cokolwiek zmieniać w takiej sytuacji?

Zdecydowanie nie on.

— Z chęcią — zaśmiał się Jungkook, przyciągając go do siebie, by ponownie usiadł na jego kolanach, co zresztą Taehyung zrobił z dramatycznym, poirytowanym westchnieniem.

— I co dalej? — zapytał, patrząc, jak twarz Jungkooka robi się zamyślona, a między jego brwiami powstaje mała zmarszczka. Natychmiast rozmasował ją palcem. 

— Na co masz ochotę, Taehyung? — Jungkook brzmiał na podekscytowanego i to było tak cholernie seksowne... i słodkie.

— Wszystko z tobą jest dobre — mruknął, patrząc mu w oczy, na co mężczyzna tylko zaśmiał się z niedowierzaniem. 

Taehyung tak naprawdę miał różne fantazje, ale... Było tyle czasu, by je realizować. A raczej miał taką nadzieję i starał się myśleć właśnie w ten sposób. To nie było wcale takie łatwe, gdy po poprzednim związku chwilami dopadało go to nieprzyjemne uczucie strachu. Dziwna potrzeba spieszenia się ze wszystkim i nawracające myśli, że aktualne szczęście jest tylko na chwilę. 

— Halo? Taehyung? To ty? Bo nie brzmi to, jak coś, co normalnie byś powiedział! Wszystko okej?

— Być może mam coś takiego, ale trochę się wstydzę. — prawda była taka, że choć zazwyczaj nie sprawiał wrażenia wstydliwego, to jednak czasem mu się to zdarzało. Miał takie momenty, kiedy patrzył na Jungkooka czytającego swoje nudne branżowe pisma (wiedział, że nudne, bo on też je czytał później) i wyobrażał sobie najgorsze, najbardziej kiczowate i żałosne scenariusze ze wszystkich filmów porno, jakie kiedykolwiek widział. O niektórych odważył się powiedzieć, jednak wiele z nich czekało jeszcze na swój moment. 

Wkrótce.

— Ty? Wstydzisz się? Nie wierzę! 

— Naprawdę. Teraz wstydzę się jeszcze bardziej, dziękuję. — Taehyung nieco się droczył, bo poziom jego wstydu wcale się nie zwiększył. Za to poczuł się trochę otumaniony dłońmi Jungkooka błądzącymi pod jego koszulką i delikatnie gładzącymi go po plecach. 

— Przepraszam.

— Ja... — zaczął, choć miał wrażenie, że prędzej umrze, niż to powie — Chcę, byś patrzył. Chcę widzieć, że tak trudno ci się powstrzymać, ale jeszcze nie możesz mnie dotknąć.

— Czyli chcesz się nade mną znęcać? — dopytał Jungkook, a jego dłonie automatycznie zatrzymały się na talii Taehyunga. 

— Tak. — odparł i wstał, odsuwając się od Jungkooka. — Dokładnie tego chcę — mruknął, powoli ściągając swoją bluzkę, rzucając ją na podłogę, a potem po prostu wychodząc z pokoju. I miał szczerą nadzieję, że to faktycznie prezentowało się tak dobrze, jak w jego wyobraźni. 

No i wtedy, gdy ćwiczył przed lustrem. 

***

— Kurwa — westchnął Jungkook, ale od razu za nim poszedł. Dopóki Taehyung nie zatrzasnął mu przed nosem drzwi od łazienki. Oczywiście, że po chwili usłyszał dźwięk wody wypełniającej wannę i jakieś krzątanie się. — Taehyung?

— Wejdziesz, jak cię zawołam.

— Taehyung!

— Zostań pod drzwiami.

— To nie fair! — Jungkook naprawdę czuł się absurdalnie, tkwiąc pod drzwiami od łazienki, choć dobrze wiedział, że nie były nawet zamknięte. W każdej chwili mógł złapać za klamkę i je otworzyć, a jednak tego nie zrobił, tylko posłusznie usiadł, opierając się o ścianę.

— Cicho.

— Nie będziesz mnie uciszał! — chciał być władczy i nieustępliwy, ale nic mu z tego nie wyszło. To nie było za bardzo w jego stylu, nawet gdy próbował udawać. Być może zdolności aktorskie nie były w złotej trójce jego największych talentów. 

— Będę.— Taehyung brzmiał tak bezczelnie, że Jungkookiem miotały dwie emocje, które szybko połączyły się w jedną dominującą — chciał wyważyć te drzwi kopniakiem. Tak, mimo tego, że nie były zamknięte na klucz. 

Dla efektu.

— Boże...

— Taehyung?

— Tak? — jęknął, a potem Jungkook usłyszał kilka westchnięć, przez które zakręciło mu się w głowie.

— Co ty robisz?!

— A jak myślisz? Rozczesuję swoje włosy, na które nałożyłem pachnącą odżywkę z awokado, jakimś owsem i cholera wie czym. Potem umyję włosy szamponem i nałożę jeszcze jedną odżywkę, by domknąć pielęgnację. Zrobię OMO. — ironiczny ton głos, zwieńczony krótkim jękiem na końcu. 

To było za dużo, za dużo!

— Dotykasz się, ale beze mnie!

— Odkryłeś Amerykę Sherlocku. Zazwyczaj myję włosy bez ciebie, nie sądziłem, że chcesz być w to zaangażowany. Chyba że bawimy się w "Pożegnanie z Afryką". Ale tak, czasami dotykam się bez ciebie. Widzi to jedynie ten pająk w rogu, którego nazwaliśmy Carlos. 

— Wpuść mnie. — Jungkook szczerze uwielbiał odgrywać z Taehyungiem scenę z "Pożegnania z Afryką". — Skoro jest tam Carlos, to nie fair, że ja nie mogę. 

— Kurwa, Jungkook. Chcesz mnie wziąć na litość, dlatego wciągasz w to niewinnego Carlosa?

— To ty zacząłeś. Chcę tam wejść! — Jungkook wiedział, że brzmi idiotycznie, ale szczerze to już go nic nie interesowało. Historia pokazywała, że to nie przeszkadzało w poderwaniu Taehyunga, więc teraz też raczej nie przeszkodzi. 

— Jesteś zazdrosny o moje dłonie na moim ciele? Wiesz, że to absurdalne? 

— Wpuść mnie.

— Dobrze, ale zero dotykania, dopóki nie pozwolę, dobrze?

— Tak... — otworzył drzwi i zamarł — Taehyung... Kurwa mać...

Jungkook był przekonany, że ten związek prędzej, czy później go zabije. 

Może nawet teraz.

***

— Całkiem dobre.— mruknęła, przełykając małą porcję jedzenia. Powiedzieć, że Yoongi poczuł się lekko zawiedziony to mało.

— Tylko tyle? — dopytał z rozczarowaniem malującym się na twarzy, co Mina chyba zauważyła, bo od razu dodała:

— Smaczne. 

— Powiedziałaś właściwie to samo przed momentem. — westchnął, choć nie spodziewał się po niej szczególnej wylewności. Właściwie to bardziej się droczył, niż faktycznie cierpiał z powodu komentarza na temat swojej kuchni. Wiedział, że jest zajebista, więc taka reakcja kobiety nie była w stanie zniszczyć jego pewności siebie przy gotowaniu. 

— Przepraszam.

— Po prostu powiedz szczerze.

— Yoongi, stawiasz mnie w trudnej sytuacji.

— Dlaczego?

— Bo to nie jest taktowne krytykować jedzenie, które ktoś dla ciebie zrobił.

— Gdyby mi się podobały taktowne kobiety, to bym nie spotkał się z tobą — odparł, patrząc, jak Mina prawie krztusi się przy jedzeniu.

— Potraktuje to jako komplement. Dobrze, także... Dodasz więcej ostrości?

— Chciałem zrobić coś delikatnego, z uwagi na twoje zdrowie...

— Mieliśmy o tym nie mówić.

— Tak się nie da... Wiem, że chciałabyś, by ten temat nie istniał, ale on jest teraz i będzie później, uciekanie od niego to... — zaczął, nim to przemyślał, a było już za późno by ugryźć się w język.

— Tchórzostwo? To chciałeś powiedzieć?

— Nie, ja... — Mina zabrzmiała tak ofensywnie, że z miejsca pożałował tego, co próbował powiedzieć. 

— Chciałeś to powiedzieć. — odparła, powoli wstając od stołu.

— Dobrze chciałem, ale w połowie stwierdziłem, że to jest niesprawiedliwe. Poczekaj!

— Co?

— Przepraszam.

— Przecież nie masz za co. To prawda, tchórzę. Próbuję to zmienić, ale trudno mi się z tym pogodzić. Boje się i dlatego łatwiej mi udawać, że nic się nie dzieje.

— Wiem, ja... - zaczął, ale nie Mina nie pozwoliła mu dokończyć.

— Poczekaj. Z drugiej strony nie jestem fair w stosunku do ciebie. Nie mam prawa ci czegoś nakazywać, prosić, byś udawał, że jestem w innej sytuacji... Nie czuje się z tym dobrze. Ale naprawdę trudno mi o tym mówić.

— Mina...

Yoongi nigdy nie był dobry w randkowaniu. Nie miało znaczenia jak się starał jak się starał, zazwyczaj to była jedna porażka za drugą, właściwie pasmo rozczarowań. Nie lubił tych oklepanych schematów dotyczących tego, jak poznawać drugą osobę, nie zawsze wiedział, jak powinien się zachować i mimo tego, że sprawiał wrażenie pewnego siebie, to tak naprawdę w kwesiach związkowych był nieśmiały i zagubiony, jak dzieciak. I coś mu się wydawało, że Mina ma ten sam problem.

***

— Może najlepiej będzie jeśli już pójdę? — dopytała. Mina po prostu czuła się nieswojo. Yoongi szybko znalazł się w jej życiu, w trudnym dla niej momencie. Zastanawiała się, czy w innej sytuacji dałaby się zaprosić na takie spotkanie i w ogóle w jakikolwiek sposób emocjonalnie by się angażowała. Co jeśli to było spowodowane tylko tym, że czuła się samotna? Nie chciała go potraktować przedmiotowo, jak chwilowe pocieszenie, dlatego miała mętlik w głowie.

— Nie, nie kończmy tak tego spotkania — Yoongi też wstał i wyglądał na naprawdę przygnębionego.

— Wszystko spieprzyłam. Nie nadaje się do takich rzeczy. Może to dla mnie teraz za dużo.

— Jakich?

— Randki i te romantyczne bzdety.

— To przytyk do mnie?

— Nie! I widzisz? Ja serio się do tego nie nadaję! — to był najgorszy możliwy scenariusz. Naprawdę chciała z nim spędzić czas, a miała wrażenie, że swoim zachowaniem wszystko niszczy. Kto by to wytrzymał?

— Daj spokój. 

— Kurwa, jaka ja jestem romantycznie nieudolna. 

— Ja też . 

— Czy pierwsze randki muszą być super? Ta całą presja spotykania się, strojenia się, planowanie co będziemy robić, jakbyśmy nawet nie mogli poleżeć na kanapie i obejrzeć jakiegoś gówna z telewizji. Co by było w tym złego? Żeżreć popcorn z torebki, to co ugotowałeś po lekkim doprawieniu... — Yoongi spojrzał na nią wymownie — Czy to by było złe? 

— Nie. Zróbmy to. 

— Zróbmy. Od razu mi ulżyło. — Mina coraz częściej łapała się na tym, że wszystko to, co robi zaczyna ją po prostu przerastać. 

Albo stawiała przed sobą wymagania, którym nie była w stanie sprostać.

W tym momencie nie potrafiła jeszcze tego stwierdzić.

***

Pani Boo cieszyła się, że Taehyung przystał na propozycję współpracy.  To dawało im więcej czasu razem, a nie ukrywała, że lubiła z nim przebywać. Był na to idealny moment, bo w ostatnich miesiącach Hoseok oddał się swojej drugiej pasji i przebywał w pracy trochę krócej, niż zazwyczaj.

Może inny szef miałby z tym problem, ale ona doceniała to, ile miał energii, radości i jak świetnymi pomysłami sypał jak z rękawa. To, że urywał się godzinę czy dwie przed końcem "dniówki" tak właściwie nic nie zmieniało. Jasne, mogłaby szefową, która wierzyła (w już dawno obaloną!) teorię, że w pracy należy odsiedzieć to 8 godzin i koniec, ale... Choć była stara, jej mózg nie zatrzymał się w innej epoce.

Jedyne jej starcze przyzwyczajenie, które pielęgnowała to przychodzenie do pracy skoro świt. Nim reszta pracowników w ogóle pojawiła się w biurze, ona już wykonała większość swojej kreatywnej pracy, a nawet zdążyła sobie zrobić krótką sesję jogi. Tak lubiła.

Dlatego, teraz gdy Hoseok wpadł o 7:55 z dwoma kubkami kawy, przeglądała TikToka, którego algorytm w końcu zrozumiał, jakie rzeczy faktycznie jej się podobają. Nareszcie! Zapisała kilka ulubionych Tiktoków - w szaloną papugą, "not all men" i ciekawą fryzurą, której zażyczy sobie niedługo u fryzjera. 

— Dzień dobry! —Hoseok, jak zawsze tak szybko i energicznie wparował do jej gabinetu, że drzwi z całej siły uderzyły o ścianę. — O kurde — mruknął, patrząc, jak rysa na ścianie staje się coraz bardziej widoczna. — Przepraszam — dodał, szacując palcem, o ile powiększyła się przez ostatni miesiąc.

Znacznie.

— A przestań! Jaką kawę wziąłeś? —zapytała, patrząc na Hoseoka w kolorowej koszuli i trampkach, które sam ozdabiał niedawno w godzinach pracy. To było wtedy, gdy stwierdzili, że człowiek nie jest idealnie skupiony dłużej niż 4 godziny dziennie i czasem kreatywna przerwa to najlepsze co mogą zrobić. 

No może prócz drzemki. 

— Tonic espresso dla pani, dla siebie karmelową.

— Coś słodkiego?

— Dwa duże ciastka owsiane.

— Idealnie.

— Udało się namówić Taehyunga do współpracy? — zapytał, zasiadając do swojego stanowiska.

— No ba, nawet nie musiałam go namawiać. Wiedziałam, że będzie chętny na jakąś odmianę po pisaniu tekstów sprzedażowych.

— A jego chłopak? Jak na to zareagował?

— Hoseok... — zaśmiała się — Cóż, bardzo dopytywał, ile czasu będziecie spędzać razem.

— Chciałbym, by zmienił do mnie nastawienie.

— Może właśnie z czasem tak się stanie. Daj mu chwilę. To bardzo fajny facet, ale jeśli chodzi o ciebie, to naprawdę ma jakieś zwarcie w mózgu.

— A może ja coś źle zrobiłem?

— Nic złego nie zrobiłeś.

— Jest pani pewna?

— Tak! A właśnie! Nie chcę cię pytać oczywiście o intymne sprawy... — zaczęła, a Hoseok zakrztusił się kawą. 

— Ale?

— Mamy propozycję współpracy od Bad Dragon. Ich produkty pojawią się w naszej nowej serii, dlatego jeśli coś chcesz od nich, to sobie wybierz. No wiesz, jeśli coś takiego cię interesuje... Albo dla kogoś bliskiego.

— To ta nowa seria tworzona z Taehyungiem?

— Tak i uprzedzając pytania on również może sobie wybrać, co chce. Ale radziłabym byście to sobie jakby co przedyskutowali z dala od Jungkooka.

— Jasna sprawa, nie spieszy mi się wcale na tamten świat.

— To dobrze, bo świetnie mi się z tobą pracuje. 

***

Rozległ się dźwięk SMS-a, jednak Taehyung nawet nie drgnął, nie mówiąc o tym, by podszedł do telefonu i odczytał wiadomość. Nie teraz. Nie miał siły wstać, a jego największym pragnieniem stało się napicie kawy, zjedzenie czegoś dobrego i porządna drzemka.

— Jungkook błagam, daj mi telefon. 

— Zaraz, robię nam tosty i kawy z karmelem.

— Nie! Nie rób mi z karmelem!

— Za późno!

— Jak tak można... — jęknął. Czuł się naprawdę wymęczony i jedyne, na co miał ochotę to leżeć na podłodze. Wiedział, że kondycyjnie wcale nie jest z nim aż tak dobrze, ale nie mógł się powstrzymać przed prowokowaniem Jungkooka. Prowokował go w łazience, prowokował go poza łazienką, nawet się z nim założył i co? To on właśnie leżał na podłodze, tuląc się do puchatego dywanika, bo od 30 minut nie miał siły wstać. A Jungkook? Podśpiewywał w kuchni i przygotowywał jedzenie. 

Tym bardziej snuł wizje bolesnej zemsty na Jungkooku, jednak gdy poczuł zapach jedzenia... No trochę mu przeszło. Nie chciał się przed nikim przyznawać, ale tak łatwo było go udobruchać jedzeniem. 

— Jak się czujesz? — zapytał Jungkook, uważnie mu się przyglądając i zbierając szybko ze stolika kubki z niedopitymi resztkami kawy.

— Zmęczony. 

— Mogłem jednak nie robić tego, o co mnie prosiłeś... Czuje się winny. — mruknął, zgarniając także papierek po muffince i zgniatając go w dłoni.

— Dlaczego? Nigdy w życiu nie doszedłem tyle razy w tak krótkim czasie. To bardzo męczące. — Taehyung przeżywał dziwny stan absolutnego zmęczenia i rozanielenia. 

— Mimo wszystko, źle wyglądasz.

— Dzięki.  To każdy chce usłyszeć po seksie.

— Nie o to mi chodzi. 

— Jasne. — burknął.

— Po prostu wyglądasz na...

— Stop! Przecież ja się tylko droczę. — spojrzał na Jungkooka i powoli usiadł, dosuwając do siebie mały kawowy stolik. — Kładź tu jedzenie i siadaj, jestem cholernie głodny!

— Już się robi księżniczko. 

— Dzięki różyczko — mruknął, na co Jungkook od razu się zaczerwienił. 

Okazało się, że Jungkook jednak oszukiwał z karmelową kawą. Postawił przed nim cudownie mocną, idealnie czarną kawę z taką ilością kostek lodu, jaką Taehyung uwielbiał. Tosty to także było mistrzostwo świata - jeden ze słodkimi dodatkami, drugi wytrawny.  To trafiało do serca Taehyunga, który często chciał wszystko. I to najlepiej w tym samym momencie. 

Po jedzeniu postanowili spędzić owocny czas na oglądaniu głupiego horroru. To ten typ fabuły, gdzie od pierwszych pięciu minut każdy horrorowy wyjadacz dobrze wie, co się dalej wydarzy. 

Zresztą nieprawda - każdy wie, co się wydarzy. 

— Taehyung... Śpisz? — głos Jungkooka brzmiał tak, jakby sam właśnie wybudził się z małej drzemki. 

— Już nie. — mruknął, przecierając oczy. Na ekranie chłopak podglądał przez lornetkę jakąś osobę w oddali, gdy ta nagle zerwała się i zaczęła sprint w jego kierunku. — Kurna, ile my spaliśmy? To jakiś inny film. 

— 2,5 godziny. 

— Katastrofa, niedługo będziemy robić sobie drzemki po obiedzie, jak starzy ludzie. 

— Nie mam nic przeciwko. 

— Daj spokój! 

— Zrobimy sobie herbatki, będziemy uprawiać powolny seks, a potem pójdziemy spać, przytulając się i oglądając kiepskie filmy.  Ta wizja nie jest wcale zła. 

— Nie lubię herbaty.

— Dobrze, zrobię ci zbożową kawę.  

— Co jeszcze możemy robić, jak będziemy starzy? Założymy ogródek warzywny na balkonie?

— O tym to nawet ostatnio myślałem. Pomyśl sobie, ile by zyskały na tym codzienne posiłki... — Taehyung tylko westchnął i kontynuował pytania.

— Zaczniemy robić na drutach? 

— Potrafię szydełkować.  Wyszydełkowałem sobie raz taką małą farmę zwierzątek... 

— Żartujesz sobie? Gdzie one są? 

— U mnie w domu. Pod łóżkiem w pudle. 

— Idziemy tam. Teraz! — Taehyung naprawdę chciał je zobaczyć. Tu i teraz! Nie mógł uwierzyć, że on pod łóżkiem trzymał erotyczne mangi, porno artefakty, a Jungkook... Farmę zwierzątek zrobioną na szydełku. Poczuł się tak zbrukany, jak nigdy w życiu. 

— Teraz nie, ale pokażę ci je niedługo.

— Czyli tylko ja jestem tak mało zdolny? Czego nie potrafisz Jungkook?

— Dobrze pisać i podrywać. 

— No nie wiem, wyrwałeś mnie na prerandkę. — zaśmiał się, jednocześnie trochę rozczulając. Lubił wracać do tego wspomnienia, bo może początki ich relacji nie były super seksowne, to i co z tego? Uwielbiał je i tak. A może właśnie z tego powodu.

—  Do tej pory mnie to zadziwia. — odpowiedział Jungkook, odwracając się do niego i opierając na jednej ręce. 

— To było tak głupie, że aż urocze. — Taehyung nie miał zamiaru się przyznawać, że i tak mu wtedy zmiękły nogi i myślał, że zemdleje. 

—  No tak, dziękuje. — zaśmiał się, pstrykając go w nos.

— Wtedy poczułem, że mógłbyś być facetem dla kogoś takiego jak ja. 

— Dlaczego?

— Bo nie jesteś takim wściekłym dupkiem jak ja. A raczej moim przeciwieństwem. 

— Nie jesteś dupkiem. 

— Miłość odebrała ci rozum. 

— Przecież...

— Patrzysz przez różowe okulary nie dostrzegając prawdy...

— Taehyung!

— Projektujesz sobie w głowie mój piękny i wyidealizowany obraz, przez co kiedyś boleśnie się zderzysz z rzeczywistością. Jestem tylko wiecznie zirytowanym facetem, o epickim tyłku, debecie na koncie, masą yaoi pod łożkiem i kilkoma pudłami gadżetów erotycznych. Tak nisko upadłeś Jungkook. — kontynuował, rozciągając się na łóżku. — Nigdy nie będę kimś więcej. Nie dostanę Nobla, nie wymyślę czegoś niesamowitego, co odmieni ludzkość... Dalej będę profanował wszystkie przepisy, jakie znajdę na Pinterescie, zapisywał erotyczne fanarty z Tumbla i układał fabułę do kosmicznego porno, także... 

— Takiego właśnie cię kocham. — przerwał Jungkook i głośno pocałował go w czoło. 

— Kurwa, jakie to romantyczne. 

— Wiem. 

— Ja ciebie też. 

— Będę jadł te sprofanowane dania, zasilę pudełka nowymi gadżetami, poczytam nowe skarby spod łóżka i posłucham o kosmicznym porno... Będę czuł dumę, że jesteś moim chłopakiem. A może i kimś więcej? 

— Uspokój się. — Taehyung starał się powstrzymać Jungkooka za każdym razem, gdy za bardzo się rozkręcił.  Średnio mu to wychodziło.

— Może zostaniesz niedługo...

— Cicho. 

— Moim...

— Wychodzę!  — krzyknął, by doprowadzić Jungkooka do porządku.

— I nie tylko tyłek masz epicki. — zmienił temat. 

— To, co jeszcze? — Taehyung mógłby godzinami słuchać komplementów na swój temat. Oczywiście próbował udawać, że tak nie jest i ironicznie na nie odpowiadać, jednak... Im więcej pysznego jedzenia i komplementów, tym lepszy był jego dzień. 

— Mózg. Lubię jak on u ciebie działa. 

— Serio nie umiesz podrywać. Plus zawsze na starość  mogę mieć Alzheimera. 

— Ty za to jesteś mistrzem jak widać. Dobrze, już nic nie mówię. A tak w ogóle... — zaczął, na co Taehyung patrzył na niego ostrzegawczo. — Sprawdź telefon, bo kilka razy ktoś już pisał. 

Odblokował smartfona. Czekały na niego 3 wiadomości od osoby, z którą ostatnio miał mniejszy kontakt i powoli planował coś z tym zrobić. 

Cóż, sytuacja rozwiązała się sama, szkoda, że nie do końca tak, jakby tego chciał. 

Dla niego i dla niej.


Continue Reading

You'll Also Like

68.4K 1.6K 43
Co by było gdyby Hailie zgodziła się wyjść za Adrien podczas tej pamiętnej kolacji?
5.4K 335 43
Wiadomości Stray kids czasem też opisówki w celach humorystycznych : 3 Shipy: Hyunlix Minsung Jeongchan Może Changmin
8.3K 426 23
Co gdyby to Hailie wychowała się z ojcem a chłopcy z Gabrielą? Co gdyby to oni stracili matkę? Co gdyby Hailie miała córkę w wieku 19 lat? Co gdyby t...
23.5K 974 38
🍀Gdy po zakończeniu wojny, Hermiona Granger postanawia wrócić do Hogwartu na powtórzenie siódmej klasy i mimo zastrzeżeń przyjaciółki i chłopaka, mi...