• eighteen

1K 69 46
                                    

Maj 2018, Central Park

Nigdy więcej wspólnego biegania z Tonym i Pepper.

To była jedyna myśl, która nawiedzała Grace od przeszło godziny. Zastanawiała się, co ją podkusiło, by zgodzić się na taką formę spędzania wspólnego czasu. Właściwie to nie miała większego wyboru, bo Pepper praktycznie siłą zmusiła ją do tego, by do nich dołączyła. Nie przeszkadzał jej sam fakt biegania, bo sama była zaskoczona w jak szybkim czasie, udało jej się wrócić do swojej kondycji sprzed ciąży. Bardziej myślała nad tym, dlaczego w ogóle zgodziła się pomóc przy organizacji ślubu tej pokręconej dwójki i męczyć się ze zbyt zaangażowaną Pepper i praktycznie w ogóle niezainteresowanym Tonym.

To było jak koszmar.

— Zwolnijcie — zawołał Tony, będąc kilka kroków dalej od swojej siostry i narzeczonej. Kobiety wymieniły rozbawione spojrzenie i zwolniły swój bieg. — Co to jakieś wyścigi, czy jak?

— Powinieneś bardziej przyłożyć się do treningów fizycznych, Tony — stwierdziła prosto Grace, a Pepper skinęła głową na potwierdzenie jej słów. — Zbroja, zbroją, ale musisz mieć jakąś kondycję.

— Przepraszam bardzo, ale moja kondycja jest całkiem dobra!

— To w takim razie to ten wiek — zironizowała Grace, a po chwili razem z Pepper zaczęła się śmiać. Tony wywrócił oczami, wyprzedzając je.

— Uznam, że tego nie słyszałem, sis — odezwał się spokojnie, poprawiając swoją bluzę przewieszoną przez ramiona. — Dziewczyny, krótkie pytanie.

— Mam nadzieję, że będzie ono ciekawe — Grace puściła oczko do swojej przyjaciółki, a Pepper pokręciła głową z rozbawieniem.

— Jest taka sytuacja, że masz sen i w tym śnie chce ci się siku — zaczął Tony, kompletnie ignorując słowa swojej siostry. — I orientujesz się, że nie ma żadnej łazienki. Co mam robić? O nie, ktoś patrzy!

— A wtedy się budzisz i naprawdę chce ci się siku — zakończyła za niego Pepper, a Tony wydał z siebie cichy okrzyk potwierdzający, że Potts ma rację. — Każdy tak ma.

— Dokładnie o to mi chodzi — zgodził się Tony, zwracając do swojej narzeczonej. — Ostatnio śniło mi się, że mamy dziecko. To było takie prawdziwe... I nazwaliśmy go po twoim wujku. Jak się nazywał? Morgan!

— Już rozumiem, o co chodzi. Obudziłeś się i myślałeś, że...

— Mamy dziecko — zakończył za nią brunet.

— Nie.

— Ten sen był taki prawdziwy.

— Jeśli chciałbyś mieć dziecko... — Pepper westchnęła bezgłośnie, a potem stuknęła palcem w urządzenie na jego piersi. — Nie zbudowałbyś tego.

— Cieszę się, że o tym wspomniałaś, ale to tylko mieszkanko dla nano części. Grace ma podobne, a jednocześnie jest matką. I to świetną.

— Mnie do tego nie mieszajcie — brunetka uniosła swoje ręce do góry, starając się uniknąć konfrontacji z tą dwójką. Przez cały czas przysłuchiwała im się z rozbawieniem, ale wchodzenie między ich sprawy to nie było najlepsze rozwiązanie. Mogła mieć metkę upartej i ciekawskiej siostry, ale nie aż tak. — Ty i tak tego nie potrzebujesz, Tones.

— Wiem, że miałem operację i czuję się świetnie — odpowiedział, a potem zwrócił się bezpośrednio do Pepper. — Staram się nas chronić. Nie wiadomo, co przyniesie przyszłość.

Mężczyzna zrobił krok w stronę blondynki, a Grace uśmiechnęła się pod nosem, nieco się wycofując i dając im chwilę prywatności. Naprawdę cieszyła się ich szczęściem, bo obydwoje na to zasługiwali. A przede wszystkim Tony... Znała go najlepiej ze wszystkich i po tym, co go spotkało, miał prawo do tego, by w końcu skupić się na sobie i swoim życiu.

GRACE STARK: FIGHTER [3], avengersWhere stories live. Discover now